Cóż, o ile wszyscy powinni się zgodzić z tym że Sapek ma fenomenalne dialogi, Dukaj pisze mało przystępnie, a pisarze pokroju Salvatore'a , Pilipiuka czy Piekary to najzwyklejsi w świecie rzemieślnicy (jakby było w tym coś złego
) to w przypadku Goodkinda czytelnicy mogą podzielić się na dwa obozy.
Poza bezsprzecznymi zaletami, podczas lektury wyłapałem parę rzeczy które niezbyt przypadły mi do gustu. Na przykład brak zaufania do czytelnika. Może stąd wynika ten "niezamierzony patos" o którym piszesz. Za dużo niepotrzebnego wyjaśniania. Jako przykład można podać wątek miłosny - pisarz zbyt często stara się uświadomić nam jak bardzo zależy na sobie dwójce bohaterów. Mimo iż wydarzenia mówią same za siebie, zmusza ich do częstych i banalnych zapewnień, które (szczególnie w przypadku dialogów) mogą brzmieć sztucznie i topornie. Ludzie tak nie mówią. Bohaterowie telenowel- tak.
Jest w powieści kilka archetypów przedstawionych w sposób który również urąga czytelnikowi. Choćby zepsuta, rozpieszczona i okrutna księżniczka wraz z jej biedną, grzeczną i pokrzywdzoną służką. Sama obecność wspomnianych archetypicznych postaci nie jest wadą, ale z tego co pamiętam wprowadzenie tych dwóch akurat było niepotrzebnie rozwlekłe. Kilku innych oklepańców nie opiszę by nie spoilować.
Im dalej w las tym więcej drzew. Książka "Pierwsze prawo magii" , stanowiąca pierwszy tom cyklu, zaczyna się bez rewelacji, lecz stopniowo odkrywa przed nami coraz to więcej smaczków i od pewnego momentu naprawdę ciężko się oderwać.
Dlaczego polecałbym ci sięgnięcie po nią?
W punktach:
1.Słuszna długość - Dla mnie to zaleta. Przeczytawszy 1 i 3/4 tomu nadmiernego wodolejstwa nie stwierdziłem. Zamiast rozbijać siedmiuset stronicowy tom na trzy części, autor podaje nam kompletną historię w jednej.
2.Bohaterowie - autor nie cacka się z stworzonymi przez siebie herosami. Nie są oni traktowani jak święte krowy, które bez choćby draśnięcia wyjdą z najgorszych tarapatów. Są wiarygodni i niejednowymiarowi, każdy ma swe własne demony, obowiązki, historię, dom, powinności, cele i marzenia. Są również, jak przystało na high fantasy, potężni i mają wpływ na losy świata przedstawionego. Rozwijają się i zmieniają w miarę przebiegu fabuły.
3. świat -Przedstawiany stopniowo i z wyczuciem. W imię zasady "apetyt rośnie w miarę jedzenia" autor umiejętnie odkrywa przed nami specyfikę midlandów i okolic, rysując ciekawy, oryginalny i dynamiczny świat.
4. Przygoda- cały czas coś się dzieje. Fabuła nie jest bezładną zbieraniną scen, pod koniec widać jak wszystko ładnie się zazębia i stanowi większą całość. Zaskakuje. Nie pędzi cały czas przed siebie, potrafi wrócić do wcześniej odwiedzanych miejsc, wysunąć na pierwszy plan (w tomie drugim), trzecioplanowe postacie.
To nie arcydzieło, ale przygodowe fantasy drogi z górnej półki. Z całego serca polecam, mimo iż miejscami ociera się o banał. Przy odpowiednim nastawieniu, z pewnością ci się spodoba.
Caitleen, przeczytała o wiele więcej niż ja - może i ona się wypowie?