W D&D charaktery dobre i złe są dosyć konkretne, a zarazem dyskusyjne. Zło to brak poszanowania dla życia, dbanie głównie o siebie, brak litości, własne dobro ponad dobro innych itp. Dobro wręcz przeciwnie - altruizm, ofiarność, przebaczenie. Nigdy ich nie lubiłem, bo mimo dosyć jasnego opisu, każdy miał zawsze własną wersję "jak powinno się to dokładnie rozumieć".
Amon pisze:Są one uwarunkowane kulturą w jakiej wzrastamy (my gracze). Osoba która która w czasie wojny spuści bomby atomowe na miasto pełne cywilów i przez to złamie przeciwnika, wygra wojnę i przez to ocali miliardy ludzi na planecie, dalej jest zła w świetle tego konceptu.
Dokładnie o tym mówię. W Księdze Plugawego Mroku, jest wprawdzie opisana "Szara Strefa", rozkminy nad tym czy czyn był dobry czy zły, ale to naprawdę miesza w przypadku takich zdolności jak ta paladyńska. Ale jest i plus tego. To miecz obosieczny
Zły, który tak naprawdę nie jest zły. Robi źle, ale zły nie jest. Głupi, naiwny, wykorzystany, ale wg DnD to Dobry człowiek, którego czyny po prostu "powodują zło". On jednak o tym nie wie (jeszcze, lub po prostu nie wie). BG tak samo, bo przyzwyczaili się do "paladynie weź smyrnij detectem, zobaczymy czy go zabijać czy nie". U mnie się nauczyli właśnie tak działać: jak paladyn wykryje zło, to tego kogoś można bezkarnie zabić albo przynajmniej na niego uważac bo jest zły. Jak nie to ok, możemy mu zaufać. Ponad pół roku (grania) mieli "węża w gnieździe" który był poza wszelkim podejrzeniem bo paladyn u niego zła nie wykrył.
Druga zagrywka - nie każdy o Złym charakterze musi być zaraz do likwidacji/przeciwnikiem. Dajim BN'a sojusznika, ale złego. Zły człowiek, ale mogą na niego liczyć w każdej sytuacji. Nie dałby sobie za nich palca obciąć (Zły w końcu, samolub, ceni siebie ponad ich xD). Praworządny Zły powiedzmy. Stojący twardo na ziemi, wierny tylko własnym zasadom. Nawet spisz sobie jego "osobisty kodeks" którego trzyma się PRZEDE WSZYSTKIM, tak by nigdy nie zdradził BG, był im pomocny, ale żeby było widać że to zły jegomość.
Po kilkukrotnym zastosowaniu tych dwóch "tricków", Gracze powinni przestać uważać wykrytą złą aurę (lub jej brak) za niepodważalny dowód, a paladyna za swego rodzaju jasnowidza.
LordRuthwen pisze:Ocena aury jest od strony bohatera czy osoby sprawdzanej?Co jeżeli osoba, której test dotyczy uważa, że robi dobrze? Nawet jeśli jest to coś dokładnie odwrotnego patrząc od strony BG? Coś jak fanatycy, oni twierdzą, że nie mogą robić źle, czyli uważają się za dobrych, w jaki sposób to rozwiązać?
Jak jest wg zasad, wyjaśniłem na początku.
Amon również. Ale nic nie stoi chyba na przeszkodzie byś "dogadał się" z Graczem odnośnie zasad. My to u siebie house-rulowaliśmy. W "naszym" DnD, pojęcie dobra było subiektywne, a czary typu Detect Evil, wykrywały złych przybyszów, kapłanów/gorliwszych wyznawców złych bóstw, czary o określniku [Evil], przedmioty oparte na nich itd. Jednak NIE wykrywały kogoś kto ma po prostu zły charakter. I zarówno mnie prowadziło sie dużo łatwiej, jak paladynowi grało się dużo ciekawiej. Ale to zależy od Gracza. Temu akurat to pasowało, bo wolał bawić się w dylematy moralne, główkowanie itd. i czuł sie trochę "jak ostatnia ciota" (nie moje określenie
) wiedząc że wystarczy po prostu machnąć wykryciem zła które ma zresztą na życzenie. Miałem z kolei również takiego Gracza z którym bym nawet tego nie próbował, bo z góry wiem że nie zgodziłby się NA NIC co osłabia jego postać w jakimkolwiek stopniu, pod jakimkolwiek względem. Ba - byłyby nawet pretensje że za mało złych spotykają i on uważa że jego detec evil jest za mało użyteczne z winy MG ^^