Zrodzony z fantastyki

  • 1
  • 4
  • 5
  • 6
  • 7
  • 8
  • 13
 
Awatar użytkownika
fix
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 39
Rejestracja: pn sty 12, 2009 12:06 pm

pn lut 23, 2009 7:27 pm

Porównanie go do gorszego filmu, nie sprawia że jest dobry ; )
Po War Zone, spodziewałem się historii z "Mamuśką Gnucci" A dostałem historię z Jigsawem (o.O) która jest mocno alternatywna do komiksu, a także dużo słabsza. Sceny akcji w tym filmie była drętwe, a sceny "głębsze" przynudzały. A muszę powiedzieć, że jestem dużym fanem komiksów...Eh. To w każdym razie moja prywatna opinia ;) A to o Lexi Alexander, było pół żartem, pół serio. Ale jak to powiedział mój kolega "Ej, Fix, wiem czemu prawie spaliśmy na Punisherze!" "Ta? Czemu?" "Kręciła go kobieta".


Anyway, właśnie przypomniałem sobie film, który jest gorszy niż Max Payne i War Zone razem wzięte...Bloodrayne. Nie widziałem drugiej części (podobno jest), ale po pierwszej miałem ochotę sprawdzić czy głowa zmieści mi się w mikserze. Uwielbiam Wampiry. Kocham Wampiry. Czcze Wampiry. Ale to co zrobił Uwe z panią Rayne...Która prawdopodobnie jest moim ulubionym Dhampyrem...EH. Poprostu, każdy kto widział, wie o czym mówię, a resztę ostrzegam przed oglądaniem tego filmu. I tyle.
 
Awatar użytkownika
Malkav
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 539
Rejestracja: wt lis 04, 2003 9:30 pm

pn lut 23, 2009 7:32 pm

Yyyy "Serce na dłoni" Zanussiego. To jest naprawdę zły film. Chyba nic nie może równać się kupowatością z tym "czymś". Wszystko w tym filmie było złe. Nawet Trzebiatowska była brzydka. Nawet cycki Dody były złe. Nie wiem, czy jakikolwiek film klasy Z może się równać z filmem "maestro".
 
Awatar użytkownika
Khubas
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 152
Rejestracja: pt lut 06, 2009 5:45 pm

pn lut 23, 2009 7:51 pm

A dostałem historię z Jigsawem (o.O) która jest mocno alternatywna do komiksu, a także dużo słabsza.


Eh, a nastawiłem się na ten film. Bo produkcją, którą chiałbym wymazac jest właśnie Punisher z 2004 roku. Film, który nie wiadomo dlaczego kompletnie odszedł od komiksowej fabuły, dodatkowo mieszając wątki z kilku serii. Potworek.
 
Awatar użytkownika
fix
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 39
Rejestracja: pn sty 12, 2009 12:06 pm

wt lut 24, 2009 12:24 am

Khubas pisze:
Eh, a nastawiłem się na ten film. Bo produkcją, którą chiałbym wymazac jest właśnie Punisher z 2004 roku.


Miałem tak samo po świetnym (imo) trailerze. To że był tam jigsaw jakoś przeżyłem...Na filmie już nie dałem rady. Plusem jest, że zapomnisz o filmie z 2004. War Zone, co by nie mówić - jest o klasę lepszy. Ale musisz do niego podejść bez żadnego hype'u. Ja tego nie zrobiłem, i może dlatego tak nisko oceniam ten film...*shrug*

Ps. Oj, coś czuje że niedługo obsmaruje takie "hity" jak Dragon Ball i Lesbian Vampire Killers...Chociaż ironicznie, to drugie może się okazać śmieszno-głupią komedią - Wtedy może być nawet zjadliwe ;) Ale z Dragon Balla szykuje się kaszana na miarę Bloodrayne co najmniej. (Wnioskuje po trailerach, ofcourse.)
 
Awatar użytkownika
MunchKing
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1288
Rejestracja: czw sty 27, 2005 8:12 pm

wt lut 24, 2009 11:36 am

fix pisze:
Porównanie go do gorszego filmu, nie sprawia że jest dobry ; )


IMO jest. Jest lepszy od poprzednika i nie jest zły sam w sobie. Ma ciekawe momenty i dobre sceny akcji. Jest mroczny, krwawy i sadystyczny. A taka jest istota naszego "Karciciela". Bracia może i nie stanowią pamiętnych łotrów, ale także mają swój specyficzny, lunatyczny klimat. Rzeczywiście, do filmu trzeba podejść bez hype'a. Jak i pamiętać, że Punisher zawsze grał drugie skrzypce w stajni Marvel'a, wobec takich postaci jak Spiderman, X-men, czy Avengers. Linia komiksowa, która zaliczyła więcej nieudanych rezurekcji niż ten nieszczęsny Goku, skoro już o nim wspominamy.
 
Awatar użytkownika
azef
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 200
Rejestracja: pt kwie 04, 2008 5:17 pm

czw mar 26, 2009 12:06 pm

Piąta część kinowego Star Treka w reżyserii Schatnera, miała może dwa przebłyski, ale to nadal zbyt mało jak na prawdziwy film. Zasłużona złota malina za reżyserię.
 
Awatar użytkownika
Mayfed
Nowy użytkownik
Nowy użytkownik
Posty: 7
Rejestracja: śr sty 07, 2009 6:57 pm

sob mar 28, 2009 1:38 pm

"Black sheep"
"Martwica mózgu"
"Gra wstępna"

Owce odgryzające Ci nogę są zaiste ciekawe i przerażające..
Na Grze nikt nie zauważył, że film się skończył ... wszyscy oczekiwali rozwoju wypadków.
 
Awatar użytkownika
NoOne3
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1908
Rejestracja: ndz wrz 18, 2005 4:42 pm

sob mar 28, 2009 3:10 pm

Gry wstępnej nie widziałem.
Ale muszę stanąć w obronie Martwicy i Owcy.

To genialne w swej płyciźnie pastisze. Tego typu filmy ogląda się właśnie dlatego, że oceniane pod kątem normalnych kryteriów są nieprawdopodobnie wręcz złe, tak złe, że można pękać ze śmiechu to obserwując.
 
Awatar użytkownika
Ranquel
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 298
Rejestracja: pt sty 05, 2007 7:13 pm

sob mar 28, 2009 4:04 pm

"Black sheep" nie widzialem, ale tez musze się wstawic za Martwicą, mimo ze otrzymała nagrode za najgorszy film :P to jak pisze NoOne3 mozna pekac ze smiechu oglądając ten film ;)

Ale tak szczerze, to ja wymazałbym z pamieci pierwsza czesc Matrixa, po to, by ogladnac go jeszcze raz i moc sie nim zachwycac jak podczas pierwszego oglądania.. :P
 
Awatar użytkownika
Mayfed
Nowy użytkownik
Nowy użytkownik
Posty: 7
Rejestracja: śr sty 07, 2009 6:57 pm

sob mar 28, 2009 8:41 pm

Co do Owcy i Martwicy to fakt że byly smieszne, ale jesli obejrzycie Grę, na pewno przynacie mi rację w tym przypadku :)
 
Awatar użytkownika
Gieferg
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 524
Rejestracja: czw gru 02, 2004 1:43 am

ndz mar 29, 2009 1:15 pm

AN4RCH pisze:
Czy aby na pewno widziales ten film? Bo akurat war zone jest o niebo lepszy od poprzedniego z 2004 i zblizony do pierwszego Punishera. Nie jest to moze arcydzielo ale oglada sie ten film calkiem znosnie.


W zestawieniu z War Zone, film z 2004 roku jawi się jak kolejny Ojciec chrzestny :P Pod względem fabuły, klimatu, muzyki, aktorstwa kładzie WZ jednym palcem, jedyne w czym przegrywa to ilośc krwi i flaków.

Sorry, ale najnowsza odsłona przygód Franka Castle to parszywy gniot, który w pełni sobie zasłużył na wdeptanie w glebę przez krytyków i całkowitą finansową porażkę (zarobił 10 mln $ czyli nawet nie połowe swego budżetu) i niestety dzięki niemu najprawdopodobniej znowu poczekamy z 15 lat aż ktoś znowu odważy się tknąc tego tematu. Lepiej jednak poczekać te 15 lat niż mielibyśmy dostać sequele nakręcone w takim stylu jak WZ.


Oto co mam przeciwko tej tandecie:

- looney Bin Jim jest ogólnie do bani, przerysowana karykatura, nie wiadomo czy się śmiać czy płakać
- Jigsaw jest podróbką TwoFace z Batman Forever i to wcale nie jest komplement, przy czym jego powstanie to dokładna zrzynka z Batmana'89, a przy scenie z doktorkiem (która jest już czystą kopią) już nie mogłem...
- muzycznie nic ciekawego, widoczne "inspiracje" muzyką Zimmera do Batmanów Nolana + parę dennych piosenek.
- scenriusza na dobrą sprawę bardziej prostackiego to już się chyba wymyślić nie dało, w zasadzie scenariusz jest tu na poziomie filmów erotycznych/czy co niektórych pornosów - jest tylko pretekstem do pokazania kilku ultrabrutalnych akcji.
- motyw z werbowaniem ludzi przez Jigsawa idiotyczny (werbujemy oddział czarnych, potem oddział żółtych, normalnie jak w jakiejś grze komputerowej...) nie mówiąc już o tym jak Jigsaw idzie ulicą skocznym krokiem...
- zasadniczo całe postępowanie Jigsawa jest pozbawione większego sensu.
- momenty z cyklu WTF? jak nastawianie nosa ołówkiem, zestrzelenie gościa skaczącego po dachach, czy mamuśka Micro po kuracji ołowiowej robią z tego filmu wręcz kiepską komedię. W ogóle cała przemoc w tym filmie autentycznie śmieszy czyniąc go wręcz parodią kina akcji.
- Końcowa akcja gdzie roi się od debilnych momentów jak chocby ten grubasem który pojawia się na 2 sekundy tylko po to by jego głowa mogła widowiskowo eksplodować Komuś się wydawało że wystarczy dac parę eksplodujących głów i będzie z tego świetna scena akcji. Cóż, nie będzie. Dla porównania akcja na końcu Punishera z Jane jest utrzymana w stylu najlepszych scen akcji przełomu lat 80-tych i 90-tych (zresztą niemal cał film jest w takim klimacie) nie wiem już ile razy oglądałem samą tylko tę akcję, dla samej przyjemności jej podziwiania. Zdumiewający jest fakt, że ktoś nakręcił coś takiego po 2000 roku, w epoce post-matrixowej.
- postać Micro zupełnie zmarnowana, szkoda tym bardziej, że obsadzono idealnego aktora (podobnie jak i w roli Punishera)
- wykończenie Jigsawa strasznie kiepsko przedstawione, motyw z palącą się w jakiś zupełnie absurdalny sposób jego twarzą dopełnia obrazu klęski.
- Pseudośmieszny tekst Soapa na końcu podsumowuje nam tę groteskową parodię. Aż się ma ochotę dodać "Teraz mam gówno w mózgu" co by świetnie ilustrowało stan w jakim się można znaleźc po seansie.

Ogółem jedyny pozytek z tego filmu jest taki, że można z niego zmontować całkiem fajny, 4-5 minutowy Punisherowy teledysk do jakiegos fajnego kawałka (ale broń Boże nie do żadnego z tych, które słyszymy w filmie).

Jesli chodzi o filmy w takiej tematyce, to polecam "Death Sentence" z Kevinem Baconem, dużo poważniejszy i dużo lepszy (choć w końcówce popada w podobną durnowatość jak WZ), niestety również nie miał polskiej premiery.


Film z 2004 oceniam na 7/10, film z Lundgrenem niespecjalnie lubię (5/10), a War Zone ma u mnie 3 albo i 2/10 - byłoby 1, ale Ray Stevenson jest świetnie dobrany i stara się robić co może, niestety jak się pływa w szambie jakim jest ten film to niewiele zrobić można.

War Zone zdecydowanie jest filmem, który wymazałbym z pamięci bez żalu, miałem iśc na to do kina, całe szczęscie że do kin w Polsce nie wszedł, zamiast niego poszedłem na rewelacyjnych Strażników i o wiele lepiej a tym wyszedłem.


PS. komiksów czytałem nieco, ale były to komiksy z przełomu lat 80-tych i 90-tych, poziomem głupoty temu filmowi nie sięgały nawet do kostek. Nie obchodzi mnie czy film wiernie odwzorowuje komiks jeśli jest taką szmira, bo jeśli War Zone to wierna adaptacja to wolę nie wiedzieć co musi być w komiksach na których go oparto, oceniam to tylko jako film, a jako film wypada jak wypada - taki R-rated odpowiednik Batmanów Schumachera.
 
Awatar użytkownika
MBMaster
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 421
Rejestracja: wt paź 18, 2005 3:46 pm

pn mar 30, 2009 2:05 am

Miast prawić dyrdymały zapoznaj się z Punisher MAX Ennisa. Przy tym co tam się wyprawia, Frank z wydawanych u nas przez Semica komiksów jawi się jako przedszkolak zagubiony we mgle...
 
Awatar użytkownika
Aesandill
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1230
Rejestracja: wt mar 27, 2007 8:12 pm

pn mar 30, 2009 11:19 am

300.
Miałem spore nadzieje.
Wyszła amerykańska papka ( a ja zwykle nie mam nic przeciw fajnej papce i amerykanom)

Ale kiedy widzę spartan zachowujących się jak banda amerykańskich przygłupów...
Ech.
Za duże nadzieje.
Nawet mi koleżanka tłumaczyła, że film niezły, bo to prawie że pornos dla nabuzowanych hormonami dziewczyn, tyle błyszczących facetów.

A ja przez połowę filmu ziewałem (sceny nie walki), drugą połowę kibicowałem persom (kiedy do jasnej jakiś spartan bohatersko odwali kitę?)
Opuściłem seans mocno zawiedziony.

This is Panda!
 
Awatar użytkownika
Gieferg
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 524
Rejestracja: czw gru 02, 2004 1:43 am

pn mar 30, 2009 11:49 am

MBMaster pisze:
Miast prawić dyrdymały zapoznaj się z Punisher MAX Ennisa. Przy tym co tam się wyprawia, Frank z wydawanych u nas przez Semica komiksów jawi się jako przedszkolak zagubiony we mgle...


Oceniam film jako film, a ten jest zwyczajnie głupi i żenujący. To co mógłbym znaleźc w komiksach samemu filmowi w niczym nie pomoże, więc nei widzę sensu.
 
Awatar użytkownika
MBMaster
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 421
Rejestracja: wt paź 18, 2005 3:46 pm

wt mar 31, 2009 3:36 am

No i dobrze. Ja z kolei odpowiadam na twoje domniemania co do miernej jakości komiksu. A musisz wiedzieć, że nie jestem fanem Gartha Ennisa. A sam film? Cóż, zgodnie z tytułem tematu - zapomnijmy o nim...
 
Awatar użytkownika
Gieferg
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 524
Rejestracja: czw gru 02, 2004 1:43 am

wt mar 31, 2009 12:30 pm

Do jakości komiksów nawiązałem tylko dlatego że jak dotąd często mi się zdarzało słyszeć w odpowiedzi na krytykę tego filmu że "Nie znasz, tak miało być! Tak jest w komiksach!" (i wskazywano własnie serię MAX) :P
 
pi314
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 55
Rejestracja: pt lis 23, 2007 3:40 pm

sob kwie 11, 2009 1:23 pm

Moim zdaniem:
Aż dziw bierze że nikt nie wspomniał o gniotowatych filmach bez akcji. A "kultowy" "Plan 9 z kosmosu" Eda Wooda? Przetrwaliśmy do połowy - po 1,5h zapytałem oglądających ile jeszcze zostało i czy się kończy. Ktoś odpowiedział że to dopiero połowa i to by było na tyle. To już "Surykatki" zdawały się być ciekawszze (a i tak przetrwałem tylko końcową scenę). Z innych paszkwili:

- "Sekreterka". Film słaby i ogólnienie bezpłciowy. Nie dostałem tego czego się spodziewałem po reklamach. Ani molestowania, ani sadomasochizmu. Gdyby nie scena z robakiem i scena pod koniec w lesie oraz sceny mastrurbacji (razem 10 minut filmu) - można to uznać za kino familijne.

- "Ghost Rider" - powiem tak: najbardziej podobała mi się scena która w tym filmie nie miała ani troche sensu. Jedyny powód jej egzystencji był taki iż był tam genialny wprost motyw muzyczny i klika fajnuch ujęć - jeśli kiedyś mi się uda, chcę to zobaczyć w HD+5w1. Mowa o scenie gdzie stary Ghost z nowym jadą przez pustynie. Nie wiadomo po co, stary tylko mu pokazuje - patrz tam miasto. Patrz tu - giwera. A teraz nara, niech szmoc będzie z Tobą dasz se rade. Równie dobrze mógł mu dac giwere na miejscu i powiedzieć - jedź 200mil na wschód (i tam bedzie jakaś cywilizacja).

- "Romeo must DIE" hmm... tak - zdeycodowanie powinenem NIE oglądać tego filmu. Z drugiej strony film się zestarzał. Mógł być fajny jako film akcji wtedy kiedy wszedł do kin (2000r.). Teraz to tylko słaba adaptacja Trzęsącegowłócznią. No i się okazuje po kilku filmach z Jet Li - że ten facet nie zna angielkiego. Chętnie zobaczyłbym go mówiącego po chińsku a nie udającego czy dubbingowanego przez jakiegos amerykanina.

- "Władca Pierścieni" bo zepsuł książkę. I z tego co rozmawiałem z ludźmi z towarzstwa jak i kilka postów na tym forum o tym świadczy - nie tylko mnie. Film sam w sobie, jako luźna adaptacja ksiązki - 8/10

Moje podejście jest takie - jeśli w filmie znajdę choć jedno dobre ujęcie lub choć jeden dobry dialog - nie był to czas stracony. Dlategoż staram się oglądać filmy do końca. Staram się nie jest równoznaczne z "oglądam filmy do końca choćbya się ziemia waliła". A czeka mnie jeszcze kilka trudnych pozycji: Pianistka, Przerwana lekcja muzyki, Siódma pieczęć, Serfujący naziści muszą umrzeć...


:) pi
 
Awatar użytkownika
Dr_Greenthumb
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 231
Rejestracja: śr mar 21, 2007 4:26 pm

czw kwie 23, 2009 3:11 pm

Zmierzch - bardzo amerykański w bardzo złym tego słowa znaczeniu. Ale popcorn był niezły, cola zresztą też.

Dragonball: Evolution - jeszcze bardziej amerykański w jeszcze gorszym znaczeniu (choć po Zmierzchu wydawało mi się to niemożliwe). Popcorn za to był wyśmienity, szczególnie uzupełniony colą - na szczęście jednego i drugiego było więcej niż w punkcie pierwszym.

Nie myślcie, że z własnej woli na te crapy poszedłem - narzeczona mnie zaciągnęła, kurde. Miewa skubana czasem ochotę na odmóżdżenie się przy czymś bardzo... złym. Tak, "zło" to dobre słowo...

Wcześniejsze cuda już wymazałem z pamięci.
 
Awatar użytkownika
NoOne3
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1908
Rejestracja: ndz wrz 18, 2005 4:42 pm

czw kwie 23, 2009 9:18 pm

Dragonball, rzeczywiście - płytki aż boli... Nie spodziewałem się po tym filmie niczego dobrego... ale przeszedł moje najśmielsze oczekiwania.
 
Awatar użytkownika
Koona
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 17
Rejestracja: wt kwie 14, 2009 9:45 pm

czw kwie 23, 2009 10:53 pm

Dr_Greenthumb pisze:
Zmierzch - bardzo amerykański w bardzo złym tego słowa znaczeniu. Ale popcorn był niezły, cola zresztą też.


Popieram.
Co prawda ja i moi znajomi poszliśmy na "Zmierzch" nie spodziewając się cudów, żeby się z niego pośmiać, jednak beznadziejność tego filmu nawet nas zszokowała :D. Byliśmy jedynymi osobami na sali, które się śmiały.

Ostatnio obejrzałam "Wszystko gra" Allena. Spodziewałam się czegoś... lepszego. Historia wydała mi się oklepana, a gra aktorska średnia. W dodatku ojciec co chwila rzucał jakieś zgryźliwe komentarze dotyczące tekstów, sprawiając, że ten film wydał mi się jeszcze gorszy.
 
Awatar użytkownika
beacon
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2186
Rejestracja: ndz lis 21, 2004 7:08 pm

pt kwie 24, 2009 12:32 am

@Koona

No cóż, nie każdy musi się znać na dreszczowcach Allena. Akurat "Wszystko gra" to świetna zabawa nawiązaniami do Dostojewskiego. Próbowałeś spojrzeć pod tym kątem?
 
Awatar użytkownika
Koona
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 17
Rejestracja: wt kwie 14, 2009 9:45 pm

pt kwie 24, 2009 12:48 am

Hmm... Na to nie wpadłam.
Ale można zrzucić to na karb tego, że jestem trochę na bakier z literaturą wysoką(tak, wiem, wstyd się przyznać). Widać muszę się trochę wyedukować i wrócić do tego filmu.
Jednak mimo wszystko - Scarlett Johansson mi tam nie pasowała :P.
 
Awatar użytkownika
Siriel
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2022
Rejestracja: śr cze 22, 2005 10:42 am

pt kwie 24, 2009 2:39 am

Koona pisze:
Jednak mimo wszystko - Scarlett Johansson mi tam nie pasowała :P.
To przecież film Allena. A Scarlett to jego nowa muza, więc nawet gdyby Allen zrobił film o życiu tasiemców, dla Scarlett też by się znalazła rólka. :)
 
Awatar użytkownika
beacon
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2186
Rejestracja: ndz lis 21, 2004 7:08 pm

sob kwie 25, 2009 1:24 pm

@Koona

Do pełniejszego rozumienia akurat Wszystko Gra niezbędna jest znajomość Zbrodni i kary. Ale już Scoop, Vicky Christina Barcelona (oba z tych nowszych) albo Annie Hall (starszy) można oglądać bez znajomości konkretnych lektur. Choć orientacja w teoriach Freuda przydaje się często, żeby rozumieć dialogi - Allen uwielbia się odwoływać do psychoanalizy ;)

Tak na serio to unikać lepiej Snu Kasandry. Fajny pomysł wskrzeszenia antycznej tragedii, zabity przez kiepsko pomyślane motywacje. Tego typu filmy wymagają realizmu psychologicznego, a tutaj go zabrakło.

O.
 
Awatar użytkownika
Varmus
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1443
Rejestracja: śr sty 18, 2006 5:52 pm

sob kwie 25, 2009 11:11 pm

pi314 pisze:
Serfujący naziści muszą umrzeć...

Zaraz, co?!

Pardon za offtop, ale ten tytuł... Chcę wiedzieć, nawet, jeżeli to wiedza szkodliwa.

A co do tematu - cała seria American Ninja. Jezu kurde Chryste, za co?!
 
Awatar użytkownika
NoOne3
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1908
Rejestracja: ndz wrz 18, 2005 4:42 pm

ndz kwie 26, 2009 6:38 pm

"Surfing Nazi Must Die", to klasyka filmu złego, co nie znaczy że nie jest wart obejrzenia. Są na takie filmy amatorzy, pod warunkiem, że mają to "coś", coś w rodzaju radości tworzenia. Im droższa produkcja, tym ma tego zazwyczaj mniej i musi nadrabiać czym innym.
A z ciekawszych tytułów jest jeszcze choćby "Jezus Chrystus Łowca Wampirów", muszę go koniecznie obejrzeć.

Varmus, Wikipedia :P.
 
Awatar użytkownika
beacon
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2186
Rejestracja: ndz lis 21, 2004 7:08 pm

ndz kwie 26, 2009 6:42 pm

Poszukaj w wiki hasła exploitation, a dowiesz się o wiele więcej.. ;>

Plus to (mój blog, dział exploitation).
 
Awatar użytkownika
Celhian
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 34
Rejestracja: śr lut 11, 2009 10:48 pm

wt maja 05, 2009 11:24 am

Film "Disaster movie"... film o którym zdecydowanie chciałbym zapomnieć, moje najgorsze wspomnienie, czułem się po nim estetycznie i mentalnie brudny i upośledzony :P... nawet mimo to że lubię czasem oglądnąć głupią komedię to to było totalną porażką :D.
 
Awatar użytkownika
Kelem
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 25
Rejestracja: pn sie 14, 2006 6:39 pm

wt maja 05, 2009 12:53 pm

NoOne3 pisze:
"Surfing Nazi Must Die",


Musze obejrzeć ten film :) Sam tytuł już wydaje się głupi, ale pewnie taki film tworzony był z tą myślą i właśnie ta głupota jest myślą przewodnią tego kinowego arcydzieła :)
Jak obejrzę dam wam znać co do moich odczuć po tym filmie. Ale już sam tytuł jest mocny :razz:
 
Awatar użytkownika
Varmus
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1443
Rejestracja: śr sty 18, 2006 5:52 pm

wt maja 05, 2009 1:47 pm

Celhian pisze:
Film "Disaster movie"... film o którym zdecydowanie chciałbym zapomnieć, moje najgorsze wspomnienie, czułem się po nim estetycznie i mentalnie brudny i upośledzony Razz... nawet mimo to że lubię czasem oglądnąć głupią komedię to to było totalną porażką Very Happy.

I pod tym się podpiszę wszystkimi kończynami. Dwadzieścia razy.
  • 1
  • 4
  • 5
  • 6
  • 7
  • 8
  • 13

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości