@Gedeon
Znowu nie widzę, co tu ma do rzeczy tchórzostwo.
Zgodnie z moją wizją rzeczywistości, strzelanie "w plecy" człowiekowi, który jest w szerszej perspektywie "niewinny" i nie spodziewa się ataku - jest aktem tchórzostwa. Natomiast strzelanie "w plecy" człowiekowi, który sam strzela innym w plecy, niszczy i morduje ludzi, który skrzywdził moją rodzinę - nie koniecznie jest aktem odwagi, niemniej zwykle nie jest też tchórzliwe. To coś w rodzaju połączenia przeświadczenia że strzelanie w plecy jest tchórzliwe - z karmicznym Prawem Talonu.
Gdybyś zamordował niemowlę na oczach ludzi, z pełną świadomością, że zostaniesz skazany na śmierć - to nie byłby czyn tchórzliwy, niezależnie od jego moralnej oceny.
Jeżeli nie boisz się własnej śmierci (bo wiesz, różni ludzie boją się różnych rzeczy), zaś działanie takie może przynieść Ci wymierną korzyść? Zgodnie z moją definicją - jak najbardziej byłbyś tchórzem.
Ciągle z jakiegoś niezrozumiałego powodu mieszasz odwagę z moralnością...
A może to Ty z niezrozumiałego powodu mieszasz odwagę z prawem?
Islamscy terroryści-samobójcy to bardzo odważni ludzie.
Być może niektórzy. Ale jakoś nie widzę nic odważnego w załatwianiu sobie windy do Nieba, kosztem dziesiątek ludzi, których skazuje się równocześnie na Piekło. Ty wyłącznie zyskujesz - inni wyłącznie tracą...
Poza tym, jeżeli tak uważasz, to ogromną większość spiskowców z różnych miejsc i czasów należy uznać za tchórzy.
Wielu z pewnością. Dużo zależy od spisku, a także od jego celu. Nie da się ukryć, że gdyby Stauffenberg / Elser zamiast bawić się w saperów wyciągneliby pistolety i Hitlera zastrzelili, to odnieśliby znacznie lepszy skutek. Nie da się też ukryć, że czsami spisek jest *jedynym sposobem* naprawy patologii. Częściej jednak szanujemy tych, którzy mają odwagę podjąć otwartą walkę.
Bo czy szanujemy Solidarność, za to że knuła i spiskowała, czy za to że miała odwagę wyprowadzić ludzi na ulicę?
Natomiast gdyby nagonka na PiS osiągnęła taki stan, że można by bezkarnie zabić takiego działacza - już by to akt odwagi nie był.
Czyżbym zaczynał dostrzegać pierwsze pęknięcie?
Czyli gdyby np. sędzia *nie skazał* Niewiadomskiego, uznając jego czyn za właściwy, to:
a) byłby to akt odwagi, bo mógłby za to stracić pracę
b) akt tchórzostwa, bo... bo nie wiem co?
c) Niewiadomski okazałby się jednak tchórzem
A gdyby tego sędziego główny prokurator nie pociągnął potem do odpowiedzialności, również uznając czyn Niewiadomskiego za właściwy, to:
a) byłby to akt odwagi, bo mógłby za to stracić pracę
b) akt tchórzostwa, bo... bo nie wiem co?
c) sędzia okazałby się jednak tchórzem
A gdyby potem głównego prokuratora minister nie pociągnął do odpowiedzialności, bo też byłby prawicowcem, to:
a) byłby to akt odwagi, bo mógłby za to stracić pracę
b) akt tchórzostwa, bo... bo nie wiem co?
c) główny prokurator okazłby się jednak tchórzem
W którym miejscu kończy się odwaga, a zaczyna tchórzostwo?
A czym to się różni od ,,Jeżeli koronę odziedziczy monarcha, który nam pasuje, to dobrze, a jeżeli nie to robimy przewrót"?
Niczym. Różniłoby się natomiast, gdyby założeniem było: "Koronę odziedziczy monarcha, który niszczy nasz kraj...". Tylko odrobinę by się różniło - ale jednak. Ponadto przewrót zakłada zwykle walkę. Mniej lub bardziej otwartą walkę.
A skąd pomysł, że dyktator nie może zatrudnić kompetentnych polityków?
Zapewne może. Niestety: historia uczy nas, że każdy dyktator kompetentnych doradców każe *w końcu* rozstrzelać, zaś z biegiem czasu coraz ściślej otacza się wazeliniarskimi idiotami (alternatywnie: spiskowcami, którzy z kolei myślą jedynie o jego obaleniu).
I dzieje się tak w praktycznie każdym znanym z historii przypadku.
@earl
Innymi słowy - żadnych szczególnych sukcesów piłsudczycy nie mieli, ani w polityce wewnętrznej ani w zagranicznej.
Zapewne. Kwestią dyskusyjną pozostają jednak rzeczy "mniej namacalne": konstytucja (którą wykorzystano, o ile mnie pamięć nie myli, przy tworzeniu małej/dużej konstytucji III RP), wyszkolenie żołnierzy, indoktrynacja dzieci w szkołach, kontakty z innymi państwami europejskimi. W jakimś stopniu przekładać się to może na późniejsze dokonania AK, Szarych Szeregów, na Westerplatte, Obronę Warszawy, czy Powstanie Warszawskie. Pozostaje także kwestia Zaolzia, stosunków z Litwą, itp.
Jak wspomniałem - osobiście nie dostrzegam jednoznacznych zalet Przewrotu, jednak być może jego skutki byłyby wyraźniejsze, gdyby nie doszło do II WW. I w jakimś stopniu
Gedeon ma rację: był to krok w stronę rządów autorytarnych, być może w dalszej perspektywie w stronę monarchii. Jakkolwiek dobór naturalny pokazuje że domokracja wygrywa (przy obecnym poziomie zaawansowania technologicznego) z monarchią, jest kwestią osobistych przekonań, czy uznać należy to za krok w dobrym, czy też w złym kierunku.
Komunizm w Rosji nic pozytywnego nie wniósł. Zapaść gospodarczą, zniechęcenie społeczne, głód, niewolnictwo, poniżanie ludzkiej godności, zacofanie technologiczne.
Hm... Jestem skłonny uznać, że to w dużej mierzy dzięki Leninowi rezultat I WW był taki jaki był. Kwestia Dwudziestolecia Międzywojennego oraz II WW jest znacznie bardziej dyskusyjna, niemniej nie da się ukryć, że komunizm walnie przyczynił się do gigantycznego sukcesu Rosji - która na światowym konflikcie tylko zyskała. Nie da się też ukryć, że to w dużej mierze za sprawą komunistów współczesna Rosja wciąż posiada status mocarstwa, trzyma rękę na licznych kurkach z gazem, ma własne satelity, a także niemały arsenał nuklearny.
...a co się w międzyczasie nakradli od podległych ich państw (w tym oczywiście od Polski) to ich.
Pytanie, co zrobiliby z tym samym potencjałem kapitaliści, pozostanie na zawsze bez odpowiedzi.