fairhaven pisze:kupę podręczników i mnie też denerwuje, gdy ktoś po nich jeździ.
gdybym mial ich troche mozna by rytualnie spalic
Far-Mazon pisze:Fairhaven, przeciez my Cie nie wyklinamy ze spolecznosci rpgowej z tego powodu, po prostu pojawila sie teza ze w d20 mozna Jedi niczego sie nie bac a w d6 tak nie jest i Jedi tez sie musza bac
fairhaven pisze:Generalnie Jedi zawsze są silniejsi, i w d6 też zdażają się bardzo potężni, nie wiem tylko, jak szybko można dojść do takiego stanu.Myśmy grali z tą drużyną regularnie (raz na tydzień/2 tydodnie) i zajęło nam to ponad pół roku.
Sheinen pisze:jako ze znam d6 (jedyna sluszna) :spoko: , a d20 to raczej tylko z D&D wiec mam pytanie czy udalo sie WtC oddac klimat gwiezdnych wojen, bo jakos nie moge sobie tego wyobrazic na tej mechanice.
Far-Mazon pisze:Nie zmienia to faktu ze szkoda nawet oceniac ten tekst bo jets po prostu zalosny. W zasadzie szkoda go nawet czytac. Typowe podejscie "to d20 wiec zmeiszamy z blotem". Szkoda slow.
Far-Mazon pisze:Nie sugruje, a calkiem jasno twierdze ze interpretuje fakty w sposob taki aby udowodnic z gory zalozona teze.
Kruk pisze:Artykuł jest tendencyjny jak cholera, interpretowanie wszystkiego w ten sposób, żeby pokazać jaki to ten system jest zły wkurza mnie jak cholera.
Far-Mazon pisze:Natomiast uwazam ze SW d20 jest w stanie bardzo ladnie kinowa atmosfere oddac - jestem tego nawet pewien, bo gralem w ten system i zdarzaly mi sie sytuacje kinowe...
Moze mamy rozne definicje "kinowosci" po prostu?
Zauwaz ze gdyby w zasadach uwzglednic wszytko tak jak w filmach, to otrzymalibysmy gre gdzie bohaterow nic nie zatrzyma i wszystko zrobia - bo tak bylo w filmie. Zero zabawy jak dla mnie.
(...) Warhammera zaczynalem moja przygode z rpg,(...) i gralo mi sie fatalnie.
Far-Mazon pisze:Zgreg, gdyby nie prawa autorskie to wzialbym i wklejal akapit z
tego arta i akapit komentarza. Niestety, obawiam sie ze nie moge.
Poza tym, sam sobie zaprzeczasz... jeden X-wing mogl rozwalic Gwiazde Smierci jakby nie bylo, wiec czemu nie 5 star destroyera?
Szczegolnioe ze w filmie widac jak bohaterski metoda kamikadze rozwala mostek jednego takiego i to go wlasnie niszczy.
Z drugiej strony chcesz biegac z mieczem stwietlnym i kosic wrogow. Topowiedz, czego chcesz? Realizmu? Epickiego heroizmu?
A tak pisze ze takie sytuacje (kinowki) mi sie _zdarzaly_ I wlasnie dlatego je cenie, ze raz na jakis czas uda mi sie zrobic kinowke, cos obslutnie odjechanego i epickiego.
Co to za radocha z kinowek jesli sa one co chwila i na okraglo?
Poza tym, konwencja kinowa to jest cos co zalezy przede wszystkim od MG a nie od mechaniki.
Na epickich poziomach d20 wpsiera epickie akcje.
Mnie w SW d20 gra sie jak najbardziej kinowo.
zgreg pisze:Far-Mazon pisze:Zgreg, gdyby nie prawa autorskie to wzialbym i wklejal akapit z
tego arta i akapit komentarza. Niestety, obawiam sie ze nie moge.
Nie boj sie, mozesz. Naruszeniem praw autorskich byloby gdybys przypisywal je sobie. Cytowanie czy tez polemika nie sa naruszeniem praw autorskich (inaczej nie byloby polowy prac naukowych ) ). Inna wymowke prosze )
zgreg pisze:Poza tym, sam sobie zaprzeczasz... jeden X-wing mogl rozwalic Gwiazde Smierci jakby nie bylo, wiec czemu nie 5 star destroyera?
Ale wykorzystujac slaby punkt Gwiazdy, a nie, na Boga, strzelajac salwami torped protonowych! Filmy przecza temu, aby anihilacja niszczycieli byla tak latwa jak pokazuje to mechanika. Pokazana w "Imperium kontrakakuje" bitwa jest dosc zawzieta.Szczegolnioe ze w filmie widac jak bohaterski metoda kamikadze rozwala mostek jednego takiego i to go wlasnie niszczy.
Zgoda. Ale tylko dlatego, ze chwile wczesniej niszczyciel stracil generator oslon. Co jest (jesli wierzyc LK, a nie mam powodu by nie) wedlug _oryginalnej_ mechaniki SW d20 nie do oddania.
zgreg pisze:Zreszta ZTCP to nie byl kamikadze, uszkodzili mu statek i stery odmowily mu posluszenstwa?
zgreg pisze:Z drugiej strony chcesz biegac z mieczem stwietlnym i kosic wrogow. Topowiedz, czego chcesz? Realizmu? Epickiego heroizmu?
Zrealizowania konwencji filmowej - konkretnie w stylu epickiej sagi gwiezdnych wojen.
zgreg pisze:A tak pisze ze takie sytuacje (kinowki) mi sie _zdarzaly_ I wlasnie dlatego je cenie, ze raz na jakis czas uda mi sie zrobic kinowke, cos obslutnie odjechanego i epickiego.
Dobrze, ale nie rozmawiamy tutaj o Twoich preferencjach, ale o tym czy system spelnia zalozenia z jakimi go tworzono. Kwestia czy w dany system mozna sobie przyjemnie pograc nie ma tu nic do rzeczy (kto wie, moze do dzis sa pasjonaci wielbiacy Zly Cien czy insze Aphalony - nie zmieni to faktu, ze to produkty nie najwyzszych lotow). Naprawde ciesze sie, ze Ci sie dobrze gra w SW d20, ale nie to jest przedmiotem tej dyskusji.Co to za radocha z kinowek jesli sa one co chwila i na okraglo?
Dla niektorych spora, jak pokazuja fani 7th Sea. )
zgreg pisze:Poza tym, konwencja kinowa to jest cos co zalezy przede wszystkim od MG a nie od mechaniki.
Zapewne w kazdym systemie da sie grac (z mniejszym lub wiekszym trudem) w kazdej konwencji. Tego nie neguje. Ale caly czas chodzi o to, czy SW d20 _wspiera_ MG w tworzeniu konwencji kinowej. Przekonaj mnie ze autor artykulu i ja mylimy sie mowiac, ze jest z tym zle. Bo, jeszcze raz powtarzam, _to_ jest przeslanie tego artykulu, nie mieszanie z blotem mechaniki d20 czy fanow SW d20.
zgreg pisze:Na epickich poziomach d20 wpsiera epickie akcje.
Zatem jaki jest ten system zanim sie dojdzie do epickiego poziomu? )Mnie w SW d20 gra sie jak najbardziej kinowo.
I jestes w stanie oddac bez naginania mechaniki dowolne sceny z sagi GW?
Far-Mazon pisze:Po prostu sie na nich nie znam:) Ale skoro twierdzisz ze moge, byc moze to zrobie kiedy bede cierpial na naprawde duzy nadmiar czasu i nie bede mial narawde nic lepszego do roboty ;)
Faktu to nie neguje. Kilka torped rozwalilo generator pola
Natomiast dlaczego jest to nie do oddania? Po prostu jako ze mechanika d20 jest elastyczna to juz od MG jak zintepretuje 100 obrazen w oslony czy kadlub. Jak chce moze opisywac ze to siadlo, tamto wybuchlo... ale jak nie chce to nie musi, jak kto lubi.
W ogole, zebysmy mogli dyskutowac potrzebna by byla recenzja wersji Revised, bo tak to dyskutujemy o dwoch roznych sprawach.
I w mojej opinii jest to oddane. W Twojej nie? DGCC.
O co Ci konktrenie chodzi? W d20 da sie na rowni, wystarczy inwencja zeby przefrunac nad sala na zyrandolu, albo zjechac po poreczy, nikt Ci nie zabroni.
Przekonaj mnie razem z autorem artykulu ze macie racje. Bo jak do tej pory ani troche wam sie to nie udalo.
Jestem. Tyle ze nie musze. Widzialem w internecie juz takie zrobione, rozpisane runda po rundzie.
Co więcej, patrząc na działania wielotonowego goryla rynku gier, Hasbro, nawet gdyby WEG nie upadło, nowe Gwiezdne Wojny zostałyby pewnie wydane przez Wizardsów - tak, jak nowa karcianka ze świata Gwiezdnych Wojen zostanie wydana przez WotC, a nie przez Decipher, któremu prawa do Gwiezdnych Wojen zostały po prostu - ot tak - zabrane na rzecz Wizardsów, którzy stworzą zupełnie nową grę, zapewne skierowaną do trochę młodszej publiczności (WotC wydaje karciankę Pokemon).
Zaistniał jednak pewien problem. Bill był pracownikiem Wizardsów, ale nad nim znajdował się cały szereg Dilbertowych Pointy-Haired Bosses. A w roku 2000 Wizards of the Coast wydał nową edycję Advanced Dungeons & Dragons, czyli 'Dungeons & Dragons Third edition'. A razem z nią pojawiła się Open Gaming Foundation, czyli marketingowy chwyt WotC mający na celu nadanie D20 (mechanice D&D 3e) roli 'mechaniki uniwersalnej'.
The Star Wars Roleplaying Game jest przesiąknięta taktyczno-turlaczowym podejściem systemu D20. Dungeons & Dragons Third Edition to mechanika wybitnie gamistyczna i w nowych Gwiezdnych Wojnach to widać. Nic, co zrobi Bill Slaviscek nie zmieni faktu, że musiał opierać się na mechanice D20.
No cóż, wychodzi na to, że projektanci zamiast skoncentrować się na zrobieniu gry 'pasującej do filmów', musieli zająć się zrobieniem gry 'opartej o D20'. I nie wyszło jej to na dobre. Jest więc sześć atrybutów: Siła (Str), Zręczność (Dex), Budowa (Con), Inteligencja (Int), Mądrość (Wis) oraz Charyzma (Cha). Są klasy i poziomy, umiejętności, zdolności klasowe oraz featy (czyli, dla osób nie znających D&D 3e: coś w rodzaju zalet).
Po wybraniu rasy gracz tworzący postać dowiaduje się o tym, jakie ma dostępne dla siebie klasy postaci: Fringer (takie pochodzące ze światów granicznych niewiadomoco na kształt technika - czyli specjalna klasa dla Anakina i Luke'a Skywalkerów na początku kariery), Noble (czyli osoba specjalizująca się w dyplomacji - specjalna klasa dla Amidali i Lei), Scoundrel (czyli Łajdak, wiadomo - klasa Hana i Lando), Scout (Zwiadowca - klasa Chewiego, nie wiadomo czemu...), Soldier (Żołnierz - prominentnych przykładów brak, ale podręcznik podaje admirała Akbara, generała Madine i kapitana Panakę). Wreszcie okazane zostają trzy klasy posługujące się mocą - Force Adept (Adept Mocy, którego przykładów w filmach brak), Jedi Guardian (Jedi-wojownik, czyli wszyscy Jedi z filmów z wyjątkiem Yody) oraz Jedi Consular (Jedi-mędrzec, czyli smutny samotny Yoda).
OK, przyznaję, że tutaj opadły mi ręce. System wykorzystujący klasy może się nieźle sprawdzić do heroicznych filmowych rozgrywek, ale te podane w podręczniku do SW D20 klasy są naprawdę fatalne, ponieważ są albo wzorowane dokładnie i dosłownie na postaciach filmowych, albo też są kalkami z D&D.
Wreszcie na koniec pozostają klasy posługujące się mocą. Nie wiem, skąd wziął się 'genialny' pomysł, aby rozdzielić od siebie Jedi wojowników i Jedi mędrców - ale jest on nadzwyczaj chybiony. A co gorsza, wybranie jednej ścieżki automatycznie zamyka możliwość wejścia na drugą. Tak, tak - Jedi mędrzec już nigdy nie może zostać Jedi wojownikiem i vice versa.
Wybierając profesję zaczynamy zauważać pierwsze zmiany w mechanice. Oczywiście, nadal obecny jest bazowy modyfikator trafienia (Base Attack Bonus) i trzy rodzaje rzutów obronnych, ale zamiast Hit Points występuje coś, co nazywa się VP - Vitality Points, czyli Punkty Żywotności oraz WP - Wound Points, czyli Punkty Obrażeń. Dodatkowo, patrząc na tabelkę opisującą przyrost BAB i rzutów obronnych oraz zdolności klasowe zauważamy, że od poziomu zależy też parametr Reputacja oraz 'Bonus Obronny'. Ten ostatni, jak okazuje się, to rozwiązanie problemu wynikającego z faktu, że w D&D główną przeszkodą w trafieniu postaci gracza jest noszona przez nią zbroja. Parametr 'Obrona' zwiększa trudność trafienia postaci - pod warunkiem że nie ma na sobie zbroi. Jak się okazuje, bonus ze zbroi zastępuje Obronę, nawet jeżeli jest niższy - nawet lekka zbroja nie pozwala w ogóle wykonywać uników i wykorzystać swojego doświadczenia w walce w celu uniknięcia zostania trafionym. Tutaj szybka zagadka dla misia Uszatka - która z klas ma najmniejszy bonus do Obrony? Kogo najłatwiej trafić? Kto jest najgorszy w unikaniu strzałów i ciosów? Oczywiście ŻOŁNIERZ! Wiadomo, w takiego doświadczonego Żołnierza znacznie łatwiej wcelować, niż w kogoś szlachetnie urodzonego, w złodzieja czy w zwiadowcę. Ten niski bonus do Obrony jest, jak się domyślam, po to, aby była jakaś klasa, która zechce na siebie założyć pancerz bez wyrazu ekstremalnego obrzydzenia na twarzy... ale sensu w tym za grosz.
Jednak istnieją dwa problemy z taką mechaniką. Po pierwsze, w przypadku trafienia krytycznego (które dla większości blasterów występuje raz na dziesięć strzałów) postać traci od razu Punkty Obrażeń, a nie Punkty Żywotności. To oznacza, że kiedy walczy się z 'bossem' należy atakować tak często jak się tylko da (na przykład otwierając seryjny ogień z blastera) i liczyć na trafienia krytyczne. Oznacza to również, że droideki są w stanie zmasakrować grupę graczy przy dobrych rzutach - jeden droidek nie dość, że posiada generatory tarcz zmniejszające ilość otrzymanych obrażeń (Damage Resistance 15), to jeszcze może atakować od 7 do 8 razy w rundzie swoimi blasterami zadającymi dość wysokie obrażenia. Ale drugi problem jest znacznie gorszy - upadki z dużych wysokości wymagają udanego rzutu obronnego. Jeżeli ten rzut nie wyjdzie, postać otrzymuje obrażenia bezpośrednio na Punkty Obrażeń, co zazwyczaj kończy się śmiercią. To oznacza, że gracze zazwyczaj będą woleli stawić czoła uzbrojonym w blastery przeciwnikom, niż skakać po jakichś galeryjkach, które są typową sceną pojedynków Jedi.
Poza tym - wprawdzie mechanika VP/WP jest lepsza niż dedekowa hapeki, ale to nadal jest kiepska mechanika. I tak na przykłąd Obi-Wan nie mógł obciąć dłoni Ponda Babie w Kantynie w Mos Eisley, bowiem SW D20 nie przewiduje możliwości obcinania dłoni. Owszem, istnieje dodatkowa opcjonalna zasada pozwalająca na ustalanie przez MG efektów trafienia w określone miejsce (ale nie ma żadnych zasad pozwalających na określenie, czy postaci udało się trafić przeciwnika w dłoń lub na przykład w oko), ale Aqualish z obciętą dłonią będzie miał tylko -2 do ataku - to wszystko.
Po stworzeniu postaci możemy przejść do umiejętności i zalet. No cóż, umiejętności są w większości takie same jak te w D&D 3e, co nie jest specjalnie dziwne. Zauważyć można również, że ogólnie postacie w SW D20 dostają więcej punktów umiejętności, niż postacie w D&D 3e. To dobrze. Większość klas otrzymuje 6 punktów umiejętności (plus modyfikator z Inteligencji) na poziom, tylko Żołnierze i Jedi-wojownicy otrzymują mniej (4 punkty), a Łajdacy więcej (8 punktów). To ostatnie to wyraźnie spuścizna D&D 3e i ichniego Rogue... W SW D20 możemy znaleźć zarówno takie umiejętności, jak Astrogacja i Używanie Komputera, jak też typowo dedekowe 'rozbrajanie urządzeń' (Disable Device) i 'akrobatyka' (Tumble) Opisy większości umiejętności są prawie żywcem przeniesione z D&D 3e.
Ciekawostką jest to, że do pilotowania wszelkiego rodzaju urządzeń - od samochodów przez podracery, aż do X-Wingów i Niszczycieli Gwiezdnych klasy Executor. [?] Chociaż tylko na pierwszy rzut oka. A dlaczego? No cóż, o tym dowiadujemy się w następnym rozdziale, opisującym featy - do pilotowania statków kosmicznych konieczne jest posiadanie 'zalety' Starship Operation (dla wyobrażonej klasy: myśliwce kosmiczne, statki sportowe, krążowniki). Jeżeli jej się nie posiada, można nadal pilotować statki kosmiczne, ale z modyfikatorem -4.
Zresztą featy w SW D20 są też dość... ciekawe. Oprócz takich zalet, jak bycie niesławnym czy posiadanie niskiej reputacji ('Low Profile')
Ach, zapomniałem jeszcze powiedzieć o jednym. Wykorzystywanie zdolności Mocy kosztuje, zapewne po to, aby Jedi nie mogli zdominować walki - wiadomo, w gamistycznym podejściu dedeków czczącym ponad wszystko równowagę gry, każda zdolność musi mieć jakąś cenę. W związku z tym Jedi wykorzystujący Moc muszą za to płacić... tracąc Vitality Points. Tak, używanie Mocy powoduje zmęczenie i niemożliwość unikania ataków. Sensowne? Hmmm
Następnie możemy przeczytać rozdział poświęcony Mocy. Cóż możemy tam znaleźć, jak nie kodeks Jedi z WEGowych Gwiezdnych Wojen... oraz Punkty Mocy i Punkty Ciemnej Strony, z tego samego źródła?
zgreg pisze:Cytat:
Faktu to nie neguje. Kilka torped rozwalilo generator pola
Ilosc torped nie jest pokazana w filmie. Gdyby to bylo "kilka" bitwy konczylyby sie blyskawicznie. Na przyklad atakiem z zaskoczenia. Nielogiczne.
zgreg pisze:Jestem pewien, ze da sie znalezc akcje, ktore sie daja w ten sposob rozpisac. Nie chcesz mi jednak chyba na tej podstawie udowadniac, ze jest to mozliwe z wiekszoscia sytuacji z filmu?
Far-Mazon pisze:Ok, zacznijmy od recenzji:
Artykul zaczyna sie od rozwazan na temat licencji, WotC i dlaczego WotC jest evil. WotC po prostu jest zle, musi byc zle i nic dobrego wydac nie moze.
Podejscie i do WotC i do mechaniki d20 widac tu jak na dloni. Mechanika d20 jest zla. Mechanika d20 oznacza turlactwo.
Ja przynajmniej mam wrazenie ze autor od poczatku wiedzial ze SW na d20 udac sie nie moze i zamierzal to konsekwentie udowodnic. Tym duchem obiektywizmu przesiakniety jest caly artykul.
No cóż, wychodzi na to, że projektanci zamiast skoncentrować się na zrobieniu gry 'pasującej do filmów', musieli zająć się zrobieniem gry 'opartej o D20'. I nie wyszło jej to na dobre. Jest więc sześć atrybutów: Siła (Str), Zręczność (Dex), Budowa (Con), Inteligencja (Int), Mądrość (Wis) oraz Charyzma (Cha). Są klasy i poziomy, umiejętności, zdolności klasowe oraz featy (czyli, dla osób nie znających D&D 3e: coś w rodzaju zalet).
Tragedia, prawda?
Nie rozumiem. Naprawde. Klasy sa zbyt abstrakcyjne i nie pasuja do swiata, a do tego sa (o, zgrozo) wzorowane na postaciach z filmow. Wybacz, ale ja tego nie lapie. Zle ze sa takie jak w DnD, zle tez ze sa takie jak filmowe postacie, to jakie maja byc?
Leszek Karlik pisze:Wreszcie na koniec pozostają klasy posługujące się mocą. Nie wiem, skąd wziął się 'genialny' pomysł, aby rozdzielić od siebie Jedi wojowników i Jedi mędrców - ale jest on nadzwyczaj chybiony.(...)
Far-Mazon pisze:No, to po prostu roznicuje _mechanicznie_ Jedi na lepszych w walce badz w innych umiejetnosciach. Mechanicznie, jasne? W swiecie gry sa traktowani tak samo, maja te same zadania i Consular moze byc porywczy a Guardian medrcem. Chodzi o to ktory z nich jaki ma wiekszy talent albo czego wiecej trenowal i czego sie uczyl. Nie widze w tym nic zlego, bo przeciez chodzi o to zeby kazdy mogl swojego Jedi stworzyc tak jak go widzi a jednoczesnie zeby klasa Jedi nie byla polboska w stosunku do innych.
Odrobina dobrej woli pozwoli ujrzec ze Defense oraz VP/WP to jeden system, ktorego nie ma sensu rozpatrywac osobno. VP to zdolnosc do zamieniania potencjalnie groznych obrazen na rozne otarcia, stluczenia, obicia, powierzchowne oparzenia, zmeczenie, bol itp.
Defense utrudnia jakiekolwiek trafienie. Scoundrel, zwinny i lubiacy cienie jest trudniejszym celem niz zolnierz, ale zolnierz majac bojowe doswiadczenia duzo latwiej uniknie o wlos powaznej rany. VP i Defense w polaczeniu daja sensowny system uniku i obrony. I to zolnierz w ciezkiej walce wytrzyma dluzej, bo jest po prostu twardszy.
Rozwazania na temat pancerzy rowniez sobie podaruje, pozmienialy sie w RCR.
No tak. A Admiral Thrawn zginal od noza.
Krytyki sa i maja sens.
Niedawno slyszalem zarzuty ze w d20 nie mozna zginac od jednego strzalu i to zle, bo w innych systemach mozna.
Tej dyskusji nawet mi sie ciagnac nie chce. Jak widac recenzentowi przeszkadza fakt ze przy trafieniu krytycznym mozna latwo zginac. Najlepiej gdyby postac byla niesmiertelna od razu?
A ze upadki dzialaja od razu na WP? (...) A ze Jedi nie beda teraz skakac po grzymsach? Alez beda. Oni nie sa zwyklymi smiertelnikami, ich sprzymierzencem jest moc a potezny to sprzymierzeniec.
I biedny MG nie bedzie mogl sam sobie zdecydowac ze obcieto dlon.
Owszem, spuscizna rogue. W koncu taki scoundrel zna sie na czym popadnie, bo musi, wiec ma sporo skill-pointow. Zolnierz wiecej czasu poswieca doskonaleniu walki, wiec ma ich mniej. Dla mnie proste.
No coz, przeniesiono akrobatyke lacznie z opisem zywcem z DnD. Skakanie, bieganie i plywanie tez. A jak wiadomo w Gwiedznych Wojnach biega sie zupelnie inaczej, wiec nalezalo wywalic znajome i dzialajace skille na rzec udziwnionych i glupich, ale nowych.
Przyznasz chyba ze przy stopniu automatyzacji i komputeryzacji roznica w panelach sterowniczych nie bedzie taka straszna.
A featy sa wlasnie po to zeby unaocznic fakt czy czyms sie umiesz poslugiwac czy nie, ale zakladajac ze juz czyms leciales (i jestes w tym niezly) to i calkiem inna jednostke z miejsca ruszysz, choc moze bez tej gracji. Tyle ze o ile speeder da sie prowadzic samemu to StarDestroyer potrzebuje pewnej minimalnej zalogi - i to bynajmniej nie sa dwie osoby...
Sensowne. Uzywanie mocy wymaga koncetracji i wysilku. Postac sie meczy, w koncu zaczyna ja bolec glowa, nie moze sie skoncetrowac, jedyne o czym mysli to wypoczynek.
Leszek Karlik pisze:Następnie możemy przeczytać rozdział poświęcony Mocy. Cóż możemy tam znaleźć, jak nie kodeks Jedi z WEGowych Gwiezdnych Wojen... oraz Punkty Mocy i Punkty Ciemnej Strony, z tego samego źródła?
Far-Mazon pisze:Dobre i sprawdzone, wiec zle ze wlaczono? Bo cos dobrego w d20 sie pojawilo?
O tak, wyskoczyla wataha mysliwcow zza nalblizszej planety i zaskoczyla niszczyciel. Ahaha. Jakie sa szanse na zakoczenie przy odleglosciach w kosmosie?
tym sie rozni RPG od filmu ze w filmie jest scenariusz z gory ustalony, a w RPG gracze maja wolna wole
RPG to nie film, wiec nie da sie robic filmowek na okraglo...
Chce, bo widzialem rozpisana wiekszosc scen z filmow.
zgreg pisze:[No tak. A Admiral Thrawn zginal od noza.
Jestem ortodoksem - poza filmy nie wychodze )
Mow sobie co chcesz, ale mechanika d20 stosowana _doslownie_ (czyli bez house rules) bardzo propaguje gamistyczne podejscie do gry. Czyli mowiac prymitywnie turlactwo i minmaxing. Przejrzyj sobie podrecznik i zastanow sie nad tym (abstrahujac od tego _jak Ty grasz_) jak wyglada sesja poprowadzona w najdrobniejszych szcegolach wedlug zasad. I rozejrzyj sie po forach zwiazanych z d20 - jakis czas temu byl fajny post, w ktorym ktos proponowal (na powaznie!) walke trzema bronmi - po jednej w kazdej z rak i w ustach )
swoja droga jesli gamizm (turlactwo) uwazasz za cos "gorszego" od innych stylow grania to juz Twoj problem.
A ja mam wrazenie, ze autor znajac SWRPG (d6) po prostu sie zawiodl.
A swoja droga od kiedy recenzja ma byc obiektywna?
Co tragedia, ze jest szesc atrybutow? Autor przedstawia system, nie widze tu zadnego wartosciowania. A co do roznic w "grze opartej na filmie" i "zgodnej z d20" autor uzasadnia swoje zdanie dalej (zreszta IMHO slusznie).
Wyjasnienie co wg autora jest w klasach nie tak masz podane akapit dalej. Jak dla mnie sprawa jest prosta, klasy przeniesione _zywcem_ z D&D moga nie pasowac gdyz pochodza z innej konwencji. Klasy _dokladnie i scisle_ (co przeoczyles lub opusciles) wzorowane na konkretnych postaciach sa wasko wyspecjalizowane.
Sztuczne. Bleee...
Zdolnosc_ do zamieniania obrazen na otarcia etc.? Brzmi absurdalnie...
Sensowny system uniku i obrony? Ale w filmach mozna na palcach jednej reki policzyc ile razy bohaterowie dostali z blastera. Tymczasem zolnierz, jak rozumiem, dostaje czesto, ale potrafi "zamieniac grozne obrazenia na otarcia etc."? Jak dla mnie malo sensowne.
Jestem ortodoksem - poza filmy nie wychodze )
Nie wiem, najwyrazniej masz bardzo dziwna wizje konwencji kinowej. Wyobrazasz sobie, zeby Martin Riggs (Zabojcza bron), John McClane (Szklana pulapka), John Rambo (Rambo), Conan (Conan), Connor McLeod (Niesmiertelny), William Wallace (Braveheart) czy Luke Skywalker mogli umrzec od przypadkowej kuli/strzalu z blastera/ciosu miecza (z reki jakiegos podrzednego slugusa bad-guya?)? Postac nie ma byc niesmiertelna, ale nie moze zginac w glupi, losowy sposob. Zupelnie tak jak w filmie.
I jak moc ratuje ich od niespadania na pysk i konczenia kariery? )
Nie wiem czy zauwazyles, ale we fragmencie o skillach nikt sie do niczego nie czepia )
Jasne. I tir i maluch maja kierownice, drazek i pedaly - zapewne jezdzi sie tak samo, a facet latajacy cale zycie na kukuruzniku popilotuje F-16 )
Nie przekonuje mnie to. Nie wiem dlaczego zrobili z tego featy,nie umiejetnosci.
To sensowne z punktu widzenia mechaniki czy odwzorowania filmow? Jakos nie pamietam wzmianki jakoby uzywanie mocy wyczerpywalo fizycznie. Lub tez wplywalo na slawetna "zdolnosc do zamiany obrazen na otarcia etc.". )
Zatem dlaczego nie zostawili calej dobrej i sprawdzonej mechaniki d6? )
W kazdym filmie z serii SW jest kilka emocjonujacych strzelanin, walk z uzyciem miecza swietlnego. Jak sie SW d20 sprawuje w oddawaniu tych klimatow?
Tak na marginesie: jaki jest zasieg strzalu niszcyciela, a jaki torped? Komu latwiej trafic (hint: cele sa roznej wielkosci)?
Jest kategoria przygod liniowych, ktore obalaja to twierdzenie (mowi sie wprost o iluzji wolnej woli u graczy).
Ty naprawde w jakis dziwny sposob rozumiesz konwencje filmowa. Zerknij sobie tutaj, to swietny przyklad:
http://wolf-fang.pl/?t=gry_7th_sea&t2=gry_7th_sea_opis
Far-Mazon pisze:Kazda mechanika propaguje, stosowana doslownie.
Wystarczy popatrzec na nieco nizsze poziomem fora systemow o zalozeniach storytellingowych a znajdziemy tematy "kto lepszy" albo "jak zrobic najwieksza rozwalke takimi sferami". Prosta sprawa, sa reguly, to i zawsze sie znajda gracze ktorzy zechca z nich wycisnac wszystko co sie da. Tak juz jest, mechanika nie ma tu nic do rzeczy.
Nie uwazam. Autor artykulu, jak dla mnie przynajmniej, prezentowal to jako wade. Bardzo lubie sie od czasu do czasu poturlac. Serio.
Mozliwe. Ale to miala byc recenzja, a nie udowadnianie na sile ze d6 bylo lepsze.
Obiektywna byc nie musi, (...), ale powinna byc przynajmniej uczciwa i rzetelna
A skoro recenzja nie jest obiektywna, to chyba mam calkowicie nieobiektywnie prawo stwierdzic ze jest beznadziejna? W moim odczuciu jest.
Ja widze, jako ze forma przedstawienia wartosciuje.
Co ciekawe, mnie te klasy pasuja i nie wydaja sie wasko wyspecjalizowane (czyzby znowu DGCC?)
choc oczywiscie, nie stworze postaci doskonale walczacej, idealnego pilota, dyplomaty, medrca znajacego cala historie i wszelkie sekrety, zlotej raczki ktory wszystko naprawi i speca od komputerow naraz. Ale to chyba nie dziwi?
Zdolnosc do unikania o wlos pedzacej kuli, do uskoczenia spod ognia miotacza z jedynie powierzchownym oparzeniem, zdolnosc do przyjecia ciosu tak ze zamiast polamanych kosci bedze jedynie siniak. Calkiem filmowe jak dla mnie.
Jak wyzej. Pocisk przelecial kolo glowy, osmalil, ogluszyl, ale poza tym nie uszkodzil, moze przejechal i przypalil ubranie ale skora zostala w calosci, tylko piecze. Spadlo kilka VP ale nadal zadnych strat WP. Logiczne, filmowe, proste.
Nie wyobrazam, szczegolnie ze film bylby krotki a producent zamiast zysku mial strate. Gra to nie film, jestes to chyba w stanie zrozumiec. Jesli gra ma byc jak film, to po co Ci w ogole mechanika?
Przeciez i tak nie masz zamiaru rozstrzygac czegokolwiek w inny sposob niz pasujacy do koncepcji czy scenariusza?
W kazdej mechanice za to znajdziesz jakas niefilmowa czesc.
Ktos kto jest obity i sponiewierany nie bedzie potrafil sie tak dobrze skupic na mocy. Ktos wyczerpany uzywaniem mocy bedzie gorzej radzil sobie z unikaniem obrazem. Juz to przeciez tlumaczylem. Co do wyczerpujacego uzywania mocy, to pomijajac juz sama kwestie hamulca dla graczy ktorzy inaczej wykorzystywaliby ja caly czas bez przerwy i umiaru, to spojrz na filmy ile wysilku kosztowalo np. Luka wyciagniecie X-winga z bagna. Nawet Yoda musial sie wysilic. Uwazasz ze to nie bylo meczace?
Tyle ze X-wing ma 4 niezbyt silne lasery i torpedy ktore po kilku-kilkunastu trafieniach zdejma oslone SD. A ten jeszcze ma kadlub do przebicia. I moze trudniej mu trafic ale ma za to 40 turbolaserow (ktore mysliwiec zdejmuja dwa-trzy strzaly albo i jeden jak dobrze pojdzie), troche jakichs innych laserow, 40 dzialek jonowych, pare tractor beamow... kiepsko widze te mysliwce.
A, jescze jedno... w RCR jak najbardziej jest tabelka uszkodzen statku obejmujaca naped, dzialka, generatory oslon i wiele innych rzeczy ktore moga wysiasc lacznie z efektami takich uszkodzen na dzialanie okretu. Nawet ladnie zrobiona.
(o przygodach liniowych) Owszem. Niewatpliwie daja wiele radosci i satysfakcji.
[Spojrzalem. To co widze to filmowe opisy MG oraz porady jak filmowo prowadzic, nie filmowa mechanike i nic naprawde odkrywczego.
JaXa pisze:Książki należa do kanonu. Ci kotrzy ograniczaja sie do filmu sa w pewnym sensie ograniczeni
Jezeli chodzi o SWRPG zawsze gralem ( tak uczono mnie tez go prowadzic) nie w heroiczne pitu-pitu tylko w porzadne klimatyczne i realistyczne sesje
fairhaven pisze:Co ma wookie wspólnego z Flower Power, niech mi ktoś wyjaśni.
Początkujące postacie w d6 tez nie potrafia odstawic bardzo heroicznych akcji - wiec czepianie się, ze na poczatku w d20 się nie da...
Sadze ze featy zastepuja te umiejetnosci, ktore masz wyuczone i ktorych nie trzeba podnosic. Np zawiazywanie sznurowadel na kokardke - albo umiesz, albo nie. Po co pakowac w to poziomy?
Ach, jeszcze a propos 7th sea - owszem, filmowa mechanika, ale uwierzcie, nie skacze sie cały czas po żyrandolach i nie odstawia sie ciagle niesamowitych akcji. System nie daje tez do nich plusów, tak ze np łatwiej jest przeskoczyć na żyrandolu niż pójść po schodach.