Zrodzony z fantastyki

 
Awatar użytkownika
Klebern
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4195
Rejestracja: czw gru 01, 2005 5:53 am

[D&D FR 3.5ed] Po drugiej stronie

wt cze 30, 2009 6:22 pm

1. Mistrz Gry: Klebern
2. Gracze: Varmus, Sindarin, Tomeg; Marcin19, Chester90, Dreamwalker, SKRP
3. Konwencja: heroik fantasy
4. Mechanika: Tak: rzuty wykonuje MG i gracze
5. Kontrola MG nad poczynaniami postaci: postacie mają zadanie, z którego zostaną rozliczone, poza tym mają pełną swobodę (oczywiście w ramach swoich możliwości) a MG opisuje skutki ich działań
6. Relacje drużynowe: niesnaski dozwolone, mordowanie innych graczy nie z byle powodu.
7. Częstość postowania: raz na dwa dni. W przypadku nie odpisania w ciągu 48 h na mój post, odezwę się do winnego gracza na gg. Jeżeli w ciagu następnych 24h nie pojawi się post uznaję, że gracz rezygnuje.
8. Długość postów: Wystarczy tylko 1/2 strony A4. Elaboratów nie chcę. Posty mają być treściwe i pozbawione błędów ortograficznych.
9. Poprawność i schludność postów: bez emotikon.
10. Zapis dialogów: dialogi piszemy kursywą, wypowiedź zaczynamy myślnikiem. Kolor pomarańczowy - tylko słowa własnej postaci Najlepiej
11. Zapis myśli: myśli postaci nie oznaczamy żadnym specjalnym sposobem, po prostu część narracji w poście.
12. Imię postaci: na początku postu powinno znajdować się pogrubione imię postaci, które jest linkiem do jej portretu.

_____________________________________________________________


Pełnia zimy 1373r.

Ta karczma nie byłą niczym specjalnym wśród wszystkich karczm, które widzieliście. Ale dzisiaj nabrała jakby pewnych walorów. Stałą się jakby piękniejsza niż zwykle. Gdy za oknem padał śnieg tak gęsty, że nie było widać nic za czubkiem swego nosa, kiedy stopy odmarzały po zaledwie kilku krokach, gdy zaś się splunęło do ziemi doleciał tylko lód, to wtedy każda karczma z miłym paleniskiem, w którym można było się napić grzańca, zjeść coś ciepłego i wygrzać nogi przy kominku to, wtedy czuło się jak w raju. Choć do raju to jej normalnie bardzo wiele brakowało. Pokoje proste, gdzie za materac służył siennik, gdzie najpierw trzeba było rozdeptać kilka pasożytów kręcących się po podłodze, gdzie czasem pod nogami przelatywała mysz. A opierając się o jedna ze ścian nawet głuchy by usłyszał stąpanie i parskanie zwierząt trzymanych w obórce obok. Drugą jej zaletą było to, że to ostatnia karczma na drodze do Suzail. Akurat stałą na skrzyżowaniu kilku mało uczęszczanych traktów. Po prostu brak jakiejkolwiek alternatywy był jej zaletą. I była tania.

O dziwo gdzieś w kącie siedział podróżny bard i stanowił za jedyną atrakcję dzisiejszego wieczoru. Kilka składnych rytmów, choć śpiewanych zapewne dla siebie niż dla gawiedzi zabijało wszechogarniającą cisze. Gości było niewielu, każdy z powodu tego, że po prostu dalej się iść lub jechać nie dało. Zaledwie siedmiu podróżników. Z czego dwóch wyglądało na gnomich kupców. Przynajmniej tak można było ocenić po ich włochatych stopach, które odstraszały swym aromatem każdego, który się zbliżył do nich, by tak jak gnomy wziąć i skorzystać z paleniska i ogrzać z bliska stopy.

I ta monotonia została nagle przerwana przez podmuch lodowatego wiatru z zewnątrz. Każdy z wyrzutem spojrzał, łącznie z grubym pryszczatym karczmarzem, na winowajcę całego zamieszania.
- Zamknij te cholerne drzwi ! – rzekł niezwykle delikatnie i dyplomatycznie karczmarz ukazując swe niezmierzone pokłady dobrego wychowania, jak i brak kilku zębów. Z resztą z tymi pokładami zdążyliście się już zapoznać. Z zębami na całe szczęście nie mięliście do czynienia. Z reszta nie wyglądały zbyt apetycznie. Troszkę tak za bardzo opalone.
Karczmarz był głównie dlatego zły, że mu zgasła fajka, którą namiętnie palił niemal bez przerwy. Jegomość wszedł do karczmy jakoś tak bez przekonania, jakby starał się skurczyć w sobie i udawać, ze go tu wcale nie ma. Zrobił parę kroków i stanął
- Ej kmiocie. To porządna karczma, drzwi się zamyka ! – zwrócił znów do gościa karczmarz. Choć z tą porządnością to byście za żadne smocze skarby nie zgodzili, to tyle lodowaty wiatr bijący przez otwarte drzwi, powodował, że wyjątkowo zgadzaliście się co do ogólnej prośby karczmarza.

Tajemniczy gość powoli obrócił twarz w kierunku karczmarza, a gdy ten zobaczył jego twarz nagle syknął, dławiąc się dymem. Po chwili jegomość padł na pysk jak długi. Wtedy właśnie zwróciliście uwagę na krew, która z niego ciekłą strumieniami. I na tym nie koniec było atrakcji dzisiejszego wieczora. Dosłownie parę chwil po tym, jak ktoś tu zapewne wyzionął ducha do karczmy wszedł potężnie zbudowana konserwa, tfu rycerz. Każdy jego krok był odznaczany dzwonieniem metalowych ostróg. Podszedł do truchła i kopnął go zwyczajnie upewniając się czy aby trup.
- Weźcie to ścierwo do kapłanów. Jeszcze nam wyśpiewa co wie. – zakrzyknął do drzwi, przez które weszło sześciu zbrojnych. Dwóch z nich wzięło ciało za kopyta i wyciągnęli je na zewnątrz. – Ten ścierwojad miał zapewne z kimś się tu spotkać.....– rzekł rycerz do osoby, która właśnie dołączył do całej trupy. O dziwo nie miał na sobie nawet kamizelki. I jeszcze nie zamarzł ? - Ty i ty, zabierz resztę i obstawcie tyły.

Po czym podszedł do drzwi i je zamknął. Wyciągnął za pleców swój potężny miecz i trzymał go w gotowości. , człowiek, któremu tak było ciepło i zapewne który pomylił pory roku przesunął się na front. Po jego prawicy stał ten rycerz, zaś po lewicy z tyłu dwóch żołdaków, którzy w każdej ręce trzymali w gotowości sejmitary
- Dobra podróżni. My tu szukamy złoczyńców. Opowiadać przez dowódcą posterunku Rycerzy Purpurowego Smoka, co wy tu robicie.

A karczmarz niewiadomo kiedy się ulotnił.
 
Awatar użytkownika
Marcin19
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1677
Rejestracja: pt maja 29, 2009 11:06 am

śr lip 01, 2009 1:15 am

Gaezzter Sharpsteel

Mam dość.

Naprawdę, DOŚĆ

Co skusiło mnie do tej podróży. Co zagnieździło w mym umyśle tą fatalną ideę. Kiedy opuszczałem korytarze Podmroku, miałem nadzieję na zmianę. Nowe miejsca, nieznane kultury i osoby. Różnorodność spotykana na każdym kroku, nieograniczone pole do popisu i rozwoju. Mozaika nieskończonych możliwości, ciągnący się w wieczność wzór potencjalnych splotów wydarzeń, doznań i przeżyć. Nic nie pociągało mnie bardziej. Prawda? PRAWDA?! Taaak... Lecz nie brałem pod uwagę wszystkich czynników. Ambicja, chęć pięcia się po szczeblach kariery, każdy z nich wyrzeźbiony z ludzkiego lamentu, płaczu i żałości. To najsilniejszy z głosów wzywających mnie TAM, na powierzchnie. Niebezpieczeństwo, wyzwanie, wszechobecny brak akceptacji... to głos dodający pierwszemu pikanterii, smaku, atrakcyjności. Podsumowując - chór pozytywów, wyciągający dźwięki nieosiągalne w Podmroku. Być może głębiej czaiła się fałszywa nuta...

Poznanie jej zajęło mi parę tygodni. Konstrukcja złudzeń i wydumanych marzeń okazała się domkiem z kart. Pierwsza noc był najgorsza. świt wypalił większość ekwipunku. W proch obróciły się cenne rękawiczki, buty i płaszcz- skradziony z jednego drowich domów. Lecz zniszczenie ekwipunku było ostatnim z moich problemów. Ogień i żar zaległ w mych oczach. Czułem wpijające się w nie szpile, powodowane przez wzbijającą się w przestworza kulę ognia- słońce. Wznosiło się nieustannie, zakreślając płomienny łuk nad sklepieniem. Ogrom przestrzeni początkowo przeraził mnie, lecz chwilę później przyprawił o dreszcz emocji. Woal spowijający świat, zdawał się być furtą do czekających możliwości...

Minęło kilkanaście dni od czasu gdy dotarłem do gospody. Przywitała mnie ciepłem ognia i zapachem pieczonego mięsa. Woń zdawała się być o wiele ciekawsza od nędznego zapachu pieczonego rothe. Blask ognia mile ogrzewał wyziębione przez lodowate powietrze kości. Wtem do izby wspólnej wparowała grupa i rozpoczął się cały ten cyrk. Wtedy nie zdawałem sobie jak ważny cyrk...
- Piję piwo- podziemny krasnolud odpowiedział rycerzowi.
 
Awatar użytkownika
dreamwalker
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2250
Rejestracja: pn gru 19, 2005 9:39 pm

śr lip 01, 2009 11:47 am

PIjany mistrz

- Ale że co kur *hik* na? Złoczyńców szukacie panowie blaszaki? Tu ich nie ma. Po prostu nie ma. Przynajmniej ja żadnego nie znam - powiedział bard siedzący w jednym z rogów izby. Przed nim na stole piętrzyła się armada flaszek butelek, kufli i innych naczyń zdatnych do picia z nich alkoholu. Wszystkie były puste. Bard jeszcze raz głośno czknął, po czym wziął w ręce lutnię leżącą obok niego na ławie i zaintonował pieśń. A właściwie dość frywolna piosenkę.


Bylo sobie raz miasteczko
Nie małe nie duże
Groził mu zły bandyda
A bandę miał dużę

Aby więc się go pozbyć
Rada uradziła
Wezwać trzeba paladyna
Pomóc może siła

Hej paladyna, hej paladyna!

Przyjechał więc paladyn
W zbroję swoją zbrojny
Powiedział do burmistrza
Bądź Ty już spokojny

Ja sprawię, że bandyci
Uciekną za góry
Ty zaś mi przyrzeknij
Rękę swojej córy

Hej, swojej córy! He, swojej córy!

Burmistrz zgodził się, a jakże!
Podali se dłonie
Potem odszedł paladyn
Hej dalej na błonie

Tam go bandyci spotkali
co szli do miasteczka
Strasznie się przerazili
Wysłali człowieczka

Hej, wysłali! Hej, wysłali!

Człowieczek z paladynem
Miał ponegocjować
A bandyci poszli tylko
Pułapki szykować.

Paladyn, jako że słońce
Mocno mu dogrzało
Nie spodziewał się podstępu
To go kosztowało

Hej, kosztowało! Hej, kosztowało!

Lecz wyrwał się paladyn
Od zbójów z niewoli
Zabrał do burmistrza herszta
Aby go zniewolić

Córka zas burmistrza
pokochała zbója
Mówi: nie chcę paladyna
Ma małego
- tutaj bard urwał i zakończył utwór popisową solówką na lutni, perfekcyjne wykonaną mimo dość sporej ilości alkoholu, który już krążył w żyłach muzyka.

Perform(sing) i jednocześnie Perform(lute). Wynik: rzut
 
Awatar użytkownika
Tomeg
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 232
Rejestracja: ndz lip 23, 2006 12:32 pm

śr lip 01, 2009 12:12 pm

Phogartan Blackgem

W kącie siedział niewielki, aczkolwiek przystojny mężczyzna. Miał ciemne blond włosy, tego samego koloru bródkę i spiczaste uszy. Były one przyozdobione złotymi kolczykami. Przypatrywał się gościom w karczmie granatowymi oczyma. Ubrany był bogato i elegancko. Spod fałdów płaszcza widać przytroczony do pasa rapier oraz kuszę. Koło niego stała jego torba oraz pięknie zdobiona lutnia. Był to bez wątpienia gnom.
Był środek zimy i za oknem widać było padający bez przerwy śnieg. Phogartan nie przejmował się tym jednak. Po co się zamartwiać, skoro w karczmie ciepło, a i piwo niczego sobie? Ważne jest to co dzieje się w tej chwili, nie to, co będzie później.
Nagle drzwi otworzyły się, wpuszczając do wnętrza strumień lodowatego powietrza. Do środka wkroczył chwiejnym krokiem mężczyzna, który zaraz po tym padł na ziemię. Za nim wkroczyło jeszcze paru zbrojnych. I rozpoczeła się główna atrakcja wieczoru.
- Dobra podróżni. My tu szukamy złoczyńców. Opowiadać przez dowódcą posterunku Rycerzy Purpurowego Smoka, co wy tu robicie.
O kurwa. Żeby w dzisiejszych czasach nie można było posiedzieć spokojnie w karczmie? Phogartan przesunął się niezauważenie, tak, aby gość siedzący w stoliku koło niego gość nieco go zasłonił. Łyknął jeszcze piwa i czeka na rozwój wydarzeń.
 
Awatar użytkownika
Varmus
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1443
Rejestracja: śr sty 18, 2006 5:52 pm

śr lip 01, 2009 2:26 pm

Jonatan

Stół znajdujący się na środku karczemnej sali zajęty byłe przez jedną osobę. Był nią szczupły, przystojny elf - podrasy złotej, sądząc po takowego koloru skórze, srebrzystych oczach, lśniących lekko własnym światłem oraz krótko ściętych włosach koloru zachodzącego słońca. Mężczyzna odziany był w dopasowaną opończę z atłasu niebieskofioletowej barwy i krótką, elegancką trójkątną pelerynkę w kolorze grafitu, ze złotym obszyciem. Na skroni spoczywała cieniutka srebrna obręcz z okrągłym ametystem na czole, szyję zdobił zaś pasujący kryształ ametystu wielkości pięści, jarzący się wewnętrznym światłem. Elf nosił też wystającą spod opończy luźną jedwabną koszulę, koloru purpury.

Tyle przynajmniej było widać - to, że elf kulił się za stołem przeszkadzało nieco w pełnej obserwacji. Zimno płynące zza otwartych przez małomównego gościa drzwi było zaiste przejmujące.

Uważny obserwator mógł zauważyć, że przez sekundę oczy mężczyzny zalśniły mocniej - właśnie wtedy, gdy podróżnik padł na ziemię, by już nie wstać.

Gdy do karczmy wkroczył rycerz, oczy elfa zalśniły ponownie.

- Iście bandyckich sposobów się imacie w łowach, mości rycerzu... Skoro chcecie wyduszać zeznania z zapewne martwego już jeńca. Nekromancja... I kto tu jest bandytą? - tenor elfa był spokojny i ciepły, choć dało się w nim słyszeć wyraźną irytację. - Cny rycerzu, piję piwo i odpoczywam po podróży. Aktualnie też kulę się z zimna, które wpuszczasz - zamknij drzwi, proszę. Ogólnie zaś prowadzę krucjatę przeciw bogom, za zaprowadzenie pokoju na świecie i celem apoteozy. - teraz zaś w głosie mężczyzny brzmiała bardzo wyraźna drwina. - Coś jeszcze?

Inertial Armor (Augment +2PP)
Force Screen (no display: Conc. check 25 vs DC 16)
 
PPPP
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4823
Rejestracja: śr gru 01, 2004 7:17 pm

śr lip 01, 2009 3:32 pm

Henryk Graubraumann

Zamyślony grubas, który przez ostatni kwadrans w milczeniu kontemplował swoje piwo, dopiero teraz zorientował się w nietypowej sytuacji. Nagłym ruchem zdjął zielony kapelusik i nerwowo potarł łysawą czaszkę. Drugą rękę zacisnął mocniej na leżącym koło ławy plecaku. Jednakże uwagę wszystkich obserwatorów natychmiast zwrócił olbrzymi nos mężczyzny - zdawać się mogło, że ów olbrzymi organ powonienia żyje własnym życiem. Potężne nosisko zdawało się nawąchiwać zapachów, które przybyły razem z drużyną rycerza.
- Panie, ja jestem tylko prostym kowalem - mężczyzna podrapał się po siwawej bródce - Graubraumann i synowie, najprzedniejsze pancerze po tej stronie... Tego. Po prostu dobre pancerze - otyły człowiek skulił się pod groźnym spojrzeniem zbrojnego. - Ja naprawdę jestem kowalem. No, może myta czasem się nie płaciło... Ale to żadna zbrodnia chyba..
Gruby rzemieślnik zdawał się powoli uspokajać, ale wciąż z niepokojem śledził zachowanie rycerza.
 
Awatar użytkownika
Chester90
Nowy użytkownik
Nowy użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: pt cze 12, 2009 8:33 pm

śr lip 01, 2009 5:03 pm

Sandro

W swej naturalnej postaci Sandro był średniego wzrostu humanoidem przypominającym poniekąd elfa. Typowa dla tego gatunku uroda, spiczaste uszy i mocno opalona skóra mogły świadczyć o pokrewieństwie ze słonecznymi elfami. Jednak oczy o barwie ognistoczerwonej, czarne błoniaste skrzydła wyrastające z pleców i długi ogon zdecydowanie potwierdzały także demoniczne pochodzenie. Sandro należał bowiem to tych już nie licznych przedstawicieli rasy fey’ri półelfów i półdemonów. Jednak odziedziczone po demonicznych przodkach zdolności magiczne pozwalały mu nie straszyć pośledniejszych ras swoim wyglądem. Obecnie Sandro siedział samotnie przy jednym ze stolików w postaci przystojnego słonecznego elfa o dziwnym kolorze włosów i ze spokojem popijał wino zastanawiając się czy kontynuować swoją podróż do Suzail. Zresztą nie robiło mu żadnej różnicy, w którą stronę się uda. Zawsze potrafił znaleźć sobie jakieś zajęcie i wiedział, że teraz też na pewno będzie tak samo. Kiedy do karczmy wszedł kolejny osobnik Sandro po prostu go zignorował. Nie obeszło go też zbytnio, kiedy podróżny padł na twarz i zaczęła się z pod niego wylewać krew. Zbyt dużo widział w swoim długim życiu, żeby taki widok miał go obchodzić. Kiedy tak obserwował brudzącą podłogę posokę, do karczmy weszli jacyś zbrojni i zaczęli zadawać pytania.
- Jako podróżny podróżuje, a niby co mam robić? – odpowiedział lekko ironicznie Sandro.
 
Awatar użytkownika
Sindarin
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 851
Rejestracja: czw wrz 16, 2004 7:38 pm

śr lip 01, 2009 6:57 pm

Mallai

Druidowi był co najmniej niezadowolony z tego obrotu sytuacji. Po co w ogóle pakował się do tej karczmy? Teraz zawierucha nie pozwalała mu wyjść na zewnątrz ~No, ale tu jest tak ciepło, nie trzeba pilnować ogniska ani szukać zwierzyny. No i jeszcze ta gorzałka...~

Mallai miał na sobie tylko ubranie własnoręcznie uszyte ze skór, nie tylko zwierzęcych oraz dużych rozmiarów zakrzywiony sztylet pokryty rdzawymi naciekami. Widok brudnego dzikusa, siedzącego na podłodze koło kominka z dużym udźcem w jednej ręce, a butelką gorzałki w drugiej, był niecodzienny. Mógł się też wydawać dość zabawny, przynajmniej dopóki nie spojrzało się mężczyźnie w twarz. Drapieżny grymas, pełen garnitur ostrych jak brzytwa zębów i mordercze spojrzenie wystarczało, by większości obecnych zrzedła mina.

Śmierć przypadkowego podróżnika i wtargnięcie żołnierzy sprawiło, że od strony Mallai'a dobiegło przytłumione warczenie ~Niech się idą mordować gdzie indziej, ja chcę zjeść w spokoju...~ Po pytaniu Purpurowego Smoka druid nawet nie raczył się odwrócić, siedząc twarzą do kominka. Pociągnął któryś już z kolei łyk gorzały i powiedział:
- Posilam się i ogrzewam się, chyba po to budujecie takie przybytki, prawda?
 
Awatar użytkownika
Klebern
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4195
Rejestracja: czw gru 01, 2005 5:53 am

śr lip 01, 2009 9:44 pm

Całą ekipa

Na czele przybyłych żołdaków, którzy zabrali zamordowanego tajemniczego gościa stał najwyraźniej ten, któremu się pomyliło lato z zimą. Odziany w tylko lekkie szaty, jakby nie zważał ani na śnieg ani na przenikliwy mróz panujący na zewnątrz. To on się odezwał do rycerza, który całej zebranej hałastrze w karczmie przedstawił się jako kapitan posterunku Rycerzy Purpurowego Smoka
- Zajrzałem w ich intencje, kapitanie. Nie ma żadnych wątpliwości, że są złe. Na pewno mają jakieś grzeszki na sumieniu. A może to ci co ich szukamy.
Spojrzenie kapitana stwardniało i stało się nawet pogardliwe
- Taa, kowal, i sami podróżni. A ty co tam się chowasz po katach ? – rzucił oskarżeniem w kierunku Blackgem’a
Przez chwilę coś rozmawiał po cichu z tym co wydal nad wami osąd.
- Dobra podróżnicy. Będziemy na tyle wspaniałomyślni, że odeskortujemy was do Suzail, byście po drodze nie zgubili i przypadkiem nie zamarzli. A żebyście przypadkiem się nie skaleczyli wspaniałomyślnie weźmiemy i poniesiemy waszą broń. Chyba nie odmówcie naszej prośbie ?
 
Awatar użytkownika
Chester90
Nowy użytkownik
Nowy użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: pt cze 12, 2009 8:33 pm

śr lip 01, 2009 10:49 pm

Sandro

Półdemon zmrużył oczy i dokładniej przyjrzał się osobnikowi, na którym szalejący na zewnątrz ziąb zdawał się nie robić żadnego wrażenia. Czyżby to właśnie on dowodził tą nędzną zbieraniną, a nie ten opancerzony idiota? Cała ta sytuacja coraz mniej mu się podobała. Nie bał się rozlewu krwi, ale takie bezsensowne szlachtowanie ludzi bynajmniej nie było w jego stylu. Może uda się ich jakoś zniechęcić do towarzyszeniu mu w drodze do Suzail?
- Prośba ma to do siebie, że zawsze można jej odmówić, panie rycerzu. – stwierdził uśmiechając się przy tym kpiąco Sandro – Zresztą kto powiedział, że akurat teraz musimy wyruszać do Suzail? Może niektórzy z nas mają zamiar odpocząć w tej karczmie dzień? Albo dekadzie nawet? Zresztą od kiedy to Purpurowe Smoki mają w zwyczaju aresztować kogokolwiek z powodu intencji? Pięknie dziękuję, ale chyba nie skorzystam z waszej wspaniałomyślności.
 
Awatar użytkownika
dreamwalker
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2250
Rejestracja: pn gru 19, 2005 9:39 pm

śr lip 01, 2009 11:25 pm

Pijany mistrz

Dla mnie - bomba - jak to mówią gnomi wynalazcy - wzruszył ramionami PIjany Mistrz - A broni nie mam. Dajcie mi tylko się odlać, uzupełnić zapasy siwuchy i jestem Wasz. I co tak wyjeżdżacie z tymi złymi intencjami? Pożartować sobie nie można? Ty w szlafroku, nie rób takiej miny jakbyś srał cegłami. No co jest? Trochę luzu!
Wyglądało na to, że nie obchodzi go zupełnie nic.

Teraz, gdy wyszedł z cienia objawiła się jego sylwetka w całej okazałości. Chudy, by nie rzec wychudzony, wysoki. Ubrania wisiały na nim jak na wieszaku, aczkolwiek człowiek ten miał w sobie siłę. Siłę taką, że wlewał w siebie szklankami wódkę i nawet się nie krzywił. Rozbiegany wzrok, lekko drżące ręce - chyba że trzymał w nich lutnię i grał - długie blond włosy zburzone i nie czesane chyba od bardzo dawna. Tak wyglądał Pijany Mistrz.

Wyszedł z cienia, zarzucił torbę na ramię, lutnię zawiesił sobie na plecach na pasku, z torby wyciągnął kolejną flaszkę z wiadomym zamiarem. Potem stanął koło przywódcy rycerzy i ostentacyjnie odkorkowując butelkę zapytał - to co, kiedy jedziemy? Tyłek mi odmarza. Ach, bym był zapomniał. Gdzie moje maniery? Nazywam się PIjany Mistrz, ale wy lubie pewnie imiona, co? Zabrzmi to dziwnie, ale nie pamiętam jak się nazywam. Jak mus Was przyciśnie to możecie nazywać mnie Jonel. - po tym dość długim monologu poczuł jak w gardle znów zaczyna schnąć. Trzeba było natychmist ugasić pragnienie. Nie zwlekał więc.
 
Awatar użytkownika
Varmus
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1443
Rejestracja: śr sty 18, 2006 5:52 pm

śr lip 01, 2009 11:45 pm

Jonatan

Elf wstał. Okazało się, że pod opończą znajdują się bufiaste spodnie koloru niebieskiego, wpuszczone w podróżne buty z miękkiej, jasnobrązowej skórki, ze spiczastymi czubkami okutymi miedzią, a samą opończę opina w talii pasujący do butów pas. Prawe biodro obciążał kołczan ze strzałami, a lewe sakiewka i wąska skórzana pochewka.

- Drogi panie, pójdziemy, albo i nie pójdziemy. We własnym zakresie. Nie macie prawa w żaden sposób ograniczyć naszej wolności bez dowodu, lub przynajmniej uzasadnionego podejrzenia. Których nie macie. I proszę bez eufemizmów odnośnie "eskorty". Róża pod inną nazwą pachnie tak samo... Czy też, w tym przypadku, gówno. - elf był wyraźnie zirytowany. - Więc, z łaski swojej, a także na podstawie prawa tego kraju... Odejdźcie i zostawcie nas w spokoju.
 
Awatar użytkownika
Sindarin
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 851
Rejestracja: czw wrz 16, 2004 7:38 pm

czw lip 02, 2009 10:36 am

Mallai

~,,odeskortujemy was do Suzail, byście po drodze nie zgubili i przypadkiem nie zamarzli" - co te puszki sobie myślą? Że jestem jakimś byle mieszczuchem, co to sobie na zewnątrz nie poradzi?~ Mallai parsknął śmiechem na słowa żołnierza i opróżnił swoją butelkę. Następnie, wciąż nie ruszając się ze swego miejsca zerknął szybko na tych, którzy zaczęli dyskutować z paladynem. Trzy samce, w tym jeden elf i jeden wyglądający na elfa, chociaż coś było w nim podejrzanego. Może zapach? Druid nie zastanawiał się nad tym, w końcu to nie była jego sprawa. Ważne było to, że obydwaj uszaci podzielali z nim zdanie
- Długouchy ma rację. Domyślanie się co do intencji nie daje wam prawa do zatrzymania kogolwiek. Poza tym, nie wybieram się w stronę Suzail, więc podziękuję za ,,eskortę" -
 
PPPP
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4823
Rejestracja: śr gru 01, 2004 7:17 pm

czw lip 02, 2009 12:41 pm

Henryk Graubraumann

Starszy mężczyzna z namysłem podrapał się po głowie.
- O, panie, cóż za hojna oferta - mruknął poprawiając zieloną kamizelkę opinającą opasłe brzuszysko - Raczcie jednak wziąć pod uwagę, że właśnie niedawno opuściłem Suzail i ani myślę znowu tam teraz wracać.
Kowal spojrzał na innych podróżnych i z cichym stęknięciem uniósł się z ławy.
- Nie wiem czego ode mnie chcecie, a zdaje się, że i inni goście nie wiedzą. Powiedzcie więc czego chcecie. Znam rycerskie obyczaje, niejednemu zbroję wyklepałem, więc wiem, że podróżnych ot tak łupić nie możecie.
Po tej przemowie grubas odetchnął głęboko i oparł się o stół. Jego oczy powoli taksowały wyposażenie żołdaków, kiedy kowal w milczeniu obliczał łączną wartość żelastwa, które mieli na sobie ludzie rycerza.
- Mości kapłanie - nagle dodał - cóż to za figle, że niby intencje mam nieczyste. Ja uczciwy kupiec jestem. Jak macie jakieś tego tego, to pod sąd Gildii, a nie tutaj w fach mi zaglądać. - nos grubasa zaczerwienił się z wściekłości, a na policzki wystąpił ceglasty rumieniec, kiedy poirytowany rzemieślnik dalej perorował - Ja tam nikomu do zakrystii nie zaglądam, swojego kowadła pilnuję. Ale honor kowalski mam. Złe intencje, dobre sobie.
Nagle Henryk huknął pięścią w stół aż podskoczyły leżące na nim kufle.
- Mówcie więc w czym rzecz, bo jakem Graubraumann, ani mi się śni w wieży za nie wiadomo co siedzieć.
 
Awatar użytkownika
Tomeg
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 232
Rejestracja: ndz lip 23, 2006 12:32 pm

pt lip 03, 2009 2:16 pm

Phogartan Blackgem

Gnom, tak jak miał to w zwyczaju, rozprostował ze zgrzytem palce. A więc Suzail? Piękne miasto, ale bard nie miał ochoty na podróże w taką pogodę. Szczerze mówiąc było mu tu dobrze, mimo, że Phogartan bywał w lepszych gospodach. Uśmiechnął się pod nosem. Ach, to były czasy. Świetny trunek, piękne kobiety oraz bogaci biesiadnicy. Czego chcieć więcej?
Spojrzał na grubasa, który tak się ze złościł, że aż zrobił się czerwony na twarzy. Cóż, mimo, że widok był przezabawny, gnom musiał przyznać mu rację.
- Zgodzę się z panem Graubraumannem. Jesteśmy uczciwi, nic nie mamy na sumieniu. Dlaczego zatem, mamy gdziekolwiek się wybierać?
 
Awatar użytkownika
Marcin19
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1677
Rejestracja: pt maja 29, 2009 11:06 am

pt lip 03, 2009 5:39 pm

Gaezzter Sharpsteel

Gaezzter przysłuchiwał się kolejnym wypowiedziom w milczeniu. Nie zamierzał wtrącać się w sprawy, które mogłyby pociągnąć go na dno. Duergar był średniego wzrostu swej rasy, mierzył sto dwadzieścia kilka centymetrów. Jego skóra miała odcień grafitu, wydawała się szorstka i nieprzyjemna w dotyku. Twarz krasnoluda zdradzała nabrane doświadczenie i wrodzoną czujność. Nie wyrażała ona żadnych uczuć za wyjątkiem konsternacji. Wąskie i całkiem białe oczy, otaczał pierścień zmarszczek. Pomimo że Gaezzter był całkowicie łysy, posiadał długą, gęstą, białą brodę. Przypominała ona raczej spiczasto zakończony kolec, niż zarost. Duergar ubrany był w mithrilowy pancerz, przy jego boku spoczywały dwa miecze, w pięknie zdobionych pochwach. Całość w dość ponurej, szaro - czarnej tonacji, wykonane tak, aby w jak najmniejszym stopniu ograniczać ruchy ciała.
-Nigdzie nie pójdę, póki nie usłyszę zarzutów, nie zobaczę dowodów mej winy, lub nie wyrwiecie mi mieczy. Nie polecam.
 
Awatar użytkownika
Klebern
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4195
Rejestracja: czw gru 01, 2005 5:53 am

pt lip 03, 2009 8:10 pm

Cała ekipa

Kapitan Purpurowych Smoków wyglądał na nieco zdeprymowanego. W sumie nie miał za co podróżników aresztować. Machnął tylko ręką i widać, że jego poboczni zdecydowanie się odprężyli i pochowali broń. W końcu podszedł do kontuaru i po dłuższym cierpliwym pobycie przy ladzie, w końcu się doczekał, aż karczmarz raczy się pokazać. Zamówili sobie po grzańcu i usiedli przy stoikach. Wyglądało na to, że wszystko wraca do normalności. Ale dzisiaj się wszystko chyba sprzysięgło przeciwko wam.

Przez okno wpadła butelka. Ledwo się rozbiła a z niej wylała się ciecz, która błyskawicznie się zapaliła. Później jeszcze jedna. Nie wiedząc, co się stało, wszyscy zerwali się z krzeseł. Słychać było też odgłosy walki i krzyki ratunku. Rycerz i jego pomocnicy zerwali się na równe nogi i dobyli miecza. Wybiegli na zewnątrz, gdzie momentalnie nawiązała się walka, przynamniej sadząc po odgłosach.


W sumie można było zostać, gdyby nie to, że właśnie karczma bardzo szybko zajęła się ogniem.
 
Awatar użytkownika
Marcin19
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1677
Rejestracja: pt maja 29, 2009 11:06 am

pt lip 03, 2009 10:01 pm

Gaezzter Sharpsteel

Płomienie pełznące po podłodze gospody prędko zmobilizowały Gaezztera. Ręką sięgnął po plecak, jednym zwinnym gestem zarzucił go sobie na plecy. Potem zaczął rozglądać się za oknem. Wybrał te położone bliżej baru, gdzie płomienie nie rozprzestrzeniły się zbyt daleko. W trzech sprężystych susach dopadł do niego, wystrzelił w górę, jednocześnie obracając się plecami w stronę szkła. Szyba poszła w drobny mak, drewno rozpadło się w drzazgi. Korzystając z własnego pędu Duergar obrócił się jeszcze raz i pewnie wylądował na kopnym, świeżym śniegu. Jego wzrok przeskakiwał z miejsca na miejsce w poszukiwaniu zagrożenia.
 
Awatar użytkownika
Tomeg
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 232
Rejestracja: ndz lip 23, 2006 12:32 pm

sob lip 04, 2009 12:12 pm

Phogartan Blackgem

Kapitan ewidentnie sobie odpuścił. I dobrze. Jego poboczni też widocznie się odprężyli. Razem z dowódctwą zamówili trunki i usiedli przy jednym ze stolików.
Nagle karczma zaczęła płonąć. Gnom początkowo nie wiedział, co było źródłem pożaru, aczkolwiek później zauważył wpadające przez okno butelki z dziwną substancją. Phogartan podniósł się szybko, zabierając swój bagaż i lutnię. Zauważył kątem oka krasnoluda, który wyskoczył przez okno. Bard zrobił to samo, uważając, aby nie uszkodzić instrumentu.
 
PPPP
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4823
Rejestracja: śr gru 01, 2004 7:17 pm

sob lip 04, 2009 12:38 pm

Henryk Graubraumann

Przerażony kowal, zamiast wziąć nogi za pas, padł na kolana i przez dłuższą chwilę żarliwie szeptał słowa jakiejś modlitwy. Grubas zdawał się być zbyt spanikowany i przerażony, aby podjąć jakąkolwiek sensowną czynność.

Co prawda, bardziej uważni obserwatorzy mogli zauważyć, że grubas nie padł na ziemię byle gdzie, ale na miejsce swoich modłów wybrał okolice swojego plecaka, tak, że wszystkie osobiste rzeczy miał tuż pod ręką. A jeszcze bardziej uważni mogli dostrzec, że otyły rzemieślnik zamiast modlić się szepcze słowa jakiejś magicznej inkantacji.

[hide=Mechanika]
Używam infusion Construct Energy Ward (fire) na sobie
[/hide]
 
Awatar użytkownika
Sindarin
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 851
Rejestracja: czw wrz 16, 2004 7:38 pm

sob lip 04, 2009 2:01 pm

Mallai

Druid prychnął lekceważąco, kiedy kapitan zrezygnował z dalszej dyskusji ~Wystraszył się... Ciota~ Następnie skoncentrował się na resztkach swego posiłku. Bez najmniejszego problemu przegryzł twardą kość i wyssał z niej szpik.

Kiedy karczma zaczęła się palić, Mallai wzorem rycerzy wybiegł na zewnątrz, gotując się do walki. Zastanawiał się tylko, po której stanąć stronie...
 
Awatar użytkownika
Varmus
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1443
Rejestracja: śr sty 18, 2006 5:52 pm

sob lip 04, 2009 2:03 pm

Jonatan

Elf zrelaksował się, widząc, że sytuacja się rozładowała. Nie trzeba było użyć przemocy, ponadto wszyscy w karczmie, istoty różnych ras, profesji i wyznań, zjednoczyły się we wspólnym celu.

To było piękne. Gdyby jeszcze zawsze tak było... Ale Jonatan miał zamiar dokładnie do tego doprowadzić.

Dobrze, że stos trupów, który był ceną marzenia elfa, nie został zasilony przez tych rycerzy.

Przez okna wpadły butelki z alchemicznym ogniem.

Czyżby stos trupów miał jednak urosnąć?

Jonatan zerwał się z krzesła, jedną ręką łapiąc plecak, drugą drąg. Obok inny wyskakiwali przez okno. Kowal padł na ziemię. Elf podbiegł do niego, trzeba mu pom...

Nie, on czaruje. Wie, co robi.

Jonatan nie mógł tu zostać ani chwili dłużej. Wypadł sprintem przez drzwi, osłaniając twarz rękami od ognia. Po chwili zimny śnieg zachrzęścił mu pod stopami.

Dziwne uczucie. Plecy elfa grzały się od płomieni, którymi buchała karczma. Twarz i pierś zaś mroził lodowaty wicher i śnieg, a jego oczy ujrzały...
 
Awatar użytkownika
Chester90
Nowy użytkownik
Nowy użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: pt cze 12, 2009 8:33 pm

sob lip 04, 2009 2:12 pm

Sandro

~Nędzny tchórz. – pomyślał z pogardą Sandro widząc, że rycerz dał sobie spokój z gośćmi karczmy. Kiedy Sandro ponownie sięgnął po kielich z winem przez okno wleciała jakaś butelka i rozbiła się na podłodze. Półdemon po prostu zignorował by to zdarzenie, gdyby nie fakt, że ciecz zaczęła płonąć, a przez rozbite okno wlatywały kolejne butelki. Płomienie szybko zaczęły ogarniać tawernę, a Sandro nie miał zamiaru tutaj spłonąć. Dlatego też chwycił swój plecak i w ślad za rycerzem i elfimi gośćmi karczmy wybiegł na zewnątrz. Po drodze zdążył wyciągnąć zza pasa jedną ze swoich różdżek i teraz oceniał sytuację zastanawiając się na kim wypróbować jej moc.
 
Awatar użytkownika
Klebern
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4195
Rejestracja: czw gru 01, 2005 5:53 am

sob lip 04, 2009 4:04 pm

Karczma zajęła się żywym płomieniem, które podsycała ciecz wylana ze zbitych flakonów. Karczmarz niczym oparzony latał w koło ze ścierą i próbował ugasić pożar, który niszczył dorobek jego życia. Chociaż on sam nie należał do zbyt przyjemnych ludzi, to za swą ofiarność, zapewne nie od jednego władcy dostałby by medal.

Kolejnym który został był kowal, przynajmniej tak się opowiadał, że nim jest. Gnomy zaś wybiegły i spróbowały przemknąć się wokół całej potyczki. Nadaremnie. Wszyscy co byli na zewnątrz widzieli jak dwóch napastników zarąbało ich bez skrupułów.

Napastników było kilkunastu. Dokładną liczbę ich trudno było oszacować w tym całym rozgardiaszu. Oni to właśnie zaatakowali rycerza i jego pomocników. Sam rycerz dzielnie stawał przeciwko aż trzem rozbójnikom, zaś ten, który was oskarżył o niecne intencje tłukł się z jegomościem na bardzo dziwnym wierzchowcu. Nigdy żaden z was takiego bydlaka w życiu nie widział. Nie to, że walczył bez broni i to przeciwko wprawnemu szermierzowi to jeszcze z gracja unikał ciosów tej bestii. Widać było, że i jeden i drugi oberwali od siebie nie po jednym razie. A napastnik miał na sobie płaszcz z literą „S”. Każdy walczył i wam mogło się wydawać, że się upiecze, ale najwyraźniej napastnicy albo wzięli was za pomagierów rycerzy purpurowego smoka, albo zwyczajnie nie chcieli zostawiać żadnych światków. Momentalnie do was, do każdego który wybiegł dobiegło po jednym napastniku. Każdy w koszulce kolczej i z dwoma rapierami stanowił nie lada zagrożenie.

Polała się krew.

mapka

[hide=mechanika]
Wszyscy przeciwnicy zużyli wcześniej akcję ruchu.

Sharpsteel - Marcin19:
1k20+9=[ [Rzut w Kostnicy: 29]: trafiony,
potwierdzenie krytyka: 1k20+9=[Rzut w Kostnicy: 13]: pudło,
Obrażenia: 1k6+3=[Rzut w Kostnicy: 5]

Blackgem – Tomeg:
1k20+9=[ [Rzut w Kostnicy: 25]: trafiony,
Obrażenia: 1k6+3=[ [Rzut w Kostnicy: 6]

Mallai – Sindarin:
przeciwnik używa manewru Wolf Fang Strike
1k20+9-2=[Rzut w Kostnicy: 21]: trafiony,
Obrażenia: 1k6+3=[Rzut w Kostnicy: 7]
1k20+9-2=[ [Rzut w Kostnicy: 24]: trafiony,
Obrażenia: 1k6+3=[Rzut w Kostnicy: 6]

Jonatan – Varmus
1k20+9=[Rzut w Kostnicy: 20]: trafiony,
Obrażenia: 1k6+3=[Rzut w Kostnicy: 4]

Sandro – Chester90:
1k20+9=[Rzut w Kostnicy: 19]: trafiony
Obrażenia: 1k6+3[Rzut w Kostnicy: 9]
[/hide]
Ostatnio zmieniony sob lip 04, 2009 7:11 pm przez Klebern, łącznie zmieniany 1 raz.
 
Awatar użytkownika
Sindarin
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 851
Rejestracja: czw wrz 16, 2004 7:38 pm

sob lip 04, 2009 5:01 pm

Mallai

Dzikus zawarczał głośno z gniewu i bólu, trafiony dwukrotnie rapierami. Wiedział już, kim ma zająć się w pierwszej kolejności. Zrobił krok w tył, wyrzucając z siebie kilka niezrozumiałych słów. Potem zawył w sposób który bardzie przypominał wilka niż człowieka. To bardziej pasowało do nagłej zmiany wyglądu druida - jego ciało porosło krótkimi, ale gęstymi włosami, a twarz wydłużyła się, zmieniając w wilczy pysk, najeżony ostrymi zębiskami.
Mallai skoczył na wojownika uzbrojonego w rapiery, zaciskając na jego barku potężne szczęki i wyrywając zeń kawał mięsa

[hide=Mechanika]Aktywowanie shiftingu i rzucenie Bite of the Werewolf (braids of spellstrike)

Atak na wojownika z rapierami
[Rzut w Kostnicy: 22]: trafienie
Obrażenia [Rzut w Kostnicy: 10]
Plus jeden punkt tymczasowego obniżenia Budowy
[/hide]
 
Awatar użytkownika
Varmus
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1443
Rejestracja: śr sty 18, 2006 5:52 pm

sob lip 04, 2009 6:02 pm

Jonatan

Elf syknął z bólu, gdy rapier chlasnął go po ramieniu. Uchylił się w ostatniej chwili. Gdyby nie to, pewnie miałby teraz kawał stali w sercu.

Oczy Jonatana znowu zalśniły. Mężczyznę okryła cienka warstwa dziwnej, przejrzystej, lśniącej substancji, a wokół elfa dało się słyszeć basowy pomruk, niczym szept mnóstwa głosów, który w mgnienie oka przeszedł w głośny krzyk. Ręka Jonatana wystrzeliła w kierunku napastnika. Niestety, ten uchylił się przed atakiem. Elf odsunął się o krok od przeciwnika i wyciągnął z pochewki przy lewym biodrze długi, mlecznobiały kryształ grubości palca.

[hide="Mech"]
Manifest Empathic Transfer, Hostile ->Atak dotykowy: 9 (pudło)
Wyciągnięcie Dorje
1,5m krok w tył
[/hide]
 
Awatar użytkownika
Tomeg
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 232
Rejestracja: ndz lip 23, 2006 12:32 pm

sob lip 04, 2009 7:59 pm

[url=http://th08.deviantart.net/fs31/300W/i/2008/193/4/f/Nevin_the_Gnome_by_LadyNagatomi.jpg]Phogartan Blackgem
[/url]
Gnom wylądował z gracją na zewnątrz. Widok nieco go zaskoczył. Kłębowisko ludzi, krzyki oraz brunatno-czerwony śnieg. Bard domyślał się od czego.
- Niezła rozpierducha, nie ma co - pomyślał Phogartan i uśmiechnął się lekko pod nosem.
Podbiegł do niego wysoki mężczyzna o rozbieganych oczach szaleńca. Gnom ledwo co dosięgał mu czubkiem głowy do krocza. Dzikus miał koszulkę kolcza i poobijany hełm, a w rękach dzierżył dwa powykrzywiane rapiery. Phogartan nie miał nawet czasu na wyciągnięcie broni, gdy napastnik go zaatakował. Bard próbował zrobić unik, jednak jeden z mieczy trafił go w bark rozcinając skórę. Gnom poczuł ciepłą krew i syknął z bólu, jednak rana nie była zbyt poważna i na razie musiała poczekać. Odszkoczył od przeciwnika wyciągając przy tym krótki, dopasowany do ręki, elegancki i piękny rapier. Drugą, wolną ręka wykonał prezycyjny ruch, szepcząc przy tym głębokim głosem inkatację czaru. Nagle wokół niskiej postaci pojawiają się jej duplikaty, krążące blisko gnoma i utrudniające jego trafienie.

1,5 metrowy krok w tył.
Wyciągnięcie broni (rapier).
Rzucenie Lustrzanego odbicia.
 
PPPP
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4823
Rejestracja: śr gru 01, 2004 7:17 pm

sob lip 04, 2009 8:09 pm

Henryk Graubraumann

Zgiełk bitwy był niepokojąco głośny. Zaintrygowany Henryk wolnym krokiem poszedł do okna, jednocześnie wyciągając swoją ulubioną kuszę. Jej znajomy ciężar przynosił ukojenie.
- Wystrzel, wystrzel - namiętny szept przedmiotu dotarł nagle do spokojnego umysłu kowala.
- Spokojnie, jeszcze będziesz miał swój czas - Henryk wysłał uspokajającą myśl, po czym zatrzymam się przy oknie i przez chwilę kontemplował bitwę. Dziwny elf, który chyba chciał mu pomóc, wyraźnie nie radził sobie z oponentami. Ręka rękę myje...

Pewny siebie szermierz, który przed chwilą zadał pchnięcie Jonatanowi nagle skrzywił się z bólu, mało nie upuszczając swojej broni.

[hide=Mechanika]
Podchodzę do okna wyciągając kuszę.
Używam Mind Thrust na przeciwniku który zaatakował Jonatana (Oblany rzut obronny)- [Obrażenia: 4]
[/hide]
 
Awatar użytkownika
Chester90
Nowy użytkownik
Nowy użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: pt cze 12, 2009 8:33 pm

sob lip 04, 2009 8:23 pm

Sandro

Wybiegnięcie z karczmy zdecydowanie nie było najlepszym pomysłem. Fey’ri przekonał się o tym zaraz po tym jak jeden z podpalaczy przejechał mu rapierem przez pierś omal go nie zabijając. Na szczęście jedynie omal. Półdemon poczuł gwałtowny przypływ adrenaliny i gniewu. Chciał teraz wyrwać temu nędznikowi serce gołą ręką tak jak robią to jego demoniczni przodkowie. Jednak Sandro zdawał sobie sprawę, że ta przyjemność musi chwilę poczekać dopóki nie uleczy jakoś rany. Póki co trzeba jakoś uwolnić się od napastnika. Dlatego zrobił krok w tył i przywołał wrodzoną umiejętność i stworzył bramę, która miała go przenieść za plecy pomocników rycerza. Kolejny krok i Sandro udał się tam gdzie chciał. Teraz trzeba było przemyśleć swój kolejny krok.

[hide=mechanika]1,5 metrowy krok w tył
użycie zdolności wymiarowe drzwi i przemieszczenie się na pole x2 y14[/hide]
 
Awatar użytkownika
Marcin19
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1677
Rejestracja: pt maja 29, 2009 11:06 am

sob lip 04, 2009 10:35 pm

Gaezzter Sharpsteel

Jestem w paskudnej sytuacji. Znowu. Myśl. Wykorzystaj swoje umiejętności. Postaraj się do cholery. Otoczony z każdej strony, za plecami płonący budynek. Kolejny błąd (zaraz po wyskoczeniu z paszczy znanego zagrożenia w nieznane) - nie przywykłeś jeszcze do tego, że budowle mogą płonąć. Nie masz więcej czasu. Działaj.

Krasnolud zwinnie rzucił się na bark starając się opuścić niezwykle niedogodne miejsce walki. Jednocześnie przymrużył lekko oczy przywołując rasowe zdolność.

[hide=mechanika]Test upadania na 11,16 (X,Y)
<a href="http://kostnica.eu/show.php?nr=28033" title="Internetowa Kostnica"><img width="140" height="18" src="http://kostnica.eu/image.php?nr=28033" /></a>
Używam Niewidzialności[/hide]

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 8 gości