Niespodziewani goście
Minęły trzy albo cztery dni i noce - przez tą rutynę traciło się poczucie czasu - odkąd karawana wojenna domu Zakara ruszyła w drogę, kiedy to do Oazy zawitali wędrowcy. Odległy dom Valik przysłał tu swoich kupców, którzy za skóry, wszelakie narzędzia, ba nawet całe fragmenty chityny potężnych stworów, chciał tu zakupić trochę bursztynu i innych cennych kamieni. Wieźli tego całe trzy potężne wozy ciągnione przez dwa robocze kanki w zaprzęgu. Mrówko podobne stwory wzrostem dorównujące mulowi, zaś długością ciała z odwłokiem porównywalne z wysokim człowiekiem, majestatycznie i spokojnie, nie zważywszy na baty woźnicy wkroczyły do miasta. Wozom tym towarzyszyli też jeźdźcy na gadowatych crodlu oraz cała rzesza pomocników, sług i niewolników, którzy drogę przebyli na pieszo. Jak zwykle całej tej karawanie towarzyszyli rozmaici wolni kupcy ze swoimi małymi orszakami, jak i zwykłe przybłędy, którzy chcieli bezpiecznie dotrzeć do celów swojej podróży.
Dom Zakara rad był z tej karawany, gdyż przez karawanę wojenną skierowaną przeciwko plemieniu Jascal nadszarpnięto swoje zapasy wojenne na tyle poważnie, że części sług pozostałym w Oazie rozdawano zwykłe kościane pałki, zaś pancerzy nie pozostało w ogóle. Dom Zakara poprzez osobę Nusaira - potężnego ludzkiego psiona, członka Rady Domu - rozpoczął długotrwałe negocjacje handlowe.
Jednakże przybyli goście nie przywieźli tylko towarów ale i też wiadomości, wiadomości, które lekko wytrąciły sługów domu Zakara z monotonii dnia codziennego. Okazało się, że sługi domu Valik, którzy podróżowali przed karawaną natknęli się na świeże ślady samotnego podróżnika i to mniej więcej dzień drogi od Oazy Tukkurt. A skoro nikt od trzech dni nie przybył do Oazy, to albo podróżnik ten zabłądził, albo specjalnie ominął gościnną Oazę. Zważywszy na to, że przez karawanę wojenną i negocjacje handlowe panowie z Domu są nieco podenerwowani, postanowiono sprawdzić, któż to taki kręci się wokół Oazy. W skład patrolu wyznaczono Goruga, poteżnego goliatha, który swoja posturą albo mięśniami, miał zmusić podróżnika do zawitania do Oazy, Suntail Pexa, który znał się na pustyni bardzo dobrze oraz potrafił się zakraść prawie wszędzie, dwóch ludzkich wojowników oraz dwóch niewolników, których wygląd czy rasa tyle was obchodziła co zeszłoroczne lato. Dano wam do dyspozycji crodlu, który na swoim grzbiecie targał wodę i pożywienie dla was na trzy dni, zapas suchego gnoju do rozpalania ogniska, oraz dwa spore namioty, duży palik do palowania crodlu wraz z 10-metrową linią. Były to skromne zapasy, ale do nocy - bo wtedy mieliście ruszać, by na wskazane miejsce dotrzeć rankiem - pozostało jeszcze parę godzinek, to być może udałoby się coś więcej szarpnąć z magazynów Oazy, o ile przekona się tego sknerę zarządcę do tego. Ewentualnie ukraść.