Zrodzony z fantastyki

 
PPPP
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4823
Rejestracja: śr gru 01, 2004 7:17 pm

Re: [M&M 3ed] Dobór naturalny - sesja

śr lut 12, 2014 12:48 pm

Podziemny kompleks

Shatterstar zatrzymał Gambita dokładnie w chwili, kiedy ten próbował wysadzić w powietrze tablicę na której Paul zapisał wszystkie posiadane przez zespół informacje. Remy zdał sobie sprawę, że przereagowywał - rzeczywiście, w tym przypadku starczyło sięgnąć po znajdującą się obok gąbkę i przetrzeć tablicę.

Po uspokojeniu nadpobudliwego kompana, Shatterstar wrócił za konsoletę. Tam ze zdziwieniem obserwował obraz z monitoringu. Najwyraźniej jakiś duch otworzył wyłaz dachowy, a następnie drzwi prowadzące ze strychu na drugie piętro. Dalszych śladów osobliwego poltergeista już nie widział.



Paul w drzwiach głównych Instytutu

Przybysz z przyszłości bez problemu obserwował akcję żołnierzy używając swojego cybernetycznego oka. Przebiegała naprawę składnie, widać było, że to przećwiczony manewr. Śmigłowce trzymały się daleko od instytutu, w promieniu około 1500 metrów. Olbrzymie emitery zawieszone po bokach śmigłowca zaczęły oświetlać okolicę tak jasno, że używający noktowizyjnego implantu Paul był przez chwilę oślepiony. Potem jednak już bez problemu mógł obserwować jak żołnierze polują na uciekające Cienie. Mimo, że bestie były teraz mądrzejsze i silniejsze, to jednak światło osłabiało je na tyle, że nie były w stanie stawić czoła amerykańskim komandosom.

W stronę instytutu kierowały się dwa następne helikoptery. Były jeszcze bardzo daleko, ale Paul był niemal pewny, że leciały z identycznym "uzbrojeniem".



Longshot - sala szpitalna

Intuicja blondyna z Mojoverse po raz kolejny okazała się trafna. Jeden z pacjentów poruszył się nie odzyskując nieprzytomności i ułożył w pozycji, w której groziło mu udławienie się własną śliną. Nie można ukryć, że gdyby nie interwencja Longshota, ten człowiek na pewno straciłby życie.



Gambit - hangar

Blackbird. Mroczny obiekt pożądania pewnego gadatliwego najemnika i ulubiony środek transportu X-menów. Gambit bez problemu dostał się do środka samolotu i zaczął rozgrzewać silniki. Wszystko było w porządku, komputer pokładowy meldował o pełnej sprawności systemów.

 
Awatar użytkownika
Suldarr'essalar
Arcypsion
Arcypsion
Posty: 13173
Rejestracja: sob maja 28, 2005 9:27 pm

[M&M 3ed] Dobór naturalny - sesja

śr lut 12, 2014 2:39 pm




- Co za szajs - mruknął Deadpool rzucając odkurzacz na ziemię. - Dzięki za pomysł Shitshot. Następnym razem trzeba będzie wymyślić coś innego.

Wade rozejrzał się ale nie znalazł nic więcej do rozwalenia, więc ruszył na dół. Po drodze zgarnął latarkę halogenową, podobną do tej, którą miał Logan.

- Nie radziłbym wykonywać eutanazji na profesorze. Ten gość może się nam jeszcze przydać, a jego stan nie wskazuje, by wyraził na to zgodę. Inna sprawa, że wykonywanie eutanazji jest w tym stanie karane, a przecież jesteś superbohaterem, więc na pewno świadomie nie złamałbyś prawa i nie zabił swojego ukochanego mentora, prawda? - spytał.

- Swoją drogą, ja potrafię kierować Blackbirdem, więc wyluzuj porty - klepnął "francuza" w ramię i ruszył za Paulem na górę.

- Gdybyśmy mięli taki sprzęt.... - westchnął patrząc na olbrzymie reflektory, którymi helikoptery namierzały cienie.
Ostatnio zmieniony śr lut 12, 2014 3:13 pm przez Suldarr'essalar, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Altaris
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1175
Rejestracja: ndz paź 05, 2008 4:24 pm

Re: [M&M 3ed] Dobór naturalny - sesja

ndz lut 16, 2014 4:08 pm

Shatterstar

Zanim pozbyli się całego schematu Shatterstar złapał za jednego z leżących w ambulatorium laptopów i obcykał tablicę kamerką, żeby rozpiska nie poszła w zapomnienie. Potem sprzątnął plątaninę kilkoma pociągnięciami gąbki.
Wrócił do monitoringu i ciekaw był jaką ma minę obserwując to co właśnie się działo. Świetnie, nie dość że armia zwalała im się na głowę, to jeszcze ktoś włamał się do Instytutu przez dach.
-Mamy dodatkowe towarzystwo. Ktoś wbił tu przez właz w dachu. Pierdolić podsłuchy, chyba jesteśmy otoczeni... - zakomunikował przez comlink. O czekającym odrzutowcu celowo nie wspomniał. Kto miał wiedzieć ten już wiedział.
-Paul, jesteś pewien że da się z nimi dogadać? - zapytał cyborga, który czekał aż wojskowi dotrą na odległość kontaktową.
 
Heretyk
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 5036
Rejestracja: pn mar 28, 2005 12:23 pm

[M&M 3ed] Dobór naturalny - sesja

pn lut 17, 2014 10:20 pm

- Sprawdzę to - głos Logana przez komunikator brzmiał grobowo, na żywo pewnie nie lepiej. Ruszył ostrożnie na górę, węsząc i nasłuchując.
- Daj znać jak coś jeszcze sie pojawi. Tylko mów cicho...
Bezszelstnie niczym duch podążył w kierunku "ducha".
 
Awatar użytkownika
Pipboy79
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2881
Rejestracja: śr sty 26, 2011 10:15 am

Re: [M&M 3ed] Dobór naturalny - sesja

pn lut 17, 2014 11:01 pm

Paul Ski alias Hussar - kótkościęty czarnowłosy żolnierz



Hussar musiał przyznać, że spodziewał się nie do końca takiego manewru ze strony komandosów. Ani ich nie atakowali ani nie próbowali zająć budynku a nawet zbliżyć się do niego. Własciwie w ogóle chwilowo zdawali się nim i jego mieszkańcami niespecjalnie interesować. Wówczas nadszedł meldunek o tym dziwnym włamie przez dach. ~ Czyżby jakaś dywersja? ~ przemkło mu przez głowę.


- Oni są tu po cienie a nie po nas czy pacjentów. Tak sądzę. - zastanawiał się co w tej sytuacji powinien zrobić. Korciło go by wspomóc żołnierzy strzałami ze snajperskiego Remingtona. Ale sam był żołnierzem i wiedział jak by zareagował na widok obcego snajpera z wycelowaną mniej - więcej w swoją stronę bronią. To zdecydowanie nie był przyjazny gest i w perspektywie zbliżających się pertraktacji byłby bardzo ryzykowny. Któremuś z tamtych mogły puścić nerwy a śmigłowce miały większy zasięg broni i siły rażenia niż to czym on dysponował. Obserwował sprawną akcję komandosów z uznaniem. Zastanawiał się czy mają jakiś system do wykrywania cieni czy po prostu strzelają do tego co się napatoczy. Zwłaszcza póki jeszcze byli w śmigłowcach przydałoby im się takie cudo a i może jakby co to dałoby się to uzyskać w ten czy inny sposób. Wówczas może i reszta drużyny mogłaby ich wykrywać a nie tylko on.


Dumania nad akcją i reakcją ich nocnych sojuszników przerwał mu Logan. - Hej Logan, jakby co to ja tu postaram się być. - wskazał palcem na podłogę pod swoimi butami. Chciał by tamten wiedział jak daleko może się zpauścić w poszukiwaniach tajemniczego włamywacza. Zastanawiał się czy to może nie Hawkeye tylko nie widział sensu takiej akcji z jego strony. Skoro był przytomny to czemu miałby zwiewać? Na wszelki wypadek przeskanował co się dało wewnątrz Instytutu zwłaszcza okolice dachu, strychu i podejść do nich. Raczej nie spodziewał się cieni bo te nie używały drzwi czy okien w standardowy sposób. Wierzył jednak, że Kanadyjczyk wytropi intruza czy zbiega jeśli to tylko możliwe.
 
Heretyk
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 5036
Rejestracja: pn mar 28, 2005 12:23 pm

[M&M 3ed] Dobór naturalny - sesja

wt lut 18, 2014 3:32 pm

Logan dostał się na górę i zamarł ukryty w cieniu. Powoli wciągnął powietrze. Kobieta. I drugi zapach. Znajomy, Old Spice ze spalenizną. Powoli przemieścił się od cienia do cienia. Zamknął oczy i czekał. Nagle wysunął ramię do przodu.

Shnikt!

Wysunięte miał tylko zewnętrzne szpony, pozostał wciąż schowany.
- Johnny, trzeba było zadzwonić, że wpadniecie. Trochę byśmy posprzątali.
Ostatnio zmieniony wt lut 18, 2014 3:35 pm przez Heretyk, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
PPPP
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4823
Rejestracja: śr gru 01, 2004 7:17 pm

Re: [M&M 3ed] Dobór naturalny - sesja

wt lut 18, 2014 6:04 pm

Okolice poddasza

- Kurwa - głos Johnny'ego zdradzał irytację, ale w słowo weszła mu Sue:
- To nie czas na zabawy, Logan. W tym budynku są Dzieci Balroga. Pomóż nam, albo spierdalaj - Wolverine nie zaniemówił. Nie słyszał nigdy, aby Invisible Woman posługiwała się takim językiem.



Przed budynkiem

Czekanie na wojskowych było cokolwiek nudne. Komandosi najwidoczniej zabezpieczyli wyznaczony rejon, ponieważ żaden z nich nie zbliżał się do budynku instytutu bardziej niż na 500 metrów. Żołnierze wspierani przez helikoptery po prostu patrolowali teren wokół szpitala, nie zapuszczając się zbyt blisko budynku.

Znudzony Deadpool żonglował granatami. Rety, naprawdę wierzył, że ten cały przybysz z przyszłości będzie chociaż w połowie tak zabawny jak Cable. A tutaj wielkie rozczarowanie.



Longshot

Pilnujący pacjentów blondyn ziewnął głęboko. Rety, naprawdę by się przespał. Chociaż krótką chwilkę...
 
zarok
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 965
Rejestracja: pt sie 05, 2011 1:58 pm

Re: [M&M 3ed] Dobór naturalny - sesja

wt lut 18, 2014 6:56 pm

Longshot


Blondyn ziewnął i odchylił się lekko na krześle. Pacjenci byli bezpieczni, teren mniej więcej zabezpieczony więc chyba mógł sobie pozwolić na chwilę spokoju. Powoli odpływającego Longshota wybudziło dopiero ciche pęknięcie nogi krzesła i następujący po nim już nie tak cichy upadek. Gwiazdor westchnął, najwyraźniej odpoczynek nie był im jeszcze pisany.

Były X-men wyszedł do reszty grupy po upewnieniu się, że pacjentom nic nie grozi. - Wróćmy do Remiego i Stara i zbierajmy się stąd razem z Profesorem. Nie ma po co czekać na wojskowych, zadawali by jedynie niepotrzebne pytania, a na to nie mamy czasu.
 
Heretyk
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 5036
Rejestracja: pn mar 28, 2005 12:23 pm

[M&M 3ed] Dobór naturalny - sesja

wt lut 18, 2014 11:58 pm

- Spóźniliście się - odparł Logan. - Zabiły część pacjentów i... Jean. Potem uciekły. Resztki dobija wojsko na zewnątrz.
Udał, że nie zwrócił uwagi na język Niewidzalnej kobiety.
- Jesteście tu sami? A gdzie reszta z was?
 
PPPP
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4823
Rejestracja: śr gru 01, 2004 7:17 pm

Re: [M&M 3ed] Dobór naturalny - sesja

śr lut 19, 2014 8:17 am



Logan

- Reed odszedł wczoraj w nocy. Razem z nami starał się ochronić ludność Los Angeles przed Cieniami. Było ich zbyt wiele. Kiedy Reed próbował zamknąć przejście do ich świata, one... - głos Sue zadrżał - Wiem, że gdzieś w tym szpitalu kultyści otworzyli przejście dla Cieni. I my znajdziemy ich przed HAMMER.
 
Heretyk
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 5036
Rejestracja: pn mar 28, 2005 12:23 pm

[M&M 3ed] Dobór naturalny - sesja

śr lut 19, 2014 9:35 am

- Przykro mi. A Ben?
- Jak znajdziecie to przejście? Nie ma dużo czasu Hammer już tu krąży i pewnie zaraz będą chcieli wejść.
- Mamy wykrywacz. Jeden portal jest w podziemiach.
- Pokażcie się.
- Logan, nie czas na wygłupy. Odsuń się, muszę dorwać tych kultystów.
- Miałem zły dzień, nie kłuć się ze mną.

- Miałam gorszy - w głosie Sue zaczynało być słychać wściekłość.
- Zawsze może być gorzej - odparł mistrz dyplomacji.
Nagle zapachy osłabły, Logan domyślił się co się stało. Zazwyczaj okazywał wyrozumienie dla innych herosów. No dobra, czasami. Tym razem drgnął mu tylko jeden mięsień dłoni, odpowiedzialny za wysuwanie środkowego szpona.

Niestety dla Johnnego nie skończyło się to tak łatwo. Pole siłowe wytrzymało. Oblewało Logana niczym druga skóra.
- Drużyno - powiedział nie poruszając prawie ustami - pół fanatycznej czwórki planuje wejść do podziemi. Nie ufam im, mogą być kontrolowani przez dahaloki. Unieruchomili mnie na strychu.
Ostatnio zmieniony śr lut 19, 2014 3:17 pm przez Heretyk, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Pipboy79
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2881
Rejestracja: śr sty 26, 2011 10:15 am

Re: [M&M 3ed] Dobór naturalny - sesja

śr lut 19, 2014 5:39 pm

Paul Ski alias Hussar - kótkościęty czarnowłosy żolnierz



~ Co oni robią? ~ nie mógł rozgryźć zachowania żołnierzy. A właściwie mógł tylko było mało zrozumiało dla niego. Wyglądało na to, że przygotowali się do oblężenia albo kwarantanny. Mało sensowne chyba, że wiedzieli o czymś o czym on nie wiedział. Walka raczej nie miała sensu, żwłaszcza, że byli jedynie w zasięgu jego Remingtona no i na skraju wyciszonego VALa. Poza tym nie widział powodu by z nimi walczyć.


Wrócił więc do skanowania Instytutu. Coś musiało w nim być co powstrzymywało komandosów i ich zwierzchników przed wkroczeniem tutaj. Przeskanował we wszelkich mikro i makro wizjach cały dom. - Znalazłem Clint'a. Nie żyje. Leży pod schodami. - nadał lakoniczny meldunek. Skupił się na Loganie który polazł na górę iii... Właściwie nic nie robił. Ani się nie skradał ani nie czekał na jakiegoś szpiegozabójcę, właściwie wyglądało jakby z kimś gadał. Ale Paul za cholerę nie wiedział z kim. Miał właśnie spytać o co mu chodzi gdy nadszegł elektryzujący meldunek od Kanadyjczyka.


Spojrzał poprzez ściany i coś mu nie pasiło w sylwetce Logana. Stał jak żywy posąg co było sprzeczne i z jego naturą i meldunkiem jaki nadał. - Chrzanić ich! - krzyknął machając kciukiem już za sobą w kierunku pozostawionych na blokadzie komandosów. Wbiegł do środka zarzucając MP 5 na plecy a zdejmując z nich wyciszonego VALa. - Wade, jak Logan mógł to ty pewnie też, wywęsz ich. W razie czegu użyjcie granatów łzawiących i czegokolwiek co postawi barierę w powitrzu albo na podłodze. Jak będą przez nią przechodzić będziemy wiedzieli mniej więcej gdzie strzelać. Postarajcie się nie robić hałasu bo ci z zewnątrz mogą wówczas wbić się na imprezę. - rzekł śpiesząc się i rzucając choć jeden czy dwa granaty łzawiące jeśli ktoś ich potrzebował. Na wszelki wypadek też porwał ze sobą z jakiegoś łóżka jedną poduszkę. Wirujące pierze powinny zrobić dość czytelną barierę jesli ktoś by przez nie przechodził. Wypatrzył też w pobliżu jeden pojemnik z wodą do picia. Wytłumioną bronią przestrzelił go. Ten się rozpadł uwalniając swoją zawartość która się rozlała kaskada na podłogę. Nadal może można było ją przeskoczyć ale skok już można było usłyszeć. Miał nadzieję, że jego kumple pokombinują coś w podobny sposób.


- Star, jesteś przy konsoletach? Masz kontrolę nad alarmem przeciwpożarowym? Na mój znak albo jak zacznie się walka włącz spryskiwacze. Będziemy wówczas widzieć przynajmniej ich sylwetki. - nadał do brata/ojca/syna Longshota który wciąż zdaje się był w podziemiach. Miał nadzieje, że systemy Instytutu są tak skuteczne jak o nich słyszał i jakie były w jego czasach.

Dobiegł do podstawy schodów u jakich walczyli i zatrzymał się. - Hej! Fantatic Four! Tu Hussar z X - Man! Jesteście na terenie X - Man. Jesteście nie zaproszeni. Uwolnijcie Logana i ujawnijcie się inaczej uznamy to za atak! - ultimatum było krótkie i czytelne. Logan co prawda mistrzem dyplomacji nie był i mógł coś chlapnąć czym ich wkurzył ale zamiary FF były dziwne i podejrzane. Zachowywali się jakby wchodzili na teren wroga. Jak mieli choć trochę dobrej woli to powinni wykonać jego polecenie. Choćby w imię starszych lepszych czasów.
 
PPPP
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4823
Rejestracja: śr gru 01, 2004 7:17 pm

Re: [M&M 3ed] Dobór naturalny - sesja

śr lut 19, 2014 10:53 pm

Paul w holu

Plan był doskonały, nie było trudności, aby spostrzec jak niewidzialni ludzie kroczą przez kałużę.
- Daj spokój - odpowiedział Paulowi śmiech Human Torcha - Po pierwsze, to nie jest teren X-menów, tylko szpital. Po drugie, znam X-menów, nie należy do nich żadne Hussar. Możesz być pachołkiem Osborna, który podaje się za X-mena, ale nie daj spokój, nie jesteś z tej grupy. Po trzecie, gdybyś był - Polak ze zdziwieniem uchem słuchał przemowy szczeniaka - Gdybyś był jednym z X-menów, to wiedziałbyś, żeby nie drażnić mojej siostry.
- Johnny, zostaw go. Gdzieś tutaj był otwarty portal. Gdzieś niżej... Dark Avengers zaraz tu będą. Przebij się przez podłogę - głos niewidzialnej kobiety był pełen determinacji.
- Flame on! - po chwili w podłodze pojawiła się wypalona dziura, prowadząca wprost do podziemnego kompleksu. Uwięziony w niewidzialnej klatce Hussar mógł tylko się wściekać, był w tej chwili równie bezradny, co uwięziony na górze Logan.



Poddasze

Pole siłowe zamigotało, kiedy środkowy pazur w końcu przebił powłokę pola siłowego. Logan z trudem obrócił rękę, czując jak powoli przebija się przez cienką warstwę czystej energii.

Formy tworzone przez Sue były wytrzymałe, ale wystarczyło punktowo zakłócić ich strukturę, aby zdestabilizować całe pole siłowe. Po chwili Wolverine był już wolny i gotowy do działania. Oraz naprawdę wkurzony.
 
Altaris
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1175
Rejestracja: ndz paź 05, 2008 4:24 pm

Re: [M&M 3ed] Dobór naturalny - sesja

czw lut 20, 2014 1:14 am

Shatterstar

Krótką chwilę pomiędzy sprzątaniem poszczególnych elementów, Shatterstar poświęcił żeby ubrać się do końca.
~Szkoda że Xavier nie przygotował mi stroju... - pomyślał z lekką ironią.
- Star, jesteś przy konsoletach? Masz kontrolę nad alarmem przeciwpożarowym? Na mój znak albo jak zacznie się walka włącz spryskiwacze. Będziemy wówczas widzieć przynajmniej ich sylwetki. - nadał do brata/ojca/syna Longshota, młody cyborg.
-Myślę, że da się zrobić. - odpowiedział, ale zanim Paul zdołał dać znak Sue i Johnny go dopadli, po czym wpierdzielili się przez podłogę do kompleksu. Wątpił by dziura która znikąd została wypalona w podłodze była dziełem kogoś innego.
-Sue i Johnny, natychmiast przestańcie robić demolkę! Jeśli choćby przypadkiem rozwalicie zasilanie, zrobi się tu sajgon! - wrzasnął przez nagłośnienie, miał nadzieję że będą w zasięgu. Zaczął też grzebać przy konsolecie sprawdzając czy system ochrony wrócił do sprawności, może cienie go tylko zawiesiły. Miał nadzieję że czujniki przeciwpożarowe zadziałają i zaczną gasić Human Torcha zanim ten zrobi tu pożogę.
 
Heretyk
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 5036
Rejestracja: pn mar 28, 2005 12:23 pm

[M&M 3ed] Dobór naturalny - sesja

czw lut 20, 2014 10:07 am

Logan wspiał się do góry i wyjrzał na dach.
- Logan?
- Nie, kurwa, święty mikołaj tylko paznokci nie obcinałem.

Na wysokości mniej więcej czterech metrów nad dachem pojawia się głowa Bena jakby wyglądał z jakiegoś niewidzialnego latającego sprzętu.
- Jesteś tutaj, aby zmiażdżyć paru barlogowców?
- Jestem tu żeby bronic domu.

Trudno to opis, ale na kamiennej twarzy Bena maluje się zdziwienie.
- Przekaż Sue niech wyluzuje, bo włazi nam do salonu w buciorach. A jesteśmy ostatnio drażliwi na tym punkcie.
- Jakiego salonu?
- Wiem że Richards nie żyje i spadła wam średnia IQ, ale nie myślałem, że aż tak. To jedna z naszych baz. Odwołaj ją bo potraktujemy to jak atak.
 
Awatar użytkownika
Pipboy79
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2881
Rejestracja: śr sty 26, 2011 10:15 am

Re: [M&M 3ed] Dobór naturalny - sesja

czw lut 20, 2014 2:35 pm

[b]Paul Ski alias Hussar[/b] - kótkościęty czarnowłosy żolnierz



Gdy krzyknął do nich miał nadzieję, że się dogadają. Gdy nadchodzili nie strzelał. Gdy Sue go zamknęła w klatce wciąż miał nadzieję, że to tak prewencyjnie, że jednak się dogadają. Gdy Johnny powiedział swoje zirytował go ale chciał dać im szansę. Jednak gdy na sygnał siostry całkowicie go olali, i po prostu wpieprzyli się na rympał do ich domu coś w nim pękło. Po prostu szlag go trafił. - Kuuuurrrrrrwaaaaamać! - wrzasnął wściekle w rodzimym języku, widząc wypaloną na wylot dziurę w podłodze w której znikała już para niewidzialnego rodzeństwa. Wściekłość zalała go jedną, niepowstrzymaną falą. Tyle kombinowali i się starali by zamaskować istnienie i lokalizację Intytutu. Jane do końća nie chciała tego ujawnić nawet przed nowymi członkami X - Manów. Sam z Deadpoolem stanęli twardo na stanowisku by Profesora nie ruszać w tej jego szklanej trumnie. Sam starał się zagadać żołnierzy a reszta zajęła się maskowaniem podejść do Instytutu, Star wciąż na wszelki wypadek pilował Charles'a. A ta para blondbraranów najpier unieruchamia Logana a ten na pewno mógł im odkroić to i owo gdyby chciał, potem jego mimo, że wyraźnie dał im do zrozumienia, że może ich zaatakować ale nie zrobił tego a teraz jeszcze wywalili dziurę oznajmiając całemu światu gdzie jest Instytut i Profesor. - O nie, kurwa, w dupę jebane gnojki, nie będziecie tak z nami pogrywać! - warknął wściekle wciąż po polsku i uderzył z furią w niewidzialną ścianę. Ale ściana energii oparła się nawet jego cyberprotezie.


- Tu Hussar do wszystkich X - Man, atak na podziemia Instytutu! Atakujący to Invisible Woman i Human Torch. Chronić profesora! Star, włącz zraszacze w podziemu. - już nie wrzeszał ale w komunikatorach wciąż słyszeli z trudem tłumiony gniew. I wcale by się nie zdziwił jakby rodzeństwo wciąż było na tyle blisko, by go słyszeć. Właściwie to miał nadzieję, że go słyszą. Rozejrzał się po swoim więzieniu. Ścian właściwie nie widział ale widział wodę która zbierała się na nich. Dzięki temu orientował się, że Sue osadziła go mniej więcej w sześcianie trochę większym od niego. Po kilku uderzeniach zorientował się, że nawet jego pancerne ramię będzie miało problem z pokonaniem tej przeszkody. Strzelanie wcale nie było pewne a i trochę obawiał się rykoszetów w tak małym pomieszczeniu. Ale... Jak się rozgladał zauważył, że na podłodze pod sześcianem przecieka woda ze spryskiwaczy. Uśmiechnął się. A więc było wyjście!


Przyklęknął i uderzył cyberprotezą tuż przy granicy pola w podłogę, raz, drugi i po trzecim razie uznał otwór za wystarczający. Włożył w niego obie dłonie i próbował powstać. Sześcian ledwo drgnął ale unieść go nie zdołał. ~ Dam radę! ~ gniew a wręcz furia dodawała mu uporu i determinacji. Chciał dorwać tę parę blondgrzdylów i wytłumaczyć co to znaczy przyłazić do Instytutu z łomem i bez zaproszenia. I bardzo chętnie by im to ręcznie wytłumaczył. A dokończył butami. Zaparł się jeszcze raz i poprawił chwyt. - My jesteśmy Huzaria... - mruknął po polsku wciąż stękając z wysiłku dodatkowo zaparł się nogami by wspomóc mięśnie i stal z rąk i torsu. Sześcian zaczął się powoli unosić. - Huzaria nie ustępuje pola nikomu... - wysapał już nieźle spocony ale dolna krawęż energetycznego pojemnika już uniósł na wysokość swojego pasa - I przebija wszystko! - warknął ostatecznie szarpiąc ramionami do góry i pojemnik niedoszłego więzienia minął punkt krytyczny po którym jus swoje zrobiła grawitacja i po prostu przeważył się i upadł boczną ścianą na podłogę. - Kmioty... - dokończył na głos motto swojej oryginalnej jednostki. Był wściekły jak rzadko kiedy. Gdyby wsciekłość przekładała się jakoś na temperaturę to spadający spryskiwaczowy deszcz z sykiem zmieniałby się w parę po zetknięciu z ciałem Polaka a tak tylko moczył mu włosy i ubranie.


Nie zwlekał dłużej. Natychmiast skoczył w dziurę wypaloną przez Johnnego. W końcu na dole był sam Star a dwójka przeciwników to nie byle kto. Mimo to miał zamiar ich sprać na kwaśne jabłko. Zwłaszcza jakby próbowali zrobić coś głupiego. A jeśli byli opanowani przez dahaloki albo próbowali coś zrobić Profesorowi to w ogóle nie zamierzał się patyczkować, że niby herosi albo co...
 
Altaris
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1175
Rejestracja: ndz paź 05, 2008 4:24 pm

Re: [M&M 3ed] Dobór naturalny - sesja

czw lut 20, 2014 2:45 pm

Shatterstar

-Przyjąłem, włączam! - odpowiedział przez comlink, po czym nie czekając na reakcję systemu przeciwpożarowego odpalił spryskiwacze z konsolety i wrócił do sprawdzania systemu bezpieczeństwa, coś musiało działać...
Dodatkowo co parę chwil sprawdzał gdzie korytarze napełniają się parą, w kontakcie z płonącym ciałem Johnny'ego i podawał reszcie ekipy kierunek przez system łączności.
 
zarok
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 965
Rejestracja: pt sie 05, 2011 1:58 pm

Re: [M&M 3ed] Dobór naturalny - sesja

czw lut 20, 2014 4:51 pm

Longshot


Blondyn na podniesiony alarm wrócił do środka, wojskowi tak samo jak reszta cieni musieli poczekać. Gwiazdor zbiegł do tajnej części szpitala i zaczął nasłuchiwać. Spryskiwacze działały zadziwiająco dobrze, już po chwili był cały mokry. Zwykły, przemoczony człowiek wyglądałby żałośnie w takiej sytuacji, Longshot jednak jak zwykle wyglądał olśniewająco, a spływająca po nim woda dodawała dziwnego blasku. Nie miał czasu jednak podziwiać swojego wyglądu po raz enty i cały czas rozglądając się za Fantastyczną Dwójką pobiegł do pomieszczenia z Profesorem.
 
Awatar użytkownika
Suldarr'essalar
Arcypsion
Arcypsion
Posty: 13173
Rejestracja: sob maja 28, 2005 9:27 pm

[M&M 3ed] Dobór naturalny - sesja

czw lut 20, 2014 8:56 pm




Patrzenie na komandosów było taaaaakie nuuuudne. Wade żonglował granatami, próbując zagadać i wyprowadzić Husara z równowagi, ale na niewiele się to zdało. Nawet gdy jeden z granatów był odbezpieczony. Paul po prostu go chwycił i Wade musiał go ponownie zabezpieczyć (niesamowity refleks swoją drogą, złapać granat, zanim będzie za późno). Gdy usłyszał co się dzieje, w jego rękach od razu pojawiły się dwa karabiny P90.

- Nie jestem jakimś psem, żeby na podstawie brudnych gaci szukać jakiś zjebów - odpowiedział grzecznie na próbę porównania go do Logana, po czym ruszył do budynku.
Po pierwsze znał doskonale rozkład, po drugie był X-menem. Po trzecie, bardzo się nudził, a obcy w budynku znaczyli tylko tyle, że mógł się nieco rozerwać (nieco inaczej niż podczas walki z cieniami).

Wade szedł korytarzem z karabinami gotowymi do strzału, nucąc pod nosem. Miał szczerą nadzieję, że napotka przeciwnika.

 
PPPP
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4823
Rejestracja: śr gru 01, 2004 7:17 pm

Re: [M&M 3ed] Dobór naturalny - sesja

pn lut 24, 2014 8:10 am

Korytarz tuż po holem

Kiedy tylko pierwsza niewidzialna stopa oparła się na podłodze, systemy obronne natychmiast wybudziły się z letargu. Seria strzałów z wieżyczek strażniczych zostały cudem zatrzymane przez pole siłowe Sue, miotacze ognia czasowo zdezaktywował Johnny, ale już znajdująca się pod bardzo wysokim napięciem podłoga solidnie popieściła Fantastyczną Dwójkę.

Stalowe grodzie natychmiast się zamknęły odcinając przejście w głąb kompleksu, ale zdeterminowane rodzeństwo nic sobie z tego nie robiło. W mgnieniu oka w podłodze pojawiła się następna dziura prowadząca na korytarz poziom niżej.




Shatterstar

Gladiator z Mojoverse nerwowo próbował coś wstukać na komputerze. Co prawda, nie znał się na tej technologii, ale pochodził z dużo bardziej zaawansowanego technicznie świata i użycie tak prymitywnego komputera nie powinno być trudne. Kiedy na jednym z ekranów zobaczył napis: "Oblężenie - dotychczasowe protokoły bezpieczeństwa uaktualnione", Shatterstar uznał swoją ciężką pracę za zakończoną.

Cały czas prowadził obserwację rodzeństwa, co nie było trudne, bo skupiona na utrzymaniu pola siłowego Sue nie otaczała już ich płaszczem niewidzialności. Siostra znajdowała się w ramionach brata, który unosząc się w powietrzu próbował wypalić przejście w dół. Znajdowali się na poziomie -2 i wszystko wskazywało, że przedostanie się niżej nie pójdzie im tak łatwo.



Longshot versus Korytarz Śmierci, część I

Blondyn zorientował się, że wpadł w niezłe szambo w chwili, kiedy zamknęły się grodzie oddzielające od reszty kompleksu korytarz którym biegł. Chwilę potem rozkręciły się dwie wieżyczki strażnicze, obie znajdujące się po przeciwnych stronach korytarza. Longshot odruchowo odskoczył, tylko po to, by nadziać się na miotacze płomieni ognia zamontowane w ścianach.

Upadając na podłogę, gwiazdor poczuł jeszcze jedną małą przyjemną niespodziankę - podłoga znajdowała się pod całkiem przyzwoitym napięciem. Nie da się ukryć, że Longshot uśmiechnął się pod nosem. Programy w których brał udział zawierały dużo bardziej wysublimowane pułapki, przy jego doświadczeniu wydostanie się stąd to będzie kaszka z mleczkiem. Szkoda tylko, że zapewne teraz nikt go nie oglądał.



Paul ma kłopoty

Gnany adrenaliną Polak natychmiast skoczył za fantastyczną dwójką. W korytarzu na poziomie -1 czekał go dosłownie deszcz kul rykoszetujących od pola siłowego Sue. Zmasowany ostrzał cisnął Polakiem na ścianę, wprost na miotacze ognia, w tej chwili zatrzymane przez Human Torcha. Nie bacząc na ból, Paul szybko wystrzelił w kierunku intruzów, ale jego pociski również zostały zatrzymane przez pole siłowe.

Co gorsza, mutant szybko poczuł nieprzyjemne doznania wywołane potężnym napięciem na jakim znajdowała się podłoga. Cyberręka zwisła niczym niesprawny kikut, a implant oczny momentalnie odmówił współpracy. Zdrowym okiem Paul śledził fantastyczny duet znikający pod podłogą. Oznaczało to jedno - w końcu nic już nie blokowało miotaczy ognia. Agonalny jęk palonego Polaka wypełnił Instytut.



Logan

Thing nie zapomniał języka w gębie:
- W takim razie z jednej z waszych baz, konkretnie w tej, ktoś zajmuje się otwieraniem głębokich przejść dla Cieni. Wierzę, że nie masz z tym nic wspólnego, ale pozwól nam sprawdzić kto to zrobił i gdzie. Już odwołuję Sue - Ben na chwilę zniknął, potem jego głowa wyłoniła się nicości:
- Sue jest gotowa się wycofać, wyłączcie tylko systemy obronne.
 
Altaris
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1175
Rejestracja: ndz paź 05, 2008 4:24 pm

Re: [M&M 3ed] Dobór naturalny - sesja

pn lut 24, 2014 4:35 pm

Shatterstar

Komputer był wręcz przedpotopowy, ale gladiator nie poddawał się. Grzebał i grzebał aż się dogrzebał - "Oblężenie - dotychczasowe protokoły bezpieczeństwa uaktualnione", odetchął w końcu system poszedł w ruch. Patrzył jak Fantastyczna Dwójka zaczyna zmagać się z zabezpieczeniami Instytutu. Dopiero po chwili zorientował się że coś jest nie tak, zobaczył że system strzela zarówno do intruzów, jak i do Longshota czy Paula.
-Jasna cholera! Musiałem coś pokręcić... - zaklął po czym znowu zaczął stukać w klawiaturę. Musiał coś z tym zrobić, zanim jego nowsi i starsi koledzy ucierpią zanadto. Protokoły bezpieczeństwa zawsze miały jakieś obejście, żeby nie atakować rezydentów chronionego budynku w takich właśnie sytuacjach. A przynajmniej taki był standard w jego czasach.
-STOP! Jeszcze znowu coś zepsuję... - zganił się, żeby opanować nerwy i po krótkiej chwili przestał majstrować. Miał nadzieję że otwarcie paru okienek niczego nie pogorszy. Nie wiedział w sumie czy to jego wina, czy efekt działania cieni. Miał cichą nadzieję że to drugie.
-Logan, potrzebuję pomocy! System bezpieczeństwa zwariował i atakuje wszystkich którzy zejdą do kompleksu. Znasz to ustrojstwo lepiej ode mnie, powiedz jak to obejść. - nawiązał łączność z Wolverine'em, w końcu gość mieszkał w tym miejscu przez lata, na pewno wiedział co zrobić.
 
Heretyk
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 5036
Rejestracja: pn mar 28, 2005 12:23 pm

[M&M 3ed] Dobór naturalny - sesja

pn lut 24, 2014 11:14 pm

- Szlag by to! Ben, Shatterstar właśnie spierdolił nam sytem obronny. Powidz Sue, żeby się gdzieś przyczili.
- Shatterstar, dupo wołowa. Coś ty zrobił? F12, powinno otworzyć sie menu. Wybierz pozycję trzecia z góry. Otworzy się okno wyboru bibliotek. Wybierz najaktualnijeszą, jesli jej nie wyjebałeś w kosmos to powinno przywócić ustwienia.
 
PPPP
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4823
Rejestracja: śr gru 01, 2004 7:17 pm

[M&M 3ed] Dobór naturalny - sesja

wt lut 25, 2014 8:50 am

Shatterstar

Wojownik skupił się na wyjaśnieniach Logana. Był szermierzem, nie jakimś szalonym technikiem i nic dziwnego, że nie mógł sobie poradzić z tak antycznym systemem komputerowym. Na szczęście tak jak Shatterstar przypuszczał, Logan znał się na tej technologii niewiele bardziej zaawansowanej od arytmometrów:
- Co dalej? Acha... - Shatterstar kombinował dalej.

 
zarok
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 965
Rejestracja: pt sie 05, 2011 1:58 pm

Re: [M&M 3ed] Dobór naturalny - sesja

wt lut 25, 2014 7:55 pm

Longshot versus Korytarz Śmierci, Ostatnie Starcie


Blondyn uśmiechnął się zawadiacko do nieistniejącej kamery nad nim. Jak w każdym, dobrze przygotowanym scenariuszu było miejsce na nieprzewidziane wypadki, które główny aktor musiał przezwyciężyć. Lub nie, to już w pełni zależało od niego. Naelektryzowana podłoga jakimś dziwnym, znanym tylko sobie sposobem uruchomiła jetpack znajdujący się na plecach Longshota. Dla zwykłego aktorzyny skończyło by się to bezwładnym ślizgiem po podłodze zakończonym efektownym wbiciem się w ścianę przy może nie śmiertelnej ale na pewno bolesnej prędkości. Emerytowany kaskader nie był jednak zwykły, a już z pewnością nie był marną aktorzyną, był przygotowany na każdą okoliczność. Od razu gdy poczuł ssanie silników odrzutowych odbił się lekko od ziemi i pozwolił sile bezwładności się obrócić.

Lecąc przygotował się do spotkania ze ścianą. Mógł wszystko załatwić spokojnie, dwoma celnymi rzutami w działka wyłączając je z gry. Ale gdzie tu zabawa? Longshot odbił się z całej siły, mocno przy tym uginając nogi. Był to tani trick, który miał pokazać, że bohater faktycznie mógł utrzymać się na ścianie gdyby chciał. Blondyn grał jednak według innego scenariusza i zaczął się rozpędzać wzdłuż korytarza głową do przodu niczym torpeda. Oba działka wystrzeliły w niego jednocześnie, oba też chybiły z powodu jego karkołomnych ewolucji powietrznych. Cały czas lecąc Longshot rzucił sztyletem we framugę drzwi szczęśliwie wyłamując zamek. Wypadł z korytarza z hukiem zostawiając za sobą wybuchające wieżyczki strażnicze, które same nawzajem się zestrzeliły nie mogąc nadążyć za blondynem.

Longshot nadał krótką wiadomość - Star, przestań się bawić i to wyłącz, pozabijasz zaraz wszystkich - tym razem uważając na systemy obronne poleciał korytarzem do pokoju Xaviera.

 
Altaris
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1175
Rejestracja: ndz paź 05, 2008 4:24 pm

Re: [M&M 3ed] Dobór naturalny - sesja

wt lut 25, 2014 8:41 pm

Shatterstar

-Shatterstar, dupo wołowa. Coś ty zrobił? F12, powinno otworzyć sie menu. Wybierz pozycję trzecia z góry. Otworzy się okno wyboru bibliotek. Wybierz najaktualnijeszą, jesli jej nie wyjebałeś w kosmos to powinno przywócić ustwienia. - Wolverine widać nie był zachwycony.
-Sprawdzałem czy działa, po tym jak cienie zniknęły. Wyskoczył komunikat, cytuję "Oblężenie - dotychczasowe protokoły bezpieczeństwa uaktualnione". Czyli albo ktoś w tym przedpotopowym złomie grzebał w międzyczasie, albo cienie namieszały, kiedy system nie działał... - odpowiedział próbując zastosować się do instrukcji Logana, a potem kombinował dalej, najnowsze ustawienia jakby nie patrzeć ustawiały atakowanie wszystkich wewnątrz. Jeszcze chwila i... BINGO! system zaczął odpowiadać jak należy.
-Wstrzymajcie oklaski, zaraz wszystko się uspokoi. - rzucił lekko drwiącym tonem. - Teraz pozostaje nam uziemić Fantastyczną Dwójkę.

Ostatnio zmieniony wt lut 25, 2014 8:42 pm przez Altaris, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
PPPP
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4823
Rejestracja: śr gru 01, 2004 7:17 pm

Re: [M&M 3ed] Dobór naturalny - sesja

wt lut 25, 2014 9:06 pm

Longshot i Shatterstar

Kiedy kanonada się skończyła, Longshot niemal dobiegł do stanowiska Shatterstara. Blondyn z triumfującym uśmiechem wkroczył do centrum sterowania i spojrzał na swojego ojca/syna:
- Jeśli ktoś tutaj zasłużył na oklaski, to byłem to ja. Widziałeś mój popis? - Longshot z dumą rozsiadł się na jednym z foteli.



Poddasze

- Sue pyta, czy nie otworzycie ognia, jeśli się wycofa do holu. W porządku? - zapytał Ben, którego wystająca z pustki głowa robiła coraz bardziej absurdalne wrażenie.
- Jasne - powiedział Logan, po czym odszedł parę kroków na stronę. Nadał do Shatterstara, aby nie wahał się otworzyć znowu ognia, gdyby nieproszeni goście kombinowali coś nowego.
- Logan, po starej znajomości, proszę cię - tym razem Thing w całości wygramolił się z niewidzialnego pojazdu i dość zgrabnie przykucnął na dachu - Pozwól Sue zbadać ten portal. Może to robić pod twoim nadzorem. Za minutę będą tutaj Dark Avengers i będziemy mieli gówno, a nie pomiary.
Logan skinięciem głowy wyraził zgodę, po czym zbiegł na dół. Na strychu doszedł go jeszcze strzep rozmowy Bena: "Do kurwy nędzy, Sue, ufam Loganowi. Nie dałby się dhahalokom".



Ambulatorium

Wyraźnie Ben przemówił Invisible Woman do rozsądku, bo ta nie próbowała już żadnych sztuczek. Pod kuratelą Logana grzecznie zeszli na najniższy poziom podziemnego kompleksu. Wskazania ich urządzenia skierowały grupę w stronę ambulatorium. Tam Human Torch szybko się rozłożył z aparaturą pomiarową, która przypominała dużą kamerę telewizyjną wyposażoną w bezsensownie wiele małych anten. Sue sczytywała wyniki z tableta podłączonego do "kamery", w tym czasie Johnny próbował nawiązać jakąś namiastkę rozmowy z Wolverinem.
- Sorry, że tak wpadliśmy wam na chatę, ale rozumiesz, pośpiech. Informacje o tych portalach znikają cholernie szybko.



Paul

W jednym z podziemnych korytarzy Polak dopiero dochodził do siebie po potężnym szoku wywołanym porażeniem. Cybernetyczne wszczepy wciąż odmawiały posłuszeństwa, ale przynajmniej ktoś już wyłączył systemy bezpieczeństwa.
 
Awatar użytkownika
Brilchan
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4532
Rejestracja: śr cze 20, 2007 8:49 pm

[M&M 3ed] Dobór naturalny - sesja

wt lut 25, 2014 10:15 pm

Gambit

Luizjańczyk siedział osowiały w kokpicie 'wszyscy umierają: Bobby, Dazzler, Beast a teraz Jean i Clint. Nie wspominając o tej biednej zgwałconej dziewczynie ' - Samolot był sprawny, ale Gambit po prostu nie czuł się na siłach żeby wstać. "Pewnie sobie poradzą beze mnie ostatnio tylko zawadzałem" - dumał smutno.

W końcu odgonił czarne myśli i ruszył do ambulatorium - Samolot sprawny, - zakomunikował zebranym, gdy usłyszał byle jakie przeprosiny Pochodni to normalnie szlak go trafił!

- Sorry to ty sobie możesz w płonące 4 litery wsadzić Johnny, jeżeli nie poprzesz go czynem. Pomijając, że nam rozwaliliście dom to odsłoniliście tajne pomieszczenia. Jak już skończycie badać ten portal to będziemy potrzebować waszej pomocy przy zacieraniu śladów i transporcie Profesora, jest nieprzytomny i podłączony pod jakieś ustrojstwo - myśl o urządzeniu sprawiła, że zauważył brak Hussara.

- Mon Deui gdzie jest Paule ?! - Spytał i pobiegł szukać kluczowego dla sukcesu tej misji Polaka.
Ostatnio zmieniony śr lut 26, 2014 11:58 am przez Brilchan, łącznie zmieniany 4 razy.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Pipboy79
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2881
Rejestracja: śr sty 26, 2011 10:15 am

Re: [M&M 3ed] Dobór naturalny - sesja

wt lut 25, 2014 11:53 pm

Paul Ski alias Hussar - kótkościęty czarnowłosy żolnierz




Podziemia Instytutu, poziom -1, kilka minut temu



Paul miał całkiem przyzwoity refleks. Mimo zaskoczenia zdołał więc uniknąć pierwszej fali pocisków i rykoszetów. Jednak nadlatywały kolejne i zorientował się, że ktoś, czyli pewnie Star uruchomił systemy bezpieczeństwa. Tylko coś było cholernie nie tak jeśli one atakowały także i jego! - Star! Wyłącz to! - krzyknął krótko w komunikator. Na więcej nie miał czasu bowiem działka i miotacze na korytarzu dosłownie przydusiły go ogniem!


Nie poddawał się jednak. Upadł na ziemię przez co stanowił mniejszy cel i dla Fantastycznego Rodzeństwa i dla systemów bezpieczeństwa. W końcu chodziło o pomiar odległości, prędkości, zmian kierunków, wszystkie te systemy celownicze działały tak samo. Upadając na posadzkę dobył więc granat dymny i od razu rzucił go tuż przy sobie. Granat uderzył o ziemię, rozpadł się na podpocisli a te trysnęły dymem na wszystkie strony momentalnie chroniąc swojego właściciela cienistą zasłoną.


Nastąpiło to czego się Hussar spodziewał. Systemy celownicze skupiły się w większości na łatwiejszym celu czyli Sue i Johnnym. Zdaniem Paula w pełni sobie na to zasłużyli swoim zachowaniem. Sięgnął po następny granat i rzucił go przed siebie. W niezbyt dużym pomieszczeniu nowy dym mieszał się z tym od poprzedniego granatu jak i gorętszym i rzadszym dymem z miotaczy oraz tym charakterystycznym generowanym przez szybkostrzelną broń maszynową. Wiedział, że ma szansę. ~ Jeszcze trochę! ~ czołgał się po ziemi w stronę dziury wypalonej przez Johnnego. Oni zniknęli systemom celowniczym z wizji i teraz został tylko on. Choć poprzez jego taktykę był dużo trudniejszym celem niż piwerwotnie to jednak natężenie hałasu, temperatury i dymu tężało w błyskawicznym tempie. Zaczął kasłać gdy gorący dym wgryzał mu się w oczy i gardło. Nawet jego superwszczep oka miał już kłopoty z utrzymaniem wizji a te prawdziwe oko zaczynało już nieźle łzawić.


Czołgal się więc już częściowo na pamięć i na wpółślepo. Co chwila odpryski podłogi, ściany czy rykoszetów obryzgiwały go samego. Raz pocis trafił tuż pod podłogę nad którą miał właśnie położyć dłoń przez co siła odrzutu i odłamki boleśnie ugodziły go we wnętrzne dłoni podrzucając ją w górę. Większość napalmu szczęśliwie go omijała dzięki temu, że czołgał się pod ścianą tuż pod lufami jednak parę mniejszych i większych odbryzgów zrosiło mu ramiona, plecy i nogi. Z cyberwszczepów płynęły do niego raporty alarmowe będące odpowiednikiem bólu ale z żywego ciała czuł autentyczny ból. Dało się to jednak jeszcze wytrzymać. ~ Kurwa, ile jeszcze?! Już powinienem być chyba blisko... ~ zastanawiał się już nieźle oszołomiony i zdezorientowany. Bał się, że prawie po omacku mógłby ominąć dziurę wywaloną przez Johna a to było obecnie jedyne wyjście z matni. Pozostanie tu z takim natężeniem ołowiu i napalmu wróżyło smutny koniec. Nie poddawał się jednak i desperacko czołgał sie przez kolejne metry.


Dobył kolejny granat, tym razem flashbang. Kaszląc, łzawiąc i plując odbezpieczył go i nie tyle rzucił ile poturlał po podłodze przed siebie. Wkrótce w gęstym gorącym i gryzącym dymie obły pojemniczek zniknął mu z oczu turlając się dziwnie beztrosko obojetny po podłodze. Miał nadzieję, że go chociaż usłyszy jak się turla ale kanonada z broni masyznowej zagłuszała wszystko inne. Usłyszał jednak wybuch. gdzieś przed nim i już na dole. Więc spadł przez dziurę na dół. ~ To gdzieś tu... ~ skorygował swój kierunek pełznięcia Polak i ruszył. Wiedział, że jest już blisko ale wiedział, że przy takim stężeniu ognia na tak małej przestrzeni coś po prostu musi go w końću trafić.


W końcu jednak ten kto projektował systemy bezpieczeństwa okazał się sprytniejszy od samowolnego X - Mena. Gdy był już blisko poczuł uderzenie prądem. Był tym tak skupiony na dotarciu do dziury, otumaniony kanonadą, z załzawionymi oczyma i dymem w gardle, że w ogóle się tego nie spodziewał. Więc mio, że od razu ze wszystkich wczepów nadpłyneły do niego meldunki alarmowe o uszkodzeniach po prostu zamarł w bezruchu niczym zwierzę złapane w nocy przez światła samochodu. Wówczas nadeszło kolejne porażenie prądem. Tym razem już przepięło mu systemy w połwie cyberręki i nogi a implant w oku zaczął śnieżyć i przerywać. Doznania płynące z reszty żywego ciała też nie były przyjemne. ~ To w podłodze! ~ zlokalizował w końcu źródło zagrożenia.


Wiedział, ze wytrzyma jeszcze najwyżej jedno, góra dwa takie uderzenia. Widział już jednak skraj dziury. ~ Już tak blisko! Uda mi się! ~ z trudem już powstrzymywał ból a uszkodzone cybery stawały się metalowym balastem dopiętym do ciała kaleki. Błyskawicznie obliczył czas i odległość. Jeśli dobrze widział zaśniezonym implantem i załzawionym okiem to było jakieś dwa metry. Jeśli podłoga dalej emituje te impulsy cyklicznie to miał jeszcze jakieś dwie sekundy - Uda mi się! - wycharczał dobitnie. Nie zamierzał ustąpić jakiejś głupiej maszynce! Cyberramię wciąż trochę działało choć było sztywne, podpierał się więc głównie własną ręką. Podciągnął nogi by się wybić do skoku choć ślizgały się i działały opornie. Gdy się uniósł zrozumiał swój bład. Jego ciało uniosło się ponad najgęstszą warstwę dymu które tak skutecznie myliło systemy celownicze. Teraz niezmordowane i niewzruszone maszyny znów namierzyły konkretny cel. Hussar przez ułamek sekundy widział jak w jego kierunku jest już wymierzony jeden z miotaczy. Nie wiedział kiedy wziął na niego namiar. - Niee! - krzyknął rozdzierająco widząc jeszcze ognistą stugę wydoywającą się z lufy która momentalnie zajęła się płomieniem i oblała mu ciało. Nie czekał tylko rzucił się na oslep do przodu. Pomogło tylko trochę bowiem część lepkiej cieczy spadła wprost na niego przywierajac do niego ściśle i wypalając sobie drogę poprzez ubranie, pancerz, skórę ciało i wszczepy. Upadł wrzeszcząc na podłogę. Wówczas nadszedł kolejny impuls który absolutnie wyłączył mu wszystkie szczepy.


Polak mimo płonącego na nim napalmu poczuł jak momentalnie bezwładne staje się jego ciało. Superwszczepy zmieniły się w bezładne kilanaście kilogramów stali i syntetyków doczepionych do mężczyzny z jedną ręką. Przez moment pomyślał, że to koniec. Że zdechnie tutaj upieczony przez miotaczy, zaduszony przez dym, wysmażony przez elektrykę. Z bólu i szoku był już bliski omdlenia, wówczas jego jedyna obecnie sprawna końćzyna natrafiła na skraj dziury. Poczuł desperacki przypływ straczeńczej nadziei. ~ Huzaria nie ustępuje pola nikomu... ~ zawziął się, wiedział, że to teraz albo nigdy! Wkładając w wysiłek cała swoją wolę życia i walki zaczął podciągać się ku dziurze na jedynej ręce. Czuł, że ból przestaje do niego docierać, że wszystko schodzi na dalszy plan, że umysł ma ostatnie sekundy przytomności a on wciąż był w tym piekielnym korytarzu! W końcu nawet jego wola nie zdołała utrzymać jego wymęczonego ciała i umysłu dłużej na chodzie. Odpływając w niebyt jednak czuł, że spada w przepaść.



---


Podziemia Instytutu, poziom -2, obecnie


Obudził się. A więc żył. Leżał na jakiejś podłodze. Nic nie widział na jedno oko. Te wszczepowe. Nic nie czuł ze swoich cyberkończyn. W pozostałym żywym ciele czuł wszechogarniający ból. Po chwili doszedł go też zapach spalenego ubrania i ciała. Rozejrzał się. Był w jakimś korytarzu ale nie tym co wcześniej. Niedaleko leżał zużytu flashbang. A więc... Spojrzał w górę na wypalony przez Human Torch okrąg w suficie. Mimo bólu i bezwładności ciała poczuł niesamowitą satysfakcję. ~ Udało mi się skurwysyny! ~ uśmiechnął się z satysfakcją na wysuszonych wargach. Udało mu się. Znowu. Znów wygrał. A przynajmniej tamci z nim nie wygrali. A już go chujki prawie mieli na widelcu! Ale to jeszcze nie koniec!


Pomarkotniał gdy wrócił do analizy sytuacji i zorientował się w swoim stanie. A głównie w stanie swoich implantów. Były martwe. Prawie. Przepięcie je wysmażyło do cna. Jednak i na to były sposoby. Paul wszedł w programy naprawcze. Z zabezpieczonych wnętrz protez i oka popłynęły ozdrowieńcze imulsy rozchodząc się po całych implantach. Nabrał otuchy gdy dotarło do niego, że awaria jest może i poważna ale wkrótce wszystko wróci do normy. Jednak w tej chwili jego zdolności bojowe były bardzo ograniczone. A nie wiedział jak się potoczyła sytuacja z parą intruzów. - Co za debile... - wymruczał cicho przez spiecozne gardło i usta. Mimo swego stanu wciąż odczuwał złość na tych blondynów co to powpieprzali się na nie swoje podwórko i narobili tego syfu. Ale by się teraz czegoś napił...


Musiał się dowiedzieć co sie w końcu stało. Kto wygrał? Walka jeszcze trwa czy już po? Kto wygrał? Co z profesorem? I dlaczego go jeszcze nikt nie znalazł? Czyżby został tu w podziemiach sam? A może potrzebują jego pomocy? Gdy tak leżał i główkował niepokoił się co raz bardziej. Wahał się przed tym co musi teraz zrobić ale uznał, że nie ma wyboru. Wiedział mniej więcej, gdzie się znajduje. Zaczął się więc czołgać w kierunku sterówki gdzie chyba przynajmniej Star powinien się znajdować. Czołganie się na jednej ręce, po korytarzy gdzie ciężko było się czegoś złapać i wlokąc za sobą bezwładne ciało było w chuj ciężkie. Do tego przywoływało mu niemiłe wspomnienia ze szpitala o których naprawdę wolałby nie pamiętać. ~ Kurwa, żeby mnie tylko nikt nie widział w takim stanie... ~ miał nadzieję, że systemy naprawcze implantów odwalą swoją robotę zanim spotka kogokolwiek. Nienawidził być zdany na łaskę kogokolwiek.


---


Szpital Wojskowy NY, dawno temu, w przyszłości...



Mimo woli wróciło go wspomnienie ze szpitala. To było już po tym jak Black Widow zhaltowała go do jej świata i po amputacjach ale jeszcze w trakcie rekonwalescencji. Zdołał własnie się doczołgać do drzwi kibla. Zrobił sobie chwilę przerwy bo się trochę zasapał. Te prochy co mu dawali, wieloletnie niedożywienie i choroba ostro dawały mu się we znaki. Przez większość czasu głównie spał. A jak nie spał prawie wszystkim szybko się męczył. Tak jak teraz tym czołganiem do kibla. Niestety nie miał toalety w pokoju. Musiał więc korzystać z tej co była wspólna na korytarzu. Nie, nie było daleko. W jego ocenie od drzwi jego pokoju do niej było jakieś dwadzieścia kroków. Oczywiście dla kogoś kto miał nogi i mógł chodzić. Dla niego było to dobra wyprawa na kilkanaście minut w każdą stronę. Zeskoczyć a właściwie łagodnie spaść z łóżka, doczołgać się do drzwi pokoju, sięgnąć do klamki, doczołgać się te niby dwadzieścia kroków po korytarzu, siegnąć do kalmi, wczołgać się do środka, wdrapać się na kibel, rozebrać się korzystając z jednej ręki i uważając by nie spaść z kibla, zrobić co swoje a potem wszystko to samo tylko w odwrotnej kolejności. Nooo... Normalnie wyprawa na pół godziny. Dlatego zawsze chodził w nocy. Nie chciał by go ktoś oglądał w takim stanie. Jakoś może miał szczęscie a może po prostu personel szpitala kumał czaczę.


No ale nie wtedy. Wtedy właśnie brał oddech przed sięgnięciem po klamkę do kibla. Gdy usłyszał za sobą przstraszony, kobiecy głos. - Ależ proszę pana co pan robi!? Czy coś się stało? Potrzebuje pan pmocy? - obejrzał się. Zobaczył za sobą młodą kobietę w pielęgniarskim uniformie. Młoda, ładna, z długimi ładnymi nogami. Zdrowa. Z nogami na których może sama chodzić. Na ten dajmy na to przykład do kibla. Także w dzień a nie tylko w nocy. Z przestraszonym i zatroskanym wyrazem twarzy. Już podbiegała do niego. - Nic się nie stało. Pani wraca do siebie. Do kibla idę. - spróbował zbagatelizować sprawę a nawet się uśmiechnąć.

Ale nie słuchała. Widział jak te kilkanascie metrów przebiegła szybko i sprawnie nie zdając sobie sprawy jak to rozbudza jego zazdrość, złość i zawiść. Z tej żabiej perspektywy widział właśnie głównie te jej sarnie rącze nogi co błyskawicznie zbliżały się do niego i już przy nim klęczała. Widział jej twarz, naprawdę miała ładną twarz, wręcz śliczną. Patrzyła na niego z troską iii... Litością? Politowaniem? Beznadzieją? Żalem? Nie, nie! Zdecydowanie nie chciał by tak sliczne dziewczyy patrzyły na niego własnie w taki sposób. Już się zbierała by... Co? Podnieść go? Zaciągnąć? Otworzyć drzwi? Co ona se mysli do cholery! Czuł, że zaczyna tracić panowanie nad sobą.
- Pomogę panu. Pan tu poczeka... - rzekła łagodnym tonem jakim zazwyczaj mówi się do chorych, dzieci i ludzi w szoku. Nie dał jej skończyć bo już go nerwy zaczynały brać.
- Sama se tu czekaj! - burknął niezbyt przyjemnie. Chciał by se poszła i zostawiła go spokoju! Właściwie gdyby nie była nowa, ładna i młoda już wtedy by pewnie wybuchnął. Ale oczywiście nie doceniła tego.
- Ale to tylko chwilkę. Pójdę po wózek inwalidzki i zawiozę... - wskazała palcem na wnekę na końcu korytarza gdzie wiedział, że były właśnie między innym wózki inwalidzkie. W głebi duszy wiedział, że chce dobrze. Ale niezgoda na własny los powodowała w nim bół i złość które często przeradzały się we wściekłosć i agresję a czasem wręcz furię. Tak było i teraz. Gdy na głos zakwalifikowała go do kalek i inwalidów po prostu nie wytrzymał i jedyną ręką zdzielił ją w twarz.
- Jaki kurwa wózek?! Wózki są dla kalek i partaczy a ja tyllko nie mam nóg i ręki! Nie jestem kaleką słyszysz! Jeszczę będę chodził zboaczysz! Wszyscy zobaczycie! Będę mógł wiecej niż ty! Zobaczysz! Uda mi się! - stracił panowanie nad sobą. Darł się na nią leżąc na ziemi bo od uderzenia stracił równowagę i się osunął na posadzkę. Dziewczyna była chyba w szoku bo trzymała się za uderzony policzek, miała łzy w kącikach oczu i tylko jej ładne usta drgały gdy próbowała coś nieskładnie powiedzieć, wytłumaczyć, przeprosić.
- Na co czekasz!? Wypierdalaj!! Wooon!!! - nie mógł pojąć czego ona jeszcze chce?! Niech się po prostu stąd zabiera! Wówczas na korytarz wbiegła starsza pielęgniarka. Zawołała tę nową. Ta dopiero odzyskała mowę i zaczęła się tłumaczyć, że chciała pomóc, że nie rozumie i takie tam. Starsza rozumiała. Rzuciła coś uspakajającego i do niej i do niego, spytała go czy sobie poradzi, odpowiedział, że tak po czym zabrała tę nową która teraz już rozryczała się na całego. Po chwili gdy umilkły ich głosy Paul znów był sam na szpitalnym korytarzu. Potrzebował dobrej chwili by złapać oddech po tym wszystkim. Gdy go złapał znów spojrzał na klamkę nad sobą. Wiedział, że sięgnie. Siegał już po nią przeiceż tyle razy. Tylko, żeby go nikt nie widział...



---


Podziemia Instytutu, poziom -2, obecnie


Paul pocił się z wysiłku. Był w formie lepszej niż kiedykolwiek tak fizycznie jak i psychicznie. Jednak czołganie się po mniej więcej gładkiej powierzchni korytarza Instytutu wcale nie było łatwe. Zwłaszcza jak się miało do dyspozycji tylko jedną rękę i prawie bezwładną resztę ciała. Uparcie jednak pokonywał metr za metrem. - Huzaria nie ustępuje nikomu... Kmioty... - wymruczał po cichu przez zaciśnięte z wysiłku zęby. Tylko, żeby go nikt nie widział w tym stanie... Żeby te cybergówna zdołały się naprawić nim kogoś spotka. Nosz kurwa choć trochę!
 
Heretyk
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 5036
Rejestracja: pn mar 28, 2005 12:23 pm

[M&M 3ed] Dobór naturalny - sesja

śr lut 26, 2014 10:58 am

- Wiecie o dahalokach?
Johnny skinął głową.
- To ciesz się, że potraktowaliśmy was ulgowo.
- Gambit ma racje, rozwaliliście maskowanie, teraz musimy zabrać profesora stąd. Niech twoją siostra ruszy głową, jak to zrobić bezpiecznie dla Charlesa.
 
PPPP
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4823
Rejestracja: śr gru 01, 2004 7:17 pm

[M&M 3ed] Dobór naturalny - sesja

śr lut 26, 2014 2:01 pm

Ambulatorium

- Logan, daj spokój, maskowanie? - Human Torch spojrzał zaskoczony na Wolverine'a - W tych podziemiach otworzono przynajmniej trzykrotnie portal dla Cieni. Technologia HAMMER może być kiepska, ale nie aż tak. Gówno byście tutaj ukryli. Na twoim miejscu to bym się zastanowił, kto miał dostęp do tych pomieszczeń i wypuszczał Cienie. Sam wiesz jakie zagrożenie stanowią.

Sue milczała, cały czas zajęta pomiarami. Albo nie chciała się wypowiadać w kwestii ratowania Xaviera.



Gambit i Paul

Pomoc ze strony mutanta przyszła w samą porę. Oparty o Gambita Paul mógł spokojnie przejść parę kroków. Do ambulatorium, gdzie zebrali się wszyscy Polak wszedł już o własnych siłach. Czuł się dobrze, tylko przeklęte wszczepy dalej odmawiały współpracy.

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości