Witam.
Od momentu kiedy pojawiły się rozmowy na temat CtL po głowie chodził mi tekst przeczytany kiedyś w Literaturze na Świecie. Tekst ten poświęcony był polskim przekładom poezji amerykańskiej. Poeci Ci w swoich wierszach świadomie pisali przeciwko poetyckości. Banalność, zwyczajność i codzienność były ich tematami i strategiami przeciwko skostniałemu kanonowi poezji. W Polsce ich wiersze na nowo poetyzowano w przekładzie - zmieniano szyk zdań i "deszcz" zmieniano na "deszczowość"
(nie pamiętam dokładnie przykładów wiec wybaczcie to zmyślenie). Niestety mam wrażenie że z CtL dziej się dokładnie to samo.
Zgadzam się z wami - przekład podręcznika jest bliski przekładowi literatury (zresztą czasem traktuje rpg jak literaturę, właśnie bez kontekstu prowadzenia czy praktykowania gry) i dlatego tłumacz powinien wycofać się, przyjąć usłużna wobec tekstu pozycję. cały swój wysiłek, kreatywność i spryt spożytkować na zaspokojenie ambicji Tekstu a nie tłumacza
.
Drugim ważnym czynnikiem jest styl tłumaczenia, styl który wprost z tekstu wychodzi i w przekładzie powinien być zachowany. I właśnie stylu Kastoa i Jakuba boja się najbardziej.
Kastor już dal próbkę swoich talentów w niesławnym opowiadaniu, rozumiem że był to rodzaj dziwnej gry z czytelnikiem, niemniej jednak w kontekście tego co pisałeś o modzie na blogu Wojewody czy w tym jak piszesz na forum da się wychwycić - twoją językowa wrażliwość i estetyczne gusta.
Jakub uwielbia słowa... no po prostu Kuba lubi na bogato
(i na razie to żaden zarzut!) Problem polega na tym ze czasem mam wrażenie ze nie czytacie Tekstu, a już na pewno go nie słuchacie. (co do CtL to Jakub jest usprawiedliwiony bo nie ukrywa że podręcznika nie czytał
)
"Wampir" jest być może gesty i wieloznaczny, dlatego słowa mocne, odwołujące się silnie do religii czy po prostu pretensjonalne lepiej do niego pasują. Ale Odmieniec to inna gra, inny język i inne jazdy.
Trzeba kochani tłumacze poskromić swoje artystyczne zapędy i ambicje, poskromić siebie i zastanowić się jakim językiem został ten podręcznik napisany. Przeczytać uważnie pierwszy rozdział opisujący klimat i tematy gry i zastanowić się czy gęstwa to naprawdę ok określenie (nie wspominam o pomysłach Jakuba bo traktować ja można tylko jako językowe mrugniecie okiem). Wreszcie nie zapominać o kontekście samej gry i zadać sobie pytanie jakim językiem mówią współcześni Amerykanie czy Polacy... i czy na pewno fakt że zostałem porwany przez purpurowego smoka może spowodować że w codziennym życiu będę mówił staropolszczyzną???
Tłumaczenie to nie rimejk, ani poprawianie autora. To rzemiosło, które uprawiane rzetelnie jest powodem do dumy tłumacza, w innym przypadku jest gównem wylanym na głowy czytelników. Czego sobie i wam nie życzę.
pozdro.
p.s szukam tej LnŚ od jakiegoś czasu i złapać jej nie mogę, jak ktoś wie o czy pisze niech da znać - chętnie raz jeszcze przeczytam ten artykuł.
p.s2 i nikt nie twierdzi ze to łatwa sprawa i każdy z nas przetłumaczyłby podręcznik bez problemu.