Zrodzony z fantastyki

 
Awatar użytkownika
szelest
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1680
Rejestracja: sob lis 15, 2003 7:29 pm

śr kwie 01, 2009 9:56 am

Kiedy można liczyć na jakiś Raport?:)
 
Awatar użytkownika
Bleddyn
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 885
Rejestracja: wt maja 25, 2004 1:25 pm

śr kwie 01, 2009 8:56 pm

Pewnie w kwietniu. Ale z racji świąt po drodze to raczej na sam koniec.:)
 
Awatar użytkownika
Bleddyn
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 885
Rejestracja: wt maja 25, 2004 1:25 pm

sob kwie 25, 2009 9:33 pm

Sesja się odbyła, więc oto obiecany raport.
Graliśmy w składzie: mormir (Szkot), iron_master (Hiszpan) i Bleddyn (MG).;)

Szpony Basti

Na początek krótkie przypomnienie co się działo na ostatnich sesjach. Potem wstęp do właściwej przygody. Gracze dowiedzieli się od poganiaczy karawan, że na północy jest tajemnicze miasto, którym rządzi biały człowiek. W drogę ruszyli razem z murzyńskim chłopcem M'Bombim, który jest ich tropicielem.

Po paru tygodniach podróży dotarli do bagnistej doliny. Przedzierając się przez busz natknęli się na uciekającego murzyna, który błagał ich o pomoc. Ścigała go grupa rządnych krwi wojowników. Byli to łowcy z miasta na jeziorze. Po pokonaniu ich udali się do wioski. Okazało się, że młodzi mężczyźni i kobiety są porywane na ofiarę dla Księżyca. Bohaterowie postanowili pomóc tubylcom. Razem z przewodnikiem udali się w kierunku jeziora. Po drodze mieli małą przygodę z bagiennymi ruchomymi piaskami. Pomysłowe wykorzystanie czaru Oplątanie pomogło wyrwać się z opresji Szkotowi i małemu tropicielowi.
Po dotarciu do jeziora dalej popłynęli czółnem. Na środku jeziora, na wyspie, zobaczyli miasto oraz górujące nad nim trzy piramidy okrwawione niczym kły bestii. Po dotarciu do przystani sterroryzowali murzynów wystrzałami z broni palnej. Jednak rozsądnie nie rzucili się na grupę 30 wojowników, ale pozwolili się zaprowadzić do podnóża piramidy. Tam spotkali chudego kapłana księżyca, który kazał ich uwięzić. Nie stawiając oporu zostali wtrąceni do celi.

Ku ich zaskoczeniu zobaczyli, że siedzi już tam blondyn w barbarzyńskim stroju. Na jego twarzy gościł szeroki uśmiech, który zupełnie nie pasował do jastrzębich rysów. Przemówił do nich łamanym angielskim nie kto inny tylko N'Longa. Nie za wiele im powiedział, oprócz tego, że na nich czekał, i że poogląda sobie co teraz zrobią. Zaczęli kombinować, choć początkowo liczyli na pomoc czarownika. Udało im się podstępem skłonić strażników do otwarcia drzwi (udali, że coś ich ich zaatakowało) i po zaciętej walce z paroma grupami udało im się uciec i odzyskać ekwipunek.

Przed główną piramidą zgromadził się już tłum, bowiem rozpoczęła się krwawa ceremonia. Bohaterowie ponownie sterroryzowali tłum bronią palną. Po czym ruszyli ku wierzchołkowi piramidy. Wcześniejsze walki nieco ich nadszarpnęły, więc teraz nie było tak łatwo. Po paru starciach z pojedynczymi wojownikami dotarli na szczyt. W tym czasie kapłan rzucił na siebie Odbijanie (z przebiciem), a następnie Strach. Bohaterowie się zlękli, ale tylko na moment. W tym czasie został przywołany także gigantyczny wąż. Teraz rozegrało się kilka dramatycznych chwil. Gracze nie potrafili rozproszyć czarów kapłana, miał kosmiczne rzuty, zresztą tak było przez całą sesje. W końcu jednak desperacki cios (dziki atak) Szkota, który czuł na karku oddech dusiciela, dosięgnął kapłana odrąbując mu ramię, a wykończył go Hiszpan rapierem przebijając kręgosłup.
N'Longa ogłosił ich swymi braćmi krwi, bowiem nawet przez myśli nie przeszło im zagarnięcie miasta dla siebie. Podarował im medaliony w kształcie lamparta, które pomogą im w walce ze złymi kreaturami. Na końcu wspomniał im aby szukali jednego z kamieni na zachodniej pustyni.

Jako, że mieliśmy chwilę to rozpocząłem kolejny epizod Krwawy Orzeł. Doszło do potyczki z oddziałem nomadów, którym przewodził ich stary znajomy Orafa (to chyba nie ostatni jego występ;)). Z potyczki wyszli o jednego konia mniej. Zmęczeni i spragnieni napotkali patrol rzymskich żołnierzy, który zaprowadził ich do Al-Tair, czyli Miasta Orła. Tam następnego dnia stanęli przed obliczem Boskiego Imperatora i tu c.d.n.


Sesja była całkiem, całkiem. Może trochę za mało odgrywania (z tego powodu nikt nie dostał sztona), walki trochę się przeciągały, ale finał na piramidzie miał właściwą dramaturgię. Mam nadzieję, że następny raz będzie jeszcze lepszy. Mechanicznie też trochę kulało. Raz zapomnieliśmy, że Szkot ma Wyprzedzenie, więc może nie byłby tak osłabiony przez te potyczki w lochach. I raz chyba nie zrobiliśmy rozproszenia czarów Hiszpana. Poza tym wreszcie pamiętaliśmy o Sprawiedliwym Gniewie, nawet raz wyszedł Hiszpanowi. Sprawiło to, że uważam, iż SWofSK to zdecydowania system s&s/heroic, bo bohaterowie mają sporą przewagę nad łotrami.
 
Ramel

sob kwie 25, 2009 9:49 pm

A co, wczesniej tak nie uwazales? Solomon Kane to heroic na maksa :)
 
Awatar użytkownika
Bleddyn
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 885
Rejestracja: wt maja 25, 2004 1:25 pm

sob kwie 25, 2009 9:53 pm

Uważałem, ale teraz to do n-tej potęgi po tym jak zaczęliśmy pamiętać o Sprawiedliwym Gniewie. I wcześniej myślałem, że ich ranga (Weteran) swoje robi. Ale i tak ratuje mnie to, że co po chwila łotrzy mają przerzuty. Już w pewnym momencie gracze inne kości mi dawali, ale i tak nie pomagało.:D
 
Awatar użytkownika
Bleddyn
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 885
Rejestracja: wt maja 25, 2004 1:25 pm

Re: [SWofSK] Droga Kane'a

pt wrz 11, 2009 9:44 pm

Może w końcu wznowie prowadzenie kampania, a tym czasem...

zwiastun Solomona Kane'a

Już nie mogę się doczekać.:)
Ostatnio zmieniony pt wrz 11, 2009 9:44 pm przez Bleddyn, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość