Pod długiej przerwie powracam gnębić głu... brak myślenia fanów Warhammera
Temat jest bardziej skomplikowany niż się wydaje.
Do autora tematu, ok rozumiem że zwracasz uwagę na własność BG, ale po pierwsze czasami przypominaj o istnieniu ich przedmiotów, np z tym psem, powinieneś co jakiś czas opisywać jego zachowanie, czasami przykuwać uwagę BG do niego, a nie stwierdzić po kilku sesjach że go nie ma.
Poza tym bardzo dobrze wiem o co mu chodziło, moi Gracze też mają małe przywiązanie do swojej własności, i potrafią sobie przypomnieć po kilku sesjach że mają coś tam, co rozwiąże wszystkie ich problemy. Tak więc wypracowaliśmy taką metodę, że wszystkie przedmioty które mają na stałe, muszą znajdować się w ekwipunku, mają do tego oddzielną kartkę, i pilnuję żeby zapisywali swoje przedmioty. Konsekwencje tego są takie, że jak czegoś nie ma w spisie, to BG tego nie ma, bo na prawdę irytujące potrafi być gdy całą sesję starają się rozwiązać zagadkę, do której potrzebny jest przedmiot znajdujący się w ich posiadaniu, ale o tym nie pamiętają, tak więc żeby nie było czegoś takiego wprowadziłem tą zasadę, i każdy wie co posiada. Przedmioty które mają przez chwilę, trzymamy w "pamięci"
Co do zwierzaków na sesji, konie, szczególnie na początku są sprzedawane, ogromna kasa, jak na start, a tak ogólnie to raczej się o nie dba, tyle że zazwyczaj są to przybłędy
Ze śmiesznych historii, kiedyś mój gracz, krasnoludzki pogromca, zapragnął psa bojowego, więc udał się do hodowli, i wybrał sobie najbardziej agresywną bestię ze wszystkich, sam treser go ostrzegał że nawet on nie może sobie z nim poradzić, a o to właśnie chodziło BG. Oczywiście bez opieki nad zwierzętami, tresury, i z marną ogładą ich przyjaźń nie potrwała za długo. Wszystko wyglądało mniej więcej tak:
Choć tu piesku!

Ta (cenzura) mnie gryzie! O nie, zabiłem mojego pieska ;(
Kasy nie odzyskał.
Innym razem mój gracz miał kota, przybłędę, którego dokarmiał, a ten chodził za nim. Pewnego razu gdy podróżował po trakcie, kota coś spłoszyło i ciekł w las, BG niewiele sobie z tego zrobił, bo myślał że kot wróci, nie pomyślał tylko dlaczego kot uciekł, a to była moja podpowiedź w stronę Gracza że wchodzi w pułapkę, BG zginął...
Z dziwnych stworzeń, pewnego razu jeden z BG, po bardzo ciężkiej walce, w totalnej głuszy, zgubił się na mokradłach, bez znajomości terenu, i jakichkolwiek technik przetrwania krążył po nich miesiąc, jedząc padłe zwierzęta, jakieś owoce leśne, mimo że nie wiedział czy są trujące. Skompletował tyle pkt obłędu że skończyło się to chorobą psychiczną, tak więc na kawałku kory, z drzewa wystrugał oczka, nosek, i uśmieszek, postać tą nazwał koreczkiem, i ciągle do niej gadał, radził się go, bronił, i ogólnie uznawał za istotę żywą, nawet gdy już w końcu trafił do osad ludzkich. Był to jego najlepszy kompan.
Ja kiedyś nekromantą miałem Hermana, zombi, które ciągle ożywiałem, przebierałem, uczyłem dyscypliny

, i wykorzystywałem jako lokaja w zatęchłej dziurze, którą szumnie nazywałem moim pałacem.
Poza Hermanem, różnymi postaciami przywiązany byłem zasadniczo do dwóch zwierzaków, wilka, grając wojownikiem, fanatycznym ulrykowcem, oraz mojego białego rumaka, gdy grałem szlachcicem, niestety umarło się zwierzęciu podczas potyczki z chaośnikami, ale rumak spełnił swoją powinność, na jego grzbiecie przypuściłem szarżę na wroga, która wprowadziła popłoch w ich grupie.