Drachu pisze:Nie ma zasad w myśl których podarunek = dopisanie zobowiązania
Nadinterpretacja
Dostajesz prezent? Możesz odmówić. Będzie to faux pas, ale nie takie, by się ciąć. Dworzanin prosi? Można odmówić. Powiesz graczowi "Tak pięknie prosił, ze sęi nie opierasz?". Moi gracze wytarzaliby takiego MG w smole i pierzu
Oczywiście, użyłam skrótu myślowego. Można bowiem stworzyć sytuacje, gdy podarunek tworzy zobowiązanie. Można stworzyć taką, gdzie nie można odmówić, albo gdzie alternatywą będzie cięcie. Dlaczego zakładasz, że to niemożliwe? Dworzanin prosi - świetnie, cudownie. Ale kiedy prosi przyjaciel (piąta technika), sytuacja jest nieco inna, prawda?
Tak naprawdę nie chodzi mi o straszliwe techniki dworzan Doji, chodzi mi o to, że demonizowanie jakiejkolwiek szkoły "socjalnej" tworzy potwory.
Drachu pisze:Jasne, to wszystko inne co wypisałaś wpływa na działania postaci, ale nie na samą postać. [...] Sprawią, ze postać wygląda zupełnie inaczej niż gracz ma ochotę. A przzeciez postać jest dla gracza, a nie dla enpisa Bayushiego.
Zgadzam się, że postać jest dla gracza. Zgadzam się, że nie można ingerować w samą postać. Tyle, że nie ma takiej zasady w RPG, która zabrania tworzyć jakiegoś socjala wokół niej. Wady od Bayushi są fabularne, i fabularnie można je załapać od każdego innego (wpływowego) dyplomaty, jeśli tylko ten jest wystarczająco wkurzony żeby nam narobić koło kupra. Nikt nie ingeruje w samą postać - nie staniesz się bardziej litościwy albo nagle nie uczyni Cię to mściwym. Wady od Bayushi to: zła reputacja, zobowiązanie, zaprzysięgły wróg, technika to tylko gwarant powodzenia całej akcji.
Drachu pisze:Obchodzą Cie intencje inne niż prawdziwe? O to chodzi w dyplomacji - by wiedzieć, co tak narawdę polityczny oponent chce osiągnąc
Czemu jest dla mnie miły? W co chce mnie wciągnąć.
Moje własne zdanie dotyczy tego, iż postać w Legendzie będzie cierpieć na swoistą schizofrenię, jeśli zwróci uwagę na prawdę i intencję, pomijając wszystko co związane z rytuałem i szczerością. Masz rację - Jednorożce świetnie znają prawdę. Co z tą drugą częścią?
Drachu pisze:W sumie przeczytałem ten dodatek dopiero niedawno, ale nie znalazłem tam parcia na wiedzę dla wiedzy. Parcie na potęgę - jasne.
Niestety, Droga Feniksa jest z lekka krzywa, kiedy się na nią patrzy z punktu widzenia MG. Na co drugiej stronie mamy maho, potężne czary etc., brak jakiegokolwiek powiązania z treściami w podręczniku podstawowym.
Drachu pisze:Spójrz na to tak [...]
Niestety nie mogę przestać widzieć Feniksów jako klanu siedzącego w bibliotekach bądź świątyniach. Nie każdy musi iść do szkoły, nie uważam że Isawa jest więcej niż Shiba. A populacja całego Rokuganu to dwa miliony samurajów
Co do "słabszych" szkół, to można długo dyskutować i flejmować, moim zdaniem rzecz się ma tak:
- bushi to podstawa
- słabszym shugenja nie można być bez szkoły, dyplomatą owszem - bez technik dyplomatów da się to wszystko załatwić (wszystkie techniki dyplomatów obu szkół da się tak naprawdę odegrać); szkolenie może obejmować też naukę danych gałęzi wiedzy (prawo, etykieta, dyplomacja etc.)
Skrótowo moje zdanie - Feniksy nie są do tego stworzone
Mogą się uczyć, jednak nigdy nie będą w swoim żywiole. Ponadto jestem przeciwna mnożeniu szkół - bo jeśli Żurawie i Skorpiony, to dlaczego inni nie mają mieć np. aktorów? Bo są takie umiejętności i każdy może z nich korzystać? A jest wiele ważniejszych niedociągnięć do zapełnienia...
Masz rację w tym, co piszesz o Feniksach, jeśli jesteś gotów na stworzenie Rokuganu "sprawiedliwego" i o nieco mniejszej różnorodności (klanów). Dla mnie ciekawie jest, jak jest - z nierównościami samurajskiego stanu i ciemiężycielami Żurawiami włącznie