Mnie nigdy nie pociągały postaci całkowicie złe; robię albo lekko naiwnych idealistów, albo mruków, którzy z ostentacyjną miną i piętnastominutowym kazaniem jednak podejmują decyzję wspaniałomyślną. Nie pojmuję tej fascynacji, nie wiem, może ktoś mnie oświeci, ktoś, kto grywa draniami...? Bo może tracę naprawdę kawał dobrej zabawy, sama o tym nie wiedząc?
Zależy od gracza, ale jest kilka szkół filozofii na tentemat:
1) Jedni po prostu chcą sie wyszumieć. Nerd wracający z 10-godzinnej zmiany, jedzie zatłoczonym autobusem wspominając jak to dziewczyna go rzuciła/nie posiada takowej albo jak to pensji starcza mu ledwie do końca miesiąca a nowy omnibus z Batmanem taki drogi, dociera na sesje i ma okazje grać awatarem o fizys conana, nosić kolce na pelerynie i zmiatać cale wioski z powierzchni ziemi kulami ognia. W odróżnieniu od jakichś 3% ludzi po takim dniu raczej woli sobie ulżyć robiąc to co po cichu zawsze miałby ochotę robić gdyby a) miał siłę b) nie bał sie konsekwencji ze strony/otoczenia/bliskich/władz c)tego, że ktos go zabije. Tak naprawdę.
Wszyscy wiemy w glebi serca, że pomagać staruszce przejśc przez zatłoczona jezdnię jest przyjemne. Ale wepchnięcie jej tam i słyszenie tego TRACH <plat> jest jeszcze przyjemniejsze (coś w ten deseń)
2) Ci z kolei uważają, że bycie wspaniałomyślne...nie jest fajne. Ot wydymać kogoś i patrzeć jak szuka ostatniego grosza na który ciężko tyrał tygodniami aby kupić lekarstwo dla chorej żony i wykarmić dziatki, podczas gdy sakiewka z owym groszem podrzucana i łapana przez naszego drużynowego rogue'a który już myśli, śmiejąc się perliście, ile dobrego wina i chętnych półelfek owy mieszek mu kupi. Ot, jedni lubią robić dobre rzeczy inni...dobre dla nich. Dobro/zło to dychotomia dla nich prymitywna bo ważne jest tylko to co dobre dla mnie? Joshua z naprzeciwka? No niby podrzyna gardła miejscowym kurtyzanom i widziałem jak zabił w zaułku jakiegoś kapłana, ale słyszałeś jakie opowiada przezabawne dowcipy? I w tawernie zawsze stawia kolejkę, a tydzien temu to nawet pomagał mi założyć szwy na skaleczona rękę. Joshua jest klawym gościem, nie wiem co od niego chcecie...
3) Przeciwieństwa i ciekawość. Większość ludzi uważa się za dobrych obywateli. Ergo raczej czynią tak by nikogo nie krzywdzić. Codziennie. Przez większość życia. A tutaj dostajesz grę w której możesz robić co chcesz. Możesz być...niegrzecznym? Ot, zło staje się ciekawostką "co by było jakbym zabił tego wkurzającego sąsiada który jest ordynarny" albo "zamiast dawać datki na biednych i kalekich pobił wolontariusza i zabrał utarg dla siebie". Niegroźna przygoda w której uprawiasz dzień na opak w świecie fantastyki.
Jak mi się więcej przypomni to nie omieszkam napisać.
Aha, zapomniałbym... musisz jeszcze doliczyć przypadki które mogą być "socjopatami w szafie" i w grach dawać upust swoim wypaczeniom, bez groźby kary. Albo 14-latków chcących być mrooocznymi outsiderami bez przyjaciół...bo nie maja przyjaciół. W każdej z tych grup zdarzają się takie wypaczenia.
Może w przyszłym poście/notce blogowej opisze jak to jest grac funkcjonującym w społeczeństwie PZ/NZ bohaterem? Hmm