@earl mówisz i masz
BEEP! Natężenie sofizmatów niebezpiecznie wysokie! BEEP!earl pisze:Po pierwsze, nie nakazuj, kto i co powinien robić. Każdy sam wie, co dla niego najlepsze.Po drugie, skoro mówisz o poznawaniu różnych wycinków rzeczywistości, to pewnie każdy też powinien spróbować narkotyków, prostytucji itp. rozrywek, bo inaczej będzie skrajny i zamknie swój umysł na pewien wycinek rzeczywistości.
BEEP! Sofizmat zaklasyfikowany jako ucieczka w ogólniki! BEEPPrimo, nie nakazję, wytykam bezsensowność. Secundo, zastanawiam się czemu nie zacząłeś z grubej rury: każdy powinien spróbować zgwałcić własną matkę, ponieważ w innym wypadku zamyka umysł na dany wycinek rzeczywistości. Może dlatego, że w końcu ktoś by mnie wyręczył i zwrócił uwagę, że powszechnie przeceniana w argumentacji analogia jest niezwykle słabym dowodem na cokolwiek i każdą można posunąć do granic absurdu, a nawet dalej. Temat jest o alkoholu, inni pisali o alkoholu, moja teza tyczyła się alkoholu, więc czemu porównujesz go do zjawisk niemających z nim nic wspólnego?
earl pisze:Jaki alienowany? Chłopie, przystopuj trochę ze swoją nadmierną wyobraźnią i nie wmawiaj mi czegoś, czego nie powiedziałem. Jeśli bowiem ja też zacznę Ci wmawiać jakieś rzeczy to nie wiadomo kto na tym lepiej wyjdzie.
BEEP! Sofizmat zaklasyfikowany jako wyparcie! BEEP!Nie mam pojęcia, po kiego biesa miałbym kierować moje pytania i wątpliwości (zwłaszcza o sensowność) do
yabu, który w dużej mierze popiera moją argumentację. Jeśli więc mimo powyższego wciąż utrzymujesz, że jesteś ignorowany, to jak to inaczej nazwać?
earl pisze:Sensowność picia. Też zadaję pytania dlaczego?
BEEP! Sofizmat zaklasyfikowany jako Argumentum ad ignorantiam! BEEP!Normalnie odpowiedziałbym "bo - czemu nie!", zdaję sobie jednak sprawę, że będzie to jedynie pretekst do dalszego odbijania piłeczki. Pokrótce więc, doliczając do listy wymienionej przez
goracepapu:
1. Bo mogę.
2. Relaks.
3. Życie staje się trochę mniej szare, gdy coś się dzieje. Każdy partycypujący w imprezie robi wówczas wiele może i głupich rzeczy, które jednak poprawiają humor innym.
4. Nikt mi nie powie, że rytuał nalewania gorzały i trącania się kieliszkami nie ma ogromnego potencjału wywoływania uśmiechów na twarzach
5. Może i zabrzmię nieco wrednie, ale zawsze kiedy widziałem największe kujonice z LO zataczające się na parkiecie, od razu żywiłem względem nich sympatię - miałem bowiem perspektywę, że pomimo znacznego prześcignięcia mnie w wielu aspektach, wciąż są ludźmi i mają ludzkie słabości i potrzeby. Jak każdy z nas. Niepijących (nie tyle na danej imprezie, co w ogóle) uważałem za jakieś dziwne monstra, które unoszą się w swoim nimbie tajemniczości, niedostępne dla zwykłych śmiertelników. Zwyczajnie ich nie rozumiem.
6. Rausz odczuwalnie wzmaga emocje. Po pozytywnej imprezie w dobrym towarzystwie gwarantowane zakwasy w brzuchu od niekontrolowanego śmiechu. Tutaj również powinno się znaleźć to, o czym wspomniał
goracepapu - reset.. Cyt. film
Testosteron:
kupiłem flaszkę i poszedłem w miasto. Zintensyfikowane przez alkohol negatywne emocje wypalają się.
7. Muza przyjemniej wchodzi
earl pisze:Przykład proszę. Na abstrakcyjne dywagacje nie mam zamiaru odpowiadać.
Służę.
Za pierwszym razem ledwo mieściłem się w wymaganiach. Na dodatek miałem dreszcze, mroczki przed oczami, uderzenia fal gorąca... Ogólnie – mało nie zemdlałem.
Dzięki dragom:
- poprawiłem sobie ciśnienie (z natury jestem hipotonikiem),
- w wyniku kilkuminutowego trzymania w płucach dymu z syntetycznych kanabinoidoli (lepiej klepie) dostałem zastrzyk erytrocytów, których miałem niedobór
- również w wyniku powyższego uszkadzałem sobie komórki płuc, co spowodowało konieczność podwyższenia ilości płytek krwi, których takoż miałem niedobór
Zauważcie, że ostatnia donacja miała miejsce w kwietniu. Jakiś czas temu byłem zmuszony dać sobie na wstrzymanie z ćpaniem ze względów finansowych. Efekt był natychmiastowy – przestałem się kwalifikować.
Panów świętoszkowatych, którzy zaraz podniosą larum że nie powinienem tego robić, od razu uciszam: jest wyraźnie powiedziane, że dyskwalifikuje mnie przyjmowanie narkotyków jedynie w postaci zastrzyków. Nie bądźcie bardziej papiescy od papieża i zostawcie wypowiadanie się o medycynie ludziom do tego powołanym i kompetentnym.
earl pisze:Może jakiś konkret, czy też tylko potrafisz wykpiwać innych.
Nie będę nawet prosić o konkretne dowody naukowe, bo wiem że takich nie znajdziesz. Niniejszym odwołuję się do zdrowego rozsądku. Jeśli paląc, wdycham ilość dymu w ilości X, to jakim cudem ktoś, kto wdycha 1/5, albo i 1/10X, może bardziej cierpieć z tego powodu? Błagam, nie mówcie, że palacze lepiej wiedzą, jak palić i pozbywać się dymu ze swojego ciała, bo jedynym sposobem na to jest zrobienie kilku, kilkunastu bardzo głębokich oddechów, aby wymienić całą zawartość płuc. Widział ktoś, żeby robili coś takiego?
Zawsze zostanie coś na dnie, nieporównywalnie więcej, niż w przypadku palaczy biernych.
No i ponownie coś na poprawę humoru .
Choć są i tacy, którym po prostu po próbie alkohol nie przypadł do gustu - no muszą być tacy wśród 6 mld ludzi, nie? Oni nie są wg mnie podejrzani. A ci, którzy robią to z powodów religijnych/etycznych? Nie ma sprawy, lepsze takie manifestowanie wiary niż mordowanie innowierców.
Zdecydowanie masz rację, jednak nie mogę się powstrzymać od wtrącenia, że nierobienie czegokolwiek jedynie dla zasady jest jeszcze bardziej nienaturalne, niż nierobienie czegoś bez powodu
.