[quote=Suld]Problemem tej teorii jest jej założenie. Mianowicie: w inteligentnym społeczeństwie.[/quote]
W Holandii, która wg Twojej teorii jest spoleczeństem inteligentnym, 40% zabiegów eutanazji dokonuje się bez wiedzy i zgody pacjenta (oraz czlonków Jego rodziny).
Jest to oczywiste nadużycie. Czy zatem teza:
Naużycia są naturalną konsekwencją wzrostu inteligencji świadomości jednostek oraz demokratyzacji spoleczeństwa
Jest sluszna?
Wg mnie absolutnie nie! Podobnie zresztą, jak Twoja. Inaczej więc rozumiemy określenie "inteligentne spoleczeństwo". To o czym napisaleś, to przyklad laicyzacji spoleczeństwa i efekt tej laicyzacji.
Ja stoję na stanowisku, iż eutanazję powinno się dopuścić (nie widzę powodu, dla którego nie mialaby mieć miejsca), nie mogę jednak znieść "filozofii" tego dopuszczenia. Jeśli będzie się czlowiekowi wmawialo, że ma prawo do śmierci, to na pewno z tego prawa skorzysta. Tymczasem jedną z naczelnych zasad państwa powinna być ochrona życia ludzkiego. Czyli dzialalność odwrotna. Zniechęcanie (nie zabranianie), odwolywanie się argumentacji przeciw takiej decyzji (ale nie udawanie, że nie ma innych dróg) oraz opieka i pomoc obywatelowi w każdej sytuacji (to trzeba podkreślić). I to tyle na temat eutanazji.
Wiem jednak, że rozumiesz sprawę nieco szerzej. Na tę okoliczność przygotowalem malą "anegdotkę". Wyobraź sobie, że jesteś żonaty. Uklada Wam się źle. Ledwie wiążecie koniec z końcem. Jest naprawdę okropnie (nie życzę Ci tego oczywiście, ale chcę "wzmocnić efekt"). Pewnego dnia, zmordowany nieudanymi poszukiwaniami pracy wracasz do domu. Wchodzisz do lazienki i widzisz swoją żonę w wannie z podciętymi żylami. Jeszcze żyje. Najprawdopodobniej rozumiesz Jej pobudki i sytuacje. Powinieneś więc, jako obywatel "inteligentnego spoleczeństwa" dać Jej możliwość pozostawienia Ciebie (i ew. potomstwa) - czyli powinieneś zamknąć drzwi i poczekać aż się wykrwawi. Masz w końcu świadomość i inteligencję - czyli wszystkie niezbędne rzeczy do zrozumienia i zaakceptowania tej decyzji. Czemu więc rzucilbyś się na ratunek swojej żonie? Bo Ją pewnie kochasz.
Więc zmieńmy odrobinę sytuację, idziesz do kolegi (mieszkającego w bloku) i dostrzegasz otwarte drzwi u jego sąsiadki. Uklad mieszkania sprawia, że widzisz także to, co dzieje się w lazience. A w lazience, w wannie dokladnie, leży kobieta (żywa) z podciętymi żylami. Czemu dzwonisz po pogotowie? Przecież Jej decyzja byla decyzją świadomej obywatelki inteligentnego, demokratycznego i laickiego spoleczeństwa. Powinieneś ją zostawić, a nie ratować.
To o czym piszesz jest ludzkie, ale po wyciągnięciu konsekwencji staje się najbardziej nieludzkim poglądem, jaki kiedykolwiek wypowiedziano. Nawet
Molobo - który najchętniej wszystkich by "zcybernetyzowal"
wypowiadal się na lamach tego Forum w obronie życia ludzkiego. Dlaczego? Po prawdopodobnie upatruje w inteligentnym a raczej: technokratycznym spoleczeństwie remedium na wszelkie ludzkie niedogodności. Ja nie podzielam Jego optymizmu, choć mogę go zrozumieć. Zgadzam się jednak z jednym. Nie prawo do wolności, ale prawo do życia ludzkiego powinno być nadrzędną wartością (warunek, że tej wolności nie zaprzecza, jest już konsekwencją). Bo bez życia nie ma wolności. A bez wolności jest... Kiepskie bo kiepskie, ale jednak życie. Co też stanowi chyba najlepszy dowód na to, że jedno jest ważniejsze od drugiego.
Pozdrawiam.