fairhaven pisze:Podejrzewam, że Mayhnavea niecnie kpił z tytułu tematu, rzeczywiście sformułowanego w liczbie mnogiej. Ale mogę się mylić i obrażać swymi oskarżeniami jego wrażliwą duszę Razz
Oj, tak od razu kpił
Użyłem go do utrzymania raczej żartobliwego tonu, z przymrużeniem oka. Kpina zawierałaby w sobie nute agresji - a ta jest dla mnei zupełnie niepotrzebna
fairhaven pisze:ja wychodzę z założenia, że są storyline lepsze i gorsze. Na przykład ten z 7th Sea generalnie trzyma się kupy, L5K generalnie raczej nie
Cóż, pewnie sa lepsze i gorsze, ale dla mnie sa zupełnie zbędne. Dla mnie system ma byc pożywką dla mojej wyobraźni i mojej inwencji - ale nie kosztem wyręczania mnie z czegoś. Np. opisanie szkoły i BNa jest okej, ale jesli ktos chce mi jeszcze wcisnąć konkrente rozegranie tego wątku (zamiast np. zarysowania sugestii, jak np. w 7th, gdzie można sie domyslec ku jakiemu końcowi kroczą bohaterowie), to to już jest przesada.
Troszkę z innej beczki: jeżeli najdzie mnie kiedyś perwersyjna ochota porowadzenia co tydzień monteńskiej rewolucji, za kazdym razem z innym zakończeniem - to zrobię to i efekty bedą dużo fajniejsze niż te, nakreślone przez autorów 7th.
Jak do tej pory nie widziałem żadnej fajnej storylinii (no, może ta z karcianki do DeadLands). W L5k nie podoba mi sie prawie wszystko, widac jak dorabiano różne rzeczy na siłę i widac w tym mpalce maczane przez rózne osoby. Pani Księżyc i Pan Słońce, Pełzająca Ciemność, Skorpiony na Piaskach a potem ich powrót... jak w mdłym serialu, który nie wie, kiedy sie skończyć.
Zresztą na przykładzie Ciemności widać, jak fajny pomysł ulegał przeróbkom. Zaczęło się od nader fajnych ninja w podstawce - którzy niewątpliwie byli świetnym materiałem na rozwinięcie w dalszych podręcnzikach. Ale widać, ze przed wydaniem Drogi Skorpiona koncepcja sie zmieniła, ponieważ w miare spójny obraz rodów Goju, Ninybe i Bayushi została nawet nie tyle kompletnie przerobiona, co przemilczana i wyparta, a na jej miejsce weszła Ciemność - materiał na namnazanie przez wiele podręczników. Pomysł na element świata, który nie został nazwany przy kreacji jest fajny - ale relizacja wyszła dość mdło, widac, że autorzy nie mieli spójnej wizji systemu i że w pewnym momencie zaczęli ponad miarę mnożyć byty, drugie i trzecie denka - za którymi nic sie nie kryło prócz "mrocznej prawdy o świecie" na miare XIXwiecznej powiesci gotyckiej...
Teraz zaryzykowałem atak na zwolenników storylinii - ale nie można nie zaprząc emocji, jeżeli dokonuje się oceny czegoś, co nie podlega żadnym obiektywnym kategoriom (chyba że ktos podejmie sie interpretacji literackiej, śledząc konkretne fragmenty fabuły).
Podobnie jest zreszta z 7th - skoro pytanie było o storylinie w ogóle. Nie podoba mi sie, jak skończył Verdugo (bo waściwie nie skończył), ani to, że Leon zawisł na suchej gałęzi. Ściskająca za serce scena upadłego (zawisłego?) króla miesza się tutaj z retoryka a'la Orzeszkowa.
Dla przykładu przytoczę film, o którym opowiadał mi mój kolega. (będzie mały OT) Akcja rozgrywała się w Hiszpanii, opierała sie głównie na długich dialogach. Fabuła opowiadała o Wielkim Inkwizytorze, który w swoim więzieniu przetrzymywał człowieka, bedącego nowym wcieleniem Chrystusa (czy bardoz się mylę, ze wg Rose&Cross, Czwarty Prorok przetrzymywany jest pod Watycynem?). Inkwizytor w dialogach motywuje konieczność spalenia nowego Mesjasza na stosie - dla dobra ludzkości i Kościoła, którzy nie sa jeszcze gotowi na koniec świata i tak wielkie objawienie. Oczywiście, swiątobliwy człowiek ten niewątpliwy grzech bierze na siebie... Film kończy się, gdy Inkwizytor odwiedza Mesjasza. Obaj patrzą sobie długo w oczy. Następnie Inkwizytor wychodzi i mówi do kata, żeby czynił swoją powinność niezależnie od tego, co skazany powie. Na sam koniec widać, jak Inkwizytor w swojej komncie zdejmuje szaty purpurata i przebiera się za więźnia, którego właśnie opuścił...
Wg mnie to jest chyba
idealne zakończenie historii Verdugo. I, jak widać, zasługuje ono na całą osobną opowieść, a nie bycie jednym z punkcików w tabelce oficjalnego timeline'u.
Ja to widzę w ten sposób, choć wcale nie przeczę, że jest mnóstwo MG, którzy korzystają ze storylinii i robią z nią świetne rzeczy. Mnie to nie kręci i tyle, lubię startować z innego punktu.
Pozdrawiam