Zrodzony z fantastyki

 
Awatar użytkownika
Yui
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 87
Rejestracja: ndz lip 03, 2005 10:55 pm

śr wrz 13, 2006 3:59 pm

Gerardzie,
co najmniej dwukrotnie w tym temacie pisałeś iż niziołki stanową dużą cześć obecnych mieszkańców Dymnika. Więc chyba nigdy się nie zrozumiemy.... Duża to znaczy ile? dla mnie dużo to tak plus minus od 30% w górę...

Oczywiście w hutach i kopalniach znajdą się zadania odpowiednie dla niziołków, takie jak cytując Sila "w kopalniach były by od noszenia węgla, a nie kucia pokładów", ale jestem przekonana że nie było by tego aż "tak dużo"...
Baaa... świetnie by się sprawdzały nosząc kanki (czy jak to się nie nazywa) z obiadami i wodą górnikom na niskich poziomach....
Ojej.... to po to też bywają potrzebne dzieci w kopalniach.... ;]

Jednak zadaniem kopalń i hut nie jest noszenie żarcia górnikom (o dziwo) a budowanie tuneli, wydobywanie surowców i inne rzeczy na których ja się nie znam, ale w życiu nie powierzyłabym ich dziecku, i być może niziołkowi też...
W skrócie chodzi mi o to że niziołki nie będą górnikami, hutnikami, spawaczami i wszystkimi tymi którzy ekhm... lepsze jak większe.... ;P a przecież powyższe profesje stanowią znaczną większość ogółu klasy robotniczej a więc niziołków będzie akurat w Dymniku mniej niż w typowym okręgu przemysłowym.
Mimo niziołczego upodobania sobie pracy w fabrykach.

Oczywiście i dla niziołków znajdzie się miejsce, widzę je jako nosicieli żarcia, węgla i w wielu innych "lekkich" zajęciach, których będzie znacznie mniej niż "ciężko" tyrających zajęć. ;-)

Tak abstarhując od głównego wątku.... dokarmianie niziołka to średni interes.... przerwy w dostawie węgla na powierzchnię z powodu 9 posiłków jednego dnia ;-) lipa. :P



na koniec cytat ;-)

Gerard pisze:
Tak samo jak dziecko (no. chłopaka do 14-15 roku życia) lub kobietę wykonujących tą pracę. Lekko nie było, ale jakoś sobie radzili.

Plus, przemysł ciężki to nie tylko to, co wymieniłaś. To też dużo precyzyjnej (lecz ciężkiej) roboty, do której mogą zostać skierowane niziołki. Przypomina mi się "Lista Schindlera" i scena, w której Oskar Schindler tłumaczy z oburzeniem pewnemu Niemcowi, że dzieci mu są potrzebne, by polerować łuski pocisków, które produkuje jego fabryka - bo tylko ich dłonie zmieszczą się do środka łuski.


Nie, nie radzili, znaczna część zdychała młodo. Albo dorosłości dożywała kapeńkę kaleka i popsuta.

Plus, zauważyłeś może że dzieci i kobiety wysyłano wtedy do PROSTYCH (acz być może ciężkich) prac, głównie dlatego by nic nie spieprzyły?
Jest taka scena w "lalce" gdzie kilkadziesiąt metrów tkanin poszło się pierdzielić bo pewien dorosły facet włożył , rzecz jasna przez nieuwagę i zmęczenie, łapę w trybiki i kapeńkę stał się inwalidą... jak sądzisz o ile częściej dzieci by traciły łapki?
A przecież nie o bachory nam chodzi a o ZMARNOWANE płótno...

Poza tym, nie każesz chyba dzieciom zakładać umocnień na strop kilkadziesiąt metrów pod ziemią? :>

Podsumowując, dzieci służą do prac w których możliwie mało można skopać. Kobiety też. ;]

y.
 
Awatar użytkownika
Gerard Heime
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3299
Rejestracja: czw mar 20, 2003 9:02 am

śr wrz 13, 2006 4:25 pm

Silencer pisze:
Meh. A po co zatrudniali w fabrykach gówniażerię, a w Chinach do dziś? Bo taniej.

Niziołki też są bardzije ekonomiczne. Patrz zakwaterowanie :-)

Dzieciaki w kopalniach były by od noszenia węgla, a nie kucia pokładów.


Zgodzę się. Ale dzieciaki nosiły węgiel dlatego, bo chodniki były tak małe, że czasem nawet dziecku ciężko się było przecisnąć.
A niziołek jest mimo wszystko wydajniejszy od dziecka, bo silniejszy i wytrzymalszy.

EDIT dla yuisi :-)

Yui pisze:
Gerardzie,
co najmniej dwukrotnie w tym temacie pisałeś iż niziołki stanową dużą cześć obecnych mieszkańców Dymnika. Więc chyba nigdy się nie zrozumiemy.... Duża to znaczy ile? dla mnie dużo to tak plus minus od 30% w górę...

Khym, tylko wiesz - niziołki są jedną z wielu ras zamieszkujących Wanadię i jak pokazuje beta Wolsung 28% przedstawicieli 1 rasy w społeczeństwie to najwyższa wartość. Biorąc pod uwagę, jak wymieszane są społeczeństwa w Wanadii chyba nie oczekiwałaś że powiem, że np. niziołki powinny stanowić połowę populacji Dymnika? A jeśli powiem, że stanowią np. 25% populacji, to i tak będzie więcej niż pozostałe rasy, ale nadal niziołki nie będą wybijać się z tłumu.

Jednak zadaniem kopalń i hut nie jest noszenie żarcia górnikom (o dziwo) a budowanie tuneli, wydobywanie surowców i inne rzeczy na których ja się nie znam, ale w życiu nie powierzyłabym ich dziecku, i być może niziołkowi też...

Ale ludzie powierzali, i wiele dzieciaków ginęło w ten sposób, a mimo to dalej im powierzano takie prace.
A niziołek mimo wszystko od dziecka silniejszy i wytrzymalszy jest, i choróbska go się mniej trzymają, i szybciej się kuruje (taka cecha rasowa).

W skrócie chodzi mi o to że niziołki nie będą górnikami, hutnikami, spawaczami i wszystkimi tymi którzy ekhm... lepsze jak większe.... ;P

To wychodzi nam, że najlepszymi pracownikami fabrycznymi są trolle - bo niedość, że ambitne, to jeszcze silniejsze od zwykłych ludzi - ba, od krasnoludów też. A i w ciemnościach widzą lepiej niż ludzie. Trolli nie jest też tak znowu mało w takiej np. Wotanii.
A już ogra dorwać to skarb. I nawet płacić mu wiele nie trzeba, bo durne toto i się nie doliczy. Szkoda, że ich tak mało.

Nie, nie radzili, znaczna część zdychała młodo. Albo dorosłości dożywała kapeńkę kaleka i popsuta.

Radzili w sensie = wykonywali powierzoną pracę. A że szybko się wykanczali, to inna sprawa. Nas w tej chwili nie interesuje żywotność modelu, tylko jego wydajność :-)

Plus, zauważyłeś może że dzieci i kobiety wysyłano wtedy do PROSTYCH (acz być może ciężkich) prac, głównie dlatego by nic nie spieprzyły?


Weź poprawkę na to, że niziołek jest bardziej zręczny od człowieka, i rzadziej mu się łapa omsknie (a do przemysłu tekstylnego to jest już wogóle idealny), w dodatku, o ile jest dorosły, to ma trochę więcej pomyślunku od dziecka i jest bardziej uważny.

Plus, jeśli zdaży mu się jakiś wypadek, to szybciej dojdzie do siebie - no chyba, że wypdek był na tyle powazny, że niziołek zostanie kaleką.

Pozdrawiam,
Gerard
Ostatnio zmieniony śr wrz 13, 2006 4:51 pm przez Gerard Heime, łącznie zmieniany 1 raz.
 
Awatar użytkownika
Yui
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 87
Rejestracja: ndz lip 03, 2005 10:55 pm

śr wrz 13, 2006 4:30 pm

Gerard Heime pisze:
Niziołki też są bardzije ekonomiczne. Patrz zakwaterowanie Smile

Ja mówiłam serio:
Yui pisze:
dokarmianie niziołka to średni interes.... przerwy w dostawie węgla na powierzchnię z powodu 9 posiłków jednego dnia Wink lipa. Razz



Gerard Heime pisze:
Zgodzę się. Ale dzieciaki nosiły węgiel dlatego, bo chodniki były tak małe, że czasem nawet dziecku ciężko się było przecisnąć.

A zastanawiałeś się może nad tym skąd te dzieci brały węgiel?
Może krasnoludki im go podawały?
Neeee - na końcu owego tunelu był pan z kilofem, który JAKOŚ tam wlazł.

Gerard Heime pisze:
A niziołek jest mimo wszystko wydajniejszy od dziecka, bo silniejszy i wytrzymalszy.

Więcej je, będzie mógł marudzić bo jest dorosły i może nawet pomyśleć że chce rzucić pracę którą łaskiewie mu dano.
 
Awatar użytkownika
Gerard Heime
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3299
Rejestracja: czw mar 20, 2003 9:02 am

śr wrz 13, 2006 5:04 pm

Yui pisze:
Ja mówiłam serio

Wybacz, ale nie zabrzmiało. I szczerze, uwazam to za absurd.

Yui pisze:
A zastanawiałeś się może nad tym skąd te dzieci brały węgiel?
Może krasnoludki im go podawały?
Neeee - na końcu owego tunelu był pan z kilofem, który JAKOŚ tam wlazł.

Tak, wlazł tam. Wybież się na wycieczkę po kopalni i zapytaj jak pracowali górnicy, to dowiesz się, że często musieli się czołgać wraz ze sprzętem i pracowali na leżąco.
Teraz wyobraź sobie, że dorosły człowiek musi ciągnąć ze sobą worek z węglem czołgając się. Mimo wszystko niziołek, choćby i schylony, poradzi sobie lepiej - po prostu będzie w stanie zrobić więcej kursów, bo będzie szybciej się poruszał.
To o tym choćby mówił Sil, pisząc o noszeniu węgla w kopalniach.

Nie znam się na górnictwie, ale na chłopski rozum, to mógłby chyba przypadać jeden niziołek noszący węgiel na jednego górnika przodkowego?

Yui pisze:
Więcej je, będzie mógł marudzić bo jest dorosły i może nawet pomyśleć że chce rzucić pracę którą łaskiewie mu dano.

Popatrz, jakoś masowo pracy nie rzucano, choć warunki były nieludzkie.

Podrawiam
Gerard

PS. Miło by było usłyszeć Twoje wypowiedzi nt. wcześniejszego mojego EDITa.
 
Awatar użytkownika
Yui
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 87
Rejestracja: ndz lip 03, 2005 10:55 pm

śr wrz 13, 2006 5:44 pm

Grrr...
=> Gerard
Okej.
a więc jeden - Przepraszam ze nie mam przed oczyma betki.
dwa – Może kiedyś to naprawię, a do tego czasu musisz znosić moje marudzenia dotyczące “nieznajomości betki” i nie czytania Ci w myślach rzeczy oczywistych.
trzy – nie edytuje się posta pod którym jest już odpowiedź :P nawet jeśli jest ona moją odpowiedzią.
cztery – po tym poście zamykam jadaczkę na ten temat, bo ja idiotka znad morza jestem i nie godna jestem by moje posty czytano.

A teraz na temat:
Tak, zdaję sobie z wielorasowości społeczeństwa. Jednak moje wyobrażenie nie pokrywa się z zawartością betki. Mam swoje racje i mogę się ich trzymać :P

Gerard Heime pisze:
Ale ludzie powierzali, i wiele dzieciaków ginęło w ten sposób, a mimo to dalej im powierzano takie prace.

Nie żartuj... dzieci nie dostały by kilofa, trotylu ani innych odpowiedzialnych narzędzi do rąk.
Wyobrażasz sobie szynę kolejową made by dzieciak? A może godny zaufania tunel?
Dzieci dostawały zajęcia w których od spieprzenia przez nie czegoś, nie ginęli ludzie (a to miało by miejsce w przypadku marnych szyn, słabego stropu, źle przylutowanych uszczelnień etc... )

Gerard Heime pisze:
Szkoda, że ich tak mało.

Nie marudź, spłódź coś z trollicą i będzie więcej. :P P,NNMSP

Gerard Heime pisze:
Cytat z yuisi:
Nie, nie radzili, znaczna część zdychała młodo. Albo dorosłości dożywała kapeńkę kaleka i popsuta.

Radzili w sensie = wykonywali powierzoną pracę. A że szybko się wykanczali, to inna sprawa. Nas w tej chwili nie interesuje żywotność modelu, tylko jego wydajność Smile

No tak, ja początkujący etyk, a Panicz Stosunki Międzynarodowe....
Wyraźna różnica podejścia... ;-)

Gerard Heime pisze:
Weź poprawkę na to, że niziołek jest bardziej zręczny od człowieka, i rzadziej mu się łapa omsknie (a do przemysłu tekstylnego to jest już wogóle idealny), w dodatku, o ile jest dorosły, to ma trochę więcej pomyślunku od dziecka i jest bardziej uważny.

Masz rację

Gerard Heime pisze:
Plus, jeśli zdaży mu się jakiś wypadek, to szybciej dojdzie do siebie - no chyba, że wypdek był na tyle powazny, że niziołek zostanie kaleką.
Zdaje mi się że raczej tylko takie “wypadki” się wtedy zdarzały ;-)

Gerard Heime pisze:
Yuiś napisała:
A zastanawiałeś się może nad tym skąd te dzieci brały węgiel?
Może krasnoludki im go podawały?
Neeee - na końcu owego tunelu był pan z kilofem, który JAKOŚ tam wlazł.

Tak, wlazł tam. Wybież się na wycieczkę po kopalni i zapytaj jak pracowali górnicy, to dowiesz się, że często musieli się czołgać wraz ze sprzętem i pracowali na leżąco.
Teraz wyobraź sobie, że dorosły człowiek musi ciągnąć ze sobą worek z węglem czołgając się. Mimo wszystko niziołek, choćby i schylony, poradzi sobie lepiej - po prostu będzie w stanie zrobić więcej kursów, bo będzie szybciej się poruszał.
To o tym choćby mówił Sil, pisząc o noszeniu węgla w kopalniach.

Tak, sama się powoływałam na zdanie Sila, mówiąc że to praca właśnie dla niziołków, (Y: “Oczywiście i dla niziołków znajdzie się miejsce, widzę je jako nosicieli żarcia, węgla i w wielu innych "lekkich" zajęciach”) jednak Twoje zdanie było kapeńkę źle sformułowane, (GH:”Ale dzieciaki nosiły węgiel dlatego, bo chodniki były tak małe, że czasem nawet dziecku ciężko się było przecisnąć.”) bo naturalnym wnioskiem z tak napisanego zdania jest iż “dorosłemu” aka ”dużemu” nie udało by się tam przecisnąć, a co z kolei powoduje że do d* taki tunel, bo na jego końcu nie ma kto kopać.
Sorry, ale logika jest moją tego tygodniową miłością.

Gerard Heime pisze:
Yui napisała:
Więcej je, będzie mógł marudzić bo jest dorosły i może nawet pomyśleć że chce rzucić pracę którą łaskiewie mu dano.

Popatrz, jakoś masowo pracy nie rzucano, choć warunki były nieludzkie.

Ekhm....
Jeden: Ludzie wtedy szanowali pracę, jakakolwiek by ona nie była.
Dwa: Nie było wtedy pojęć takich jak “ludzkie warunki pracy”.
Trzy: Śmierć głodowa trwa dłużej niż przez zawalający się na łep strop.
Cztery: to akurat było nie całkiem serio.... :P


;*
y.
 
Awatar użytkownika
Gerard Heime
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3299
Rejestracja: czw mar 20, 2003 9:02 am

śr wrz 13, 2006 11:03 pm

Yui pisze:
Grrr...

Miau?

a więc jeden - Przepraszam ze nie mam przed oczyma betki.

Nie ma za co przepraszać, wystarczy zapytać czy to i to nie jest już wymyślone :-)

dwa – Może kiedyś to naprawię, a do tego czasu musisz znosić moje marudzenia dotyczące “nieznajomości betki” i nie czytania Ci w myślach rzeczy oczywistych.

Beta Wolsunga i tak jest zwana anty-Wolsungiem ze względu na niezmierzoną liczbę poprawek naniesioną od czasu jej powstania :-)
Ale czasem warto się nią podeprzeć, tudzież wziąć poprawkę na to, że niektóre rzeczy są już wymyślone.
Zresztą, niektóre dane cytowaliśmy tutaj - Fungus ma zresztą nowszą betę, bardziej aktualną.

trzy – nie edytuje się posta pod którym jest już odpowiedź :P nawet jeśli jest ona moją odpowiedzią.

Gdy edytowałem post nie było jeszcze Twojej wypowiedzi :-)

cztery – po tym poście zamykam jadaczkę na ten temat, bo ja idiotka znad morza jestem i nie godna jestem by moje posty czytano.

Och, to raczej my nie jesteśmy godni czytać Twe cudne posty :-)

Tak, zdaję sobie z wielorasowości społeczeństwa. Jednak moje wyobrażenie nie pokrywa się z zawartością betki. Mam swoje racje i mogę się ich trzymać :P


Oczywiście że masz, ale gdybyśmy mieli się zgodzić po pierwszym zdaniu nie byłoby jakże ciekawej dyskusji :-)

Nie żartuj... dzieci nie dostały by kilofa, trotylu ani innych odpowiedzialnych narzędzi do rąk.
Wyobrażasz sobie szynę kolejową made by dzieciak? A może godny zaufania tunel?
Dzieci dostawały zajęcia w których od spieprzenia przez nie czegoś, nie ginęli ludzie (a to miało by miejsce w przypadku marnych szyn, słabego stropu, źle przylutowanych uszczelnień etc... )
daję sobie z tego sprawę. Ale niziołek to nie dziecko.

Nie marudź, spłódź coś z trollicą i będzie więcej. :P P,NNMSP

Uważaj, bo trollica przyjdzie i kupi Ci bilet na wycieczkę po dnie Wisły.

No tak, ja początkujący etyk, a Panicz Stosunki Międzynarodowe....
Wyraźna różnica podejścia... ;-)

Podejście chyba właściwie - jak u typowego, wyzyskującego kapitalisty rodem z XIX wieku.
To brutalny, brudny, mroczny i dekadencki steampunk lucusia :)

Zdaje mi się że raczej tylko takie “wypadki” się wtedy zdarzały ;-)

"wypadek" to się zdarza wtedy, gdy podczas kąpieli na plaży spadnie na Ciebie gargulec z katedry w Norfolk :-) Albo przypadkowo poślizgniesz się i nabijesz na szczyt wieży kościelnej :-)

Sorry, ale logika jest moją tego tygodniową miłością.

<tuli biedną Yuisię z braterską czułością>

Jeden: Ludzie wtedy szanowali pracę, jakakolwiek by ona nie była.

Nie mieli chyba wyjścia.

Dwa: Nie było wtedy pojęć takich jak “ludzkie warunki pracy”.

Powstawały. "Factory Acts", regulujące czas pracy kobiet i dzieci, to lata 1802-1878.
Poza tym o co walczyli XIXwieczni socjaliści, jak nie o prawa dla robotników właśnie? Bezpieczeństwo w pracy, socjal... to wtedy się rodziło.

Pozdrawiam,
Gerard
 
Awatar użytkownika
Yui
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 87
Rejestracja: ndz lip 03, 2005 10:55 pm

śr wrz 13, 2006 11:24 pm

Tak Tak, miałam nie odpisywać, ale Gerard się tak napracował by poniżając się poprawić mi humor, że mogę sobie zmienić zdanie. :P

Gerard Heime pisze:
czy to i to nie jest już wymyślone :)

A jeśłi siądziem zie jeśt źle wymyślone to cio? ;]

Gerard Heime pisze:
Gdy edytowałem post nie było jeszcze Twojej wypowiedzi :)

Nie plafda! fcale że nie! :P (a przynajniej nie skończyłeś zanim ja nie npisałam swojego posta :P )

Gerard Heime pisze:
my nie jesteśmy godni czytać Twe cudne posty :)
Wiem. ;]

Gerard Heime pisze:
Oczywiście że masz, ale gdybyśmy mieli się zgodzić po pierwszym zdaniu nie byłoby jakże ciekawej dyskusji :)

Phi. Tłumacz się że nie chciało Ci się moich postów czytać :P


Gerard Heime pisze:
. Ale niziołek to nie dziecko.

Dziwne, bo równie smaczny.... ;]

Gerard Heime pisze:
bilet na wycieczkę po dnie Wisły.

Phi.... A przed czy za warszawą? :P bo moje łuski nie zniosą waszego miejskiego syfu :P

Gerard Heime pisze:
"wypadek" to się zdarza...

Podoba mi się Twoja definicja "wypadku" :P

Nie mieli chyba wyjścia.

To fabryki były zamurowywane?

Gerard Heime pisze:
Powstawały. "Factory Acts", regulujące czas pracy kobiet i dzieci, to lata 1802-1878....

Tak, tak, kobiety wykonywały lżejszą pracę niż mężczyźni, pracowały "tylko" 10 godzin, a płacę miały na ogół dwa razy niższą.... :-)
Żyć nie umierać! :D
 
Awatar użytkownika
Fungus
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 871
Rejestracja: śr paź 08, 2003 3:54 pm

czw wrz 14, 2006 12:09 am

Gerard Heime pisze:
I jeszcze pytanie, jak interpretujemy ludzi. Jako typowe zapchajdziury, (w sensie: człowiek jest stworzeniem uniwersalnym i można go wpakować gdzie się chce) czy jako to, czym czyni ich żywioł wody - zmienni, ruchliwi, lubiący podróże, odkrywcy - zarówno w sensie geograficznym jak i naukowym.
Bo dla mnie taki człowiek zwiazny z żywiołem wody może być każdym, tylko nie robolem fabrycznym, walącym jednostajnie młotkiem przez cały dzień.


Jako przecietniakow. Sa zmienni, gotowi chwycic kazda okazje, ale tez jak woda dopasuja sie do kazdych warunkow, beda biernie plynac utartym torem i walic w fabryce mlotkiem ;-)
 
Lenartos
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1805
Rejestracja: czw lis 06, 2003 6:25 pm

czw wrz 14, 2006 1:49 am

Gerard Heime pisze:
Miau?


Tato, ten pan jest kotkiem!

P, NMSP :P

I tak oto narodzil sie wsrod dymnickich dymow pierwszy flejm wolsungowy.

Jednakowoz byl zawsze bardzo elegancki

:P
 
Awatar użytkownika
Nicram
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 74
Rejestracja: wt gru 20, 2005 4:36 pm

Re: Dymnik

czw paź 15, 2009 9:07 pm

Dobra a teraz pytanie z innej beczki

W podręczniku nie ma żadnej informacji na temat historii Dymnika. Jedynie to, ze jest to ziemia zdobyczna na Wotanii i Ostrii. I teraz pytanie. Czy przed WW Dymnik należał do Wotanii czy do Ostrii? Na jakich zasadach teraz Dymnik jest w granicach Slawii? Wynik referendum czy zagrabienie ziem? Co się wogóle tam przez ostanie lata działo?

Ma ktos jakies informacje na ten temat? Wszystko sie przyda;)
 
Awatar użytkownika
Szczur
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3991
Rejestracja: ndz mar 16, 2003 8:48 pm

Dymnik

pt paź 16, 2009 3:15 pm

Dymnik był od dłuższego czasu ziemią sporną pomiędzy Wotanią, Ostrią i Slawią. Co jakiś czas zmieniał właściciela.

Z tego co pamiętam, to przed Wojną należał do Trójmonarchii i Wotanii, podczas Wojny przeszedł całkowicie pod panowanie Wotanii, zaś po Wojnie został przyznany Slawii w wyniku pokoju (i krążą plotki, że opłacono w ten sposób dołączenie się slawijczyków do Sojuszu, bo wcześniej w Wojnie to bili się po swojej stronie).
Ale wróci Garnek to wyjaśni - w końcu on pochodzi z Dymnika :D

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości