sob wrz 27, 2003 10:26 pm
BRZEG NIESKONCZONOSCI
<br />
<br />'...Dawno, dawno temu...gdy jeszcze zeglowalem po Zachodnich Morzach, zdarzylo sie, ze okret nasz pognany przez potworna burze dotarl do Archipelagu Pazura. Jak wam wiadomo, wyspy archipelagu stanowia ostatnia granice... Dalej sa tylko wody Lazurowego Oceanu. Wody z ktorych sie nie powraca.
<br />...Zyczeniem Quarfiena bylo, iz okret nasz rozbil sie na skalach otaczajacych mala porosnieta gestym lasem wysepke. Przezylo nas zaledwie pieciu. Moze powinienem rzec, az pieciu... bowiem nigdy w swym dlugim zyciu nie widzialem tak potwornego gniewu demonow morza.
<br />...Ku naszemu zaskoczeniu wyspa byla zamieszkana. Na polnocnym brzegu znalezlismy niewielka rybacka wioske. Moze z dwadziescia chat. Coz mowie, chat? Bardziej to przypominalo szalasy w napredce sklecione ku ochronie przed deszczem.
<br />...Lecz to co znajdowalo sie w owych szalasach przeszlo nasze wszelkie wyobrazenia. W brudzie walaly sie cenne i niezwykle przedmioty, zarowno z ziem nam dobrze znanych jak i takich, ktorych przysiegam na gniew Kovnira, w zadnym porcie tego swiata nie uswiadczysz. Zloto, klejnoty, niezwykle napitki, wszystko to w rekach wiesniakow...
<br />...Nasze serca zabily mocniej...'Moze ci tutaj maja wlasny statek. Moze jest nadzieje powrotu do domu?'.
<br />...Wezwalismy do siebie ich przywodce, ktory cokolwiek mowil jezykiem alvamaru i dlaej dopytywac sie o statek, kupcow i skarby zgromadzone na tej wyspie. Milczal. Milczal gdy urznelismy mu palec, milczal gdy wylupilismy mu oko. Gdy kapitan nakazal zatloc jego syna, zawyl jak pies i skomlac o darowanie zycia zaczal bredzic o czyms co nazywal Brzegiem Nieskonczonosci. Ktoz by dal wiare w takie chlopskie historyjki. Ostatnim okrzykiem wiesniaka byla klatwa. 'Brzeg Nieskonczonosci nas pomsci' wrzeszczal gdy obdzieralismy go ze skory.
<br />...Wiocha poszla z dymem. Zebrane skarby zaladowalismy na lodki, lecz tuz przed wyplynieciem zerwal sie kolejny sztorm. Coz robic. Schronilismy sie w glebi lasu oczekujac na koniec burzy.
<br />...Lecz gdy przyszla noc...Najpierw, uslyszelismy granie rogow, jakby jakis mozny pan wyruszyl na polowanie. Potem ujadanie psow i tentent kopyt rozdarl cisze nocy.
<br />...Pierwszy umarl Kobrak Rudobrody. Nie wiedzielismy skad przyleciala srebrna strzala, ktora przebila jego gardlo. Bosman upadl drugi wyjac z bolu, gdy kolejna strzala utkwila w jego nodze. Kapitan swoim zwyczajem wyzwal niewidzialnego wroga do walki lecz, jedyna odpowiedzia bylo wycie psow.
<br />...Nazwijcie mnie tchorzem, ale w tej sytuacji uznalem,ze czas zajac sie swym zyciem i dalem noge. Za mna rozpetala sie walka. Uslyszalem granie rogow, dojrzalem jeszcze wielkie srebrnoszare psy rzucajace sie na mych bylych kamratow.
<br />...Przedzieralem sie przez dziki las nawet nie probujac zacierac sladow. Moja jedyna szansa bylo morze. Tam gdzie czekaja lodzie.
<br />...Coz, nie wiem czyja przekleta magia sprawila, ze tuz przed switem, wyczerpany dotarlem wreszcie do krawedzi lasu.
<br />...Stalem na wysokim klifie, ponad trzydziesci metrow nad powierzchnia wody. Za mna znow odezwalo sie wycie psow gonczych. Wbrew moim nadziejom lowy sie nie skonczyly. Lecz coz mialem robic. Z jednej strony bezlitosny lowca, a z drugiej... No, wlasnie... z drugiej strony rozposcieraly sie szmaragdowe wody oceanu. Tafla wody gladka niczym powiezchnia lustra. Gdzieniegdzie dostrzec mozna bylo wiryjace klebowiska mgiel... ale najciekawsze krylo sie tuz pod powierzchnia. W pierwszych promineniach slonca, ujrzalem obrazy.... setki nieustannie zmieniajacych sie scen, krajobrazow, portretow. Widzialem odchlanie piekiel, ktore w jednej chwili zmienialy sie w marmurowe palace. Widzialem okrety przeplywajace prze mgle...Wreszcie zobaczylem moj dom, gdzie moj ojczym, tfu, harowal na roli.
<br />...Psy pojawily sie na brzegu lasu. Potezne brytany o paszczach pokrytych krwia. Szly wolno, jakby oczekujac rozkazu. Po chwili z lasu wyszedl demon...Wyzszy niz kazdy z ludzi, smukly niczym maszty elfich zaglowcow. Odziany w srebro i biel. Wydawolo sie, ze las, tak mi wrogi, jemu ustepowal z drogi, by tylko nie dotknac jego szat.
<br />...Istota twarz miala ukryta w cieniu kaptura, tako nie opisze ci niczego poza tymi zimnymi oczyma, ktorych blask dostrzec moglem nawet z tak znacznej odleglosci.
<br />...Nie wiem czy byl uzbrojony. Nie czekalem. W obliczu takiego horroru nie mysli sie o walce. Co innego stanac twarza w twarz z czlowiekiem, a co innego walczyc z demonem.
<br />...Zmowilem krotka modlitwe do Quarfiena i skoczylem w ton oceanu...
<br />...Woda byla chlodna... miekka, tak przyjemnie usypiajaca...
<br />...Obudzilem sie na srodku pustyni Gish Davran...z 2ooo km od Archipelagu Pazura...
<br />... Smiejesz sie? Nie wierzysz mi? Ty lachudro, fircyku... s**daj stad zanim cie psami nie poszczuje... Chciales opowiesci o dziwnym miejscu, to masz...'
<br /> -opowiesc Ketisa z Bjavard, pirata
<br />
<br />Ciezko powiedziec gdzie dokladnie lezy Brzeg Nieskonczonosci. Jest to miejsce, ktore nigdy nie zostalo zaznaczone na zadnej z map. Wielu zeglazy zgadza sie jednak, ze jest to najdalej na zachod wysunieta wyspa Kelamtei.
<br />Ci, ktorzy dotarli tam (lub twierdza, ze tak sie stalo) i przetrwali, opisuja owa wyspe, jako niwielka skale, porosnieta gestym ,starym lasem, otoczona pierscieniem raf. Jedynym miejscem w ktorym od biedy mozna zacumowac lodz, jest kamienista plaza, przy ktorej na skraju lasu leza pozostalosci niewielkiej wioski. Zeglaze powiadaja, ze wioska owa noca powraca odkrywajac przed podroznymi straszliwe sceny przeszlosci. Co gorsza, ci ktorzy nocowali w owym miejscu podobno stali sie czescia tej historii i zgineli straszliwa smiercia...
<br />Mimo to wioska owa nadal neci skarbami, ktore wedlug legendy Ketisa z Bjavard nadal leza w ruinach chat.
<br />Ci ktorzy, wkroczyli glebiej w las opowiadaja o straszliwym lowcy, krazacym w kniei i polujacym na zastep duchow. Towarzysza mu cztery goncze psy, ktore nigdy nie traca tropu zywej istoty.
<br />Ponoc Lowca ignoruje tych, ktorzy krocza sciezka dobra i prawa, lecz bezlitosnie sciga tych, ktorzy w swym zyciu popelnili jakies zbrodnie.
<br />Ci ktorzy probuja stawic czola Lowcy, zazwyczaj dolaczaja do korowodu duchow.
<br />Co gorsza, gdy jakakolwiek lodz probuje opuscic wyspe, natychmiast zrywa sie sztorm, ktory uniemozliwia odplyniecie.
<br />Mowi sie, ze jedynym sposobem na ucieczke z wyspy jest skok w morskie odmenty, tam gdzie ocean jest zawsze spokojny. Gdzie pojawiaja sie obrazy roznych miejsc. Tam gdzie czasami, morze wyrzuca na rafy skarby z najrozniejszych miejsc. Zazwyczaj sa to rzeczy niezwykle cenne, czesto przeklete przez ich poprzednich wlascicieli, ktore zostaly wrzucone do morza by nikt nigdy z nich nie korzystal.
<br />Nigdy nie wiesz gdzie wyladujesz. Czy bedzie to pustynia (Jedna z opowiesci mowi o kupcu, ktory starajac sie skrocic droge wplynal na wody otaczajace Brzeg Nieskonczonosci i w jednej chwili jego statek wyladowal na pustyni Gish Davran gdzie do dzis przebywa), czy twoj rodzinny dom, czy tez otchlan piekla. Nikt nie porafi tego kontrolowac.
<br />Wydaje sie, ze ocean bywa laskawy tylko dla tych o czystym, niewinnym sercu. Ci nieliczni bowiem pojawiaja sie najczesciej w miejscu, do ktorego najbardziej tesknia...
<br />
<br />ps. przepraszam za chaos i brak polskich znakow...