fairhaven pisze:ak duży jest wpływ gaijinów na rokugańską kulturę przy tym układzie "wyspa"? Jak częste są sprowadzane od nich przedmioty? Czy aby napewno nie ma broni palnej? Jak owe wynalazki wpływają na rokugańską kulturę? Czy nie ma (jak było w Japonii) grupy myślicieli zafascynowanych odkryciami gaijinów? Nie ma jakiś szkół?
Tu proponuję przyjąć sytuację analogiczną do tej z realnej Japonii. Jeden port, a w nim parę żaglowców co jakiś czas - to niewiele. Dość dużo, by kupcy się wzbogacili, za mało aby wpływać na świat. Broń palna z całą pewnością jest, ale nikt się do niej nie przyzna. Sądzę, że Kolat byłby świetnym odbiorcą tej broni. Kwestia szkół itp. - to chyba kwestia uznania MG. U mnie takowych nie ma, ale jeśli jakiemuś Mg da to pomysł na sesje, to niech śmiało tworzy. Szkół walki gajinów nie ma, bo sami gajini takich szkół nie posiadaja
fairhaven pisze:Poza tym, taka wyspa siłą rzeczy nie pozostałaby długo w rękach Modliszek - czyżby Skorpiony czy Żurawie nie chciały położyć rąk na sprowadzanych skarbach? No, chyba że wyłączność zagwarantowałby Modliszkom Cesarz? Jaki jednak interes miałby Syn Słońca w wydawaniu takiego edyktu?
Sądzę, że nie doceniasz Modliszki. To bardzo bogaty klan, na dodatek liczny, który ma najsilniejszą flotę. Żuraw, gdyby chciał militarnie podbić wyspy nie miałby szans na zwycięstwo. Skorpion militarnie szans nie ma wogóle, bo brak mu dostępu do morza, więc floty pewniekiem nie posiada
Poza tym - dlaczego Żuraw, lub Skorpion mieliby się brudzić współpracą z gajinami? Żuraw jest zamknięty na wpływy obcych kultur (wogóle to banda egocentryków
), a Skorpion nie musi podbijać, aby mieć kontorolę nad towarami gajinów.
Cesarz zaś - pamiętajmy, ze często Hantei jest marionetką. Ale załóżmy, ze tak nie jesst i wydał edykt w pełni świadomie.
Prawdopodobnie jest mu na rękę, że sprawy gajinów załatwia się poza stałym lądem Rokuganu. Poza tym, dzięki temu może mieć pewien wgląd na sprawę gajińską (bardzo mądre podejście), nie otwierając dla nich Rokuganu.
fairhaven pisze:Wracając zatem do głównego watku - wprowadzenie gaijinów oznacza wiele zmian, z których nie które można z powodzeniem nazwać rewolucyjnymi. Owszem, można wprowadzić parę modyfikacji (nie tak dominująca pozycja gaijinów, inny ich charakter) - jednak rodzi to nową falę trudności.
Europejczycy mieli znikomy wpływ na Japonię w okresie na któym się wzoruję. Zmiany zatem nie będą tak rewolucyjne, bo jak rewolucyjne może być pojawienie się 100 ton sukna w skali całego kraju? To tylko kilka okrętów, one nie sprowadzają literatury i nikt nie wtłacza Rokugańczykom do głowy Konopnickiej
fairhaven pisze:Poza tym - deem ma rację - nie każdego bawi kolejny odcinek z cyklu zderzenia się kultur, tym bardziej, że owo zderzenia szybko może nam się wymknąć spod kontroli.
To czy Deem ma rację, czy nie zależy od punktu widzenia. Jednemu nie pasuje gra po stronie Krain Cienia, a innemu gajinowie. Właśnie dlatego fajnie, że Wick z uporem maniaka tłumaczy "to Wasz Rokugan, zróbcie z nim co chcecie". Podoba mi się takie podejście, bo każdy moze sobie bardziej dopasować do swych preferencji grę.
Zresztą, to nie musi być zderzenie kultur, gdzie Rokugańczycy zaczną czytać Goethego, a gajinowie zakochają się w Haiku.
Wiecie po czym poznaje się dobry scenariusz do L5K? Po tym, ze jak wywali sie z niego Japońską kulturę i przerobi na zwykłego fantaziaka, to wciąż się broni. Bo to oznacza, ze ma sensowną akcję. Podczas gdy wiele scenariuszy do L5K ma za zadanie jedynie epatowanie japońskością, podczas gdy lezą fabularnie.
Dlatego lubię i prowadzę scenariusze Morfa - są klimatyczne, ale oprócz tego wiele się w nich dzieje. Jeden jego scenariusz dzieje się na wyspach Modliszki podczas gdy w tle Rokugańczycy wojują z gajinami. Nie ma zetknięcia kultur, ale finał tej przygody, właśnie dzięki gajinom jest bardzo dynamiczny i ciekawy.
fairhaven pisze:tym bardziej, że owo zderzenia szybko może nam się wymknąć spod kontroli.
Je jestem MG mojego Rokuganu. Mi się nic spod kontroli nigdy nie wyrywa
Nie jeśli idzie o wydarzenia globalnie istotne