wt wrz 30, 2008 11:05 pm
Witam! Przepraszam za zabawę w archeologa, jednak nie ma sensu zakłądac nowych tematów dot. Anakina. Chciałbym tutaj wyrazić swoje zdanie o tej postaci z perspektywy osoby, która przez nauke w Liceum nabyła zboczenie analizowania postaci w kontekstach i motywach, a także osoby, która zawsze wiedziała, że Gwiezdne Wojny i Lord Vader gdzieś są, ale nigdy wcześniej ich nie oglądała... Wraz z możliwością, którą dał nam jeden z kanałów telewizji publicznej korzystam z okazji by obejrzeć to "dzieło" (aktualnie po IV epizodzie w kolejności numerologicznej). W zwiazku z moją nikłą znajomością tematu, część/większość argumentów może zostac obalona.
Anakin Skywalker to postać niezwykle barwna i tragiczna i aż dziw bierze, że mogła się tak zmienić w tak prostej historii jaką był odwieczny konflikt dobra i zła. Na jego tragizm wpływa kilka różnych nakładających się czynników. Głównym z nich był problem przeznaczenia, oraz brzemienia przepowiedni - fakt stwierdzacie, że nie ma o niej zbyt wiele, jednak to właśnie te dwa elementy wrzucają Anakina w wir wydarzeń. To dzięki temu że Qin widział w nim "wybrańca" jako chłopiec niewolnik opuścił Tatatooin (tak to sie pisze? - nieważne znawcy wiedzą o co chodzi) i mimo sprzeciwów rady podjął szkolenie. Jego dalsze losy mobilizuje między innymi chęć pokonania przeznaczenia - czyli "proroczych snów", które miały tendencje do sprawdzania się. Jak widzieliśmy tu przeznaczenie wypełnia sie w pełni, chociaż Yoda mówi, że przyszłość nie jest spisana. Mimo to Anakin ulega przeznaczeniu tak samo jak Edyp - taka jest kara za próbe wpływania na coś co jest teoretycznie nieuniknione.
Mniej istotnym elementem jest pochodzenie Anakina - przywiązanie do matki, duży potencjał mocy, zdolność szybkiej nauki, czy nawet przepowiednia. Anakin zdawał sobie sprawę z tego, że jest wyjątkowy, a co więcej przytakiwano mu na każdym kroku zezwalając na szkolenie, czy poprzez samą znajomość z Palpim. Ta świadomość wyolbrzymiła jego ego i ambicje w taki sposób, że ramy Zakonu i JSM go ograniczały. Warto tutaj spojrzeć na jego nazwisko "Skywalker" - może miało to tylko "kozacko" brzmieć, ale jednak nazwisko mówi o czymś wielkim/wspaniałym Wędrowiec przestworzy - czy coś w tym stylu. Podobny zabieg nazwiska był wykorzystywany w różnych dziełach np. "Pocesie" Kafki.
Kolejnym czynnikiem wpływającym na przemianę naszego bohatera jest jego młody wiek. Zaiste brak doświadczenia przy czynach jakie mu przypisywano, oraz możliościach jakie miał sprawiał, że Anakin był niebezpieczny dla otoczenia. Jak wielu młodzianów był porywczy, czesto agresywny i przeżywał okres młodzieńczego buntu. Wątpił w demokracje i popierał egoistyczne rzady jednej osoby w imie "wyższego dobra". Jak każdy młodzian chciał dokonywac cudów (jak chociażby jego żal nad tym, że może naprawić maszyny, a nie moze naprawić tego co wydarzyło sie z jego matką), oraz pragnął iść na skróty - władze i pozycje szybciej zdobyłby jako poplecznik Imperatora w imperium, niż jako pokorny uczen w radzie Jedi. Ponadto nie oszukujmy sie jak każdy młdoy chłopak miał mętlik w głowie, a mimo to obejmował ważna funkcje - był rycerzem jedi. Wiedział, że Palpi jest Lordem Sithów, jednak ostatecznie nie miał pewności kto przeprowadza zamach stanu (tu duży plus dla Palpiego i jego zręcznej manipulacji).
Mówiąc o przemianie Aniego nie można wspomnieć o miłości. Miłość do matki, czy miłość do Padme także motywowała jego działania i także popychała go ku ciemnej stronie. Nie można jednak potepiać naszego bohatera za złamanie reguły dot. zakazu trzymania więzi duchowych z innymi osobami - tu Anakin staje przed dylematem podobnym do tego przed jakim stanąć musieli Tristan i Izolda. Anakin jako rycerz Jedi dużo stracił, jednak poświecił wiele dla swojej miłości.
Zwieńczeniem tych wszystkich problemów jest zręczna manipulacja Lorda Sithów - fakt faktem tak skołowanego rycerza Jedi, łatwo podejść, mimo wszystko Palpi sam przyznał sie do korzystania z CSM, a to było dosyć ryzykowne. Sam moment przemiany Aniego też stopniowy jest punktem zwrotnym w jego życiu. Żył w otoczeniu, gdzie wyznawano zasadę "czarne lub białe i nic pomiędzy" zemsta za matkę była pierwszym etapem przemiany - tu jednak nalezy zauważyć iż Ani przyznaje sie to tego co zrobił Padme, widać też (po grze akrotskiej w filmie) iż Ani żałuje/wstydzi sie swojego czynu. Chwile przed nadaniem imienia po nieudanej próbie aresztowania Palpiego, Anakin Skywalker jest załamany i ulega ciemnej stronie mocy, gdyż wśród Jedi nie miał czego szukać...
[tu osobiście dziwie się, że zdajac sobie sprawę z tego co zrobił nie skończył z osłabionym poprzednią walką i niespodziewającym sie niczego Palpim - mógłby sam przejąć władze/ stac sie mistrzem w radzie - w końcu nikt nie musiał wiedzieć co sie wydarzyło naprawde. Anakin mógł także zapić Palpiego i popełnić samobójstwo/pójść na wygnanie i poniekąt przepowiednia także zostałaby spełniona).
Jako młody Darth Vader wykonuje posłusznie rozkazy Imperatora, z każdym kolejnym czynem oddając sie w jego ręce - mamy tu przykład ślepego zapatrzenia się ideologii, której apogeum mozemy dostrzec już w części IV, która przypomina nam nasze rodzime ideologie totalitarne. Podczas spoktania z Obim młody Skywalker/Vader ostatecznie pyta sie czy jest z nim czy przeciw niemu - jak sie skonczyło wiemy.
Ostatni element przemiany nastepuje tuż po przebudzeniu, kiedy już Vader (a nie jak wczesniej pisałem Anakin, Skywalker/Vader), traci ostatnie konczyny, ulega poparzeniu - innymi słowy przegrywa pod każdym wzgledem - nie pokonał Obiego, nie wykonał rozkazu imperatora i co najgorsze nie uniknął przeznaczenia przez co Padme zmarła i to jak na ironnię z jego winy. Znów nawiązując do Edypa jest to jakby moment samooślepienia przez Edypa. Kiedy Skywalker ma założoną maskę zostaje na stałe Vaderem - uosobieniem strachu i narzedziem Imperium.
[tu znowu dziwi mnie fakt, że Vader nie zaatakował Palpiego w tym momencie - tak silnej dawki złej mocy wynikajacej z gniewu i cierpienia nigdy zapewne już nie doświadczył (chociaż emonowała w nim od tej chwili cały czas - gdyż czerń jest nie tylko symbolem mroku, ale jakby żałoby i pokuty za to co sie stało). Na filmie Imperator podchodzi do Vadera ostrożnie, bojąc sie jego gniewu, który emanując niszczył labolatorium, a wystarczyło skupić to wszystko na imperatorze zapewne w tym momencie mogło mu sie udać i już wówczas mógł moim zdaniem przywócic pokój].
Nie wspomniałem tu o dążeniach to obalenia imperatora bo to w sumie mniej ważna kwestia. Podsumowując moją wypowiedź Ani był ofiarą wielkiej roli jaką mu przypisywano, oraz co najważniejsze braku alternatywy pomiędzy dobrem, a złem. Moim skromnym zdaniem zabrakło kogoś, kto patrzył by na całą sprawę neutralnie - chociażby taki Jar Jar, który nie nakłaniał go do praworządności jak Obi, do złego jak Palpi, czy ogłupiał swoimi wdziękami jak Padme. Może wówczas - mając kogoś takiego u boku zrezygnowałby z zakonu i samodzielnie wychowując swoje dzieci kształcił sie w najdawniejszej teorii Sith, która zakładała wykorzystanie ogólnie emocji to wzmagania mocy, przy jednoczesnym oporze jej pochłonięcia. Wszak to był nasz Skywalker i to jemu mogło się udać! Tu teoretyzując, możnaby założyc że to mogło być jedną z form wykonania przepowiedni - czyli nauczenie sie sztuki panowania nad moca i emocjami w taki sposób by się nawzajem uzupełniały i współpracowały.
Ostatecznie wiemy że Ani nawrócił sie, czego symbolem jest zdjęcie maski Vadera przed śmiercią - symbolu ciemnej mocy i więzienia, które sam sobie zgotował, równowaga została przywrócona, ale tylko z perspektywy jedi, którzy znów byli górą.
Może jak skończe oglądac całą OT, coś doskrobie, tymczasem pozdrawiam i zapraszam do ponownej dyskusji.
[Swoja drogą ciekawi mnie - bo z filmu wynika iż rozciete ciało mieczem świetlnym od razu wypalało sie zasklepując ranę - innego wyjaśnienia nie widze, dlaczego nasi bohaterowie traca konczyny jak leci i mimo to nie wykrwawiają sie na śmierć. W takim układzie Jedi faktycznie byli bezsilni, gdyż utracone konczyny skutecznie zastępowano implantami, a samo pozostawienie młodego Vadera na pastwe rozpalonej lawy było z jednej strony aktem sadyzmu, a z drugiej głupoty - gdyż ten powrócił. Rozumiem, że nie wolno zabijac bezbronnych, ale honorowe powinno byc także dobicie konajacego a takim na pewno był młody Vader, który w tym momencie nie miał żadnych szans na przeżycie]. Dziekuje za uwagę i przepraszam za ewentualne błędy, literówki i czasami brak ogonków, ale miałem dużo do przekazania, a czasu jak zwykle za mało. Pozdrawiam!