Aelthas
Essembra
-
Zacnie. Podobasz mi się wojaku. Czuję że zarobisz w tym fachu góry złota. Powiedz mi jak cię zwać? Ja jestem Sandal.- Rzekł z uśmiechem pod nosem krepy kapral. Dwójka zbrojnych stojących przy Sandalu spoglądała nieufnie w stronę półdrowa.
Po chwili zjawił się wysłany po łuki żołdak. Zbrojny dysząc ze zmęczenia rzekł. –
Nasz Lord żyje. Wracamy. – Jeden z przybocznych wtrącił się żywo. –
Żyje. Chwała bogom. –
Wspaniałe wieści, więc w drogę. Już. Przybysz z Głębokiej Doliny idzie z nami. Chce się zaciągnąć w nasze szeregi.– Odrzekł dowodzący.
Piątka ruszyła pośpiesznie w stronę centrum miasta idąc traktem Rauthauvyra i mijając drewniane budynki stolicy Doliny. –
A jak to się stało że Lordowi udało się przeżyć? - zapytał Sandal. –
Essembrejczycy zakuli Lorda, Kapitana Fodorica i Kanclerza Asmera. Dowódca rozpoczął rozmowy. Oddział chce aby Mezbek doprowadził do uwolnienia naszego Lorda. – Powiedział wojownik. -
Nie dziwie się, większość zbrojnych to „wierni rycerze” Cienistej Doliny. Zrobią wszystko aby Król Mourgrym wrócił cały do swojego kraju.– odrzekł ironicznie kapral.
Santino
Essembra
Mężczyzna wraz z kobietą z trudem podnieśli Alleusa i zaczęli nieść ciało w stronę „Odpoczynku Podróżnika”.
***
Wszyscy wojownicy wycofali się na Północne Pole. Santino widział jak Mezbek ustawił się przed oddziałem i mówi coś do grupy . Na twarzach części wojowników maluje się rozczarowanie inni są wyraźnie uradowani. Dwóch wychodzi z szeregu wtrącając się w wypowiedź dowódcy wyraźnym krzykiem który dało się usłyszeć nawet w miejscu gdzie znajdował się Bard z Harfiarką. –
Łupy były nam obiecanie. Taka była umowa gdy zaciągałem się na służbę. – Rzekł jeden. –
Tak. Nie dość że dostajemy szmatławy żołd to ja mam jeszcze oddać moje ostrze i to co udało mi się sprawiedliwie zyskać w walce. – Dodał kolejny. Na te słowa do dwójki doskoczyło momentalnie kilku innych zbrojnych i rozpoczęła się szarpanina która po chwili przerodziła się w wymienne ciosów. Postać która krzyknęła jako druga upadła zakrwawiona na ziemię, jego sojusznik poważnie ranny odrzucił miecz. –
Najemnicy. Broń obusieczna.– Powiedziała Eline po czym skierowała się w stronę niosących ciało Genasi.
Dwójka ostrożnie wniosła Alleusa do zatłoczonego pomieszczenia i położyła ciało na jednym z drewnianych blatów. Eline wśliznęła się zaraz za niosącymi ciało. Przecisnęła się w tłumie i w towarzystwie kilku osób zabrała się za badanie Genasi, sprawdziła oddech. Następnie położyła dwa palce na szyi kapłana po czym uderzyła pięścią w drewno a jej oczy zaszkliły się i łamanym głosem powiedziała. –
Nie żyje. -
Aetlhas
Essembra
Drow wraz z czwórką zbrojnych dotarł do placu przy bramie. Ubita ziemia pokryta była w wielu miejscach ciemnoczerwonymi plamami i czarnym popiołem. Przy bramie, kuźni i karczmie znajdowały się niewielkie grupy mieszkańców. –
Tutaj zmiażdżyliśmy straż Essembry. Głupcy nie potrafili uchronić się przed prostym manewrem konnicy. – rzekł Sandal pokazując na ubite pole.-
Taa i swoje dołożył nasz ogień alchemiczny. – Dodał jeden z jego przybocznych. Kapral skierował się w stronę Północnego Placu. Tam znajdował się oddział Cienistej Doliny. Większość stała w szeregu, czterech mężczyzn ciągnęło dwa ciała w stronę zachodniego skraju lasu.
– Cóż się dzieje? Już po rokowaniach?– Powiedziała pod nosem krępa postać po chwili mówiąc głośniej do reszty. –
Wy do szeregu a ty przybyszu ze mną. –
Santino
Essembra
W całej karczmie panował przygnębiający nastrój, tłok i szum wywołany przez dziesiątki cichych rozmów. Oprócz ciała Alleusa znajdowało się jeszcze kilku martwych i rannych. Parę osób wynosiło nieprzytomną postać z oberży. W rogu siedziała grupa pijących w milczeniu mieszkańców. Elinie poprawiła swój płaszcz, założyła kaptur i powiedziała do Santino. –
Brama jest otwarta. Czas ruszać do Bitewnego Dworu. -
Aelthas
Essembra
-
Co się dzieje? – Sandal zapytał postać o podłużnej twarzy i kilkucentymetrowej czarnej kręconej brodzie zasłaniającej mu niemal cała twarz. –
Kto jest z tobą. – warknął brodacz. –
Półdrow. Najemnik. Zabił jednego z strażników na wieży. Niewielu włada bronią tak dobrze jak on. – Odrzekł Sandal. Rozmówca pokiwał głową po czym rzekł. -
Kapralu mamy rozkaz zdać naszą broń i łupy. Mezbek zgodził się na warunki Essembryjczyków. Przewodniczący Bitewnej Doliny żąda dodatkowo wydania Dowódcy i wycofania się naszych za miasto. Jak widzisz nie potrzeba nam teraz kolejnych najemników. – Sandal przeklął parszywie. –
Kurwa. I on się na to zgodził, to moje…- Zamknij się. Chcesz stracić życie? Dwóch już gryzie piach. Zabierz się za wykonanie poleceń. – Wtrącił gwałtownie rycerz a następnie skierował się do Aelthasa. –
Półdrowie nie masz co liczyć na nagrodę za to zabójstwo. Nikt tu nie potrzebuje takich jak ty. Dziwie się Sandalowi. Przysięgi, słowa wierności a nawet złoto dla ciebie i tobie podobnych nic nie znaczą. Jutro możesz zabijać dla nas a następnego dnia próbować otruć mnie. Zdradę masz w swojej naturze. Pomogłeś jednak Cienistej Dolinie więc zezwolę ci na opuszczenie wraz z nami to miasto. Kapral będzie miał nad tobą pieczę. – Sandal przytknął spoglądając na Aelthasa.