DZIĘKI BOGOM, JUŻ DZIEŃ!
Słońce chyliło się już ku zachodowi, gdy dotarliście do portowego magazynu Tyndalla. Złocistoczerwone promienie ostatnimi blaskami rozświetlały zabudowania dając na tyle światła, że mogliście obserwować ruch w całej przystani aż do ujścia Ashaby. Na delikatnych falach kołysały się zacumowane w porcie statki handlowe, a gdzieniegdzie krzątali się jeszcze członkowie załóg dopinając ostatnie obowiązki. Port zdawał się na chwilę zamierać po dziennym gwarze przeładowywania towarów, by za chwilę wraz z nastaniem nocy odżyć na nowo w nieco innym wydaniu. Pierwsi marynarze ciągnęli już do „Chlupiącej Ryby” skąd dobiegały coraz głośniejsze sygnały rozpoczynającej się popijawy.
Magazyn, który był waszym celem nie wyróżniał się niczym z całego szeregu podobnych budowli na nadbrzeżu. Solidna drewniana konstrukcja na planie prostokąta do której wejścia strzegły masywne dwuskrzydłowe drzwi pokrywające dużą część przedniej ściany. Budynek zwieńczony był wysokim dwuspadowym dachem i jak pamiętaliście z poprzednich wizyt w środku wsparty drewnianymi filarami. Wejście do budynku zwrócone było w stronę zatoki tak, że zachodzące słońce kryło się powoli z tyłu magazynu. W pobliżu drzwi stała duża skrzynia, która zazwyczaj służyła jako siedzenie pilnującemu magazynu półorkowi Grolshowi. Nie było go jednak nigdzie widać w zasięgu waszego wzroku.
Dobrze wiedzieliście, że Grolsh lubił wyskoczyć na kufel czegoś mocniejszego w trakcie pracy, tym nie mniej jego nieobecność was zaniepokoiła. W końcu miał na was czekać, otworzyć magazyn i wskazać skrzynię, która przypłynęła z dzisiejszym transportem, a którą Tyndall nakazał wam dostarczyć do swojej kwatery. Szef po tym jak pilnie wezwał was do siebie, by zlecić to z pozoru błahe zadanie przyniesienia skrzyni, zapewniał, że półork będzie czekał przy magazynie. Wspomniał też, że zawartość ładunku jest dla niego bardzo cenna i że za wykonanie tego zadania płaci ekstra.
Zbliżając się do magazynu spostrzegliście, że po rampie z zacumowanego na przeciwko budynku statku zszedł właśnie kończący pracę marynarz. Miał na sobie proste długie spodnie oraz koszulę bez rękawów, która uwydatniała potężnie umięśnione ramiona. Statek, który opuścił wyglądał na zwykłą handlową galerę. Flaga powiewająca na maszcie była słabo widoczna, ale z tej odległości wyglądało na to, że był na niej umieszczony jakiś ptak. Marynarz najwyraźniej swoje kroki kierował w stronę "Chlupiącej Ryby" nie zaszczycając spojrzeniem, a może nawet celowo unikając, trójki zbliżających się postaci.