Pomalutku - cieszę się, że omówimy problemy, jakie powstały w grze.
Stawki w rodzaju "Mimo że do tej pory mnie nienawidziłeś to teraz zupełnie bez żadnego powodu a tylko dlatego bo wygrałem DoWa będziesz mnie lubił, helpował, i się mi nie sprzeciwiał, poczynając do teraz do zawsze" moim zdaniem w tej grze wogóle nie powinny mieć miejsca. I dziwi mnie że dopiero teraz zauważylem ich absurdalność.
Za podręcznikiem...
although the DoW cannot make a character like something or change a Belief about anything, it can force him to agree to something (str. 443) - zauważ, że przesadzasz z argumentacją - gdzie i kiedy coś wspominałem o uwielbieniu, helpowaniu i odwiecznej współpracy? DoW i ten model gry ma odzwierciedlać społeczne relacje, jakie możesz zobaczyć w komiksach ale i produkcjach zupełnie niezwiązanych z uniwersum IE - chociażby "Rzym", gdzie główni bohaterowie nieustannie zmieniali sojusze, łamali przysięgi itp a co napędzało historię.
Wracając do przykładu - dualizm = konflikty o władzę a właśnie o to chodziło mi inicjując DoWa - to właśnie jest celem FoNów Vaylenów - skłócać strony i realizować własne Beliefy. Odnoszę wrażenie, że odbierasz zwycięstwo Lorda jako natychmiastowe przejęcie sił zbrojnych 3/4 planety (i zarazem uszczuplenie pozycji Twojej postaci) - ale po co mi to, skoro i tak mam nim Affiliations z siłami anvili na 3D i mogę generować naprawdę potężną armię? Przypomnę raz jeszcze moją stawkę w tamtym konflikcie, bo widzę, że rozmyła się gdzieś po drodze - "Lord i Reno zawierają sojusz, w którym polityką kieruje Holbein (większe wpływy) a zbrojnym ramieniem jest dysponujący silniejszymi siłami (wyższe affiliations, prawdopodobnie wyższy Command z call-onem) Lord" - jej wejście gwarantuje ciąg dalszy potyczek i potencjalnych pułapek zastawianych na Ludzi oraz Vaylenów.
To niech walczą o wpływy w swoich frakcjach, a nie robią DoWy o to że "od dziś mnie lubisz".
Ale jak sobie to wyobrażasz - ta gra jest oparta na DoWach, do których przygotowujesz się Budowami - dodatkowo DoW musi mieć miejsce między FoNami, inaczej to blitzkrieg npców, których skille są słabsze. W walce o wpływy np. nad Ligą Herodion ma przyjść do zastępcy Nid`a i w pewnym zwycięstwie pozbawia postać gracza części wpływów? Cofnijmy się do poprzedniej sesji i sceny DoWa Lorda - jak myślisz, dlaczego chciałem go zrobić z Twoją postacią a nie z Lanstevem, którego wgniótłbym w ziemię? Właśnie dlatego, że z Tobą bądź innym graczem DoW jest trudniejszy - więcej wyzwań, twarda walka (choć czasem szybka), mocniejsze kompromisy i stawki (gdyż bronisz/forsujesz własne plany a nie jakiegośtam NPC) a przede wszystkim nie patrzysz się z boku, jak ktoś wykańcza twoje plany nawet Cię tam nie zapraszając.
Kiedy np postać Łukasza przekonywała Herodiona - miała o wiele większe atuty, a mogła wypracować w gruncie rzeczy o wiele mniejszą stawkę. To że Mateusz się zgodził zrzucam po części na karb tego (że jak niektóre rozmowy przy stole pokazały) nie wszyscy pamiętamy o tym że DoWa można poprostu nieprzyjąć i zignorować.
Świetnie, że poruszyłeś tę kwestię - wielebny uprowadził córkę FoNa, Herodion od lat jest szantażowany przez Vaylenów, więc niemal tylko we współpracy z nimi widzi szansę na jej bezpieczeństwo, a i tak przyjąłem stawkę przekazania planów najważniejszego Beliefu Herodiona, dodatkowo co zaznaczyłem w już niejednej scenie - między Herodionem a liderami Vaylenów powstał konflikt, co zaznaczyłem chociażby w kłótni o jego shullowanie albo w jego planowanym podstępie w realizacji projektu, ktorego zażądał Lord. Tak się akurat składa, iż również mogłem odejść bez DoWa (łamiąc na dodatek Instynkt) - tylko dokąd by mnie to zaprowadziło? Do pustego Konfliktu, gdzie ktoś planując działanie przez nieraz 2-3 sesje przychodzi i odchodzi z niczym bez przygotowanej alternatywnej sceny. Warto o tym pamiętać, gdy porusza się opcję
walking away.
Dodatkowo - wybacz, stawka pt. "a teraz odlecicie stąd na inną planetę i znikniecie" to jeden z celów Fazy, dodatkowo nie pozwolę wybierać Manewrów za siebie (jeżeli jeszcze nie czytałeś - podróże międzygwiezdne i ściągnięcie postaci z powrotem na Azwę albo wysłanie za nim np. Grimsby`ego wymagałoby ode mnie wybrania Go to ground albo Conserve i wygenerowania downtime - str. 568).
Wogóle to te nasze akcje są na taką jakąś zbyt wielką skalę. Nagle ludzie nie wiadomo skąd urywają z różnych frakcji 1/3 liczebności, inni stwierdzają że "mój relationship przewodzi tą frakcją i jest moją kukiełką" i wogóle zachowujemy się jakbyśmy tymi frakcjami dowodzili. Nic dziwnego że zagrania "Ty mnie lubisz" są takie kuszące...
Skala jest ok, tylko tak jak pisałem wcześniej, zaczynamy zbyt wiele robić w Budowach. Nawiązujesz do Konfliktu Artavasdesa z postacią Cactusse`a - trzecia część ludzi ma charakter symboliczny, nijak nie przekłada się na mechanikę, ale podkreśla wagę DoWa - starli się liderzy dwóch grup Psychologów, tam musi stać się coś ważnego. Skoro straciłem poparcie w poprzedniej sesji jednym testem sceny Budowy (i musiałem je odbudować + zademonstrować belief - stąd DoW), to to zwycięstwo naprawdę tak boli?
Kukiełkowanie NPCów - to nie jest zarzut w moją stronę - Kensington konsekwentnie wierzy w Sorensena nadal nie podejrzewając go o zdradę - powierza mu kolejne zadania, dopuszcza do coraz większych planów - i wszystko to w scenach Budowy, gdzie są stawki negatywne - w ten właśnie sposób odsłaniam swoje tyły, abyście mieli gdzie uderzać, zarazem realizując swoje Beliefy (wprowadzić Sorensena do Ligi, mieć zaufanych (o ironio!) ludzi w Gettcie). Za każdym razem dostajecie NPCa, gdy tylko mój FoN ma do niego jakiś interes (Alvega i Grimsby, Lanstev i Artavasdes).
Inna rzecz - zauważyłeś coś, co jest niedopracowaniem tej gry - wg zasad NPCów (wypalonych) ma kontrolować MG, co już raz nam się wywróciło w czasie pierwszej kampanii (Burning Acheron). Właśnie z tej przyczyny optuję za grą NPCami przez graczy - mimo wszystko podnosicie swoje możliwości dzięki ich LP - musimy po prostu dopracować model gry z ich udziałem, aby nie było kukiełkowania i aby przede wszystkim polaryzować ich w konfliktowych relacjach.
Po sesji Shade marudził że na sesji nie ma klimatu komiksów. Może jakbyśmy troche spuścili z tonu i zachowywali się faktycznie jak postaci po 5 lifepathach a nie przywódcy świata to ta opowieść nabrałaby sensu?
Nie ma problemu.
Powiem szczerze, że obecna sytuacja mi trochę przeszkadza. Nagle doszło do jakiejś inflacji testów budowy i konfliktów, zaczynaliśmy skromnie od akcji bardziej pasujących do naszych pozycji. Dopiero później zaczęły się "przejęcia planety" pojedynczym teścikiem. Całoplanetarne siły zbrojne? Stawki o zmiane statusu całej planety? Zachłysneliśmy się chyba skalą burningów.
Całoplanetarne siły zbrojne - wracasz do swojego DoWa z Lordem? Powtórzę - to była scena służąca realizacji Beliefa "
Siły naziemne to klucz do zdobycia planety, lcz nie sposób przejąć ich wszystkich. Chcę wprowadzenia lokalnych guberni wojskowych, aby wyłonić oficerów godnych zasiedlenia moimi braćmi". Kolejne drzwi do infiltrowania planety przez vaylenów (zapewne prowadzące do jakiegoś Firefighta w czasie uprowadzenia albo kompromitacji oficera-NPCa itp).Nie wyszło, Belief stał się wspomnieniem.
O co chodzi ze statusem - nie rozumiem tego fragmentu?
A poza tym dochodzę do wniosku że męczy mnie jednak granie w "drużynie"(...)
NPC nie są skoordynowani - Grimsby szuka swojego miejsca na planecie, Herodion wyłamuje się ze spisku (to dopiero będzie dla mnie wyzwanie), Artavasdes na razie jest narzędziem, które może okazać się niebezpieczne na dłuższą metę (ale innej broni na Fundację Vayleni nie mają). Mimo wszystko warto, abyście porozmawiali o tym, nawet kosztem przepracowania Beliefów - inna rzecz, w jakimś stopniu (nawet dużym) ta gra ma tak wyglądać, zwłaszcza przy tylu graczach i frakcjach. Oczywiście rzeczywiście wykroczyliśmy poza granice, ale to jest apel przede wszystkim do Was-Graczy - ja mogę tylko sugerować, natomiast muszę uważąć, aby nie zostać oskarżonym o sianie zamętu.
Chociarz po zastanowieniu muszę przyznać że po części sam się wjebałem między dwa konflikty interesów - niepotrzebnie knuję z dharikańczykami a i w komunie nic nie podziałam, czas diametralnie zmienić fronty.
To akurat nie jest złe - masz interesy i więzi w obu miejscach, oczywiście każda decyzja jaką tereaz podejmiesz napędzi grę w równie dobrym kierunku.
Przykładowo - na ostatniej sesji nie chciałem, żeby Herodion mieszał mi w getto, stawki nie bardzo mi pasowały, dodatkowo na jego pomocy nijak mi nie zależało. Wyszło nieźle, ale nie zawsze tak wychodzi.
Herodion ma takiego Beliefa, dodatkowo ma positive relationship z Vasmo - jedna uwaga: Beliefy przedstawiają partykularne interesy każdego z graczy/każdej postaci dotyczące tak fabuły jak i gry. Mamy bawić się w wyścigi kto pierwszy zarezerwuje Beliefa i wszyscy inni mający pomysły z podobnej półki precz? Beliefy postaci mają konfliktować ze sobą - to skłania do DoWów i gry "przeciw" - inna rzecz, to na ile dograliście Beliefy (zwłaszcza te nowe) między sobą.
Ostatecznie jednak co z tego, skoro Kensington już planuje zmieniać konstytucję i wszelkie ustalenia z wcześniejszego DoWa trafi szlag?
Ha, wiedziałem, że o to Ci będzie chodziło - tylko po co te pretensje, skoro obaj dobrze wiemy, że ie zmienię dominującej formy władzy bez wygrania Fazy? Scena budowy Kensingtona była raczej próbą nadania głębi i koloru wydarzeniom "wokół postaci" - czyli tego, czego Wam brakowało wcześniej. Test nie był linkowany, mógł właściwie przynieść mi jeszcze kłopoty - za to buduje tło dla kolejnych wydarzeń (które będą albo in plus albo in minus - kolejna zahaczka). W czym problem? I czy mam się wkurzać, że czterokrotnie na każdej sesji ktoś z Was chce wykopać mi Lorda na amen, choć jest to Wasz cel na fazę a nie sesję? Ok, zaczynam się zatem wkurzać.
Co do propozycji:
Ad.1 - co do DoWów zgodzę się, co do Budowy jestem sceptyczny - zauważ, że często stawki (nawet te proponowane przez autorów) zawierają jeszcze jakiś czynnik zewnętrzny, na który wpływ danej postaci jest... nieszczególny. Mogą być problemy.
Ad. 2 - dobrze, ale proszę pamiętać o jednym:
a. storpeduję każdą scenę, w której Gracz
kolejny raz w rozmaitych sytuacjach będzie mi się chował za Beliefem "nie mogę tego zrobić bo..." - po prostu policzę jako zużycie sceny, wobec moich postaci będę robił to samo,
b. proszę rozsądnie pisać nowe Beliefy - one mają dotyczyć realizacji celów postaci, a nie fortyfikowania się na swojej pozycji,
c. Psychologowie nadal będą mogli zmieniać Beliefy postaciom - po prostu nie zgadzam się na majstrowanie w mechanice gry,
Ad. 3 - patrz wyżej na fragment dot. tej sceny - czy naprawdę sądzicie, że jestem tak głupi, aby uwalać efekty DoWa sceną Budowy trąbiąc co 10 minut, że tak nie wolno dodatkowo robiąc coś, co ma być jako cel Fazy w razie mojego zwycięstwa?
Ad. 4 - spoko, patrz wyżej - nie będę przeciągał po 1/3 (wtedy to miało znaczenie czysto symboliczno-kolorystyczne).
Ad. 5 - Lord ma wszystkie cztery skille, w akcji było Rhetoric i Intimidation wspierane Falsehood/Persuasion jako ForKi - zresztą w zasadach zieje wyrwa - można używać skilla z listy do danego manewru i ForKować go innymi, o ile zostaną one odegrane - i to one a nie główny narzucają oprawę "roleplay this". Co do Oratory/Persuasion to nie o mnie chodzi, więc zamilczę.
Mimo wszystko można spróbować zrobić tak, jak proponujesz - kwestia na ile FoRki przestaną być wykonalne dla naszych talentów oratorskich.
Scena Kensingtona - w takim razie się pogubiłem w rozmowie post-testowej (część Kerrnów jest/będzie zdrowa gdy przybędą na Azwę), ale mogę to zmienić, jeżeli trzeba - nie nawiązano kontaktu i po kłopocie (Kensington musi szukać nowej drogi działania).
Teraz uwaga z mojej strony - weźcie pod uwagę jedną rzecz - jestem sam, Was jest sześciu. Powoli pojawia się problem, gdy próbując naprawiać własne wewnętrzne spory między waszymi FoNami wymuszacie kolejne ustępstwa na mnie - możliwe, że jest to efekt mojego stylu prowadzenia, w którym odkrywam sobie tyły (bardziej, niż Wy), ale pchacie to dalej. I nie, to nie jest moja wyobraźnia - popatrzcie na posty i zauważcie, ile zarzutów wytaczacie sobie a ile wspólnych ładuje się do jednego worka na moją głowę
"aż do momentu, gdy Deckard... Deckard... Deckard".
Opcje jakie mamy:
*mogę prowadzić dalej dotychczasowym stylem, ale obawiam się, że zamiast zmobilizować Was do większej współpracy skłoni to raczej do dalszego push the limit - im dalej w las tym gorzej, niestety.
*opcja druga - przechodzę w tryb versus - konsekwentne realizowanie moich Beliefów - biorąc jednak pod uwagę postulaty, jakie wytaczacie w kwestii Beliefów taka gra nie spasuje wam jeszcze bardziej - zaczną się puste Konflikty, walking away i okopywanie na scenach Budowy a wszystko będzie się ważyło tylko w Manewrach.
*opcja trzecia (na której najbardziej mi zależy) - pozostaję przy dotychczasowym stylu prowadzenia ale to na Was spada ciężar ustalenia waszej wspólnej strategii i kończymy z sytuacją, w której konsekwencją waszych sporów jest później narzekanie na moje działania (i omijanie problemów leżących po waszej stronie w których pomóc wam nie mogę z racji prowadzenia opozycji). To jest gra o wyzwaniach dla obu stron, czy "dasz mi to i owo" dla Was?
EDIT:
Waszym problemem nie jest kolor czy jego brak - jest nim brak wspólnej strategii, przez co pojawiają się wyrwy w które ja z automatu zaglądam, traktując je jako wasze słabe punkty. Zaglądam, w co drugim wypadku odniosę sukces - i zamiast poprawić Waszą strategię (zauważcie, nigdy nie zasłonicie się w pełni), druga sesja moja na narzekaniu na... Lorda/Kensingtona czy kogokolwiek innego. Traktujecie każde moje zwycięstwo w sytuacji, którą sami wywołaliście, jako coś złego i ostatecznego, co psuje wam szyki.
1. Czy Wam się wydaje, że Wy nie niweczycie moich planów swoimi działaniami? Robicie to, przez co muszę tworzyć nowe strategie działania.
2. Słabości - każda strona je ma, to właśnie w nie uderza się aby napędzić grę - od czasu do czasu zdarzy się, że nagniemy w ten sposób mechanikę. Wczoraj już po grze zorientowałem się, że Cactusse nie mógł zdobyć danych okazujących nadużycie mocy psychologicznych przez Artavasdesa na Lanstevie - security systems monitorują to tylko w światach high index technology. Mimo to dla mnie nie ma problemu - mam wkopanego FoNa, sytuacja jest ciekawsza, są nowe furtki do konfliktów. Wyciągnijcie z tego wnioski.
3. Stawki konfliktów - myślę, że zbyt dużą wagę przykładasz Pawle do kwestii "materialnych" w stawkach - chociażby na przykładzie DoWow Lorda - zupełnie nie na tym polega moja gra. Nie potrzebuję więcej wojska, statków czy głosów - gram tak, aby otworzyć tym Dowem kolejne drzwi - wrzucić fabułę na nowy tor, gdzie w końcu zetrzemy się o coś innego. Nie atakuję kwestii "kto ile ma wojska i kto nim dowodzi" - Anvil Lord daje mi wystarczającą przewagę - szukam nowych wątków na przyszłe sesje - hullowanie oficera byłoby fajne (a może w sprawę wmieszałby się wywiad Ligi?), ale nie wyszło - mamy zatem sojusz Imperialistów, w którym Holbein będzie szukał alternatywy dla Lorda, zaś Lord będzie miał stabilniejszą pozycję w planowaniu ataku np. na Ligę i jej drugi port.
Plus uwaga - proszę do ... o zgłaszanie takich spraw W CHWILI odpalenia sceny - zamiast poganianiem z uwagi na Euro 2008 pomyślałbym nad czymś innym, skoro stawka bolała aż tak bardzo. W tym momencie budzę się w niedzielę i widzę, że potencjalnie zmarnowałem scenę Konfliktu, Arthę, Beliefy i czas. Skoro tak, proszę - wyciągnę coś, o czym sobie zapomnieliście wczoraj i wcześniej...
W DoWie z 2 sesji utrąciłem możliwość współpracy Rojalistów z Ligą (Nidem) - wszystko cacy, ale... helpy oczywiście szły już po fakcie i jeszcze wczoraj temat powrócił. Rozumiem, że w ramach obopólnej korzyści uwalamy teraz wszystkie testy, gdzie Nid był helpowany przez Mateusza (i zazwyczaj przechodził je właśnie na tych 1-2 kościach z helpa)?
Widzisz już problem z cofaniem wydarzeń? Wybacz, nie tylko ja będę się cofał a już na pewno nie zgodzę się na olanie mojego Compromise wywalczonego na twardych warunkach.
PO EDICIE:
Ment - najszybciej nagranie DoWa, stukanie w klawisze tylu zdań jest męczące