Na pewno każdy słyszał o
"Przemyślnym szlachcicu Don Kichote z Manchy" Miguela de Cervantesa.
NIE! To nie to, o czym myślicie. Nie wyobrażam sobie bohatera jako archetypu Doryjczyka - to byłoby znaczną przesadą. Banalne, przerysowane, groteskowe i - tak naprawdę - kretyńskie.
Jednak powieść - poza tym, że sama w sobie jest bardzo dobrze napisana - ma kilka zalet.
- przede wszystkim, realia XVII-wieczne. Z Hiszpanii Cervantesa można z powodzeniem zrobić Dorię czy Kord. Co komu wygodnie.
- język bohaterów i postacie - wszystkie właściwie poza głównym bohaterem (!). Nieprzebrany materiał na NPCów.
- wstawki. Jak może wiecie, w "Don Kichocie" znajduje się kilka "wewnętrznych" historii, opowiadanych bądź czytanych przez bohaterów. Wszystkie te historie stanowią rewelacyjny materiał inspirujący do historii Monastyrowych. Są tam zdrady, miłosne intrygi, piękne kobiety, szlachetni donowie i piękne wieśniaczki (i szlachcianki).
A teraz najlepsze: jeśli ktoś nie ma czasu lub chęci przeczytać całej powieści, niech przeczyta rozdziały 33 i 34. Jest to jedna z wtrąconych historyjek, niezwykle misterna intryga miłosna. Powiem tak: to nie jest INSPIRACJA do Monastyru. To jest czysty Monastyr. Na dobrą sprawę to gotowa przygoda w Cynazji!!! Kto nie przeczyta tych dwóch rozdziałów (a książkę dostaniecie w każdej szkolnej bibliotece), ten kiep. Howgh.
P.S. Zakończenie historii "O nieopatrznym ciekawskim" znajduje się w rozdziale nr. 35. Ale i bez niego jest ta historia czystym Monastyrem
.
P.P.S. Chętnie dowiem się, czy i inni, którzy przeczytają w/wym rozdziały będą mieli podobne zdanie jak ja na temat ich niesamowitej użyteczności - czekam na dyskusję, względnie wiadomości na PW =).