A co sądzicie o... Łysiaku? Tak, tak, wiem, że nie wszystkie jego książki zawierają elementy historyczne, a jeśli już zawierają, to są trochę sfabularyzowane -- ale mnie jako laika interesują nie cegły-podręczniki, tylko raczej takie pozycje, które się dobrze czyta, a z których jednocześnie można się czegoś o historii dowiedzieć. I np. "Szuańska ballada" czy "Wyspy zaczarowane" Łysiaka (to drugie to zbiór esejów) właśnie pod tym względem bardzo mi do gustu przypadły. A co sądzą fachowcy (tylko zniżcie się najpierw do poziomu "szaraczka")?
BTW, zastanowiła mnie deklaracja Łysiaka zawarta w przedmowie "Szuańskiej ballady" -- powtarzając za jakimś historykiem (nie pamiętam jakim, ale chyba znanym) stwierdził, że nie ma czegoś takiego jak obiektywna historiografia, więc dobra historiografia to historiografia lekko fabularyzowana. Wiem, wiem, kontrowersyjne.