Zrodzony z fantastyki

 
Awatar użytkownika
Novack
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 253
Rejestracja: pn lip 26, 2010 10:16 am

Faeruńska Gawęda. [3.5; Gestalt]

pn gru 10, 2012 12:59 pm

Obrazek

Dio Blackstar


Dio podążał za rudowłosym najemnikiem. Dopiero w świetle dnia Fior spostrzegł, że czarodziej nie jest do końca zwyczajnym niziołkiem. Blada cera wyraźnie odcinała się od bujnej czupryny ciemnych kręconych włosów, a w czarnych jak węgle oczach czaił się dziwny błysk. W dodatku mijane cienie wydawały się dziwnie garnąć do drobnej postaci maga.

W końcu Dio stanął twarzą w twarz z krasnoludem. Mag wysłuchał, co krasnolud ma do powiedzenia, po czym odparł:
- Miło mi w końcu poznać czcigodnego Traubora.- słoniwszy się lekko, kontynuował:
- A co do moich umiejętności... Obaj wiemy, że gdyby to były zwykłe jarmarczne sztuczki, to nie rozmawiałbym teraz z Tobą. Szukanie sztukmistrzów nie należy chyba do kompetencji Fiora. A zatem skoro zwyczajowe złośliwości mamy już za sobą, czy możemy przejść do konkretów? W końcu czas to pieniądz, a pieniądz to podstawa. Tobie chyba nie trzeba o tym przypominać... - kończąc niziołek wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu.
Ostatnio zmieniony śr gru 19, 2012 10:23 am przez Novack, łącznie zmieniany 5 razy.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Agnostos
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2259
Rejestracja: śr paź 05, 2005 9:47 pm

Faeruńska Gawęda. [3.5; Gestalt]

pn gru 10, 2012 8:24 pm

Obrazek

Maeve Shalille


Maeve powróciła do grupy zdać relację z krótkiego zwiadu.

- Na głównym trakcie w kierunku Sundabar widać maszerującą grupkę. Z tej odległosci nie spośób powiedzieć kto czy co to może być. Ale jeśli przyspieszymy kroku, to być może będą nam mieli coś do powiedzenia o naszych koniach.
 
Altaris
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1175
Rejestracja: ndz paź 05, 2008 4:24 pm

Re: Faeruńska Gawęda. [3.5; Gestalt]

pn gru 10, 2012 11:21 pm

Shiv

Duch zbliżył się do posiadłości Kupca. Była to duża kamienna trzypiętrowa budowla. Przy olbrzymich drzwiach frontowych stała dwójka zbrojnych opierających się o trzymane przez siebie włócznie. Pozostając niewidzialnym bezcielesna postać poszybowała w kierunku drzwi spodziewając się że minie strażników bezproblemowo. Duch nie wydawał żadnych dźwięków z którymi wielu chłopów mogło kojarzyć tego typu istoty jak dzwonienie łańcuchami czy wycie. Był wręcz nienaturalnie cichy. Niematerialna istota wleciała za mury posiadłości. Tam poszukując siedziby Traubora napotkała jeszcze trzech najemników. Po dłuższym czasie błądząc po wspaniale zdobionych komnatach znalazła swój cel. Jednak przy schodach które prowadziły do gabinetu kupca jednak siedział półelf ubrany w ciemnoniebieskie szaty. W rękach mężczyzny znajdowało się złote berło wysadzane klejnotami a na stoliku który znajdował się przy nim umieszczone było kilka osobliwych geometrycznych rzeźb.Shiv w całości schował się w kamiennym suficie zbliżając się do gabinetu. Chwilę później znalazł się wewnątrz przytulnego pomieszczenie z niewielkim stołem wraz z trzema wspaniale zdobionymi fotelami. Przy jednym z nich pisał coś krasnolud. Pozostając ukrytym przed wzrokiem krasnoluda dzięki swoim właściwościom podleciał bliżej, po czym "usiadł" w jednym z wolnych foteli i przemówił mocnym, a jednocześnie eterycznym głosem
-Słyszałem że szukasz najemników. Sądzę że moje talenty mogą Ci się przydać szlachetny Trauborze.
Brodacz słysząc to dobył natychmiast buzdygan leżący na sąsiednim fotelu. Broń w jego rękach zapłonęła ogniem niczym pochodnia. Niemal w tym samym czasie kupiec zerwał się z siedzenia z wolna wycofując się do wyjścia.
Kim jesteś i jak ci się udało tu wejść ? – Spytał się spokojnie jednocześnie lustrując wzrokiem całe pomieszczenie.
-Mam na imię Shiv, ale to kim jestem zachowam dla siebie do czasu aż dobijemy targu. - głos był spokojny - Jak się tu dostałem? Wszedłem to chyba oczywiste - nabrał lekko rozbawionego tonu - nie napotkałem żadnych przeszkód.
Duch zamilkł i czekał na odpowiedź krasnoluda
Krasnolud nie lubił być zaskakiwany. Gdy był już wystarczająco blisko drzwi krzyknął do maga który zaczął szybko biec po schodach. Po chwili półelf zjawił się w pomieszczeniu i uśmiechnął się pod nosem i kierując w stronę Shiv berło trzymane w ręce.
Panie to nieumarły upiór? Zniszczyć go?
Nie. - odrzekł Traubor ciągnąc po chwili dalej dobitnym głosem. – Ujawnij się duchu.
Tego duch nie przewidział, skurwiel go dostrzegł. Ale nic straconego, nie zmieniając pozycji przyoblekł swoje eteryczne ciało w widoczną powłokę.
-Lepiej? - zapytał cierpko - Nie trzeba reagować tak gwałtownie. Gdybym miał złe zamiary załatwiłbym to po cichu, nie sądzicie panowie?
- Jeszcze chcesz mi grozić? – Rzucił poirytowany Krasnolud
-Nikomu nie grożę - odrzekł spokojnie - raczej próbuję wyjaśnić że mierzenie do mnie nie jest potrzebne. Przybyłem tu tylko i wyłącznie w interesach. A to że ominąłem nawet tego maga - tu schylił lekko głowę w stronę półelfa - powinno poświadczyć na korzyść mojej przydatności jako twojego najemnika, ot taka mała demonstracja na wstępie.
Krasnolud srogo spojrzał się na maga a następnie znów podejrzliwie na widmo.
–Chcesz być najemnikiem? Po cóż to? Nieumarli raczej wracają do tej sfery dla zemsty albo na polecenie potężnych narkomantów? Po co chcesz się nająć?
-Owszem, to powód powrotu większości z nas. Jednakże ja czekam na coś większego i nie pozwolę by coś tak błahego jak śmierć mi to uniemożliwiło. Ale chcę być gotów na to co się stanie. "Żywot" najemnika jest rozwijający no i interesujący. A i ze złota potrafię zrobić użytek, chociaż może się wydawać że nieumarłym, a szczególnie duchom w ogóle się ono nie przydaje. - cały czas mówił ze stoickim spokojem - Jednakże to tylko złudzenie. Złoto przydaje się każdemu kto egzystuje i jest świadom swojego istnienia.
Krasnolud słuchał słów z uwagą nadal będąc podejrzliwy gdy duch skończył Traubor odrzekł ciągle trzymając płonącą dłoń w ręku.
Pozwól więc że sprawdzimy twą prawdomówność. – W tym czasie brodacz szepnął parę słów do maga i zbliżył się do jednej z szafek w pomieszczeniu wyjmując z niej niewielką czarną różdżkę kierując jej koniec w miejsce gdzie znajdował się Shiv. Na twarzy krasnoluda pojawiło się rozczarowanie. Brodacz zapomniał że takiego typu czary nie działają na nieumarłych.
Cholera. – Powiedział pod nosem a następnie kontynuował głośniej. – Duchu a skąd mam wiedzieć że twe zamiary są prawdziwe ?
Shiv z trudem powstrzymał śmiech.
-A czemu miałbym kłamać? I czy poza odmiennym stanem egzystencji czymkolwiek różnię się od innych najemników? Nie sądzę żebyś każdego z nich sprawdzał pod kątem uczciwości. - w głosie słychać było rozbawienie nieudaną próbą krasnoluda
Traubor chciał jeszcze coś powiedzieć ale się wstrzymał, schował różdżkę i zaczął gładzić swoją brodę.
Niebywałe. Naprawdę niebywałe. Dobrze więc duchu jeśli tak to tak, przyjmę cię na służbę. Powiedz mi tylko jak będę mógł się z tobą skontaktować?
-Tak samo jak z każdym innym najemnikiem oczywiście. Pomimo bycia duchem mogę dość łatwo wtopić się w tłum, wystarczy że coś na siebie zarzucę i zasłonię twarz. Jeśli warunki umowy obejmują jakieś miejsce noclegowe, gdzie przebywają najemnicy to wystarczy przysyłać tam po mnie posłańca lub pojawić się osobiście, wbrew pozorom też czasami potrzebuję odpoczynku, by zregenerować energię - odpowiedział spokojnie jakby to było oczywiste
- Twoja natura mogłaby sprowadzić niepotrzebną uwagę na moją osobę dlatego lepiej by było gdybyś nie znajdował w koszarach. – Odrzekł krasnolud po czym usiadł ponownie przy fotelu. – Mam jednak pewne miejsce w którym się przydasz. W kanałach pod miastem składuję pewne towary. Mam nadzieję że wilgoć i fetor ci nie będzie przeszkadzał?
Duch westchnął teatralnie - Niech i tak będzie, ale nie lubię sypiać wisząc w powietrzu, więc przyda mi się tam jakieś łóżko. Wilgoci ani smrodu nie odczuwam, jakoś to "przeżyję". Pozostaje kwestia wynagrodzenia. Ile płacisz za dzień?
- 300 sztuk złota za dekadzień. – Po tych słowach Traubor powiedział Shiv aby jutro tuż po zachodzie słońca spotkał się z jego wysłannikiem przy karczmie „Kamienny Żmij”. Ten człowiek zaprowadzi ducha do miejsca o którym już wspominał kupiec a gdy mężczyzna skończył mu to tłumaczyć zażądał aby nieumarły opuścił jego komnaty.
-Zapamiętałem - to rzekłszy uniósł się z fotela i powoli zaczął rozmywać - Interesy z Tobą to sama przyjemność Trauborze, mam nadzieję że będziemy długo i owocnie współpracować - dokończył bez cienia ironii w głosie i rozwiał się zupełnie po czym opuścił posiadłość.
Ostatnio zmieniony pn gru 10, 2012 11:29 pm przez Altaris, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Ehran
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1854
Rejestracja: pt paź 17, 2008 8:33 pm

Faeruńska Gawęda. [3.5; Gestalt]

wt gru 11, 2012 12:58 am

Hrotghrar Brragch Gorrgoth syn Ekhratha - rzucający kości klanu Mrocznego Szponu


- niezapowiedziani goście? - Wielki pół ogr skierował się do lepiej obeznanych na skradajce od niego.
- Lothar, skradnij się do nich cichaczem, i zobacz co to za jedni. Rzucę mały czar, pozwalający nam rozmawiać na odległość.

 
Awatar użytkownika
Agnostos
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2259
Rejestracja: śr paź 05, 2005 9:47 pm

Faeruńska Gawęda. [3.5; Gestalt]

wt gru 11, 2012 10:18 am

Maeve Shalille

Czarodziejka wtrąciła się do rozmowy.

Równie dobrze możesz rzucić ten czar na mnie. Dostanę się do nich dwa razy szybciej niż ktokolwiek poruszający się po ziemi. Z powodzeniem mogę się skryć za drzewami, gdy będę się do nich zbliżać. W najgorszym razie pomyślą, że jestem jakimś leśnym duszkiem, a w żadnym razie nie będą mnie w stanie złapać.

Po czym dodała z przekąsem.

- A jeśli Lothar znów zacznie się zabawiać w rozpoczynanie ostrzału podczas zwiadu, to możemy nie być dość blisko, aby go uratować...
 
Eugenes
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 725
Rejestracja: śr lip 21, 2010 3:11 pm

Faeruńska Gawęda. [3.5; Gestalt]

wt gru 11, 2012 3:51 pm

Sundabar [Parę dni wcześniej]


Słońce już powoli zaczęło zachodzić za horyzont ustępując miejsca księżycowi i ciągnącymi się za nim łzami Selune.

Pomiędzy ciemnymi kamiennymi budynkami, przy karczmie „Kamienny Żmij” stał rosły mężczyzna patrząc bacznie na wchodzących do przybytku. W ręku trzymał niewielki skórzany bukłak popijając z niego co chwilę.

Z budynku wyłoniła się postać ubrana w długą szatę do ziemi szatę z narzuconym na głowę głębokim kapturem. Dostrzegłszy posłańca tajemniczy osobnik zbliżył się do niego i przemówił swym eterycznym acz basowym głosem
-Mam wrażenie że czekasz na mnie. - wiadomym było kto przemawia choć głos zdawał się nie mieć materialnego źródła.

Fior wziął kolejny łyk ale z bukłaku po czym spojrzał się na Shiv. –Nie włóczęgo. Idźże stąd bo za chwilę stracę cierpliwość. -
-Mam na imię Shiv, a jeśli Ty jesteś Fior, to czekasz na mnie. Chyba nie sądziłeś że wynurzę się ze ściany. - przebrany duch wydawał się lekko rozbawiony

Najemnik podrapał się po głowie. – Myślałem że będziesz bardziej niematerialny. Ale dobra no nie przedłużajmy chodź za mną. – Fior schował swój bukłak a i poprawił pas szykując się do drogi.
-Dokładnie, nie przedłużajmy. Prowadź zatem - Shiv też wolał konkrety.

Mężczyzna począł iść przodem. Przez ponad półgodziny błądził po brukowanych ścieżkach Sundabaru przeklinając pod nosem na mroźną pogodę. Gdy się znalazł przy wąskich stromych schodach wyjął ze swojej torby pochodnie zapalając ją po czym jął ostrożnie zapuszczać się pod ziemię.
Urocza okolica. - mruknął pod nosem duch -Mogą nam się przytrafić pod ziemią jakieś niespodzianki?-
- Wiele różnorakiego syfu tam gości ale chyba nic dziwniejszego od ciebie. – Zaśmiał się Żołdak.
-Bardzo śmieszne - rzucił cierpko i zdjął rękawice - Jeśli coś na nas wyskoczy to odpowiednio się z tym czymś przywitam.-

Gdy już znaleźli się w kanałach rozpoczęła się monotonna podróż. Najemnik wraz ze swoim towarzyszem mijali kolejne zakręty i skrzyżowania tunelu idąc po stromym kamiennym gzymsie. Na środku korytarza płynęła leniwie gęsta maź. Nagle z mroku wyłoniono się kilka szczurów wielkości dorosłego kota. Gryzonie zaczęły piszczeć a jeden z nich stanął na dwóch łapach żywiołowo poruszając pyskiem. Na twarzy Fiora pojawił się grymas złości. Zamachał się nogą strącając jednego „rzeki” kilku kolejnych rzuciło się na mężczyznę ale Fior sprawnie uskoczył uderzając jednocześnie kolejnego pochodnią. Widząc to grupa wycofała się znikając ponownie w odmętach podziemi.

Kiedy wyskoczyły na nich szczury Shiv czuł pokusę by kilka z nich zgasić, ale Fior zdążył je przepędzić zanim przystąpił do dzieła.
-Tego typu syf to zerowe wyzwanie, ale nie będę krakał, nie jestem wroną. Idziemy dalej? - zapytał najemnika.

- Taa. Powinieneś wziąć jednego z nich na prezent dla nowego przyjaciela którego niebawem poznasz. – Rzucił Fior szczerząc zęby.
-Skoro tak twierdzisz... - to rzekłszy pomknął delikatnie do przodu i machnął swą bezcielesną dłonią przez szczura gasząc jego energię życiową niczym wiatr świeczkę.

Po tej przygodzie szli jeszcze parę minut docierając do żelaznych wrót przy których leżało kilka humanoidalnych czaszek. Fior wyjął z kieszeni duży trochę powyginany klucz z trudem otwierając drzwi. Z pomieszczenia buchnęły kłęby ciemnej mgły niemal nie gasząc trzymanej w ręku najemnika pochodni. – Oto twoje miejsce pracy. – Powiedział zapraszając do środka.

W środku pomieszczenie zawalone było drewnianymi i żelaznymi pakami, garnkami i wiadrami. W rogu zaś przy wielkim kotle na stoliku stał niewielki humanoid z wolna mieszając ciecz znajdującą się wewnątrz.

Gdy dotarli na miejsce Shiv ucieszył się że nie używa węchu, musiało tam okropnie cuchnąć.
-Urocze miejsce - rzucił ironicznie - A ten mały to kto?
- A to właśnie twoje zadanie. Będziesz się opiekował tym uroczym goblinem. – Zaczął z uśmiechem Najemnik. – Żabiot bo tak go nazywają trudni się ważeniem trucizn. Będziesz miał na niego oko. Powiem ci że zgłosił się do nas pewien półogr i Traubor chciał go tu wysłać ale wiesz taka bestia w przypływie swych żądzy mogła by zjeść naszego alchemika ty jednak na szczęście nie masz takich popędów.
-Półogr powiadasz... Czyli mój stary znajomy jakoś do was dotarł. - rzucił w zamyśleniu
-Może w przeciwieństwie do Hrothgara go nie zjem, ale i tak zastanawiam się po co pilnować kogoś kto nie ma jak stąd wyjść. - powiedział do Fiora
- Widzisz te głowy? – Najemnik zbliżył ogień do jeden z czaszek. – Należały do tych którzy chcieli się tu włamać. – Następnie Fior oświetlił wrota ukazując wygniecenia i ślady sadzy. – Traubor wiele poświęcił aby kupić tego alchemika a sprzedawcy mimo zapłaty nie chcieli go oddać. Dlatego sam się tam swego czasu pofatygowałem aby sfinalizować umowę. Od tego czasu co rusz ktoś próbuje nam go zabrać. Pewnie za chwilę zapytasz się skąd wiedzą gdzie się on znajduje? Nie wiem. A następnie zapytasz się pewnie o straże? Zostały odesłane dzisiejszego dnia przeze mnie. -
-Czyli na brak wrażeń raczej nie będę narzekał. - powiedział spokojnie duch - Mam tylko nadzieję, że ten malec jest bezproblemowy sam z siebie, bo nie lubię jak się mnie drażni.
Podszedł do goblina i wyciągnął z kieszeni "upolowanego" parę minut wcześniej okazałego szczura - Fior mówił że przepadasz za szczurami, proszę bardzo. - położył go obok pokurcza.
Goblin rzucił okiem na gryziona po czym powiedział. – Połóż go tam na stole. – Pokazując ręką na niewielki pobrudzony stół z kawałkami mięsa. Żabiot był zbyt zafrasowany mieszaniem kotła i nawet nie przyjrzał się nowemu przybyszowi.

-Muszę wiedzieć coś jeszcze czy to wszystko? - zapytał swojego przewodnik

Gdy znów stanął przy Fiorze ten wzruszył ramionami mówiąc. – Ależ smród. Eee nie to chyba wszystko. Pamiętaj że straże za pare godzin znów będą stać przy drzwiach więc spróbuj się nie ujawniać. Nie bój się jednak że będą wchodzić do środka, te opary są zabójcze. -
-Nie ma problemu, wątpię żeby nawet nasz alchemik zdawał sobie w najbliższym czasie sprawę z mojej obecności. Do zobaczenia później. - powiedział do Fiora, po czym przełożył szczura na wskazane miejsce. Poczekał aż Fior wyjdzie i ułożył na skrzyni znajdującej się na uboczu swoje ubrania tym samym stając się całkowicie niezauważalnym.

***


Kilka zadań wypowiedzianych przez Diona spowodowało że twarz Traubora spoważniała. – Masz rację niziołku. Pieniądz to podstawa a u mnie możesz zdobyć całe kufry złota. Rozumiem że twoją specjalizacją są iluzję? - Harde słowa niziołka zwróciły uwagę i byłego paladyna który przyglądał się czarodziejowi marszcząc czoło.

Przełęcz Silverymoon [Obecnie]


Meave zaczęła zbliżać się do niewyraźnych poruszających się kształtów. Z wolna zaczął wyłaniać się dokładniejszy obraz. Kobieta dostrzegła że jest to duży drewniany kryty wóz ciągnięty przez czwórkę koni, dodatkowo dwójka wierzchowców znajduje się uwiązana z tyłu zaprzęgu. Na koźle siedział niewielki mężczyzna a przy nim przerośnięty i skulony półork. Niziołek rozmawiał z towarzyszem uśmiechając się radośnie i poganiając konie aby szybciej gnały przez przełęcz.
Ostatnio zmieniony wt gru 11, 2012 9:40 pm przez Eugenes, łącznie zmieniany 2 razy.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Agnostos
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2259
Rejestracja: śr paź 05, 2005 9:47 pm

Faeruńska Gawęda. [3.5; Gestalt]

śr gru 12, 2012 9:29 am

Obrazek

Maeve Shalille


Meave poczęła zbliżać się do wozu. Z jednej i drugiej strony piętrzyły się poszarpane skały przemieniając się w oddali w wysokie góry. Kobieta zauważyła że na ubitym trakcie za horyzontu wyłaniała się kolejna karawana. Tymczasem czarownicy z łatwością udało się zakraść za wóz próbując zauroczyć kupców. Niziołek z półorkiem, siedzący na koźle, nie mieli najmniejszych szans oprzeć się jej urokowi.

Maeve podleciała przed mężczyzn na przedzie wozu i z uśmiechem zapytała krążąc zwinnie w powietrzu wokół nich.
- Witajcie wędrowcy, jestem leśnym duszkiem z okolicznych górskich borów, dokąd to zmierzacie w takim pośpiechu?

-Podążamy do Sundabaru sprzedać towary. W szczególność luksusowe drewniane meble i lustra. Może chcesz duszku coś kupić. - W tym momencie obok Meave świsnął bełt z kuszy. W materiale na górze wozu znajdował się niewielki otwór, z którego wyglądała broń, a z głębi dobiegł stłumiony kobiecy głos.
– Odejdź stąd chytra wiedźmo.
- Ależ nie ma powodu, żeby strzelać do niewinnej skrzydlatej elfki... porozmawiajmy proszę...

Meave obleciała wokoło wóz. Wejście do środka było na tyle niewielkie że musiałaby się przeciskać, aby tam wejść.
~ Pieprzone niziołki. - Pomyślała podirytowana.

Na szczęście materiał poszycia plandeki wozu nie był zbyt gruby. Wyciągnęła więc sztylet i rozdarła niewielki otwór, chwilę potem zajrzała do środka i obdarzyła kobietę długim, powłóczystym spojrzeniem. Urok również i na nią zadziałał. Tak, jak lubiła. Maeve wsparła się pod boki i zaniosła przyjaznym śmiechem.

- I po cóż była ta cała agresja? Mówiłam, że jestem niegroźna. Zatrzymajcie proszę na krótką chwilę wóz. Mówiliście coś o handlowaniu. W górę szlaku za nami jest grupa moich ziomków, chętnie z wami pohandlują, a i mają wiele rzadkich towarów na wymianę... czysty zysk dla wszystkich!
Ostatnio zmieniony śr gru 12, 2012 9:31 am przez Agnostos, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Eugenes
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 725
Rejestracja: śr lip 21, 2010 3:11 pm

Faeruńska Gawęda. [3.5; Gestalt]

śr gru 12, 2012 8:52 pm

Przełęcz Silverymoon


Niziołek mocnym pociągnięciem lejców zatrzymał konie. – My nie handlujemy na wymianę a sprzedajemy przedmioty za złoto. Jedynie możemy dać ci niewielki rabat na nasze towary przez wzgląd na naszą znajomość. Prawda Synek. Powiedział kupiec ostanie zdanie kierując do siedzącego obok towarzysza.– Tak. – Odrzekł półork i prostując w powietrzu kolano.

Tymczasem niewielkie kształty które wcześniej tylko majaczyły na horyzoncie teraz ujawniły się w pełni. Była to karawana złożona z kilku wozów w eskorcie zbrojnych. Dwóch z nich oderwało się od grupy pędząc galopem z w stronę Meave. Ladry i zbroja w którą byli ubrani lśniła odbijając promienie wschodzącego słońca.
Ostatnio zmieniony śr gru 12, 2012 8:53 pm przez Eugenes, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Agnostos
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2259
Rejestracja: śr paź 05, 2005 9:47 pm

Faeruńska Gawęda. [3.5; Gestalt]

czw gru 13, 2012 12:50 am

Maeve Shalille

Maeve spytała swoich nowych przyjaciół ciepłym, spokojnym głosem.

- Czy wiecie może, cóż to za dobre duszyczki zmierzają w naszym kierunku?
 
Awatar użytkownika
Novack
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 253
Rejestracja: pn lip 26, 2010 10:16 am

Faeruńska Gawęda. [3.5; Gestalt]

czw gru 13, 2012 12:03 pm

Obrazek

Dio Blackstar


Dio cieszył się, że nie pomylił się co do Traubora. Oto stał przed nim prawdziwy krasnolud interesu. A skoro tak, to niziołek był przekonany, że znajdą z pracodawcą wspólny przyjemnie brzęczący język...

- Wprawdzie specjalizuję się w magii przywołań, ale jeśli zajdzie taka potrzeba, jestem w stanie przygotować prostą iluzję. Jeżeli zaś chodzi o umiejętności ukrywania się, prezentowane przy obecnym tu Fiorze, to powiedzmy, że są one jednym z moich wrodzonych talentów...
Ostatnio zmieniony śr gru 19, 2012 10:23 am przez Novack, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Eugenes
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 725
Rejestracja: śr lip 21, 2010 3:11 pm

Faeruńska Gawęda. [3.5; Gestalt]

czw gru 13, 2012 1:15 pm

Sundabar [kilka dni wcześniej]

- Przywołań? – Zaintrygowało to kupca. – Czyli potrafisz leczyć i sprowadzać na ten przykład w to miejsce różne istoty? Powiadasz też że iluzja to twe wrodzone talenty, no toś musiał się naprawdę pod szczęśliwą gwiazdą urodzić. – Uśmiechnął się krasnolud. -Dobrze więc. Tannie możesz odejść. – Były Paladyn ukłonił się i wyszedł z pomieszczenia Fior zaś zamknął drzwi rozglądając się czy nie ma nikogo na korytarzu. – Widzisz Dio. – Traubor wstał i podszedł do niziołka klepiąc go po ramieniu. – W moje szeregi napłynęło ostatnio bardzo dużo nowych najemników. I powiem czy że nie wszyscy przybyli tylko dla uczciwego zarabiania pieniędzy. Część z nich to być może zwykli złodzieje którzy chcą dostać się do moich towarów, część to słudzy moich wrogów a jeszcze inni ci najgroźniejsi pragną czegoś więcej niż tylko kufrów złota, pragną władzy. Dlatego też będziesz bacznie się im przyglądał i mówił mi o każdym ich działaniu. Rozumiemy się? -
 
Awatar użytkownika
Novack
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 253
Rejestracja: pn lip 26, 2010 10:16 am

Re: Faeruńska Gawęda. [3.5; Gestalt]

czw gru 13, 2012 4:10 pm

Obrazek

Dio Blackstar


- Magia przywołań to szeroka dziedzina obejmująca także teleportacje oraz tworzenie różnych form materii z wykorzystaniem mocy tajemnej. Leczenie niestety pozostaje poza moim zasięgiem - to domena kapłanów i magii objawień. - Dio pozwolił sobie sprostować krasnoluda, po czym w ramach usprawiedliwienia dodał:
- Musisz mi wybaczyć ten wywód - nie chciałem po prostu byś sobie wyrobił mylne wyobrażenie o moich umiejętnościach.

Kiedy były paladyn wyszedł, Dio został w pokoju sam ze swoimi nowymi zwierzchnikami. Był ciekaw, jakie zadanie zleci mu Traubor. Wysłuchawszy uważnie, co krasnolud ma mu do powiedzenia, czarodziej odparł:
- Widzę, że w udziale przypadnie mi szpiegowanie moich nowych kolegów z pracy. - na twarzy niziołka wykwitł ironiczny uśmiech - Doskonale. Informacja za pieniądz - nie można sobie wyobrazić lepszej wymiany... Jeżeli można wiedzieć - masz podejrzenia co do jakichś konkretnych osób, czy po prostu chcesz, żebym miał oczy i uszy szeroko otwarte, sprawdzając każdego nowego rekruta?

Zadanie niewątpliwie przypadło drobnemu magowi do gustu. Jedyne, co go zastanawiało, to dlaczego z zasady nieufny kupiec zdecydował się powierzyć tak delikatną funkcję właśnie jemu.
~ Albo zrobiłem lepsze wrażenie niż się spodziewałem, albo coś tu jest nie tak. Trzeba będzie stąpać bardzo ostrożnie, żeby w nic nie wdepnąć. ~ Po chwili zabawna myśl pojawiła sie w głowie czarodzieja. ~ A może Traubor po prostu gdzieś zdobył moje "referencje"?
Ostatnio zmieniony śr gru 19, 2012 10:22 am przez Novack, łącznie zmieniany 6 razy.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Ehran
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1854
Rejestracja: pt paź 17, 2008 8:33 pm

Faeruńska Gawęda. [3.5; Gestalt]

czw gru 13, 2012 6:07 pm

Hrotghrar Brragch Gorrgoth syn Ekhratha - rzucający kości klanu Mrocznego Szponu


Hrotghrar nudził się niemiłosiernie czekając na Mae. - A niech mnie, idziemy. Szkoda czasu. Spotkamy się z nią w połowie drogi. - oznajmił i ruszył w dół góry. Obejrzał się jeszcze za siebie, by upewnić się, iż koledzy podążają za nim.
 
Awatar użytkownika
Agnostos
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2259
Rejestracja: śr paź 05, 2005 9:47 pm

Re: Faeruńska Gawęda. [3.5; Gestalt]

czw gru 13, 2012 6:32 pm

Obrazek

Maeve Shalille


- W Silverymoon pojawiła się plotka, że jakoby w przełęczy coś napada na kupców. Teraz więc handlarze łączą się w wielkie karawany bo zawsze to bezpieczniej. – Orzekł spokojnie niziołek. Półork przytaknął a kobieta dodała. – A może ty coś o tym wiesz? -
- Prawdę powiedziawszy to słyszałam, że to orki napadają karawany. Ale my nie zapuszczamy się do ich mrocznych jaskiń, więc nic więcej nie wiem. Poza tym, że czasem schodzą z gór... Po czym od niechcenia dodała. - O, jakie piękne koniki! Macie tę dodatkową parę na wymianę, gdy te z przodu się zmęczą? - Zapytała tak naiwnie jak tylko była w stanie.
- Błąkały się tu po trakcje więc je przygarnęliśmy. – Odrzekła niziołczyca. – Piękne pociągowe wierzchowce. Pewnie są sierotami po napadzie tych orków. -

- Ach, teraz już rozumiem! - zakrzyknęła Maeve z autentycznym zadziwieniem - Rzeczywiście widziałam na szlaku powyżej opuszczone wozy karawany, którą musiały napaść orki. Ale ci podróżni mieli dobrą ochronę, nie tylko wybili napadających orków, ale zapuścili się do ich jaskini. Dlatego mogli zostawić na chwilę konie bez opieki. Po krótkim namyśle dodała jeszcze półszeptem z powagą. - Po drodze tutaj widziałam nawet, że byli już przy wozach... i wyglądali na bardzo złych. Mieli nawet ze sobą ogra! Najprawdziwsza prawda! Chyba lepiej będzie oddać im ich konie, albo przynajmniej zostawić tutaj, bo jeśli nie, to ja wolę nie być w pobliżu, gdy się zorientują, kto je zabrał. Pokiwała z powagą głową i przełknęła głośno ślinę.

- Źli, i były tam ogry? – Toż to pewnie ci rozbójnicy, wybili w jaskini prawdziwych kupców a teraz rabują wozy! – Rzekł niziołek i spojrzał się w stronę nadciągających jeźdźców. – Trzeba no żwawo powiedzieć o tym innym kupcom za nami. Duszku leć ich powiadomić. -
- Tak właśnie zrobię, ale radzę i tak wypuścić konie, na pewno użyli już magii wieszczącej i niechybnie będą zmierzać w ich kierunku. Jak wrócę po rozmówieniu się z tymi jeźdźcami, to mogę podprowadzić je kawałek w górę szlaku. W razie niebezpieczeństwa zawsze będę mogła szybko ulecieć w dal.
- Po cóż to? – Rzuciła niepewnie niziołczyca. – Mamy dobrą ochronę. Niech się tylko wyłonią z gór a podziurawię ich bełtami mojej kuszy. – Odrzekła z triumfem kobieta. Niziołek słysząc te słowa uśmiechnął się i rzekł pewnie. – Orkowie nie atakują w dzień.

Maeve zaczynało coraz bardziej irytować odgrywanie tej farsy. ~ Co za kurwa banda idiotów, nic tylko pozabijać ich wszystkich! - mówiła sobie w duchu, jednak nie dała niczego po sobie poznać, wciąż ciesząc innych przylepionym do twarzy słodkim uśmieszkiem. Westchnęła tylko głośno i odpowiedziała. - Dobrze, wasza odwaga dodaje mi sił. Możemy się w takim razie zaczaić na nich, a gdy zbliżą się do pozornie nieuzbrojonej karawany... zaatakujemy ich. Na pewno w miastach Marchii wyznaczono za ich głowy spore nagrody! - dodała chytrze. Jedyne, co chciała w tym momencie uzyskać, to przekonać ich do czegoś głupiego, co uzasadniłoby wybicie ich wszystkich. W im bardziej komicznych tudzież niewyjaśnionych okolicznościach, tym lepiej.

- Widzę duszku że nie znasz się bardzo na ochronie karawan. Nie po to podróżujemy blisko siebie aby tego nie wykorzystać. Musimy wrócić się do konwoju. Idź już ostrzec resztę kupców. – Rzekł niziołek i począł powoli obracać wóz w prawo.

Maeve zadała jeszcze jedno ważne pytanie: - Dla kogo pracujecie? Dla kogo towary wiezie ta karawana?
- Sami dla siebie. Jesteśmy jak i ty wolnymi istotami. – Odrzekł niziołek z nieskrywaną radością.

~Co za głupcy... pomyślała w duchu.
Po czym zaczęła odczuwać niezdrową ekscytację rozważając możliwość zabicia ich wszystkich. Ot tak, po prostu. Dla kaprysu. Całkowicie bezkarnie. Jeźdźcy ją widzieli z oddali, ale ich również zabije, a reszta karawany znajduje się zbyt daleko, aby cokolwiek dostrzec. Tak więc zgraja najemników Traubora nie zostanie powiązana z tą zbrodnią. Jej podniecenie i pragnienie zbrodni przejmowały nad nią kontrolę... czuła niemal ekstatyczne, seksualne podniecenie.

Zajrzała do środka wozu przez wycięty wcześniej otwór, jakby chciała zagadać do niziołczycy. Wypowiedziała jedno tylko słowo, którego ta druga nie zrozumiała, jednak w tym samym momencie jej ciało przeszyły spazmy bólu. Następnie Maeve wzleciała kawałek w górę i z jej palców wystrzeliła feeria barw w kierunku dwóch mężczyzn siedzących na wozie.
Jaskrawe światło wywołało otępienie wśród dwójki siedzącej na koźle, tak iż padli nieprzytomni na ziemię. Tymczasem z tyłu dobiegały przeraźliwe krzyki. Kobieta wiła się w bólu po całym wozie.

Maeve podleciała i przysiadła koło ogłuszonych mężczyzn. Dobyła kuszy niziołka i wystrzeliła bełt z małej odległości prosto w twarz półorka. Następnie wbiła w trzewia niziołka potężny miecz, choć przyszło jej to z pewnym trudem. W międzyczasie z pasją zakrzyknęła na tyły wozu. - Dałam wam szansę na wybrnięcie z tego... teraz zaś za późno. Znajcie moją łaskę i zdychajcie jak psy!

Maeve przejrzała dokładnie wnętrze wozu i ekwipunek zabitych. Wieźli ze sobą rzeczywiście jedynie jakieś lustra i meble. Mieli na sobie mistrzowsko wykonane kolczugi, jednak czarodziejka nie traciła czasu na zdejmowanie ich, i tak nie targałaby niepotrzebnie takiego ciężaru. Wzięła tylko mistrzowską kuszę, którą miała zgładzona kobieta. Choć broń była małego rozmiaru, niewątpliwie można ją było sprzedać.

Następnie, oczekując na przybycie jeźdźców, Maeve wyciągnęła nóż i rozcięła poszycie wozu z tyłu, żeby mieć wyjście awaryjne, przez które nie będzie musiała się przeciskać.

Dwójka jeźdźców zbliżyła się do wozu. Jeden z nich ubrany w lśniąca zbroję z orlim nosem, kozią bródką i świdrującymi zielonymi oczyma krzyknął pewnym głosem. – Na mocy uświęconych praw Ligi Srebrnych Magii skazuje cię wiedźmo na śmierć za napad na karawanę na trakcie kupieckim. Wyłoń się i poddaj się dobrowolnie sprawiedliwości, a czeka cię łatwa śmierć.

Z wnętrza wozu odpowiedziała mu jedynie głucha cisza.

- Tracę cierpliwość. –powiedział lakonicznie rycerz, po czym skierował swego kompana, aby wszedł do środka.
Ten, zaczął prześlizgiwać się do wnętrza wozu. W odpowiedzi usłyszał tylko przekonujący krzyk Maeve.
- Pomocy, proszę! Oni się tu wszyscy pozabijali! Zobaczcie sami! Spójrz proszę na tych dwóch na przedzie wozu, przecież widać, że się sami pozabijali! Ja próbowałam im to wyperswadować, ale oni kłócili się o podział pieniędzy.

Wchodząc do środka rycerz ujrzał zabitą niziołczyce i Meave. Zdezorientowany rzucił. – A czemuż to się zabili. Dla pieniędzy? – Słysząc to zbrojny na zewnątrz krzyknął hardo. – Nie wierz tej wiedźmie toż to jest diaboliczna magia. – Po czym podniósł swój półtoraręczny miecz i wymówił parę słów ku czci Helma.

Maeve w tym samym momencie wylatywała z tyłu wozu i jednym plugawym słowem objęła swoim zaklęciem rycerza.
Na jego twarzy pojawił się grymas bólu. Widząc jak postać wylatuje ze środka Alaryk skierował ostrze miecza w stronę Meave i nagle z broni wystrzeliła duża mroczna kula, jednak kobieta z łatwością uniknęła ataku. - Słysząc plotki o napadach myślałem że sprawcami są orki, nie spodziewałem się ciebie wiedźmo. Powiedz mi kto cię nasłał? -
- Jeśli umili ci to umieranie, to wiedz, że jestem Zwiastunem Apokalipsy. - po czym wybuchnęła śmiechem, rzuciła czar na podwładnego Alaryka i patrzyła z fascynacją jak oboje konają. Uniosła się tylko odrobinę wyżej, aby uniknąć kolejnych potencjalnie niebezpiecznych sztuczek wroga.

- Jakieś ostatnie słowa? Jeśli będziesz miły i przestaniesz się opierać przed nadchodzącą śmiercią, to może przekażę je twoim bliskim zanim i po nich śmierć wyciągnie swoją rękę? - Maeve okrutnie pogrywała sobie z cierpieniem przeciwnika, od którego nie miał on ucieczki.

Rycerz chciał jeszcze raz trafić wiedźmę ale była poza jego zasięgiem. Widząc że tchórzliwy pomiot będzie czekał na jego śmierć, pognał konia i z coraz większym bólem na twarzy począł gnać w kierunku karawany, aby powiedzieć o zasadzce. Kobieta w oddali powiodła za nim wzrokiem, by zobaczyć, jak rycerz zsuwa się z wierzchowca upadając z trzaskiem na ziemię po pokonaniu jakiegoś kilometra.

Maeve wyciągnęła jeszcze nóż i odcięła postronki trzymające zbiegłe konie na uwięzi z tyłu wozu. Uspokoiła je i schodząc ze szlaku, poprowadziła w stronę skał i zarośli. Dla pewności, od momentu rozprawienia się z rycerzykiem nie używała teraz skrzydeł, żeby nie zdradziła swojej tożsamości lotem, gdyby jednak ktoś z nadciągającej karawany dysponował iście sokolim wzrokiem.

Rzuciła ostatnie spojrzenie na miejsce straszliwej jatki niewinnych. Spoglądała na nie myśląc z dumą o swoim chorym dokonaniu.
~ Czymże jest śmierć kilku bezwartościowych kupców i ich pożal-się-bogowie ochroniarzy? Prawdziwe zwiastuny końca czasu dopiero nadejdą...

Dopiero skrywając się już na dobre za skałami i zaroślami, wzniosła się lekko ponad ziemię i powróciła do reszty najemników jak byli już blisko chwili spotkania z resztą karawany. Z kamiennym wyrazem twarzy rzekła do nich, prowadząc ze sobą parę zaginionych koni.

- Konie są gotowe do drogi. Nastąpiły jednak pewne... komplikacje, które sprawiają, że rozsądniej może być poczekać aż reszta karawany dotrze pierwsza do tego samotnego wozu na przedzie.

Miała niewinny wyraz twarzy. Aż nazbyt niewinny. Jednak wypieki na jej twarzy i błyski w oku zdradzały tajemnicę straszliwej rzezi, która zaraz miała zostać odkryta.


Ostatnio zmieniony ndz gru 16, 2012 2:29 pm przez Agnostos, łącznie zmieniany 4 razy.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Ehran
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1854
Rejestracja: pt paź 17, 2008 8:33 pm

Faeruńska Gawęda. [3.5; Gestalt]

czw gru 13, 2012 6:53 pm

Hrotghrar Brragch Gorrgoth syn Ekhratha - rzucający kości klanu Mrocznego Szponu


Ogr westchnął i podrapał się po podbródku. - Coś ty znów narobiła kobieto? - zapytał się z pewną wesołością w głosie. A może i nawet z pewną dozą zadowolenia.
-Dobra, złapmy nasze konie, a potem pojedziemy na wozie z powrotem do miasta, udając zwykłych kupców. - zaproponował.
 
Awatar użytkownika
Agnostos
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2259
Rejestracja: śr paź 05, 2005 9:47 pm

Faeruńska Gawęda. [3.5; Gestalt]

pt gru 14, 2012 10:22 am

Obrazek

Maeve Shalille


Maeve wzruszyła nonszalancko swoimi zgrabnymi ramionami i przewróciła oczami.

- Och, przecież jestem kobietą. Wzięłam sobie do serca, co powiedziałeś mi wczoraj w nocy. Nie moja wina, że jestem taka... emocjonalna. - Odpowiedziała Hrotghrarowi z udawanym wyrzutem, powstrzymując uśmiech.
 
Eugenes
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 725
Rejestracja: śr lip 21, 2010 3:11 pm

Faeruńska Gawęda. [3.5; Gestalt]

pt gru 14, 2012 7:44 pm

Dolina Silverymoon


Grupa jeszcze rano nim Meave wyruszyła na zwiad zajęła się pakowaniem skarbów do wozów. W jednym zaprzęgu schowali najcenniejsze łupy zaś do drugiego zapakowali resztę towarów takich jak sukna, elementy zastawy stołowej, przyprawy i ocalone buteli wina. Robota była monotonna i dość trudna z powodu odległości i stromej ścieżki. Korumowi raz wypadła jedna paka zlatując w przepaść a Aberona już na koniec pracy ugryzł duży szczur gdy podnosił duży płat wełny.

***


Gdy Czarodziejka nie wracała Ogr postanowił że ruszą w stronę głównego traktu zostawiając jeden wozów. Będąc już gdzieś w połowie drogi od miejsca gdzie ścieżka łączy się z traktem kupieckim napotkali zwiadowczynię. Meave od razu pochwaliła się kolejnymi morderstwami i opowiedziała ze szczegółami co się wydarzyło. Drużyna słysząc wiadomości przystanęła na chwilę. – Hrotghrar nie myślisz że twój wygląd może wzbudzić podejrzenia karawany i oskarżyć nas o rzeź? – Spytał się Aberon

***


Wozy wraz z kilkunastoma konnymi w eskorcie zbliżały się do ciała Alaryka przy którym wiernie stał jego rumak uderzając go lekko pyskiem. Siwy stary mężczyzna w lśniącym napierśniku wraz z dwoma innymi zbrojnymi zbliżył się do zmarłego. Starzec spojrzał się na rzeź przy karawanę a następnie zeskoczył z gniadego rumaka i uważnie przyjrzał się rycerzowi z wyraźnie strapioną miną. – Wiedziałem że jego fantazja kiedyś go zgubi. Ehh nie to ci było pisane Alaryku. – W tym momencie dowódca wstał i donośnym głosem rzekł w stronę dwójki podwładnych. – Zabierzcie ciało na wozy i skierujcie kogoś do Kotliny Auvana. Niech Jortheyn wyśle wici do Sundabaru o śmierci rycerza i kapłana Tyra. Jak już będą w mieście niech powiadomią sędziów i zwołają magów. Może dowiemy się kto stał za tym zabójstwem. - Następnie znów wskoczył na swoją klacz i zbliżył się do wozu bacznie się przyglądając zabitym, cała karawana stanęła tuż przed zaprzęgiem a kilku mężczyzn zeskoczyło z wozów. – Może ktoś wie czy ci nieszczęśnicy mają jakiś krewnych w pobliżu?Mówili o jakiś pociotkach w Sundabarze. – Krzyknął półelf siedzący na drewnianym dachu najbliższego wozu. Jegomość w rękach trzymał drewniane gęśle o jasno brązowym kolorze które w tym momencie nałożył na plecy aby zeskoczyć z gracją na ziemię po czym wszedł do środka wozu przebywając tam długą chwilę a następnie podszedł do niziołka i półorka leżących na koźle. – Rycerzu widzisz zostali zabici własną bronią.Tak widzę, dziwne. Aleryk zaś nie miał żadnych fizycznych obrażeń tak samo jak jego towarzysz. – Magia? -Spojrzał się zafrasowany starzec. - Tak magia i to dość potężna. - Odrzekł pieśniarz obracając na bok kolejne ciało. – Orkowe. – Nie wydaje mi się, po co by robili tu taki spektakl? – Powiedział gęślarz kierując swój wzrok z ciał na dowódcę. – No tak , zresztą te potwory nie atakują w dzień. Nienawidzą jasności słońca. – Po tych słowach mężczyzna zeskoczył z wozu poprawiając pas i instrument na plecach. – Mordowanie niewinnych drobnych kupców nie obchodziło nikogo ale śmierć kapłana Tyra na pewno zwróci uwagę Sędziów. – Ten drugi służył w świątyni Helma. – Odpowiedział na to dowódca. Słysząc to pieśniarz westchnął głęboko znów wspinając się na dach. – No to miejmy nadzieję że niechybnie złapią tego skurwysyna.


Sundabar (kilka dni wcześniej)



- Na razie bacz na zachowanie każdego. – Odrzekł krasnolud. – Z czasem dostaniesz kolejne informacje. Tymczasem to by było na tyle. Możesz już iść. – Zakończył Traubor.

***


Przez pierwsze dni niziołek nie zauważył niczego ciekawego. Większość Najemników ćwiczyło i wykonywało zlecone im zadania aby później stracić pieniądze na gorzałę i dziwki. Po pięciu dniach Fior wysłał go na targ aby przyjrzał się dwójce dość nietypowych żołdaków, blondynowi i jego kamratowi olbrzymowi będącemu potomkiem ogra. Tutaj niziołek spostrzegł że olbrzym sam wytwarza sobie broń i inne osobliwe przedmioty. Po kilku dniach Hrotghrar bo tak kazał się nazywać udał się w podróż karawaną niewielką grupą a Dio skierowano znów do ogólnego obserwowania koszar.
Ostatnio zmieniony sob gru 15, 2012 12:04 pm przez Eugenes, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Ehran
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1854
Rejestracja: pt paź 17, 2008 8:33 pm

Faeruńska Gawęda. [3.5; Gestalt]

sob gru 15, 2012 2:30 pm

Hrotghrar Brragch Gorrgoth syn Ekhratha - rzucający kości klanu Mrocznego Szponu


Hrotghrar roześmiał się gardłowo na słowa Mae.
- Oj dziewczyno. Baw się do woli, ale sprzątaj po sobie.- pouczył ją nadal rozbawiony. Jednak po chwili spoważniał i dodał:
- Ci ludzie mają paskudny nawyk do rozpalania w sobie świętego gniewu i do organizowania krucjat... Lepiej trzymać się w cieniu i nie pozostawiać za sobą zbyt wyraźnych śladów. Dzięki temu to my pozostaniemy drapieżnikiem a oni zwierzyną, a nie na odwrót. Rozumiesz co mam na myśli?.

***

- Masz rację, moja osoba może zwrócić na nas uwagę. Mogę się schować na wozie, albo... - Ogr sięgnął do swego plecaka i wyciągnął naszyjnik z świętym znakiem Lathandera oraz zwój, który rozwinął przed kolegą.
- mogę być inkwizytorem Lathandera, podróżujący z waszą karawaną. Moje złote łuski i boski znak powinien starczyć, dla bardziej dociekliwych mam pełne uprawnienia kościoła. - ogr wyszczerzył chytrze zęby.
 
Eugenes
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 725
Rejestracja: śr lip 21, 2010 3:11 pm

Faeruńska Gawęda. [3.5; Gestalt]

sob gru 15, 2012 3:16 pm

Przełęcz Silverymoon


Cały czas mnie zadziwiasz Ogrze. – Odrzekł Aberon po czym wskoczył na kozioł i popędził konie aby znów ruszyły. Po dosłownie paru minutach bohaterowie spostrzegli stojące wozy karawany i wtedy usłyszeli głośny krzyk. – Stać! Kto idzie! – Odgłos pochodził od zbrojnego poruszającego się na koniu. Mężczyzna patrzył się bacznie na najemników trzymając w górze długi miecz. Tuż za nim stał kolejny jeździec z napiętym łukiem w ręku.
 
Awatar użytkownika
Agnostos
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2259
Rejestracja: śr paź 05, 2005 9:47 pm

Faeruńska Gawęda. [3.5; Gestalt]

ndz gru 16, 2012 4:37 pm

Maeve pokiwała ze zrozumieniem głową wpatrując się z uwagą w ogra.

- Ich święty gniew stanie się tylko przyczynkiem ich zguby.

Po czym po chwili dodała z refleksją. - Ale tak samo może i być z naszą pasją. Dobrze, postaram się panować nad sobą. Ale samej dość trudno mi to przychodzi.

***

- Podoba mi się pomysł twojej bluźnierczej gierki! Słowo sługi Pana Poranka powinno zamknąć usta tym świętoszkom, na których się natkniemy.

Gdy dwójka zbrojnych wyjechała im naprzeciw, Maeve siedziała niewinnie obok ogra i czekała z zaciekawieniem, aż ten nie spacyfikuje rycerzy.
Ostatnio zmieniony ndz gru 16, 2012 6:32 pm przez Agnostos, łącznie zmieniany 2 razy.
Powód:
 
Eugenes
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 725
Rejestracja: śr lip 21, 2010 3:11 pm

Faeruńska Gawęda. [3.5; Gestalt]

ndz gru 16, 2012 5:47 pm

Przełęcz Silverymoon


Czarodziejka dokładnie się przyjrzała karawanie. Doliczyła się czterech drewnianych wozów o okutych kołach ciągniętych przez woły i konie pociągowe. W zaprzęgach siedziało po dwie osoby. Obok karawany zaś poruszało się jedenastu konnych uzbrojonych od lekkich nie krepujących ruchów skórzanych tunik po ciężkie zbroje płytowe.
 
Awatar użytkownika
Ehran
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1854
Rejestracja: pt paź 17, 2008 8:33 pm

Faeruńska Gawęda. [3.5; Gestalt]

ndz gru 16, 2012 11:45 pm

Hrotghrar Brragch Gorrgoth syn Ekhratha - rzucający kości klanu Mrocznego Szponu


- Trafne spostrzeżenie. - zauważył Hrotghrar. - I właśnie dla tego musimy się pilnować, musimy być sprytniejsi od nich. Nie wolno nam utracić kontroli, rybko. Gdyż w momencie gdy my ją tracimy, oni ją zyskują. A nawet najpotężniejsi mogą paść potykając się o własne nieroztropne uczynki. Nie wolno nam też lekceważyć tych żałosnych kreatur, gdyż raz po raz udowodnili, iż potrafią sobie poradzić ze stworzeniami o wiele potężniejszymi od siebie samych, i tak to nie jeden smoczy łeb zdobi teraz ścianę nad kominkiem jakiegoś samozwańczego bohatera. - w uwadze ogra nie było słychać jednak złości czy niechęci, raczej wesołość.

Ogr doprowadził się do względnego porządku, chowając do swych licznych mieszków kilkoro ze swych mniej apetycznie wyglądających fetyszy. Spiął swoje długie dredy skórzanym rzemykiem w kucyk . Z pewnością nadal budził dwojakie skojarzenia, miał jednak nadzieję, że ludzie bardziej skojarzą go z jednym z tych szlachetnych smoczych kreatur niż z ogrem.
Na zawołanie zbrojnego jeźdźca złoto łuski odparł
- Co tu się dzieje? Jestem inkwizytorem w służbie pana poranka, zwolnijcie drogę, gdyż pilno mi do miasta..

 
Awatar użytkownika
Agnostos
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2259
Rejestracja: śr paź 05, 2005 9:47 pm

Faeruńska Gawęda. [3.5; Gestalt]

pn gru 17, 2012 10:57 am

Obrazek

Maeve Shalille


Maeve z niewzruszenie poważnym wyrazem twarzy dodała.

- Nie kłopoczcie proszę smoczego potomka, oddanego sługi Lathandera. Już i tak jesteśmy spóźnieni.

 
Eugenes
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 725
Rejestracja: śr lip 21, 2010 3:11 pm

Faeruńska Gawęda. [3.5; Gestalt]

pn gru 17, 2012 3:18 pm

Jeździec na te słowa kiwnął do towarzysza aby schował łuk po czym sam w odpowiedzi krzyknął. – Wybacz Sir, możecie jechać.

Wozy ruszyły na pierwszym siedziała Meave wraz z półogrem zaś drugi prowadzony był przez Lothara i Traxa. Aberon tym razem zdecydował zostać w środku zaprzęgu. Najemnicy wyminęli już pierwszy i drugi wóz gdy na środku drogi stanął ciężko zbrojny starzec. Dowódca szarpnął lejce odwracając się w stronę olbrzyma i przyglądając mu się badawczo. – Niech światło Lethandera rozświetli wszelkie mroki tego świata. Powiedz mi kapłanie skąd wracacie i któż to z wami jedzie ? – Tutaj wojownik spojrzał się na Traxa. – I po co wam te kupieckie zaprzęgi?

Niedaleko Hrotghrar i reszty znajdował się wóz niziołków. Dwójka z mężczyzn wnosiła ciało do środka a kolejny stał przy koniach uspakajając zwierzęta i sprawdzając ich uprząż.
 
Awatar użytkownika
Ehran
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1854
Rejestracja: pt paź 17, 2008 8:33 pm

Faeruńska Gawęda. [3.5; Gestalt]

wt gru 18, 2012 2:13 am

Hrotghrar Brragch Gorrgoth syn Ekhratha - rzucający kości klanu Mrocznego Szponu


Ogr się nieco skrzywił widząc, że kolejny śmiałek próbuje ich zatrzymać, na całe szczęście nie nosił widocznych świetych znaków.
Zerknął badawczo na karawanę. Nie martwił się za bardzo o obsadę wozów, zapewne nie mieli, by problemu wyrżnąć ich w pień. Jednak 11 jeźdźców to co innego. Nie, ogr nie martwił się o zwycięstwo, ale był niemalże pewien, że przy takiej liczbie kilkoro zdołało, by od galopować. A z nich jedynie Mae byłaby, być może, w stanie ich dogonić. A Hrotghrar 'owi nie uśmiechała się myśl, że potem pół miasta ruszy z pochodniami na łowy.
Rzucający kości spróbował skojarzyć typowe pozdrowienia czcicieli tego dziwnego boga i odpowiedział odpowiednią frazą.
- Wybacz mi dobry człowieku, ale szczegóły mej misji nie są dla twych uszu. Jeśli nie życzysz nam źle, usuń się z drogi i daj przejechać. A błogosławieństwo pana poranku zostanie z tobą. Jeśli zaś pragniesz przeszkodzić w mej pobłogosławionej misji, spotka cię słuszny gniew boży, i własnoręcznie usunę cię z drogi.

 
Eugenes
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 725
Rejestracja: śr lip 21, 2010 3:11 pm

Faeruńska Gawęda. [3.5; Gestalt]

wt gru 18, 2012 3:10 pm

Dolina Sundabar


Słowa ogra tylko wzmogły czujność dowódcy który objechał w koło wozy po czym po dłuższej chwili ciszy rzekł. –Jedźcie. – Zaprzęgi ruszyły oddalając się od karawany wtedy to do starca przybliżył się łucznik na koniu mówiąc. – Nie uważa dowódca że grupa jest podejrzana? Zjawiła się chwilę później po tym jak dokonano tu rzezi. – Starzec kiwnął głową patrząc się na oddalające pojazdy. – Jadą w kierunku Sundabaru. Jeśli zatrzymają się w mieście to spróbuje się o nich wypytać. -

***


Drużyna cały dzień jechała mając za plecami napotkaną karawanę. Do miasta dotarli tuż po zmroku. Przy bramie już czekał jeden z ludzi Traubora kierując was do magazynu z którego wyruszaliście. Tam też spotkaliście krasnoluda wraz z dwójką zbrojnych który kiwnął wam na powitanie a następnie powiedział – I co udało się? Dużo tego zabraliście? -
Ostatnio zmieniony wt gru 18, 2012 3:11 pm przez Eugenes, łącznie zmieniany 2 razy.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Agnostos
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2259
Rejestracja: śr paź 05, 2005 9:47 pm

Faeruńska Gawęda. [3.5; Gestalt]

wt gru 18, 2012 6:09 pm

Obrazek

Maeve Shalille


Gdy tylko oddalili się na bezpieczną odległość od karawany, Maeve zapytała.

- Co robimy z łupami? Traubor chciał wszystko dla siebie, ale oczywistym jest, że należy się nam premia za ryzyko oraz pomysłowość... proponuję zostawić magiczne przedmioty i pułapki do ukrycia i spieniężenia na spokojnie, a Trauborowi oddać jego skrzynię kosztowności, rejestry handlowe i tajemniczą obwiązaną skrzynię z groźną zawartością. Co wy na to?
 
Eugenes
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 725
Rejestracja: śr lip 21, 2010 3:11 pm

Faeruńska Gawęda. [3.5; Gestalt]

śr gru 19, 2012 12:16 am

Na słowa Meave Trax nieznacznie kiwnął głową. Lothar zaś odpowiedział. – A może oddać mu tylko te tkaniny i inne mniej wartościowe rzeczy zostawiając wszelkie kosztowności dla siebie. On i tak chowa gdzieś w mieście z setkę podobnych kufrów. – Aberon nie wyłonił się ze środka wozu nie włączając się do dyskusji.

Sundabar [kilka dni wcześniej]


Strażnicy którzy znajdowali się na warcie byli małomówni oprócz jednego krasnoluda który nieustannie klnął lekko podpity. Raz nawet zaczął walić w drzwi wrzeszcząc aby go wpuścić bo chciałby się dowiedzieć czemu niemal co noc ma tu stać w tym syfie i smrodzie.

Tymczasem duch z nudów zaczął zwiedzać swoje nowe lokum z dnia na dzień zapuszczając się coraz dalej w głąb tuneli.

Po pięciu dniach od rozpoczęcia pracy Shiv pozwalając sobie na jedną taką dłuższą wycieczkę usłyszał stłumione krzyki z południa. Zaciekawiony skierował się w tą stronę i zauważył tam dwóch mężczyzn. Jeden z nich był nagi i znaczne wyższy od drugiego. Jego ciało pokrywały duże ciemnozielone plamy zrogowaciałej skóry. Trzymał on w mocnym uścisku drugiego który z trudem oddychał i w pewnym momencie uderzył głową swojej ofiary o ścianę wrzucając ją później do kanału.
Na twarzy postaci pojawił się grymas bólu i nagle jego ciało zaczęło ulegać deformacji, z okolic kręgosłupa zaczął wyrastać mu ogon a jego twarz poczęła wydłużać się ukazując nowe rzędy kłów. Po dłuższej chwili istota przybrała kształt krokodyla który wskoczył do cieczy łapiąc pyskiem za unoszące się ciało i znikając głębi.
Ostatnio zmieniony śr gru 19, 2012 12:17 am przez Eugenes, łącznie zmieniany 2 razy.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Agnostos
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2259
Rejestracja: śr paź 05, 2005 9:47 pm

Faeruńska Gawęda. [3.5; Gestalt]

śr gru 19, 2012 11:04 am

Maeve Shalille

Maeve pokręciła głowa.

- Nie ma sensu ryzykować dla jednej skrzynki kosztowności. Bierzemy dla siebie wszystkie magiczne przedmioty, Traubor nie udowodni nam, że pochodzą z jaskini orków. Oddamy mu skrzynię z kosztownościami i skradzione towary kupieckie, ot co.

Następnie Maeve zasugerowała, że wraz z ogrem zaopiekują się przedmiotami i spieniężą je za jakiś czas, aby Traubor nie nabrał jakichś podejrzeń, jeśli dowie się, że zaraz po powrocie dokonują nagle wielu transakcji na lokalnym rynku.
 
Altaris
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1175
Rejestracja: ndz paź 05, 2008 4:24 pm

Re: Faeruńska Gawęda. [3.5; Gestalt]

śr gru 19, 2012 10:11 pm

Shiv

~No ładnie, to może być ciekawe... - krótka myśl zagościła w jego głowie. W końcu coś się działo. Eteryczny podążył za zmiennokształtnym próbując wygrzebać w pamięci czym dokładnie mógł być...
~Likantrop? A może jakiś inny typ istoty? Hm... - myślał intensywnie śledząc gada, który wlókł swoją ofiarę ~ Może dzięki temu znajdę jakiś jego słaby punkt...
Oczywiście zawsze Shiv mógł po prostu użyć swojej mocy by wysysać powoli życie z istoty,, ale warto mieć informacje na przyszłość.

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości