Odniosę się możne najpierw do zabijania postaci graczy za pomocą kości.
Ćma pisze:Gieferg pisze:b) mają pecha w kostkach których wyników prawie zawsze przestrzegam
Hym... Nie odwołując się do innych argumentów...
Ale czy to się aby na pewno opłaca? Jak długo tworzy się nową postać u Ciebie? Czy tworzenie postaci nie zżera Wam dużej części sesji?
A czy turlanie kośćmi nie zżera niepotrzebnie czasu?
No bo jeśli mamy schemat postępowania:
Dokonujemy rozstrzygnięcia mechanicznego -> odrzucamy wynik -> bierzemy taki jaki "powinien" być.
To chyba nie jest bardzo kontrowersyjnym nazwanie użycia mechaniki niewłaściwym.
W końcu wydaje mi się że mechaniki używamy jako narzędzia jeśli chcemy otrzymać pewne odpowiedzi, więc jeśli je już znamy to możemy od razu przejść do kroku "bierzemy taki jaki "powinien" być." bez straty czasu na turlanie.
Wydaje mi się że warto też zdawać sobie sprawę ze takie postępowanie zmienia, i to dość mocno zasady gry i przyznać się że przykładowo grany w DiDy z ta modyfikacja że:
- Hp(t+1)=max(Hp(t)-delta,-9)
- Rzuty przeciwko efektowi śmiertelnym wynoszą max (k20,tyle ile trzeba)
- ...
A jeśli gramy mocno pod mechanikę to jest to coś o czym gracze powinni wiedzieć.
Dlatego jestem zdania że jeśli ktoś uważa że kości nie powinny zabijać postaci dobrze by zrobił gdyby
- Znalazł sobie mechanikę generującą wyniki zgodne z oczekiwaniami ( w sensie zbioru możliwych rezultatów i ich prawdopodobieństw, a nie konkretnego wyniku)
- Darował sobie turlanie (czyli uznając rozstrzyganie fabularne za mechanikę postąpił zgodnie z punktem pierwszym)
A teraz co do zabijania postaci za głupotę, to zwrócił bym uwagę na dwie rzeczy. Po pierwsze w przeciwieństwie do decydowania na oko przez mistrza gry kiedy postać przekroczyła granicę "za głupia by żyć" mechanika kostkowa daje nam "mierzalność" głupoty (gdzie miarą jest prawdopodobieństwo zejścia) a tym samym i porządek.
mogąc porównywać głupotę rożnych czynów gracze mogą oceniać realnie niebezpieczeństwo i kierować się tą oceną.
Inaczej możemy mieć wszystko ładnie z górki a potem nagle skończy się rumakowanie, przyczyna zgonu "różnica w interpretacji pojęcia heroizmu".
Poza tym zdaje mi się że często trudno o dobre oszacowanie głupoty na oko, posłużmy się przykładem:
- Postać a jest postacią z D&D i wybiera się z niezapowiedzianą wizytą do wieży złego czarnoksiężnika, czarnoksiężnik zna czar palec śmierci, powodujący zgon na miejscu, wiedząc o tym postać wyposażyła się w przedmioty dające plusy do rzutów obronnych, teraz wystarczy jej na kości 5 by oprzeć się plugawemu zaklęciu.
- Postać B jest postacią współczesną, wyjmuje z komody rewolwer, umieszcza na miejscu jeden z sześciu naboi, kręci bębenkiem, przystawia sobie rewolwer do skroni i ...
Teraz pytanie która postać ma większą szansę na przeżycie?
[hide="Odpowiedź"]Jeśli tylko czarnoksiężnik będzie miał szansę rzucić czar to większe szanse (83%) będzie miała postać B. Wyprawa do wierzy czarnoksiężnika (z prawdopodobieństwem przeżycia 80%) jest bardziej niebezpieczna (głupsza) niż rosyjska ruletka.
Co jak mi się zdaje dość dobrze ilustruje problemy z szacowaniem głupoty na oko (jak i to że uczciwe did-y nie nadają się specjalnie do konwencji heroicznej ;) ).[/hide]
A co do gnębienia graczy opowiem o jednej kampanii. Na pierwszej sesji mistrz wpakował nasze postaci w bagno z którego nijak nie było się wydostać (nie dosłownie, metaforycznie) spędziliśmy cała sesję i kilka dni w świecie gry na rożnych desperackich próbach znalezienia wyjścia, była to jedna z lepiej wspominanych przeze mnie sesji. Na jednej z następnych mistrz zafundował nam chyba dwukrotne powtarzanie walki (w której nasze postaci zginęły) tłumacząc się że to jego błąd bo czegoś nie uwzględnił i tak będzie uczciwie, co odebrało mi prawie cała przyjemność z gry.
Rapo pisze:Ponieważ MG, który nie zabija postaci nikomu nie szkodzi, a najwyżej będzie prowadzić nudne sesje. Ten, który szczyci się zabijaniem postaci może komuś szkodzić, a z pewnością ma jakieś problemy i jak uważam, potrzebuje pomocy.
RPG to zabawa, chodzi o to by czerpać frajdę z gry, wiec pokusił bym się o stwierdzenie ze jeśli mistrz A zmniejsza przyjemność grających o N nie zabijając postaci kiedy trzeba, a mistrz B zmniejsza przyjemność grających o N zabijając postaci kiedy nie trzeba, to obaj szkodzą tak samo. (oczywiście zakładając że strata przyjemności z gry jest mierzalna ;) )
PS. 900 post :)