ShadEnc pisze:kaduceusz pisze:Encu był chory i nie zjawił się na sesji.
Bloody liar!
Encu nie był chory, był na juwenaliach. :razz:
Prawie na jedno wychodzi :-P
CD Następuje
Scena 4: spotkanie z Płaczką
Gracze oczywiście zgubili się na stepach. Zapadla noc, ale gdzies w oddali zobaczyli swiatlo. Wkrotce okazlo sie, ze to czworka goblinow zbliza sie ku nim dajac znaki swiadczace o dobrych intencjach.
Wkrotce okazlo sie, ze czworka goblinow to:
- hobgoblinska Płaczka - bard-czarownik - imieniem Tara
- hobgobliński mistrz łańcuchów
oboje z jednego ze starożytnych plemion Dhakaani
oraz
- goblin szaman z plemienia Potaga - widziany już wcześniej przez graczy w Różanym Kamieniołomie, gdzie spiskował z Garrowem - zmiennokształtnym z Zakonu Szmaragdowego Szponu.
- jego niedźwieżucki pomagier - ochroniarz - jak się potem okaże brat niedźwieżuka, którego Roten zabił nieopodal kamieniołomu Smoczej Paszczy podczas ratowania Brodka i Bagraka [patrz poprzednie przygody :-P].
Hobgobliny i ich towarzysze odnaleźli graczy za pomocą magii - co dałem im odczuć tuż przed sceną spotkania. Płaczka Tara zaproponowała wspólne obozowisko, na co gracze przystali, wiedząc, ze i tak nie trafią już do miasta.
Płaczka szybko przeszła do konkretów. Jej spotkanie z graczami nie było przypadkowe - jej drużyna poszukiwała ich by odzyskać magiczną linę, którą gracze kilka sesji temu zrabowali z ciała niedźwieżuka obok kamieniołomu Smoczej Paszczy. Gobliny Dhakaani miały ją potem zamiar wymienić na magiczny miecz będący w posiadaniu plemiania Potaga. [Miecz ów jest artefaktem z czasow dawnej goblinskiej świetności - gracze mieli okazję walczyć o niego w stloicy, kilka sesji temu, podczas tzw. Wyścigu Koryta]. Nie ma jednbak nic darmo - gracze, w osobie Pawła i jego Shahala - zażądali w zamian zwrotu magicznego pancerza [słynny pancerz łowcy likantropów], który Potaga odebrali gnollowi. To znaczy zażądaliby, bo szybko wybuchł spór - Roten, będą cy przypadkime w posiadaniu liny nie widział w takiej wymianie żadnego interesu. Rozpoczęła się kolejna kłótnia. Płaczka odeszła by dać czas graczom, a jednocześnie odstawić niezły szoł przed goblinami - towarzyszami druzyny, którzy podeszli do jej ogiska, nieopodal.
W scenie rozmowy z Płaczką wyszedła też na jaw los Ezghaara. Ta postać była prowadzone przez Przemka aż do chwili niefortunnego spotkania z królem goblinów, kiedy to Ezgharowi niespodziewanie się zmarło. [kilk sesji temu] Okazało sie, że ze skóry wojownika, ktory tuż przed śmiercią stał się członkiem goblińskiego plemienia [Rhukaan Blog - tak samo jak Shahal], gobliny zrobiły pancerz. Wieść niesie, ze ten kto się weń przyodzieje [obecnie wódz Rhukaan Blog - Skakan] będzie odporny na wszelką bron i nawet król goblinów nie będzie mógł go pokonać. Ten epizodzik to mój mały hołd dla postaci Ezghara, która była naprawdę fajna, a zgineła przypadkowo w wyniku rzutu kośćmi [żeby nie było - akceptuję taką sytuację w 100%]. Ezghaar miał tę cechę, zę praktycznie w każdej walce zostawał powalony do nieprzytomności, a jednak z każdej z nich wychodzil zywy - stąd goblinski przesąd.
Widząc niezdecydowanie graczy Płaczka zaproponoiwała inny układ - walkę jeden na jeden, zwyciuęzca bierze wszystko. W ten sposób gracze mogli albo stracic linę, albo zyskać pancerz. Roten, do ktorego należało ostatnie słowo, zadecydował - Shahal stanie przeciwko hobgoblinskiemu mistrzowi łańcuchów.
Walka była krótka i krwawa. Hobgoblin zrobił z gnolla miazgę.
Tu kilka uwag: Przemek po sesji strasznie cierpiał z powodu tego wyboru - więc uznaje to za udany fragment sesji, bo ważny dla przynajmniej części graczy. Przed rozpoczeciem walki Shahal postanowil wmocnić się magią, a hobgoblin wykonał kilka ruchów wirującym łańcuchami próbując zastraszyć przeciwnika - oba poskutkowały bonusami +1 dla walczących i w ostateczności zniosły się. Paweł miał już wykorzystaną większość aspektów - stąd nie mógł za bardzo nimi zadziałać. Za to zasada spirali śmierci zadziałała zdecydowanie szybko. Sama walka nie trwała dłużej niż 2 minuty czasu sesji.
Półżywy gnoll został potraktowany przez mającego wyrzuty sumienia Rotena eliksirem leczącym - i dzięki temu przeżył. Jednocześnie jednak znalazł się na łasce i niełasce baroneta Iskandera, który może w każdej chwili zakończyć jego cierpienia. Baronet póki co okazuje szlachetność i leczy gnolla, ale kto wie, co będzie dalej.
Po walce szaman z plemienia Potaga zażądał jeszcze oddania przez graczy przedmiotum, który ci zabrali niegdyś z ciała niedźwieżuka pod kamieniołomem Smoczej Paszczy - tym razem nie chodziło o linę, tylko o magiczny manuskrypt. Gracze odmówili - nie mogli zresztą zrobić inaczej, bo manuskrypt zabrała Lakashtari, która odłączyła się od drużyny i udała do Rhukaan Draal. Goblin pogroził im, po czym oddalił się.
Jak widzicie oba magiczne przedmioty od czapy wylosowane z tabeli skarbów :-) znalazły swoje zastosowanie ;-)
Zejście ze sceny gnolla zaowocowało zmianą układu sił. Baronet wykorystał ją i pozwolił goblinom, które Shahal by już wcześniej przehandlował z niedźwieżukiem z klanu Traka, by zabiły owego niedźwieżuka. Było to o tyle proste, ze kilka scen wcześniej Roten powalil tamtego i pozostawił go nieprzytomnego na ziemnych saniach Failina.
Gobliny towarzyszące graczom postanowiły przyłączyć się do Płaczki. Z graczami zostali jedynie - hobgoblin, który potrafił czarować i odgonił burzę znad pojazdu Failina, Brodek - goblin - sługa Shahala oraz jeden z goblinów z tuzina.
Gobliny towarzyszące Płaczce zaczęły się wkrótce po walce zbierać do odjazu - w środku nocy - takze wspólny obóz okazał się tylko pretekstem do sprytnego wydostania od graczy magicznej liny. Rotena ostatecznie to rozwścieczyło - ruszył do nich i zażądał walki z goblinami Potaga, takiej jaką stopczył z mistrzem łąńcuchów Shahal. Goblin, poprzez Płaczkę, która operowała Wspólnym, odmówił. Cała sytuacja okazął się też okazją do pokazania, ze hobgobliny z plemion Dhakaani cenią się bardziej i sa bardziej niebezpieczne od niedźwieżuków i goblinów z plemion Marguul [cześcią tej grupy jest plemie Potaga]. Roten poprzysiągł zemstę na Potagach, ale gracze pozwolili grupie odejść i tym razem, inaczej niż w wypadku karawany niewolników plemienia Traka - nie spuścili nikomu łomotu.
Na tym sesja się skończyła. Gralismy już ponad 4h, co uważam za d\wystarczający czas jak na jedną sesję, a wątki z miasta, które przygotowałem były trochę nieporzygotowane, a poza tym zajełyby za długo czasu by umieścić je w ramach tej sesji.
Uwagi co do mechaniki
FATE sprawdza się nieźle. Gracze zaczeli już powoli korzystać z aspektów, udało się nawet stworzyuć w biegu postać Zwierza. Tyle słodzenia, teraz minusy:
Uzycie fabularne aspektów
Jestem przeciwny. Od przejmowania kontroli fabularnej są Punkty FATE'a - są one dzięki temu nagrodą za wydane pedeki albo używanie negatywnych aspektów. Aspekt użyty pozytywnie może IMHO i zgodnie z reguąłmi posłużyć do zmiany rzutu i tyle. Jestem jednak otwarty na dyskusję, bo jak zauważylem sam użyłem quasi-fabularnie negatywnego aspektu Rotena [słynny "mój kot", który rozwalił probę zrobienia dobrego schronienia przed burzą strasząc gobliny].
Punkty FATE'a a BNi
Myślę, ze gdy używa się punktu FATE'a na korzyść BN'a - np. Shahal ratujący Brodka przed szpadą Iskandera - ten powinien automatycznie dostawać jednego pedeka przywiązania do BG bez konieczności dodatkowych wydatków po sesji.
Pedeki na BNów
Pedeki na BNów zawsze mają pierwszeństwo nad fabularnymi ustaleniami w trakcie sesji. Jeżeli jeden gracz dogadał się z BNem a drugi coś mu tylko zasugeroiwał, ale przeznaczył potem na niego 3 pedeki to BN będzie działał po myśli tego drugiego. Maksymalny pułap pedeków na BNa na jedną sesję to trzy. Sugeruję by gracze pisali na AP jak się mają ich stosunki z BNami - ile PDków na kogo wydali itp.
Propozycja do rozwinięcia
Każdy BN, tak jak każdy gracz jest opisany przez aspekty. Sugeruję by:
- po przyznaniu ilości pedeków równych ilości aspektów BNa staje się on przyjacielem/sojusznikiem BG
- po przyznaniu ilości pedeków równych dwukrotnej ilości aspektów staje się on niewolnikiem/kamratem BG :o]
Zauważcie, że im wazniejszy BN tym ma więcej aspektów i trudniej go "kupic" :-) Wykupywanie musi mieć tylko minimalne zaczepienie w rzeczywistości gry - czasami zwykłe "słyszał o mnie" wystarczy. Pedeki można przeznacząć na BNow tylko pomiędzy sesjami. W trakcie sesji zagranie w stylku "słyszał o mnie i ceni mnie" umozliwia punkt FATE'a [tak jak napisałem wyżej daje to jednocześnie 1 pedek związku BG-BN].
Magia
Jak w 4by5:
http://www.panix.com/~sos/rpg/4by5.html
Umiejętności dodatkowe - Mana i Odporność na magię. Ta druga może być użyta do przeciwdziaąłnia dowolnemu czarowi skierowanemu na postać - pozimem trudności jest wynik testu postaci czarującej. Mana jest używana do wyczucia magii [w najbliższej okolicy postaci itp.] i podczas czarowania.
Porocedura rzucania czaru
1. Test umniejętności magicznej - sukces = sukces :-)
2. Test Many. Polega to na tym, że rzucamy 4kF - jeżeli wypadnie wynik mniejszy od 0 - mana spada o 1 poziom. Gdy Mana spadnie do poziomu Słabego - postać przestaje moc czarować.
ew. 2b. Ktoś kto ma umiejętność magiczną a nie ma Many też moze czarować. Jego Mana jest domyślnie Słaba - wykonuje test i jeżeli wypadnie w nim cokolwiek niżej od +1 [czyli poziom słąby lub niższy] traci możliwość czarowania do następnego odpoczynku tak jak inny czarownik.
Śmierć
Reguła FATE'a - śmierć tylko w wypadku dobicia - do mnie nie przemawia. Proponuję nastepującą procedurę:
1. Gdy postać dostaje zaznaczoną kratkę "Nieprzytomny" [7 na schemacie] - pada. Musi teraz w najbliższej przyszłości - np. po walce wykonać test Wytrzymałości [umiejętność].
2. Trudność testu:
Bazowo - Znośna.
Za każdą Ciężką Ranę, którą odniósł Bohater +1.
Przy byciu powalonym zasadą +4 -> trudność jest Słaba bez względu na Ciężkie Rany.
Sukces w tym teście - postać przeżyje [ustabilizuje się :o]. Porażka - zgon.
Walka do ostatniej kropli krwi
Atut, który pozwala graczowi walczyć nawet po osiągnięciu poziomu ran 7 - Nieprzytomny. Za to po walce postać musi wykonać test Wytrzymałości o trudności o 1 wyższej niż normalnie [np. postać z jedną Ciężką raną - o trudności Dobry]. Taka postać moze walczyc nawet po przyliczeniu krytyka za +4.
Tyle mi sie chwilowo nasuwa.
Wrażenia po sesji
Ja: dobrze [5/7] - było dużo wyborów i dużo emocji
Paweł: Nieźle [4/7] - nikt nie lubi, gdy jego postać mało co nie ginie z ręki jakiegoś nowego-uzurpatora.
Przemek: [5/7] - tu dla mnie niespodzianka - wydawąło mi się, ze Przemek nie lubi za bardzo takich gadanych sesji.
lucek Słabo [2/7] - "nic się nie działo", "nie lubię konfliktów w drużynie", "za mało eksploracji świata".
Wygląda to nieźle, ale myślę, że z czasem wrażeni z tej sesji będą się pogarszać. Dużo kłótni, takze z MG, GNSowy hardcore [gracz grający preciwko graczowi] i mimo wszystko jakaś tsak atmosfera nienajlepsza. Kolejny raz wygląda na to, ze nieco rozmijają nam się z luciekm priorytety Jego gra była bez zarzutu pod względem warsztatu i umotywowania w świecie. Ja odkrywa jednak w sobie kolejny fragment niepisanej erpegowej umowy społecznej, jakej się dotychczas trzymałem - gracze z większym stażem powinni mieć więcej do powiedzenia podczas sesji.
Pedeki:
Tym razem w moi odczuciu nie wypaliła idea przydzielania sobie pedeków przez graczy. Raz, ze przez większość czasu miałem kontrole nad tym co się dzieje, dwa, że tak naprawdę aktywnie grały 3 osoby.nie było czego dzielić, ale dałem mała pulę - 5 punktów.
Hum, to tyle. Następna sesja w sobotę o 10:30 u mnie.