Jade Elenne pisze:Ciekawe kim byłby, gdyby nie odszedł z Zakonu.
Najpewniej przewodniczącym Rady, choć i wówczas nie brakowałoby interesujacych sytuacji. Przypuszczam, iz dochodziłoby do spięć na lini Windu - Dooku, które rzutowałyby na działanie Zakonu. Byc może Zakon pod jego przewodnictwem starałby się wywrzeć większa presję na władze Republiki, bądź nawet nimi "sterować" (choć lepiej zabrzmi "patronować").
Royal Guard pisze:Gdy w II E pokonał Anakina i Obiego nie dobił ich. Wykazał dobrą wolę i łaskę
I tutaj zgodzę się z RG, choć nie do końca w tym punkcie widzenia. Faktem jest, iż Dooku bardzo ale to bardzo zwleka przed uśmierceniem ObiWana, mozna by powiedzieć, iż specjalnie zwleka, aby sprawdzić Anakina. Wkrótce potem, po zaskakująco niełatwej walce z młodym uczniem dochodzi do oszpecenia Anakina, lecz znów Dooku nie stara się dobić obu (w tym leżącego i przytomnego Obi-Wana). Yoda nadchodzi dopiero po chwili. Wreszcie, gdy po zdobyciu przewagi przez Yodę padają słowa "To dopiero początek", Dooku przewraca na obu rannych Jedi olbrzymią kolumnę, którą Yoda chwyta z duzą trudnością (nie ma się co dziwić, po wyczerpującym pojedynku momentalne oczyszczenie umysłu i tak sprawne opanowanie Mocy wymaga mistrzostwa). I tutaj mamy do czynienia z newralgiczną sceną. Dooku widzi wsiadając na jacht Yodę, który jest całkowicie pochłonięty kolumną, co więcej jeszcze sie zatrzymuje i obserwuje tą scenę. Mógłby zaatakować Yodę, z pewnością mógł go nawet zabic, o Jedi pod kolumną nawet nie mówiąc. Lecz obserwuje to przez chwilę, po czym odlatuje. Dla mnie wszystkie te detale pachną tym, iż Dooku został poinformowany przez Kanclerza, aby nie zgładzić Anakina, lecz sprawdzić jego umiejętności (pamiętajmy, iż już wówczas Anakin pozostawał pod patronatem Palpatine`a od kilku lat, będąc jedynym kontaktem z Akademią i Jedi).
SethBahl pisze:Vader przy Dooku to zwykły rozwydrzony smarkacz,
Nie Vader, lecz Anakin. Vader to inna bajka. To nie są te same osoby, aż do spotkania z Lukiem na Bespin. Vader to unikat, człowiek poprzedniej epoki, noszący zbroję Sithów, posługujący się ich metodami działania, lecz rozsiewający znacznie silniejszą aurę strachu. Prócz tego bardziej maszyna, niz człowiek - coś, z czym naprawdę rzadko sie spotyka w świecie. To nie pojedyńcze wszczepy, jak u Lobota, lecz swoiste połączenie zbroi sprzed paru tysiącleci z technologią świata obecnego (Sithowie nie zespalali się ze zbrojami, mogli bez nich sie obyć) - z czymś podobnym mamy do czynienia w komiksie Dark Empire i Empatayosem Brandem, lecz w odmianie Jasnej Strony.