Czy tak ciężko zauważyć, iż wspomniane gry przyciągają osoby o różnych oczekiwaniach/preferencjach w rpg? W poście niemal każdego fana Monastyr(konkurs: a czy u?) czytam o bogatym świecie, kontestowaniu świata, spójnym świecie (Drachu - Ty fanem nie jesteś ), niezwykłym świecie - czy to Wam czegoś nie mówi? I druga kwestia - postać, o grze którą wspomina się używając stwierdzeń "wymagającą", "bogatą", "mającą głęboki rys psychologiczny" itd.
Większość zarzutów wobec Monastyr(a czy u?) zarówno w tym jak i innych wątkach dotyczy (polecimy niechronologicznie): kiepskiej mechaniki, słabo opracowanego modelu rozwoju postaci, brak narzędzi do realizowania premise (założeń) gry.
Z ręką na sercu - ilu fanów Monastyr(z czy v?) zwraca uwagę na rozwój postaci, skoro już na starcie pojawiają się kwiatki 20-letnich steranych życiem szlachciców (niemal jak Cyberpunk albo Star Wars, tylko jak się ma to do symulacjonistycznego podejścia!)? Dlaczego nabywca Mona ma nie dokonać tego, co czynił z każdym systemem, czyli wymienić/zignorować mechanikę (dosyć często słyszane stwierdzenie w rozmowie z rpgwcem z Polski "a jeżeli nie kupuję dla mechaniki")? Co to k... jest premise - zróbcie sondę o walce społecznej, stawiam piwo, że 75% odpowiedzi będzie oscylowało wokół "ignoranckich DDków", a już spójność założeń systemu z oferowanymi narzędziami - "studenci zrobią to lepiej!!!", right?
Mon to system pisany pod wpływem wypadkowej Gemini i Warhammera, który daje do łapy polskich graczy średniego pokolenia to, czego nie było w innych polskoedycyjnych grach. W 2004 roku nikt tutaj nie słyszał o premise, walce społecznej (ok, odsetek rpgwców, który wiedzieli wynosił pewnie 0,05%) - of course to nie wytłumaczenie na dzień dzisiejszy, ale cóż poradzić.
I odnośnie paru postów i wypowiedzi Ramela:
Ramel pisze:A pozniej okazuje sie, ze sie bierze Solomona Kane`a albo Piratow...
... albo Burning Wheel
Beamhit - czy mogę wpisać fragment o daniu na gwóźdź do sygnaturki?