pn maja 25, 2009 1:42 am
Kolejna sesja treningowa za nami, zakończona dość zaskakująco. Dołączył trzeci gracz – Bleddyn z postacią elfa z utratą pamięci:P
Draug-Angren - potocznie Angren
Zr k8, Sp k6, D k8, S k6, Wig k10
Strzelanie k8, Walka k6, Spostrzegawczość k6, Skradanie k6, Tropienie k6, Zastraszanie k6, Przetrwanie k4, Wspinaczka k4
Tempo: 8; Obrona: 5; Charyzma: -2; Wytrzymałość: 7
Brzydal (szrama przez twarz), Mściwy (W), Niezdara, Straceniec (ukaranie zabójców)
Zwinny, Widzenie w słabym świetle, Szybki (odrzuca karty 5 lub mniej), Trudny do zabicia, Chyży (Tempo +2 i bieg +k10)
ekwipunek:
łuk + 20 strzał w kołczanie
nóż myśliwski
hubka i krzesiwo
derka
prowiant (5 porcji)
bukłak
torba
gotówka: 110$
Przebieg sesji:
Valandil i Elvyn spędzają kolejny wieczór w gospodzie w Socanth. Jest pełno ludzi, Molly usługuje rycerzowi, bard śpiewa zaległą pieśń a Pug kończy swoje chyba ostatnie piwo. W pewnym momencie słychać rzucane wyzwanie w kierunku ludzi. Szuler Ein poszukuje godnego siebie przeciwnika ponieważ ograł już chyba wszystkich w wiosce, prócz Elvyna i Valandila. Rycerz pełen wiary w swoje możliwości podejmuje wyzwanie. Val przygląda się czy Ein oszukuje radośnie krzycząc, zanim się gra zaczęła – że Ein oszukuje czym wzbudził lekką niechęć ludzi. Elvyn z początku wygrał jakieś drobiazgi ale koniec końców stracił wszystko co miał, jeśli idzie o pieniądze. Ein jest znany z zostawiania ludzi bez grosza.
Uwagę wszystkich zwraca zmęczony i zasapany chłopiec stojący i progu gospody. Krzyczy i prosi o pomoc swojego wujka – Puga. Ten jednak jest zbyt pijany, żeby mu pomóc, ale Valandil z ochotą zgłasza się do pomocy wypytując się co się stało. Okazało się, że ojciec wracał z wozem, już wyjechał z zachodniego lasu ale wóz jego wpakował się w błoto i stoi tam ze swoimi kosztownym towarem.
Rycerz i półelf przybywają na miejsce, ale gdy próbują pomóc, z lasu wyskakują dwa orki atakując ich z zaskoczenia. Podczas walki elf próbując zdzielić orka kijem, pechowo pudłuje wyrzucając broń do bagna. W końcu Elvyn ścina głowę ostatniemu z orków, która ze zdziwionym wyrazem zapada się w bagnie. Grubawy mężczyzna i jego syn wychodzą z ukrycia zza wozu.
Z lasu wychodzi półelfica ze strzałą nałożoną na cięciwę. Rude, krótkie włosy, atletyczna sylwetka i ubiór świadczą, że jest pewnie tutejszą łowczynią, żyjącą na uboczu. Powiedziała, że to ostatni członkowie z oddziału zwiadowczego wiele liczniejszej orczej armii. Zapytała o to kim są bohaterowie ale rozmowę przerwał dochodzący z wozu jęk. Okazało się, że leży tam poraniony elf z blizną, który dochodzi do siebie. Wszyscy zdecydowali się eskortować wóz do wioski. Po drodze półelfica Erisa powiedziała, że koniecznie musi się zobaczyć z wójtem wioski i z nim porozmawiać.
Erisa udała się do wójta, a reszta do domu uratowanego, gdzie właśnie grubas i jego żona przenosili rannego elfa. Wkrótce przybyła wiejska znachorka,opatrzyła jego rany i był w stanie rozmawiać. Kupiec powiedział, ze widział walke elfa z jakimś przeciwnikiem, i po tym jak elf został pokonany, nie mógł go tam zostawić więc zabrał do wozu, mimo niepokojącego wyglądu elfa. Elf przedstawił się jako Angren, ale nie pamiętał z kim i dlaczego walczył. Wiadomo było, że zapuścił się daleko od elfich ziem. Powiedział, ze kieruje nim zemsta i to, że szuka kogoś. Rany świadczyły o tym, że walczył również z jakimś magiem. Val i Elvyn również się mu przedstawili. Dalszą rozmowę przerwały dźwięki dzwonów, wzywając mieszkańców przed gospodę. Elf oddał swojemu wybawcy wszystkie pieniądze w podzięce.
Przed gospodą na podwyższeniu stał wójt wioski, oraz towarzysząca mu Erisa. Okazało się, że zbliża się armia orków, która wprost pochłania mniejsze wioski w okolicy. Na ewakuację jest już raczej za późno, dlatego Erisa oznajmia, że pojedzie czym prędzej po jakieś posiłki do barona tych ziem, a wioska lepiej niech zorganizuje jakąś obronę. Wsiada na koń i rusza po posiłki.
Bohaterowie obgadują pierwszy plan obrony. Chcą wykorzystać tunele w których walczyli z liczem do ukrycia ludzi niezdolnych do walki, jak i bagno które otacza wioskę. Valandil odprowadza ludzi do schronienia, Elvyn rządzi ludźmi przy budowie podstawowych umocnień przed wejściem do wioski, a Angren udaje się do lasu na mały rekonesans. Ukryty między drzewami obserwuje sześcioosobowy oddział orków, spożywających swój posiłek. Gdy ruszają w kierunku wioski, rusza przed nimi zastawiać na nich pułapkę wraz z Valandilem i Elvynem.
Elf wdrapuje się z łukiem na drzewo, a pozostała dwójka czeka tuż przy ścianie drzew. Dochodzi do walki. Elf przymierzając ściąga jednego, pozostali dość szybko padają głównie przez ścięcie głowy Grosvenorem rycerza. Zostaje jeden ork, który walczy dość długo ale i on pada. Bohaterowie zabierają głowę jednego chcąc wykorzystać jako ewentualne zastraszanie nadchodzących orków. Resztę ciał chowają skutecznie w bagnie.
Dzięki ich walce ludzie mają czas dokończenie umocnień przed wejściem. Wszyscy ustawiają się następnie w pozycjach obronnych i czekają. Nadchodzą, lecz nie wrogowie ale wsparcie od barona, w postaci kilu łuczników, włóczników i kilku konnych. Prowadzi ich Erisa wraz z jakimś sierżantem. Ten po rozmowie wójtem wzywa do siebie Elvyna. Jako, że rycerz brał udział w poprzednich walkach, lepiej zna teren i sytuacje dostaje pod swoją komendę zbrojnych. I to był początek końca.
Niedługo potem z lasu wychodzą orkowie. Jest ich dwukrotnie więcej niż obrońców. Gdyby nie bagna i umocnienia pewnie orkowie przeszli by jak burza przez wioskę. Elvyn prowadzi konnych do boju, ale większość ginie, choć on sam nie odnosi większych ran. Półelf przyzywa magię, która jednak zawodzi go i wyczerpuje. Elf zostaje strącony z palisady z której strzelał. Ludzie panikują i dowódcy nie udaje się ich doprowadzić do porządku, morale zostają złamane. Zaczyna się wycofywanie, Elvyn wraz z Valem osłaniają odwrót jednak podczas tego Valandil prawie ginie. Również Angren zostaje ciężko ranny. Ci z walczących co mogą uciekają przeciwnym wyjściem z wioski. Ocalało niewielu, kierują się w stronę ziem barona. Orkowie zdobywają wioskę Socantch, nabijając głowy zabitych ludzi na pale przed bramą.
Uwagi:
Dodatek z kartami i tokenami bardzo się przydał. Grid trochę mniej, przynajmniej w tej jednej sytuacji – walka ze zwiadem orków, jednak przy innych będzie pomocny. Inna sprawa jakby elf zaczął walkę w lesie.
Padły dwa snake-eyes – przegrana w karty Elvyna (stracił całą gotówkę) jak i atak kijem w orka. Wykorzystaliśmy zasady Mass Battles, które moim zdaniem sprawdziły się świetnie – mimo przegranej bohaterów – rzuty, zwłaszcza pod koniec sesji ewidentnie nie był po ich stronie. Zasady jednak szły nam bardziej płynnie niż ostatnio. Zdecydowaliśmy jednak przejść na kampanię i w przyszły czwartek zaczynamy Sundered Skies, mechanika SWEX jest w miarę opanowana i klarowna dla graczy.
Jak zwykle czekam na wrażenia graczy, jak i również na postaci do Sundered Skies