Oczywiście zgadzam sie z Tobą Lgaard. U mnie (póki co) MN tez wygląda klasycznie, choć jak każdy chyba MG pozmieniałem co nieco pod siebie i graczy.
Jednak nie daje mi spokoju to, że świat jest tam taki czarno-biały. Owszem wśród ludzi jest zróżnicowanie, źli, dobrzy, obojętni, walczący, poddani etc. a u Krasnoludów wszystko pod jeden mianownik. Tzn. 100% populacji jest dobra. 100% populacji myśli i robi tak samo. Toż to nawet w ujęciu statystycznym jest mało realne. A gdzie te ułamki procent, które są inne?
Ale faktycznie. Przejście, samo z siebie, jakiegoś krasnoluda na stronę Cienia to był y przypadek ekstremalnie rzadki. Podobnie jak "dobre" orki, o których wspomniałeś. Dlatego ja myślę sobie, iż takie Karasnoludy Cienia nie mogły by być złe z natury czy z wyboru ale złe z przymusu.
Ja widział bym to tak. Izrador od 100 lat próbuje złamać opór Fey. Co by nie mówić nie idzie mu to najlepiej. Dlatego też jak napisano w podręczniku, osobiście objawił sie w Theros Obsidia, gdzie ostro potraktował Królów Nocy za niepowodzenie w walce z Fey.
Izrador nie jest jednak ani szalony ani tym bardziej bezmyślny. To, że zalewa góry i lasy potokami orków nie przynosi oczekiwanego rezultatu. I on to dostrzega. Dostrzegł już prawie pół wieku temu, gdy ludzie upadali pod butami jego armii, a Fey trwały. Już wtedy postanowił działać. Przez lata jego plugawa siła wkradała się w mury i sztolnie osamotnionej warowni na północy. Powoli opanowywała serca i dusze walecznego i szlachetnego klanu. W umysłach starszych klanu malowała obrazy ostatecznej zagłady, a w umysłach młodych wizje szansy na ocalenie życia i honoru. I tak doszło do krwawego buntu i bratobójczej walki. Synowie wystąpili przeciw ojcom i mury Karkhaz Etin - Szarej Twierdzy spłynęły krwią. Klan przestał istnieć, a Ci co zostali założyli nowy. Wkrótce też pod wrotami pojawili się posłańcy. Legaci, których jadowite słowa podsyciły ogień, tlący się już od lat w sercach zdeprawowanych krasnoludów. Pod ich doradztwem, krasnoludy całkowicie zatraciły się i oddały w służbę Cienia. Tak narodziła się legenda o Krasnoludach Cienia z Szarej Twierdzy.
To taka historyjka wymyślona na freestyle`u. Chodzi mi o to, że deprawacja i powstanie Fey służących Izradorowi były celowe i zamierzone. Wiedział on bowiem, że potrzebuje czegoś nowego by przyspieszyć swój pochód ku zwycięstwu. Wiedza, umiejętności i pomoc zdradzieckiego klanu są wielce przydatne w jego wojnie w Kaladrunach. No i wspomniane przez Ciebie działanie propagandowe i psychologiczne nie pozostaje bez znaczenia. A może nawet jest wazniejsze niż sama, fizyczna pomoc.
To, że Izrador ma moc i jest na tyle przebiegły aby zawładnąć umysłami i duszami innych pokazuje jaskrawo przykład Królów Nocy. Sądzę więc, że uczynienie tego samego z jednym, odosobnionym klanem nie przekracza jego umiejętności ani mocy.
Edit:
Znalazłem o elfach służących Cieniowi. Ich opis znajduje się w City of Shadow. Poniżej cytuję mały fragment tekstu:
"One of Izrador’s most prized military units, the
Blackwood Company consists of his most corrupt and
evil servants—a full thousand corrupted elves of various
nationalities, all taken by the darkness and dedicated to
the dark god’s service. This group is housed in a squat
black keep that was originally headquarters for the city
guard of Highwall. It has been extensively expanded
and strengthened until it bears little resemblance to its
original design."W dalszej części jest opis jednostek, przywódców i tego czym zajmuje się Blackwood Company. Ciekawe jest to, że mimo, iż głównie są to siły bojowe to:
"The company includes wizards, legates, and
other spellcasters as auxiliaries, assigned to units as needed."
Jeśli ktoś ma dostęp do tego dodatku to polecam przeczytać rozdziały o Blackwood Company. Rzuca to nowy obraz na oblicze Eredane i sprawia, że patrzy się na Fey nieco inaczej. Nie są one takie "krystaliczne" jak by można sądzić po przeczytaniu podstawki i tym bardziej mnie przekonuje do tego, ze skoro z elfami Izrador sobie poradził to czemu nie zastosować czegoś podobnego w stosunku do krasnoludów.