Ćma pisze:1. Jak unikacie długich przestojów akcji na dworach i spowodowanej tym nudy?
Dwór nie oznacza tylko odgrywania rozmów i knucia. Tak zwana akcja ma też miejsce nawet jeśli jest tylko przedłużeniem polityki.
Najprostszym sposobem jest danie czegoś aktywnego do roboty grupie jako całości tak by każdy gracz/postać chciał/musiał się tym zając.
Nie ma to jak bezcenna mina postaci, która właśnie dostała liścik:
"Znam Twój sekret! Przynieś 20 koku do Uśmiechniętego karpia dziś wieczorem albo ujrzy on światło dzienne."
Zwłaszcza jeśli postać nie ma żadnych sekretów. W takiej sytuacji w 90% przypadków cala grupa się ruszy by zobaczyć o co chodzi.
Ćma pisze:2. Jak radzicie sobie z graczami, którzy wolą akcję, a w czasie rozgrywania przygody dworskiej chcąc nie chcąc muszą znosić zwolnienie tempa rozgrywki?
Dobrym rozwiązaniem jest manewr, który dawno temu stosowałem ilekroć musiałem prowadzić coś z intrygami, które działy się na poziomie zbyt wysokim dla postaci graczy by można było je zauważyć. Pokazywałem im fizyczne efekty tych działań, n.p.: próbę zabójstwa/porwania/wyzwanie na pojedynek etc. i pozwalałem im interweniować (w zasadzie zmuszałem gdyż takie działania zazwyczaj tyczyły się moich graczy więc wymuszały na nich reakcję). w ten sposób gracz, który woli akcję może działać postacią na w czysto fizycznym jej aspekcie i nadal pokrzyżować czyjeś plany - co przy okazji daje fajną okazję pokazania, że jest ktoś kto pociąga za sznurki lecz jest nieosiągalny na razie dla postaci.
Ćma pisze:3. Knucie - kiedy drużyna nie jest jednoklanowa - odbywa się w wielu pokojach naraz, jednocześnie z różnymi graczami i różnymi BNami. Jak rozwiązujecie problemy - podzielonej drużyny, podzielonej akcji, niemożności rozdzielenia siebie na kilku graczy naraz by odegrać z nimi jednocześnie różne sceny?
Najefektywniejszym sposobem jest niedzielenie drużyny.
Niezależnie od różnorodności klanów zawsze można tak zaaranżować sytuację by postacie były po tej samej stronie i nie miały konfliktu interesów. Jak po raz pierwszy prowadziłem L5r rozwiązałem to w taki sposób, że postacie służyły dworzaninowi Żurawi, który był Szmaragdowym namiestnikiem i ich służba jemu miała pierwszeństwo nad ich preferencjami klanowymi ponieważ służyli mu gdziekolwiek byli.
Ćma pisze:4. Jakie rozrywki proponujecie graczom oraz ich postaciom na dworach? Prócz tych ogólnie znanych - czy stosujecie np. grę listów?
Gra listow... To zależy co masz na myśli. Jeśli pytasz czy oczekuję od graczy by pisali listy swoich postaci to nie. Jeśli masz na myśli czy w moim Rokuganie na dworze wszyscy porozumiewają i umawiają się za pomocą listów i pisanie oraz słanie ich jest sztuką samą w sobie to tak.
Poza tym można stosować warianty rożnych typowo dworskich rozgrywek lub wplatać ich obecność w przygodę, n.p.:
ostatnio postać mojego gracza została bez swojej wiedzy zapisana na zawody sumai by go upokorzyć. Jako bushi nie mógł się wycofać (pomimo,że sienie zapisał) bo ktoś mógłby go posądzić o tchórzostwo. Dodatkowo nie znal rytualnych pozdrowień przeciwnika ani sędziów i całej otoczki związanej z sumai a ponieważ te zawody miał oglądać Cesarz... Plus został podtruty by sobie na 100% nie poradził. W ten sposób w zwykłe zawody wplatam wrogów postaci i zmuszam go do jakiejś reakcji - od przyjęcia, informacji, że ktoś go nie lubi do próbo dowiadywania się kto to i mszczenia się.
Kiedyś zrobiłem graczom (i innym bushi na dworze) turniej-pokaz, w którym podzielono ich w pary. Każdy z nich dostał kwiat. Turniej polegał na tym, że jedna osoba z odległości pięciu kroków rzucała swojemu partnerowi kwiat a tamten starał się go przeciąć w locie. I potem na zmianę. Pikanterii dodawało to, że kazałem rzucać zręczność+atletyka na rzucenie kwiatem i pozwalałem robić podbicia na zwiększenie lub zmniejszenie PT trafienia kwiatu przez partnera.
Wygywali ci co przecięli kwiat na największej liczbie podbić.
A teraz coby było jakby sędziowie w parze połączyli dwóch rywali?
Ćma pisze:5. Jak bardzo staraliście się zmienić język, jakim postacie/BNi się posługują dla celów gry?
To zależy od okazji. Czasami zamiast zmiany głosu posługuję się mową ciała i opisami lub odgrywaniem jakichś manieryzmów BNa.
Ćma pisze:6. Czy ktokolwiek z Was poprowadził długą kampanię dworską i może się podzielić wrażeniami?
Czy przez to rozumiesz kampanię, która dzieje się tylko na dworze? Jeśli tak to nie.
Jeśli zaś chodzi Ci o kampanię, w której obecność na rożnych dworach, polityka i rozmowy z ważnymi osobami mają znaczenie to tak zdarzyło mi się. To była moja pierwsza kampania.
W jej trakcie postacie były świadkami (nie wszystkie) śmierci dwóch cesarzy, jeden z nich został Szmaragdowym czempionem, drugi Daimyo mniejszego klanu, trzeci Głosem cesarza. Prowadzili negocjacje z klanem Modliszki w celu poparcia młodego cesarza i stanięcia przeciwko Szogunatowi Hidy Astumichiego, którego popierały Skorpiony i wiele wiele innych.
A to wszystko zaczęło się od prostego pomysłu:
- postacie graczy poznały się w dzieciństwie będąc zakładnikami na jakimś dworze;
- po latach NPC, który był tam z nimi zaprasza ich na swoje egzaminy na Szmaragdowego namiestnika - to jemu służą gracze po tym jak dostają angaż na yoriki od jego starszego brata, który jest Szmaragdowym czempionem
- i najważniejsze o czym prawie nikt nie wie - ten NPC jest bękarcim synem cesarza, cesarz wie o jego istnieniu i uważa, że jego syn z prawego łoża nie nadaje się na władcę.
Naprawdę nie trzeba więcej.