[c][/c]
Tak się zastanowiłem pewnego dnia, jakie rasy-kultury mnie najbardziej interesują. Będąc na pięknej łące, jednej z ostatnich takich pięknych łąkach w tym kraju (których jest coraz mniej od czasu upadku komuny), zapatrzyłem się w szerszenie, trzmiele i chrabąszcze.
Mam wielką fobię na robactwo, ale to nie przeszkodziło zastanowieniu się nad tym, co by było, gdyby one były większe.
No i tutaj od razu powrócił do mnie D&D. Wszak tutaj mamy ogromne cywilizacje owadowate albo bardzo interesujące stwory, które nie mają nic wspólnego z kolejnymi magicznymi bestiami.
Jakie są w D&D'ku? Moja pamięć już słaba i niewiele pamięta. Proszę was, podawajcie i uzupelniajmy listę.
Co łączy owadołate i inne śmiechowate społeczeństwa?
Ano przede wszystkim to, że są wzorowane na owadach. Te mają świadomość zbiorową. Ich fantasowate odpowiedniki są równie zhierarchizowane, uwielbiają porządek i tak im się żyje najlepiej. Co osiągają dzięki temu? Termity mają przerażająco ogromne, jak dla siebie, kopce. Jednak zyskały cząstkę humanoidalnych cech. Wraz z tym, pierwiastek ludzkiego chaosu. Także i buntu. Aż się prosi o motyw uciskanej buntowniczej w takim społeczeństwie jednostki, czy też ostatecznie wyrzutka. I to dość częsty sposób na początek awanturniczego życia takiej postaci. Awanturnik, który pragnie poszukiwania przygód, za skarby świata nie usiedzi w społeczeństwie owadów. Wiemy, że owady idealnie się dostosowują. Jednak od kiedy nie było katastrof, to i żadne populacje nie próbowały zmienić swojego życia. Zatem jeśli coś jest dobre i skuteczne.. to po co to zmieniać? I takoż jakoś żyją.
Abeile - zdaje się, że to 3-edycyjna nowostka. Lud pszczołoludzi niewiele różniący się od zwykłych pszczół. Mają królową.. acz ostatnie dwie kasty dzielą się z racji na funkcje, a nie płeć. Miast trutnia i robotnicy mamy żołnierzy i sługi. Co można o nich dodać? Dla wielu może być śmiechowatym fakt, (choć z drugiej strony to jedyne w miarę w porządku rozwiązanie), iż to co jest u nich humanoidalne (przede wszystkim głowa, nie wspominająć o kończynach) jest elfia. Cokolwiek nie mają wspólnego z elfami, to znają ich język, oraz rzeczywiście ich głowy są takie same. Jednak dodajmy, że w reszcie ciała mają krótkie "futerko" no i oczywiście przezroczyste, wrażliwe skrzydła. Grywalni. Ich społeczność utrzymuje się wokół nieopisanego miasta-ula. Acz podejrzewać można, że to ogromny ul.. na albo ogromnych drzewach albo leżący w ziemi, czy urwisku niczym mrowisko, bo i takie znamy ule.
Formici - nieco niewierne tłumaczenie angielskiego formian. To mrówkoludzie, kolejne dobrze skonstruowane społeczeństwo, a w dodatku podręcznikowy przedstawiciel takowej owadziej wspólnoty. Także w planach, ich ogromne kopce (kopce, nie mrowiska!) są często spotykane w głębinach planów Mechanus i Arkadii, gdzie wspólnota i struktura jest dobrem.
Mykonidzi - tak, tak, tak. To nie są owady, a grzyby. Roślinne rasy są tak rzadkie, że równie interesujące co owady, i właśnie pod tym względem śmiało mogą się kwalifikować do tego tematu. No ale każdy kto o nich poczyta, po prostu musi ich polubić. Są czadowi. Maja ciekawą hierarchię w społeczeństwie, starszyznę, ciekawe zwyczaje, ciekawą biologię. Niestety muszą żyć zdala od ludzi, co często trzyma ich w podziemiach. Czczą boga Psilofyra, którego mądrość sięga filozofii, pacyfizmu. Ich rasa pragnie trzymać się zdala od humanoidalnych ras, które niosą ze sobą jedynie szkodę. Jeśli ktoś walczy z mykonidami, to tylko dlatego, że naruszył ich dom. To bardziej cywilizowana rasa, niż ukazywana.
Thri-kreeny - modliszko-ludzie pierwotnie pochodzący ze skalistych pustyń Athas, żyjąc w plemionach oddalonych od nieczystych miast tyranii i niewolnictwa. Ich życie jest walką o przetrwanie. Stały się szerzej znane dzięki faktowi, iż mają naturalną zdolność do rozwijania psioniki. W istocie jednak ich pełne niebezpieczeństw życie czyni z nich przede wszystkim doskonałych łowców.
Żądlaki - skorpionoludzie to jest coś, czego nie mogło zabraknąć. Ten okaz jest jednak zarezerwowany (a przynajmniej najpopularniejszy) dla Zapomnianych Krain. Tam jest wyjątkowo popularny na Matice, a stamtąd przybył i do Faerunu. Mają jadowite żądła, są buracko czerwoni, niemal bezkompromisowi drapieżnicy. Jest możliwość grania takowym. I z pewnością byłaby to jedna z cholernie interesujących postaci w każdej liberalniejszej drużynie. Z ciekawostek warto wspomnieć, że rasa ta ma równouprawnienie płciowe. Niewiele to się przekłada na jakiekolwiek luksusy. Raczej obowiązek jaki stawia przetrwanie. Bezwzględność i okrutność żądlaków, zwanych też tlincalli (dość aztecko) zmusza i ich kobiety do bezwzględnej walki. Wytrwałe jednostki przeżywają. Jeszcze ciekawsze jest to, iż na jedną kobietę przypada dziewięciu mężczyzn...
ps - co jeszcze znamy ciekawego ?