Zrodzony z fantastyki

 
Adi Cherryson
Wyróżniony
Wyróżniony
Posty: 567
Rejestracja: ndz paź 20, 2002 1:47 am

Krzy¿e na Via Appia

śr sty 07, 2004 1:39 am

U³o¿yli¶my cia³a napastników w rowie i ruszyli¶my dalej. <br />- Ostatnio takie napady s± coraz czêstsze – rzek³em do Prokonsula – coraz wiêcej niewolników umyka w lasy i tworzy bandy niepokoj±ce podró¿nych oraz oddalone wiejskie posiad³o¶ci. Czy nie my¶lisz, ¿e czas podj±æ jakie¶ kroki? <br />- Ha! Gladiatorzy w ludus gadali, ¿e wystarczy jaki¶ dobry przywódca, aby wywo³aæ powszechny bunt – zauwa¿y³ Coen – chêtnie siê przy³±cz± i wysiek± naszych legionistów. <br />- Wiem o tym – g³os Darkoniusa by³ powa¿ny – ale niewiele mogê zrobiæ. Sulla trzyma w³adzê nad armi± w swoich rêkach. Mnie zosta³y tylko „Or³y”, ale oni musz± pilnowaæ granicy z barbarzyñcami. <br />- Zatem kto pilnuje porz±dku w naszej Republice? <br />- Nasi bogowie i prawo rzymskie, Adiniusie...(*) <br /> <br />Niewiele dalej od pomnika Basiliusa, w po³owie drogi miêdzy miejscowo¶ci± zwan± Tarracina a Porta Capena, znajduje siê pierwszy zajazd przy Via Appia. Jest tu tak¿e niewielka stanica wojskowa, gdzie kurierzy mog± wymieniæ konie. Obecno¶æ ¿o³nierzy zapewnia bezpieczeñstwo w okolicy, a kuchnia gospody s³ynie z niezwyk³ych potraw. <br />Idealne miejsce na nocleg i posi³ek. Nazwijmy go „Raj Satyra”. <br /> <br />Gdy dotarli¶my tam o trzeciej godzinie nocy, gospoda by³a pe³na go¶ci. Musieli¶my zaczekaæ chwilê, aby obs³uga wynios³a kilku z nich zanadto ufaj±cych Bachusowi i zaprowadzono nas do zwolnionego sto³u. Niestety nocleg mo¿liwy by³ tylko we wspólnej sali, ale jak nas zapewni³a mi³a m³oda s³u¿ka, sienniki codzienne s± czyszczone greckim pachnid³em zabijaj±cym pch³y i wszelkie robactwo. Dlatego kosztuj± dwa razy dro¿ej, ni¿ zwykle. <br /> <br />Przysz³a kolej na zamawianie dañ. Niewolnica poleca³a niezwyk³e ozory wo³owe z czarnymi oliwkami i wino kampañskie. <br />- Dlaczego s± tak niezwyk³e? - zapyta³em. <br />- Nasz kucharz sprowadza je wy³±cznie znad najdalszych terenów nad rzek± zwan± Nil. Tamtejsze byd³o pasie siê w ¿arze s³oñca przez ca³y rok. Jêzyk wo³a ma mniej pêcherzy i jest bardziej miêkki. Ozory s± wk³adane do beczek z sol±, winem i oliw± i posypywane jak±¶ przypraw±, sprowadzan± z dalekich krain na wschodzie. Dwa ziarenka s± dro¿sze ni¿ miecz. Gdy beczki do nas dotr±, Hircjusz, kucharz obiera jêzyki z b³ony i moczy dwa dni w kozim mleku. Potem gotuje w wywarze z czosnku, przed podaniem na stó³ skrapia sokiem z zielonej limonki i dodaje czarnych oliwek... <br />Widz±c rozkosz maluj±c± siê na twarzach towarzyszy, zamówi³em trzy podwójne porcje oraz mleko dla Coena i skierowa³em wzrok na sakiewkê Prokonsula. <br /> <br />Sakiewka okaza³a siê warta mej uwagi, a ozory z Egiptu i kampañskie wino godne podniebienia. Natomiast skropione pachnid³ami sienniki by³y równe zapchlone, jak ka¿de inne, które napotka³em w swoich podró¿ach. <br /> <br />O pierwszej godzinie dnia opu¶cili¶my „Raj Satyra” udaj±c siê dalej na po³udnie. Nie pomnê ju¿ wielu dni tej podró¿y, noclegów i posi³ków, ale pamiêtam okrzyk Coena, gdy zza kolejnej góry zobaczy³ Brundyzjum: <br />- Widzê jakie¶ miasto i wielki port Adiniusie! <br /> <br />Spojrza³em na panoramê: <br />Panorama portu <br /> <br />Z lotu ptaka <br />Zachód s³oñca <br />Sztorm <br /> <br /> <br /> <br />*** <br /> <br />(*) Niestety bogowie i prawo to za ma³o. <br /> <br />Spartakus. Mit o wolno¶ci. <br /> <br />Powstanie gladiatorów i niewolników mia³o miejsce ju¿ osiem lat pó¼niej (73 rok pne). Zaczê³o siê w ludus prowadzonym przez lanistê Lentulusa Batiatesa w Kapui. Kilkudziesiêciu gladiatorów opanowa³o najpierw kuchniê, gdzie uzbroili siê w no¿e, tasaki, ro¿na i z tym „orê¿em” zdo³ali pokonaæ stra¿ników i wydostaæ siê z ludus. Fortuna im sprzyja³a bowiem na ulicach Kapui napotkali podobno wozy wioz±ce broñ do innej szko³y. Ukryli siê nastêpnie w kraterze Wezuwiusza i rozgromili ¶cigaj±cych ich legionistów, zdobywaj±c prawdziwe wojenne wyposa¿enie. <br /> <br />Wybrali przywódców: Oenomausa i Kriksusa z Galii oraz Spartakusa z Tracji. Ten ostatni okaza³ siê niezwyk³ym i charyzmatycznym przywódc±, a tak¿e niez³ym taktykiem. Tak opisuje go Plutarch w „?ywocie Krassusa”: <br /> <br />„Spartakus by³ Trakiem nale¿±cym do jednego z plemion koczowniczych i odznacza³ siê nie tylko mêstwem i wielk± si³± fizyczn±, ale tak¿e, czego trudno siê by³o po nim spodziewaæ, znaj±c jego pochodzenie, cz³owiekiem niezwykle inteligentnym i wykszta³conym, przypominaj±cym bardziej Greka ni¿ Traka. Mówi±, ¿e kiedy po raz pierwszy przywieziono go do Rzymu na sprzeda¿, gdy spa³, wokó³ jego g³owy owin±æ mia³ siê w±¿, a jego ¿ona nale¿±ca do tego samego co on plemienia, która wieszczy³a ogarniêta dionizyjskim sza³em, wyt³umaczy³a ów znak jako zapowied¼, ¿e otrzyma on wielk± i straszn± si³ê, która doprowadzi do nieszczê¶cia. Ta kobieta bra³a udzia³ w jego ucieczce i potem mieszka³a razem z nim.” <br /> <br />Pierwsze uderzenie na kryjówkê buntowników nie powiod³o siê. Trzy tysi±ce legionistów pod wodz± Klaudiusza Glabera zosta³o pokonanych na stokach Wezuwiusza. <br /> <br />A. Baker pisze: <br />„Wkrótce oddzia³ buntowników Spartakusa powiêkszy³ siê o setki, potem tysi±ce i dziesi±tki tysiêcy nowych rekrutów. Po kilku starciach z oddzia³ami rzymskimi, z których Spartakus wyszed³ zwyciêsko, buntownicy podjêli decyzjê o skierowaniu siê na pó³noc. (...) Wed³ug Plutarcha zamiarem Spartakusa by³o przedostanie siê przez Alpy do Galii, a potem do Tracji.” <br /> <br />Dosz³o do roz³amu i Kriksus od³±czy³ siê od Spartakusa. Nastêpnego roku (72 pne)zamiast ruszyæ za Alpy, wróci³ wspomagaæ Kriksusa. Odniós³ szereg zwyciêstw, ale coraz bardziej oddala³ siê na po³udnie. Plutarch wspomina o jego planach zawarcia przymierza z piratami: <br /> <br />„Ko³o cie¶niny (sycylijskiej) natkn±³ siê na kilka statków pirackich z Cylicji i powzi±³ plan przetransportowania dwóch tysiêcy ludzi na Sycyliê i zajêcia wyspy; móg³by wówczas, jak s±dzi³ wznie¶æ tam kolejny bunt niewolników (...) Jednak Cylicyjczycy, przystawszy na jego propozycje i przyj±wszy od niego podarunki, nie dotrzymali obietnicy i odp³ynêli.” <br /> <br />Jego buntownicy byli ju¿ wtedy otoczeni przez legiony Marka Licyniusza Krassusa. Próbowa³ przebiæ siê do Brundyzjum, ale zosta³ powstrzymany. Zgin±³ mê¿nie na polu walki. <br /> <br />„Po ¶mierci Spartakusa szybko wytropiono resztki jego wojowników i okrutnie ukarano dla przyk³adu. Krassus kaza³ ukrzy¿owaæ wzd³u¿ Via Appia sze¶æ tysiêcy pojmanych buntowników jako ostrze¿enie i przestrogê. <br />Bunt Spartakusa by³ jedynym buntem gladiatorów, który trwa³ d³u¿ej ni¿ kilka dni. Chocia¿ pocz±tkowo Rzymianie wpadli w panikê, szybko zdo³ali podj±æ stosowne kroki uniemo¿liwiaj±ce powtórzenie siê podobnych wypadków. W szko³ach wprowadzono drakoñsk± dyscyplinê, wzmocniono nadzór, a zbrojowni strzeg³y dodatkowe stra¿e. W tych okoliczno¶ciach wszelkie bunty t³umiono w zarodku. Rzymianie tak bardzo wierzyli w skuteczno¶æ podjêtych ¶rodków, ¿e nie obawiali siê obecno¶ci szkó³ gladiatorów w samym centrum miasta. Spartakus, choæ pamiêtano o nim, nied³ugo budzi³ w Rzymianach strach.” <br /> <br />Adi
 
Awatar użytkownika
Aragathor Roaringflame
Wyróżniony
Wyróżniony
Posty: 6202
Rejestracja: wt lis 26, 2002 5:52 pm

czw mar 04, 2004 9:28 pm

Trzy dni przed kalendami listopada. <br />(29.10.81 pne). <br />Vertius stał oparty o reling statku, spoglądał leniwie na port i miasto. Jego myśli krążyły wokół rodziny i działań jego ojca szukającego wszystkich możliwych wrogów znajdujących się na ich drodzę. <br />Sprawy nie polepszał fakt że Vibia zaszła w ciążę, miał tylko nadzieję że wróci jak najszybciej do domu by móc przyjąć swoje dziecko do rodziny, jednak coś mówiło mu że Vibia i synowie staną się celem ataku zanim zdąży powrócić do Rzymu. Cała nadzieją pozostawała przy klientach Decimusa i politycznych sprzymierzeńcach jego ojca Marka Flawiusza. <br />Rozpoczął się załadunek ostatnich zapasów, co oznaczało że wyjdą na ten przeklęty przez bogów rejs jutro, a więc na dwa dni przed kalendami listopada.
 
Adi Cherryson
Wyróżniony
Wyróżniony
Posty: 567
Rejestracja: ndz paź 20, 2002 1:47 am

Nawigacja

sob cze 12, 2004 1:40 am

Brundyzjum, kalendy listopada 81 AKR <br /> <br />Przy u¿yciu czterech d³ugich wiose³ za³oga sprawnie wyprowadzi³a korabia z portu. Rozwiniêto ¿agiel i „Ventus” nabra³ prêdko¶ci. Idziemy w kierunku Rodos! <br /> <br />----- <br /> <br />Jak ¿eglowali staro¿ytni? <br /> <br />W „Odysei” Homera znale¼æ mo¿na fragment, jak Odyseusz ¿egluje staraj±c siê utrzymaæ kierunek maj±c po lewej stronie gwiazdy Wielkiego Wozu: <br /> <br />W Plejady, w nie ¶pi±cego wci±¿ patrza³ Boota, <br />To¿ w Nied¼wiadka, zwanego Wozem; gwiazda ona <br />Bowiem w miejscu siê krêci, patrz±c wci±¿ w Oriona, <br />A w morzu siê jak inne nigdy nie zanurzy. <br />Nimfa, z nim siê ¿egnaj±c, tê gwiazdê w podró¿y <br />Kaza³a mieæ na oku wci±¿ po lewej stronie. <br />(Odyseja V 274-279) <br /> <br />Jednak zasadniczym kryterium by³a wiedza na temat wiatrów, wiej±cych o danej porze roku w odpowiednim kierunku. Prostok±tny ¿agiel pozwala³ wykorzystywaæ tylko wiatr wiej±cy od rufy (z ty³u). Pliniusz Starszy pisze, i¿ „z Karpatos jest 50 mil z Afrikusem do Rodos”. Wyspa Karpatos le¿y w pobli¿u Krety. Zatem, aby dotrzeæ z niej do Rodos trzeba by³o znaæ odpowiedni± porê roku i wiatr zwany Afrykusem. W „Meteorologii” Arystotelesa znajduje siê opis ró¿y wiatrów, opartej na dwunastu ró¿nych wiatrach. Mo¿na przypuszczaæ, ¿e podstawowe informacje o wiatrach by³y w miarê znane. Oko³o 40 roku pne zbudowano w Atenach nawet Wie¿ê Wiatrów. Ponoæ oparta by³a na pismach Arystotelesa, ma jednak kszta³t o¶miok±ta. Wiatry przedstawione s± w formie rze¼b ze skrzyd³ami. <br />Wie¿a Wiatrów <br /> <br />Oprócz tego ¿eglarze musieli orientowaæ siê wed³ug kszta³tu danego odcinka wybrze¿a i lokalnych wiatrów. Wiedza ta by³a zapewne przekazywana z pokolenia na pokolenie, zw³aszcza w¶ród rybaków. <br /> <br />A staro¿ytne gnomy wymy¶li³y zapewne gnomon 8) : pionowy kij na poziomej podstawie, wed³ug którego mo¿na prosto wyznaczaæ zarówno godziny, ale tak¿e szeroko¶æ geograficzn±. <br /> <br />Przypuszczalnie staro¿ytny Adinius wiedzia³by co¶ wiêcej o greckim ¿eglarzu Pyteaszu z Marsylii (Massalii): <br />Pytheas na Britannica Online <br /> <br />Mia³ przecie¿ dostêp do aleksandryjskiej biblioteki przed jej podpaleniem: <br />Muzejon i historia bibliotek po polsku <br /> <br />To przysz³o¶æ. Na razie trzeba dotrzeæ na Rodos. Morska podró¿ w listopadzie wymaga odwagi, ale przede wszystkim do¶wiadczonego kapitana, który zna te wszystkie wiatry, umie pos³ugiwaæ siê gnomonem i czyta³ pisma Arystotelesa. Miejmy nadziejê, ¿e takiego mamy. Prokonsul powinien znaæ szczegó³y. :? <br /> <br />Adi
 
Darklord
Wyróżniony
Wyróżniony
Posty: 9630
Rejestracja: sob lis 15, 2003 2:03 pm

pn lip 19, 2004 12:21 am

Na pok³adzie Ventusa zapad³a noc. Wiêkszo¶æ osób na pok³adzie zapad³a w sen, a po pok³adzie krz±ta³a siê po cichu tylko potrzebni do obs³ugi nocnego kursu oraz kapitan Eundros* i Prokonsul zatopieni we wspomieniach... <br /> <br />Eundros - siwobrody, wysoki, pozbawiony jednej rêki mê¿czyzna ko³o 50-tki, z cia³em poznaczonym licznymi bliznami - zapad³ w chwilow± zadumê. Zawsze w czasie spokojnej nocy wspomina³ lata swojej m³odo¶ci, gdy to p³ywa³ na statkach pomiêdzy wyspami Hellady. Niestety jego korab zosta³ pojmany przez piratów z Krety, którzy sprzedali go handlarzowi niewolników, a ten umie¶ci³ go w szkole gladiatorów. Prze¿y³ tam kilka lat, staj±c siê doskona³ym wojownikiem. Podczas jednej z walk wpad³ w oko Prokonsulowi i zosta³ wykupiony za nisk± sumê. Eundros nigdy nie pyta³ siê czemu zosta³ wykupione, ale domys³a³ siê, ¿e mo¿e to z powodu jego zachowania na arenie (walczy³ tylko wtedy, kiedy musia³ i stara³ siê oszczêdzaæ ¿ycie swoich przeciwników) i pogl±dów Prokonsula zgadzaj±cych siê w du¿ej mierze z jego w³asnymi... <br /> <br />Prokonsul wykorzystuj±c chwilê zadumy Eundrosa nala³ sobie wina i spojrza³ na swego zaufanego kapitana. W swojej pamiêci szybko prze¶ledzi³ los kapitana od jego wykupienia. Zaimponowa³ mu o nie tylko zdolno¶ciowami wojownika i podej¶ciem fo ¿ycia, ale równiez umiejêtno¶ciami ¿eglarskimi. Szybko awansowa³ dziêki nim na kapitana w rozwijaj±cej siê flocie. Obecnie jest jednym z najlepszych "wilków morskich". Od kilku lat dowodzi Ventusem, wype³niaj±c z powodzeniem najtrudniejsze zadania. Do tego kocha morza i jest dobrym dowódc± statki. Doskonale zna szlaki morskie i wszelkie kaprysy pogody. Neptun jest dla niego ³askawy zapewne dlatego, ¿e nie zaniedbuje ofiar i modlitw. Oprócz wiary w Neptuna, ufa zapewne w potêgê Marsa i wierzy w szczê¶cie, jakim obdarzy³a go w ¿yciu Wenus, pozwalaj±c wydostaæ siê ze szko³y gladiatorów. Jest lojalny i uczciwy... <br /> <br />Kilka dni pó¼niej marynarz na dziobie Ventusa zawo³a³: Widzê co¶ na morzu, patrzcie tam - wskazuj±c d³oni±... <br /> <br />*bogaty, obfity w dobro, Dobros³aw <br /> <br />********************************************************************************* <br /> <br />Eundros: Mê¿czyzna cz³owiek Marynarz** 8; SW 8; ¶redni (Humanoid); KW 8k8; pw 36; Init +6; Szyb 9m(30'); KP 14, dotyk 12, nieprzygotowany 12; Atak +10/+5 wrêcz (1k6+1/19-20, gladius); lub +8/+3 dystansowy (spec., sieæ); Char PD; SA Nieczyste uderzenie +2k4, MRO Wytrw +6, Ref +8, Wola +3; Cechy S 13, Zr 14, Bd 11, Int 13, Rzt 12, Cha 14. <br />Umiejêtno¶ci: Dyplomacja +6.5, P³ywanie +13, Profesja (¿eglarz) +14, Równowaga +17, Upadanie +13, Wspinaczka +14, Wyczucie kierunku +12, Zauwa¿enie +12. <br />Atuty: Bieg³o¶æ w broniach prostych, Bieg³o¶æ w krótkim mieczu, sieci, trójzêbie, Bieg³o¶æ w lekkich pancerzach, Finezja w broni (krótki miecz), Zogniskowanie broni (krótki miecz), Ekspertyza, Szybkie wyci±ganie broni, Poprawione rozbrajanie, Poprawiona inicjatywa. <br />Jêzyki: greka, ³acina. <br />Ewkipunek: gladius (mistrzowski krótki miecz), mistrzowska skórznia i inne. <br /> <br />**leciutko przerobiony mariner z Age of Mortals <br /> <br />Obrazek <br />Przypuszczalnie ró¿a wiatrów Arystotelesa <br /> <br />Od strony mechanicznej do budowania morskich przygód przydadz± siê nastêpuj±ce pozycje (ppomijam podrêczniki ¼ród³owe): <br />-Ksiêga broni i ekwipunku (Arms and Equipment Guide) - zasady dotycz±ce statków <br />-Age of Mortals (rozwiniêcie do Dragonalance Campaign Setting) - ciekawa rozpiska klasy podstawowej dla marynarzy (mariner) <br />-zapowiadany War of the Lance (j.w.) - pojawi siê tam klasa presti¿owa dla marynarzy (a mo¿e i wiêcej ni¿ to)
 
Adi Cherryson
Wyróżniony
Wyróżniony
Posty: 567
Rejestracja: ndz paź 20, 2002 1:47 am

Aper Aureus czyli piracka trirema

ndz sie 01, 2004 1:48 am

Cylijczycy! <br />Cylijczycy na horyzoncie!”(*) <br /> <br />Okrzyki przepe³nione strachem wyrwa³y mnie ze snu. Szybko przywdzia³em sanda³y, tunikê i p³aszcz. Ju¿ mia³em wybiec na otwarty pok³ad, gdy potkn±³em siê o przybory pisarskie le¿±ce na pod³odze. Fortuna nie sprzyja³a mi tego ranka. Polecia³em w przód. Wyl±dowa³em nosem na pergaminie z rysunkiem ró¿y wiatrów. Eundros skre¶li³ go wieczorem, staraj±c siê mnie przekonaæ, i¿ Arystoteles pope³ni³ kilka b³êdów. Chcia³em siê podnie¶æ, ³api±c brzeg sto³u. Trafi³em rêk± w ka³amarz. Ciemny p³yn prysn±³ wprost do oczu. Nic nie widzia³em! Wsta³em jednak, maj±c zamiar wytrzeæ atrament w tunikê. Cholerna ³ajba chyba trafi³a wtedy na wysok± falê. Zako³ysa³o gwa³townie. Straci³em równowagê. Przewróci³em siê w ty³. Zahaczy³em g³ow± o miskê z wod±. Przep³uka³a me oczy, ale gliniana misa znowu zas³oni³a widok. Odrzuci³em j± szybko. Wsta³em. Ruszy³em do schodów, gdy przypomnia³em sobie o sztylecie, który ukry³em jak zwykle pod pos³aniem. Zawróci³em zatem. Zimna rêkoje¶æ przywróci³a mi wiarê we w³asne si³y. Pokona³em schody i w koñcu wybieg³em na pok³ad. <br /> <br />Czarna trirema pod dwoma ¿aglami zbli¿a³a siê do „Ventusa”. Na wiêkszym z nich razi³ oczy wielki poz³acany symbol s³oñca. Potê¿ny taran raz po raz wynurza³ siê z fal. Dziobowa rze¼ba g³owy dzika z wielkimi k³ami, przypomnia³a mi pewien rysunek z pergaminu, który znalaz³em kiedy¶ w aleksandryjskiej bibliotece. Traktowa³ on o kulcie dawno zapomnianego boga z krain Wschodu. Jego stra¿nikiem i obroñc± mia³ byæ dziki odyniec. <br /> <br />Nie potrzebowa³em Rzutu Wenus, aby przypomnieæ sobie przera¿aj±cy opis. <br />„Rzuca³ siê do walki przed bogiem s³oñcem, odnosz±c zawsze zwyciêstwo. Ostrymi k³ami i stalowymi szablami móg³ zabiæ jednym uderzeniem, jego kopyta za¶ i ¿elazne szczêki, czyni³y z niego niezwyciê¿on± machinê wojenn±. Niewielkim podrzuceniem ciê¿kiego ³ba roztr±ca³ najmê¿niejszych wojowników, rozrzucaj±c ich na wszystkie strony; od kosz±cych uderzeñ jego szabli pada³y, niczym ¶ciête k³osy, ca³e zastêpy wroga. Nieszczê¶liwców, którzy upadli przed nim, przeszywa³ na wylot i tratowa³, pêdz±c naprzód przez cuchn±c± ma¼ krwi i mózgów zmieszanych z za¶cielaj±cymi ziemiê ko¶ciami i pl±tanin± w³osów.” <br />Gdy ten straszliwy taran moc± rozpêdzonej triremy uderzy w nasz± burtê, zapewne przetnie „Ventusa” na dwie czê¶ci!(*) <br /> <br />Eundros sta³ na ¶rodku korabia i pewnym g³osem wydawa³ komendy. Obs³uga ¿agla przesuwa³a go w ten sposób, aby wiatr wyd±³ p³ótno prosto z rufy na dziób. Przy ka¿dym z wiose³ pracowa³o teraz nie dwóch, lecz czterech ludzi. Pot sp³ywa³ z nich obficie. Chcieli¶my umkn±æ. Nie mieli¶my jednak ¿adnych szans. Có¿ znaczy³y nasze cztery wios³a wobec potêgi rozpêdzonego trójrzêdowca.(**) <br /> <br />Piracka trirema ustawi³a siê dok³adnie za nami. Dziel±ca nas odleg³o¶æ zmniejsza³a siê w zastraszaj±cym tempie. Wyra¼nie s³ysza³em ju¿ odg³os ich bêbna i okrzyki wio¶larzy. <br />- Dlaczego nie z³o¿yli masztów? - zdziwi³ siê nasz kapitan.(***) <br />Rzeczywi¶cie. Korab Cylijczyków szed³ pod pe³nymi ¿aglami, a wios³a pracowa³y rytmicznie. Dlatego nas tak szybko doganiaj±! <br />- Chc± nas dorwaæ jak najszybciej. Mo¿e... – moj± odpowied¼ przerwa³ ¶wist strza³. <br /> <br />Sszzz! Sszzz! <br />Kilka strza³ wbi³o siê w maszt i burty „Ventusa”. Nim pad³em na pok³ad w poszukiwaniu os³ony, zerkn±³em w stronê wroga. Dojrza³em ³uczników na dziobie i niezdarnie napisane, lecz obficie pomazane z³otem s³owa „APER AUREUS”. <br /> <br />Druga salwa Cylicyjskich ³uczników by³a niestety bardziej precyzyjna. Nasz sternik zosta³ trafiony w gard³o. Bezw³adnie cia³o zawis³o na wio¶le sterowym. „Ventus” przechyli³ siê i wykona³ gwa³towny, niekontrolowany zwrot. Jego si³a wyrwa³a wios³a z prawej burty. Kilku obs³uguj±cych je ludzi wylecia³o z impetem w morze. Piraci strzelali szybko i celnie. W nastêpnej rundzie trafili w muskularnego Greka przy lewym tylnym wio¶le. Zatoczy³ siê i run±³ na towarzyszy. Przewróci³ wszystkich siedmiu! Uwolnione wios³a wysunê³y siê z mocowañ. Plusk! <br /> <br />Nag³a zmiana kierunku spowodowa³a zerwanie ¿agli. Liny z sykiem urywa³y siê z mocowañ. Ch³opiec z bocianiego gniazda wypad³ z przera¿aj±cym krzykiem. Pozioma belka ¿agla trafi³a go w g³owê, uciszaj±c na chwilê. Plusk! <br /> <br />Jedna z lin zakrêci³a siê na nodze Coena. W mgnieniu oka zosta³ wyrwany z pok³adu i zawis³ zamiast ¿agla, g³ow± w dó³. Jego miecz polecia³ za burtê. Plusk! <br /> <br />Niestety poci±gn±³ za sob± Vertiusa. Ten wypad³ wprost pod wios³o sterowe. Plusk! Twardy odg³os uderzenia nie pozostawia³ nadziei. <br /> <br />Darkonius le¿a³, dusz±c siê pod stert± siedmiu wio¶larzy. <br /> <br />Bezradny „Ventus” by³ teraz odwrócony lew± burt±, dok³adnie naprzeciw tarana pirackiej triremy. Pozosta³o nam kilka rund czekania na uderzenie. <br /> <br />„Nieszczê¶liwców, którzy upadli przed nim, przeszywa³ na wylot i tratowa³, pêdz±c naprzód przez cuchn±c± ma¼ krwi i mózgów zmieszanych z za¶cielaj±cymi ziemiê ko¶ciami i pl±tanin± w³osów.” <br /> <br />Aper Aureus, Z³oty Odyniec Mitry wbije swoje k³y! Nie ma ju¿ ratunku... <br /> [img]style_emoticons/<#EMO_DIR#>/crying.gif[/img] <br /> <br />--------- <br /> <br />(*) Duncan przedstawi³ rys historyczny na temat staro¿ytnych piratów. W czasach naszej przygody najwiêksze bractwa mia³y swe kryjówki w górzystej Cylicji (na dzisiejszej mapie bêdzie to wybrze¿e Turcji, na pó³noc od Cypru). Góry Taurus schodz± tam wprost do morza. Linia brzegowa jest poszarpana, pe³na skalistych wysepek i przyl±dków. Doskona³e miejsce na zbudowanie trudnych do zdobycia z l±du i morza fortec. Rzymianie okre¶lali ich siedziby s³owem piraterium. Dzisiejsze t³umaczenie: niedostêpne gniazdo piratów. <br /> <br />¯eglarze z „Ventusa”, jak wielu innych we wschodniej czê¶ci Morza ¦ródziemnego, nazywali wszystkich piratów Cylijczykami, poniewa¿ oni w³a¶nie byli najsilniejsi. Cylijczycy na horyzoncie to zgroza. Grabie¿ ³adunku, porwanie dla okupu, sprzedanie w niewolê, a nierzadko ¶mieræ. <br /> <br />Przypisywany Cylijczykom kult boga s³oñca Mitry wywodzi siê z mitologii perskiej. Pergamin, który czyta³ Adinius w aleksandryjskiej bibliotece to przypuszczalnie jaka¶ kopia kroniki wyprawy Aleksandra Wielkiego, spisana przez Eumenesa z Kardii, znana nam pod nazw± „Efemeryd królewskich”. <br /> <br />W polskich przek³adach Cylijczycy nazywani s± tak¿e Cylicyjczykami. <br /> <br />(*) Staro¿ytne okrêty wojenne s± dla nas zagadk±. Nie znaleziono do tej pory ¿adnego wraku. Historycy i ¿eglarze-praktycy spieraj± siê co do ilo¶ci rzêdów wiose³ i obs³uguj±cych je wio¶larzy. Spróbujmy prze¶ledziæ krótko tê fascynuj±c± historiê. <br /> <br />Szybko¶æ statku napêdzanego wios³ami zale¿y od ich ilo¶ci. Im jest ich wiêcej i w miarê równomiernie zanurzaj± siê w wodê, tym szybciej p³ynie okrêt. Zapewne jakie¶ pierwsze staro¿ytne korabie obs³ugiwane by³y przez muskularnych wio¶larzy siedz±cych jeden za drugim przy ka¿dej burcie. Ka¿dy trzyma³ jedno wios³o i stara³ siê je zanurzaæ, ci±gn±æ i wynurzaæ, w takt komend sternika lub bêbna. Prost± recept± na zwiêkszenie szybko¶ci by³o wyd³u¿enie okrêtu i zwiêkszenie liczby wiose³. Jednak zbyt d³ugie jednostki po prostu ³ama³y siê na wiêkszej fali. Przy zanurzeniu oko³o 1 metra, wios³owy okrêt móg³ mieæ d³ugo¶æ ca 50 metrów i dwudziestupiêciu wio¶larzy na jednej burcie. Takie jednostki mieli Grecy podczas wyprawy do Troi. Okre¶lamy je jako jednorzêdowce. <br /> <br />Trirema Cylijczyków to trójrzêdowiec. £aciñskie s³owo remus oznacza wios³o. <br />Z nazwy powinno wynikaæ, ¿e jest to okrêt wyposa¿ony w trzy rzêdy wiose³ z ka¿dej burty (ka¿de wios³o obs³uguje jeden wio¶larz). I to w³a¶nie jest problemem. ¯eglarze praktycy nie uznaj± racji historyków twierdz±c, ¿e tak du¿a liczba wiose³ spowoduje kompletny chaos, wynikaj±cy z braku synchronizacji. Okrêt stanie siê szybko niesterowny, gdy¿ nawet przy rytmicznych d¼wiêkach bêbna, nie da siê wykluczyæ s³abo¶ci poszczególnych wio¶larzy. Wystarczy, ¿e jeden z nich siê pomyli lub zemdleje z wysi³ku. Wysuniêto wiêc tezê, ¿e trójrzêdowiec to okrêt wyposa¿ony w jeden rz±d wiose³ na ka¿dej burcie, ale ka¿de wios³o obs³uguje trzech ludzi. Albo by³y te¿ dwa rzêdy wiose³: mniejsze, ni¿sze wymagaj±ce jednego wio¶larza i drugie, wiêksze, nad nim - obs³ugiwane przez dwóch ludzi. Zatem okre¶lenie trójrzêdowiec nie mówi o liczbie wiose³, wskazuje liczbê wio¶larzy w rzêdzie. Poniek±d wydaje siê to racjonalne, gdy¿ nastêpnym etapem rozwoju by³a pentera – piêciorzêdowiec. Znane s± z g³ównie z historii zmagañ Rzymu i Kartaginy. Na ich pok³adach umieszczano katapulty i balisty. Trudno jednak wyobraziæ sobie piêæ rzêdów wiose³ pracuj±cych równomiernie. Prawdopodobnie pentera mia³a tylko dwa rzêdy wiose³. Dolne obs³ugiwa³o dwóch, a górne trzech ludzi. <br /> <br />?ród³a wspominaj± o jeszcze wiêkszych okrêtach. Sze¶æ, osiem czy dziesiêæ rzêdów. Ptolemeusz Filadelfos dysponowa³ nawet dwudziesto i trzydziestorzêdowcami, a Ptolemeusz Filopator nawet czterdziestorzêdowcem. <br /> <br />Staro¿ytn± triremê próbowa³ zbudowaæ Napoleon. Podobno mu siê to uda³o, ale okrêt nie móg³ p³ywaæ, bo wios³a pl±ta³y siê i uderza³y o siebie. Jednak w 1985 roku grupa mi³o¶ników antycznych okrêtów dowiod³a, ¿e jest to mo¿liwe. Zbudowali „Olympias”. Triremê z trzema rzêdami wiose³. Oparli siê przede wszystkim na s³ynnym fragmencie p³askorze¼by z Akropolu oraz ¼ród³ach literackich. W jêzyku greckim istnia³y okre¶lenia dla trzech rzêdów wio¶larzy: thranites, zygites, thalamites. Tranitów by³o 31 na ka¿dej burcie i siedzieli najwy¿ej. Zygitów (po¶rodku) i talamitów (dolnych) by³o po 27. Razem 170 ludzi przy wios³ach. Okrêt posiada tak¿e dwa ¿agle. W przeciwieñstwie do repliki Napoleona, doskonale sobie radzi³ na morzu <br /> <br />Zdjêcie „Olympias” od rufy. Zwróæcie uwagê na dwa wielkie wios³a, pe³ni±ce rolê steru: <br />Olympias w ca³ej krasie <br /> <br />A tutaj trirema id±ca na wios³ach <br /> <br />i pod ¿aglami <br /> <br />Okrêt znajduje siê w muzeum Neon Faliron niedaleko Pireusu. Warto odwiedziæ. <br /> <br />Szybko¶æ triremy szacowana jest od 6 wêz³ów do 8-9 przy sprzyjaj±cej pogodzie. W przypadku „Olympias” oficjalnie podawane s± takie dane: szybko¶æ 7,5 wêz³a, zasiêg 184 mile morskie bez odpoczynku. <br /> <br />(***) W czasie bitwy zwijano ¿agle i sk³adano maszty na pok³ad. Wykorzystywano tylko napêd wiose³. <br /> <br />Nie wiadomo dok³adnie jak wygl±da³y manewry: czy np. wykorzystywano wios³a z jednej burty do pracy wstecz, do szybkiego skrêtu, czy te¿ zajmowa³ siê tym wy³±cznie sternik (sternicy). Znan± taktyk± by³o przede wszystkim ³amanie wiose³ przez przep³yniêcie blisko wrogiej jednostki i schowaniu w³asnych. S³u¿y³y do tego „epotidy”, dwie okute metalem belki, po jednej na ka¿dej burcie. Drugim powszechnym manewrem by³o taranowanie. Zazwyczaj odbywa³o siê to po z³amaniu wiose³, gdy nieprzyjaciel nie móg³ ju¿ manewrowaæ. Celowano wtedy taranem w ¶rodek burty. Wielokrotnie nie udawa³o siê jednak odczepiæ od staranowanej jednostki. Dochodzi³o wtedy do walki wrêcz. W czasie wojen punickich Rzymianie zastosowali specjalny opuszczany pomost nazywany „krukiem” (corvus). Zaokrêtowani legioni¶ci przechodzili po nim na wrogi statek. <br />Oprócz tego na pok³adach umieszczano drewniane wie¿e, z których strzelali procarze i ³ucznicy i/lub katapulty czy balisty. Ciekaw± taktyk± by³o u¿ycie ogni greckich, dlatego chowanie masztów i ¿agli by³o konieczne. <br /> <br />Adi
 
Coen__
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 531
Rejestracja: sob lut 01, 2003 10:34 pm

czw sie 26, 2004 12:01 am

Wiatr owiewa³ mocno nieomal nagie miê¶nie, jednak nie by³ w stanie zmniejszyæ ¿aru szykuj±cego siê do bitwy cia³a. Nie by³em ¿eglarzem ale wiedzia³em, ¿e w miarê coraz g³o¶niejszych uderzeñ bêbna zbli¿a siê rozlew krwi. Wraz ze wzrostem tempa jego uderzeñ, zwiêksza³ siê te¿ rytm uderzeñ mojego serca. Czu³em to doskonale tak w piersi, jak i w d³oni zaci¶niêtej do granic mo¿liwo¶ci na rêkoje¶ci miecza. <br /> <br />- £ucznicy! - us³ysza³em krzyk "bocianowca" z góry, zlewaj±cy siê ju¿ z szumem lec±cych strza³. Chcia³em siê ukryæ, ale jako ¿e rado¶nie sta³em na ¶rodku pok³adu, niewiele mog³em zrobiæ. Tylko jedna rzecz przysz³a mi do g³owy - schowa³em siê za masztem. Nagle us³ysza³em stukniêcie i zobaczy³em jak w pok³ad tu¿ ko³o mojej stopy wbi³a siê pierzasta strza³a. <br />- A bodaj by was matka nigdy nie powi³a, knurze syny - warkn±³em wygl±daj±c zza masztu, tylko po to aby musieæ siê ponownie przed pociskami schroniæ. <br /> <br />Wtem okrêt gwa³townie przechyli³ siê na burtê, ja za¶ polecia³em w bok. Macha³em ostro rêkami, aby nie straciæ równowagi i jako¶ mi siê uda³o. Us³ysza³em g³o¶ny wrzask z góry. Spojrza³em i zobaczy³em "bocianowego", jak odbija siê od belki masztu i frunie za burtê. Wtedy ¶wiat zawirowa³ mi przed oczami. Co¶ szarpnê³o mnie za nogê i nagle odkry³em, ¿e bez miecza wiszê chyba jakie¶ dwa metry nad pok³adem. Co wiêcej okrêt piratów zacz±³ p³yn±æ po niebie, a raczej niebo i woda zamieni³y siê miejscami. Dopiero teraz zrozumia³em ¿e jestem odwrócony do góry nogami. Spojrza³em w dó³, czyli w górê i zobaczy³em jedn± z lin, ciasno owijaj±c± siê w wokó³ mojej kostki, musia³a mnie z³apaæ kiedy siê zerwa³a. Momentalnie spróbowa³em siê podnie¶æ, do wsparcia wspinaczki u¿ywaj±c w³asnej nogi. Naci±gane miê¶nie bola³y jak diabli, ale wiedzia³em ¿e muszê to zrobiæ. Dopad³em w koñcu do liny i trzymaj±c j± jedn± rêk±, drug± rozwin±³em sploty, uwalniaj±c obola³± nogê, która opad³a od razu w dó³. Ból w cudowny sposób znikn±³ i miê¶nie obla³ przyjemny ch³ód. <br /> <br />Nie maj±c jednak wielkiego wyboru pu¶ci³em linê, ciê¿ko opadaj±c na chwiejny pok³ad. Widzia³em, i¿ przeciwnik jest tu¿, tu¿ a ja nie mam ju¿ swego miecza. Rozejrza³em siê dooko³a szukaj±c czego¶, co mog³o by pos³u¿yæ do walki. Tylko jedna rzecz rzuci³a mi siê w oczy. Szybko skoczy³em w stronê burty i wyrwa³em z zamocowañ zapasowe wios³o. By³o ciê¿kie jak diabli, ale dwoma rêkami mog³em nim manewrowaæ do¶æ swobodnie. <br /> <br />http://www.kfki.hu/~arthp/art/m/michelan/3...dg/7lastjud.jpg <br /> <br />By³em gotowy trochê pozamiataæ... :)
 
Darklord
Wyróżniony
Wyróżniony
Posty: 9630
Rejestracja: sob lis 15, 2003 2:03 pm

ndz wrz 05, 2004 9:50 am

Darkonius ciê¿ko oddycha³ i nie móg³ zebraæ my¶li pod mas± przyt³aczaj±cych go cia³. W pierwszym odruchu napia³ miê¶nie i próbowa³ wydostaæ siê, ale ciê¿ar okaza³ siê zbyt du¿y. Na jego szczê¶cie wio¶larze zaczêli dochodziæ do zmys³ów i ostatecznie wspólnymi si³ami* wydostali siê z masy spl±tanych cia³. <br />Prokonsul po z³apaniu oddechu krzykna³: Do broni!, a widz±c kolejn± salwê morderczych strza³ doda³: Kryæ siê. Sam tak¿e przypad³ do pok³adu, za cia³em zabitego muskularnego wio¶larza**. <br />Zacz±³ rozgl±daæ siê za orê¿em, zauwa¿y³ kontem oka harpun. Szybko wystrzeli³ w jego kierunku, chwyci³ i oczekiwa³ w napiêciu na aborda¿. <br /> <br />*********************************************************************** <br /> <br />Dodatek mechaniczny: <br />*zastosowanie akcji pomocy innemu (test umiejêtno¶ci lub cechy o ST 10, przy udanym te¶ci wyznaczona postaæ dostajê premiê +2 za ka¿de powodzenie do ostatecznego testu) <br />**szukanie os³onu w czasie ataków mo¿e ocaliæ ¿ycie - os³ona daje w zale¿no¶ci od stopnia os³oniêcia premie do KP
 
Adi Cherryson
Wyróżniony
Wyróżniony
Posty: 567
Rejestracja: ndz paź 20, 2002 1:47 am

Decertatio

ndz wrz 12, 2004 1:56 am

Mare Mediterraneum – szlak ¿eglugowy z Brundyzjum do Rodos, trzy dni przed idami listopada 81 AKR <br /> <br />„Z³oty Odyniec” wbi³ swoje k³y! <br /> <br />Taran uderzy³ w sam ¶rodek burty. „Ventus” zako³ysa³ siê przez chwilê i znieruchomia³. Piraci rozpoczêli aborda¿. Pierwsza grupa bez trudu przedosta³a siê na pok³ad, skacz±c i u¿ywaj±c lin. Rozpoczê³a siê walka wrêcz. Odziani w skóry Cylijczycy dzier¿yli prymitywny orê¿, maczugi, jakie¶ dzidy i toporki. <br /> <br />Ujrza³em nagiego czarnoskórego olbrzyma. Jego jedyn± broni± by³y ¿elazne rêkawice z wielkimi pazurami. W mgnieniu oka rozp³ata³ naszego marynarza. Z furi± rzuci³ siê w stronê Coena. Ten wymierzy³ zamaszysty cios, zdolny powaliæ zdrowego byka. Olbrzym b³yskawicznie uniós³ rêce. Wios³o Coena po³ama³o siê z chrzêstem. Obserwuj±cy to piraci zawyli z zachwytu: „Wie¿a!!! Jeste¶ Bogiem!!! Zabij go!!!”. <br /> <br />Turris, czyli Wie¿a rzuci³ siê w stronê Coena. Jego pazury mierzy³y wprost w gard³o. <br /> <br />Zobaczy³em jak Darkonius wstaje i wbija harpun w pier¶ zaskoczonego pirata. Nasze oczy spotka³y siê przez chwilê. Mrugniêcie, blady u¶miech. Oto rzymska brawura i bohaterstwo w ca³ej krasie! Niestety miejsce zabitego, zajêli dwaj kolejni Cylijczycy. <br /> <br />Eundros, nasz jednorêki kapitan sta³ w pierwszym szeregu. Jego gladius b³yszcza³, ¶miga³, stêka³, rani³ i zabija³ piratów. <br /> <br />Niestety nigdzie nie dostrzeg³em Vertiusa! [img]style_emoticons/<#EMO_DIR#>/sad.gif[/img] <br /> <br />Przypomnia³em sobie s³awny bojowy okrzyk falangi Aleksandra, który przera¿a³ barbarzyñców. <br />Ala-lala-lai!!!! - rykn±³em z ca³ych si³. <br />Ze sztyletem w d³oni wskoczy³em na pirack± triremê... <br /> <br />--- <br /> <br />Wcze¶niej. Akademia Panecjusza (Panaetius), Wyspa Rodos, nony listopada 81 AKR. <br /> <br />Skromny mêdrzec zwany Atlet± koñczy³ w³a¶nie swój poranny wyk³ad o tajnikach ruchu S³oñca, Ksiê¿yca i piêciu planet. Uczniowie zgromadzeni wokó³ niezwyk³ego krêc±cego siê mechanizmu, nie zwrócili uwagi na wielkiego bia³ego ptaka, który zrêcznie wyl±dowa³ obok profesora. <br /> <br /> <br />Analizuj±c obrazy, jakie przekaza³ mu chowaniec, Atleta zrozumia³, ¿e w Rzymie nie uda³o siê utrzymaæ tajemnicy. Przez chwilê zastanawia³ siê nad mo¿liwymi konsekwencjami. Oddali³ studentów. Przywo³a³ pos³añca i przekaza³ mu wiadomo¶æ do admira³a floty: „Damagorasie, wyjd¼ z portu trirem± i skieruj siê na szlak do Brundyzjum. Oczekuj dalszych instrukcji.” <br /> <br />Nastêpnie uda³ siê do stajni. Rozkaza³ przygotowaæ najszybszy zaprzêg. Nakarmi³ i napoi³ albatrosa. Ptak, wdziêczny za troskê, usiad³ na wyci±gniêtej d³oni. Wymiana my¶li trwa³a krótko. Za³omota³y potê¿ne bia³e skrzyd³a. Kurz i siano unios³y siê z pod³ogi. Przez chwilê nic nie by³o widaæ. Albatros odlecia³. <br /> <br />Atleta wskoczy³ na rydwan. Wo¼nica strzeli³ z bata. Cztery bia³e konie ruszy³y biegiem. Odg³osy powozu zabrzmia³y rytmicznie niczym bêbny, budz±c okolicznych mieszkañców z poobiedniej drzemki. <br /> <br />--- <br /> <br />Kim jest mêdrzec zwany Atlet±? <br /> <br />Cyceron uwa¿a³ go za przyjaciela. <br />"Suppose a traveller carried into Scythia or Britain the orrery recently constructed by our friend X, which at each revolution reproduces the same motions of the sun, the moon, and the five planets that take place in the heavens every day and night, would any single native doubt that this orrery was the work of a rational being?” Cic. De Nat. Deo. 2.34-5 87-88" <br /> <br />Mo¿na przypuszczaæ, ¿e Atleta by³ spadkobierc± my¶li Archimedesa. Cyceron uda³ siê w podró¿ na Sycyliê, aby odnale¼æ grób Archimedesa, zabitego przez legionistów Marcellusa w 212 roku pne podczas zmagañ z Kartagin±, gdy kre¶li³ swoje okrêgi na piasku. <br /> <br />Atleta jest zapomniany. Archimedes jest pamiêtany. <br /> <br />Np. dwa wspania³e obrazy: <br /> <br />Archimedes, Jose (Jusepe) de Ribera (1630), Museo del Prado, Madryt <br />(W³osi zwali go Spagnoletto. De Ribera zna³ naszego Caravaggia i wiele zaczerpn±³ z jego sztuki, przede wszystkim barwy i sposób ukazywania postaci. Doskonale rozwin±³ to potem Velazquez.) <br /> <br />Archimedes, Domenico Fetti, (1620), Drezno <br />(Fetti to równie¿ caravaggionista, co wyra¼nie widaæ na tym obrazie.) <br /> <br />Adi
 
Awatar użytkownika
Aragathor Roaringflame
Wyróżniony
Wyróżniony
Posty: 6202
Rejestracja: wt lis 26, 2002 5:52 pm

ndz wrz 12, 2004 11:22 pm

Wir obrazów... <br />Zimno... <br />Ból... <br />Eksplozja kolorów... <br />Czerń... <br />Uderzenie pozbawiło Vertiusa na chwilę przytomności, odzyskawszy ją stwierdził że znajduje się w wodzie koło "Ventusa". <br />Obolały zaczał płynąć w kierunku statku Cylijczyków z którego pokładu zaczeli abordażować "Ventusa" piraci. <br />Wiedział że tylko szybka reakcja moze uratować jego i innych.
 
Adi Cherryson
Wyróżniony
Wyróżniony
Posty: 567
Rejestracja: ndz paź 20, 2002 1:47 am

Damagoras, czyli odsiecz z Rodos

sob wrz 18, 2004 1:58 am

Przed nami heroiczna bitwa morska. <br /> <br />Damagoras z Rodos(*), najlepszy dowódca morski swoich czasów, opromieniony niedawno s³aw± zwyciêskich walk z flot± króla Mitrydatesa sta³ na rufie flagowej triery(**) Νίκη, wpatruj±c siê w metalow± tarczê pewnego urz±dzenia. <br /> <br />Tajemniczy antyczny mechanizm <br />Uwaga: rozmiar pliku to jakie¶ 30 MB, ale naprawdê warto ¶ci±gn±æ i zobaczyæ; je¶li Wam siê uda, zachêcam do poznania historii greckiego nurka Eliasa Stadiatosa, który w 1900 roku odkry³ tajemniczy wrak w pobli¿u wyspy Andikithira, niedaleko Krety – na mapie taka ma³a wysepka na pó³nocny zachód, w po³owie drogi do Kithiry. <br /><!--coloro:red--><span style="color:red"><!--/coloro-->Plik bez wirusów - sprawdzi³em Panda Titanium Antivirus<!--colorc--></span><!--/colorc--> <br /> <br />Rozkaz Atlety, aby szybko wyj¶æ w morze zbytnio go nie zdziwi³. Wype³nia³ ju¿ wiele tajemniczych misji. Co prawda flota rodyjska nie by³a ju¿ tak potê¿na, ale nadal stanowi³a licz±cy siê element si³ morskich na wschodzie Mare Mediterraneum. Nikt nie potrafi³ lepiej ¿eglowaæ i walczyæ ni¿ Rodyjczycy. Choæ w porcie cumowa³o kilkadziesi±t nowszych, doskona³ych bojowych piêciorzêdowców, wiekowa trójrzêdowa „Nike” nie mia³a sobie równych. Po pierwsze by³a o wiele szybsza i bardziej zwrotna. Jej starannie dobrani i wyszkoleni wio¶larze stanowili elitê. Mogli rozpêdziæ okrêt do niewiarygodnej prêdko¶ci, a wszelkie manewry na ¿aglach i wios³ach przyprawia³y o zdumienie wiêkszo¶æ obeznanych z ¿eglarstwem go¶ci przybywaj±cych na Rodos. Po drugie okrêt posiada³ ów niezwyk³y mechanizm, dziêki któremu bezb³êdnie porusza³ siê noc± i w czasie mg³y. Po trzecie wreszcie – na maszcie „Nike” znajdowa³o siê gniazdo albatrosa. Tajemniczy ptak Atlety zawsze potrafi³ je odnale¼æ. <br /> <br />Tak sta³o siê i tym razem. O ¶wicie 10 listopada 81 roku pne (trzy dni przed idami wg AKR) wielki bia³y ptak wyl±dowa³ na topie masztu. Chwilê pó¼niej specjalnie przeszkolony przez Atletê marynarz opu¶ci³ siê po linie i przekaza³ Damagorasowi wiadomo¶æ: <br />„Handlowy statek z Brundyzjum idzie kursem przecinaj±cym siê z trier± Cylijczyków. Spotkanie nast±pi za trzy godziny. Rodos nakazuje: Udaæ siê na miejsce spotkania. Uratowaæ pasa¿erów. £adunek bez znaczenia. Straty nieistotne. Ocala³ych dostarczyæ na wyspê. A.” <br /> <br />Admira³ przekrêci³ szybko uchwyt mechanizmu. Wskazówka na tarczy ruszy³a powoli w lew± stronê. Po chwili znieruchomia³a. Sternicy rzucili okiem na tarczê i z ca³ych si³ naparli na wielkie wios³a sterowe. Damagoras wykrzykn±³ odpowiedni± komendê do obs³ugi ¿agli. „Nike” wykona³a nag³y zwrot przez praw± burtê. Okrêt znalaz³ siê na nowym kursie. Si³a wiatru wydê³a ¿agle. Przy¶pieszenie by³o wyra¼ne. <br /> <br />Minê³a godzina ¿eglowania. Admira³ nakaza³ nakarmiæ i napoiæ albatrosa. Ptak ponownie wzbi³ siê wysoko w powietrze i poszybowa³ naprzód. <br /> <br />Zgodnie z wiekow± tradycj± bitew morskich, Damagaros zdecydowa³ siê przej¶æ na napêd wios³owy. Jego adiutant da³ odpowiedni znak rêkoma. <br />Odezwa³ siê potê¿ny g³os z dziobu: „Do wiose³!” Tranici, zygici i talamici posypali rêkoje¶ci wiose³ i rêce bia³ym proszkiem z koszy umieszczonych po¶rodku okrêtu (tak jak dzisiaj czyni± to zawodnicy w podnoszeniu ciê¿arów). Wkrótce potê¿ny bêben zabrzmia³ pierwszym uderzeniem. Wios³a miarowo uderzy³y w wodê. <br />Poci±gniêcie! <br />Z ust wio¶larzy wydosta³o siê powietrze, z cichym „uuufff”. Tempo uderzeñ bêbna zwiêksza³o siê stopniowo, a wios³a pracowa³y coraz szybciej. Zwiniêto ¿agle i schowano maszty. <br /> <br />Dziób „Nike” przeszywa³ fale wzbijaj±c pianê i krople wody opadaj±ce na uskrzydlon± figurê bogini Νίκη της Σαμοθράκης (***) <br />Taran raz po raz wynurza³ siê z morza. <br /> <br />Albatros powróci³. Szybuj±c wysoko, zatacza³ okrêgi wokó³ triery i wydawa³ piskliwe odg³osy. Damagoras wzi±³ do rêki zestaw szklanych soczewek, który dzisiaj okre¶liliby¶my jako prymitywn± lunetê. Skierowa³ okular w stronê wskazan± przez ptaka. <br />Zobaczy³ rzymski statek handlowy staranowany przez cylicyjsk± trierê. Korabie by³y z³±czone razem w ¶miertelnym u¶cisku. Zauwa¿y³ niewyra¼ne postacie: jaki¶ si³acz macha³ wios³em, ubrany w togê prokonsula arystokrata d¼ga³ napastników harpunem, wariat ze sztyletem skoczy³ w³a¶nie na pok³ad pirackiego statku, jaki¶ topielec rozpaczliwie macha³ rêkami... <br />Chaos. <br /> <br />Admira³ przekrêci³ raz jeszcze d¼wigniê urz±dzenia. Wskazówka zatrzyma³a siê na cyfrze 3. Odleg³o¶æ do celu: trzy stadiony.(****) <br />- Ustawiæ balistê na dziobie! Zapaliæ ognie greckie! Czekaæ na rozkaz! <br /> <br />Damagaros uda³ siê do kajuty. Niewolnicy szybko ubrali go w zbrojê. Pochwyci³ tarczê, miecz i wybieg³ na pok³ad. <br /> <br />---- <br /> <br />(*) Damagoras jest postaci± historyczn±, choæ ma³o znan±. W ksi±¿ce „Staro¿ytne bitwy morskie” (Wydawnictwo Morskie 1992) profesora Tadeusza £oposzki nie ma o nim ¿adnej wzmianki. Jednak pojawia siê np. u Plutarcha czy Appiana: <br />[i]In 88 B.C. the Rhodian admiral Damagoras set the world an unforgettable example of Rhodian courage and naval expertise. After eluding a Pontic blockade of the city's harbor, Damagoras led a force four times the size of his own on a day-long chase, pausing only before sunset to turn and sink two of the larger enemy vessels and disable two more. With the rest of the enemy fleet alert and positioned to intercept his return, Damagoras kept his command integrated and functional for an entire night on the high seas, and returned safely to blockaded Rhodes in the morning.[App. Mith. 25; FGrH 434 F 22.13-15] <br /> <br />(**) Triera to grecki odpowiednik ³aciñskiej triremy: okrêt o trzech rzêdach wiose³. <br /> <br />(***) Nike z Samotraki <br />Arcydzie³o sztuki klasycznej nawi±zuj±ce do Z³otego Wieku rze¼by greckiej. Wykonana przez Pytokritosa. Prawdopodobnie mia³a upamiêtniaæ zwyciêstwo w bitwie morskiej przeciw okrêtom Antiocha III w 190 roku pne. Aktualnie znajduje siê w Muzeum Luwru. Bêdziemy o niej jeszcze mówiæ. <br /> <br />(****) Stadion to grecka miara odleg³o¶ci. Zasadniczo równa siê 600 stopom. Problem w tym, ¿e nie znamy dok³adnej miary owej stopy. Mo¿na przyj±æ, ¿e stadion to oko³o 190-200 metrów. <br /> <br />Adi
 
Coen__
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 531
Rejestracja: sob lut 01, 2003 10:34 pm

sob wrz 25, 2004 11:33 am

Okrêt rós³ w oczach z ka¿dym uderzeniem serca. Serce za¶ wyczekuj±c kolejnej walki bi³o bardzo mocno, nieomal s³ysza³o siê jego uderzenia; da³o siê te¿ wyczuæ dr¿enie miê¶ni szykuj±cych siê do zderzenia. I sta³o siê. Pok³adem szarpnê³o kiedy nadludzkie krzyki i szum wody wzbi³ siê ponad rozdzieraj±cy trzask ³amanego drewna. Od razu te¿ jak tama na pok³ad posypali siê piraci. Ich pogrzeb. Uderzy³em trzymanym obur±cz wios³em sko¶nie, po ³uku w jednego z 'liniarzy'. Trafiony w brzuch klocem drewna nie zdo³a³ sie utrzymaæ i trzasn±³ o pok³ad tu¿ u moich stóp. Szybki cios w g³owê zapewni³ wy³±czenie go z igrzysk. Niestety, do tego czasu wrogów by³o mrowie i walka na pok³adzie naszej krypy rozgorza³a na dobre. Ruszy³em w stronê walcz±cych szukaj±c jakiego¶ odseparowanego przeciwnika. Wios³o by³o doskona³± broni±, jeden cios - w zasadzie nie wa¿ne w co - koñczy³ sprawê, jednak by³o koszmarnie nieprecyzyjne. Walka w t³umie przypomina³aby zabijanie wszy kowalskim m³otem na szklanym stole. Jednak los i bogowie zrz±dzili i¿ to przeciwnik znalaz³ mnie. Murzyn by³ wielki, bite 7 ³okci wzrostu i sporo ciê¿szy ode mnie. Mia³em jednak przewagê d³ugo¶ci broni, gdy¿ on posiada³ tylko dwie stalowe rêkawice z wystaj±cymi 3 ostrzami. <br /> <br />Wzruszy³em ramionami i bior±c potê¿ny zamach uderzy³em z góry na stoj±cego nieruchomo kolosa. Wystawi³ tylko do góry jedn± z rak w tych rêkawicach i uderzaj±c o nie moje wios³o pêk³o, jak spróchnia³a ga³±¼. Stan±³em jak wryty trzymaj±c u³amany drzewiec, Piraci za¶ zaczêli wrzeszczeæ, w uniesieniu chwal±c u¶miechniêtego z politowaniem murzyna. Otrz±sn±³em siê szybko i u¶miechn±³em szeroko u¶wiadamiaj±c sobie prosty fakt: ³ami±c wios³o Wie¿a -bo tak go nazywali kompani - zrobi³ mi z maczugi zwyk³± dzidê! <br /> <br />Ujmuj±c drzewiec jak zwyk³y kij, w obie rêce, ruszy³em w lewo okr±¿aj±c przeciwnika, on za¶ odpowiedzia³ mi identycznym tempem w przeciwnym kierunku. Ewidentnie mój u¶miech go zdziwi³, spodziewa³ siê pewnie, ¿e oblezie mnie strach i bêdzie móg³ ³atwo zabiæ przera¿onego Rzymianina. <br /> <br />No to czas zaskoczyæ go jeszcze bardziej. Run±³em do przodu wyprowadzaj±c proste, krótkie uderzenie na kolano olbrzyma, on za¶ uskoczy³ w bok ochraniaj±c nogi rêkawic±, po czym zamachn±³ siê do ciosu. Uchyli³em siê w dó³ i przestawiaj±c nogi oraz balansuj±c ciê¿arem cia³a momentalnie znalaz³em siê przed Wie¿±. Uderzy³em. Tym razem grube drewno znalaz³o drogê do boku przeciwnika. Murzyn sapn±³, nie wiem, z bólu czy ze z³o¶ci, po czym w¶ciekle unosz±c obie rêce do ciosu skoczy³ wprost na mnie. Od razu skoczy³em pod niego, tak i¿ wyl±dowa³ mi na plecach. A¿ mnie w zêbach ¶cis³o od takiego zwalaj±cego siê kloca! Cia³o zrobi³o swoje, nogi i plecy wyprostowa³y siê same wyrzucaj±c olbrzyma jeszcze trochê do góry.... a nastêpnie szybko sprowadzaj±c z powrotem, na odchodnym zostawiaj±c Wie¿y niemi³e trza¶niêcie o deski. Na jego nieszczê¶cie spotkanie to odby³o siê pod niew³a¶ciwym kontem i da³o siê s³yszeæ chrupniêcie ³amanych ko¶ci. Turris upad³ i nie potrafi³ siê podnie¶æ... <br /> <br />--- <br /> <br />http://sportsillustrated.cnn.com/more/boxi...nockdown_ap.jpg > Wspó³czesny Turris na wspó³czesnych deskach :)
 
Darklord
Wyróżniony
Wyróżniony
Posty: 9630
Rejestracja: sob lis 15, 2003 2:03 pm

pn paź 04, 2004 10:52 am

Darkonius nie musia³ czekaæ d³ugo, po chwili piraci wtargnêli na pok³ad. Naprzeciw prokonsulowi wysforowa³ siê pirat uzbrojony w gladiusa i ma³± tarczê. Darkonius uda³, ¿e siê potkn±³ o le¿±ce cia³o, by zmyliæ wroga*, po czym pewnych ruchem pos³a³ harpun w ods³oniêt± pier¶ pirata. Szybko dobieg³ do zdziwnionego przeciwnika i wyrwa³ umieraj±cemu miecz i tarczê (rzucaj±c przy okazji u¶miech w stronê Adiniusa). Ostrze nie by³o najwy¿ejszej jako¶ci, ale z nim Darkonius czu³ siê lepiej**. Ruszy³ w t³um przeciwników... <br /> <br />...Dzier¿±c gladiusa w d³oni zacz±³nim zbijaæ nadchodz±ce ciosy, po¶wiêcaj±c siê bardziej obronie ni¿ atakowi***. Tylko to chroni³o Darkoniusa przed licznymi ciosami dochodz±cymi z wielu stron****. Prokonsul mimo tego powali³ kolejnych dwóch piratów, ale ich liczba wcale nie mala, wci±¿ roili siê wszêdzie.... <br /> <br />***************************************************** <br /> <br />Dodatek mechaniczny: <br />*u¿ycie Blefowania do zmylenia przeciwnika i pozbawienia go premii ze Zr do KP <br />**niektórzy specjalizuj± siê w wybranej broni i z jej u¿yciem maj± najwiêksze premie b±d¼ mog± wykorzystywaæ pe³niê swych umiejêtno¶ci <br />***u¿ycie walki defensywnie lub/i atutu Wyspecjalizowanie <br />****przeciwnicy wykorzystuj± flankowanie by zyskaæ premiê +2 do trafienia
 
Adi Cherryson
Wyróżniony
Wyróżniony
Posty: 567
Rejestracja: ndz paź 20, 2002 1:47 am

Adinius tonie

sob paź 09, 2004 1:32 am

Numidyjski w³ócznik (Zbr1, SW 1/2, ilo¶æ 2) <br /> <br />Rzymianin wyl±dowa³ naprzeciw dwóch ciemnobr±zowych piratów. Nie spodziewali siê tego, wiêc wykorzystuje pierwsz± akcjê. Rzuca okiem na Numidyjczyka po lewej. Nie ma tarczy. Jest ca³y ods³oniêty. Nie mo¿e dodaæ premii ze Zr. Skryba rzuca wiêc sztyletem. Trafia w pier¶. ¦miertelnie. Przeciwnicy ustalaj± kolejno¶æ Inicjatywy. Adinius ma wy¿szy wynik. Poniewa¿ nie ma orê¿a wykonuje krok w stronê padaj±cego w³ócznika i chwyta jego broñ. Drugi Numidyjczyk zas³ania siê tarcz± i k³uje. Chybia. Cofa siê o krok do ty³u. Skryba nie potrafi dobrze pos³ugiwaæ siê w³óczni±. Wykorzystuje wiêc czas na rozejrzenie siê po pok³adzie. Zauwa¿a, ¿e za chwilê piraci za plecami przeciwnika napr± do przodu. Liczy na to, ¿e ten straci równowagê. Wystawia w³óczniê na wprost. Pirat czyni klasyczny wypad. Omija orê¿ Rzymianina. Wbija ostrze poni¿ej ¿eber. Adinius traci sporo pw. Jednak utrzymuje siê na nogach. W trzeciej rundzie t³um z ty³u popycha przeciwnika. Nie udaje mu siê utrzymaæ równowagi. Ratuje go tarcza. S± teraz w zwarciu. Skryba upuszcza w³óczniê. £apie wroga za gard³o zapa¶niczym chwytem wyuczonym w ludus. Wygrywa sporny test si³y i dusi. Numidyjczyk stara siê sprytnie wyzwoliæ. Uderza ³okciem w ranê. Chwyt Adiniusa staje siê lu¼niejszy. W nastêpnej rundzie obaj przewracaj± siê na pok³ad. Skryba le¿±c pod przeciwnikiem, uderza ostatkiem si³ kolanem w perineum. St³uczenie pozbawia pirata przytomno¶ci... <br /> <br />„Mê¿ny Marsie, dodaj mi si³” b³aga³em wygrzebuj±c siê spod ciê¿aru Numidyjczyka. Zamêt bitewny nade mn± osi±gn±³ apogeum. Jestem zbyt s³aby, aby powstaæ. Zreszt± i tak nie mam miejsca. Chwila swobody. Wyci±gn±³em pugio z umarlaka. Potem mozolnie przesuwa³em siê w stronê burty. Zapach dawno nie mytych stóp, krwi, potu i ³oju przyprawia³ mnie o md³o¶ci. „Tyle wody dooko³a, a nikt z niej nie korzysta³”. * <br /> <br />Chyba jestem ju¿ w miarê bezpieczny. Opar³em siê plecami o burtê. W sam± porê! Spojrza³em w górê. Barbatus o sylwetce podobnej do rze¼by Herkulesa ju¿ podnosi³ topór, aby od³±czyæ moj± g³owê od reszty. Nie by³o wyj¶cia. D¼wign±³em niezgrabne cia³o i zaciskaj±c nos, run±³em g³ow± w dó³, w stronê morskiej kipieli. <br /> <br />Zapomnia³em jednak o wios³ach. Galernicy „Z³otego Odyñca” trzymali je równolegle do powierzchni morza. Spadaj±c, uderzy³em o wszystkie trzy rzêdy. Nim wpad³em do morza, straci³em przytomno¶æ. <br /> <br />Pogr±¿a³em siê w odmêtach... <br /> <br />Silne, pe³ne mocy ramiona Vertiusa ocali³y mi ¿ycie. <br /> <br />Obud¼ siê Przyjacielu! us³ysza³em szept. <br /> <br />Adi <br /> <br />--- <br /> <br />* Jakie zapachy czuli Rzymianie podczas spotkañ z barbarzyñcami? Wyk±pani w ³a¼nich, nacierani olejkami przez piêkne niewolnice. Byæ mo¿e by³a to jedna z pierwszych miar naszej cywilizacji. Zauwa¿cie, ¿e tak¿e dzisiaj zapach i dba³o¶æ o higienê wiele mówi o cz³owieku. Niekiedy niezbyt s³usznie. <br /> <br />Znane powiedzenie: Rzym zu¿ywa³ przez jeden dzieñ tyle wody, ile ca³a ¶redniowieczna Europa przez rok. Akwedukty dostarczaj±ce wodê do stolicy mia³y ³±czn± d³ugo¶æ ponad 400 km. W wiêkszo¶ci by³y to ceramiczne lub o³owiane rynny i rury. Zaledwie niewielka czê¶æ przebiega³a na murowanych arkadach (które dzi¶ s± symbolem akweduktów). Budowano je tylko w trudno dostêpnych miejscach. Przep³yw wody by³ sta³y, odbywa³ siê na zasadzie prawa ci±¿enia. S³awny architekt Witruwiusz przekonywa³, ¿e woda z kubka glinianego jest smaczniejsza ni¿ ze srebrnego. Na temat szkodliwego wp³ywu o³owianych rur powsta³y liczne legendy.
 
Darklord
Wyróżniony
Wyróżniony
Posty: 9630
Rejestracja: sob lis 15, 2003 2:03 pm

wt paź 19, 2004 11:02 pm

...Darkonius walcz±c dalej w defensywie zacz±³ rozgl±daæ siê za sposobem os³oniêcia swoich pleców* przed ciosami przeciwników. Rzuci³em wzrokiem po okrêcie i zdecydowa³ siê ruszyæ w stronê masztu. Zacz±³ przebijaæ siê krwawym szlakiem w stronê upatrzonego celu. W momencie, gdy by³ ju¿ blisko celu zobaczy³ jak niefortunne ciosy walcz±cej za³ogi z piratami naruszy³y maszt, który skrzupn± straszliwie i run±³ mia¿d¿±c kilku ludzi. Zdekoncentrowa³o go to, jeden z przeciwników wykorzysta³ chwilê i wyprowadzi³ czysty cios w lewê ramiê. Darkonius sykn±³ i ci±³ zadowolenego draba na odlew. Jednak rêk± zaczê³a krwawiæ i powoli si³y zaczê³y z niego ulatywaæ. <br /> <br />Nagle ma okrêcie rozleg³y siê okrzyki a w powietrzu rozszed³ siê zapach dymu i ognistej cieszy zwanej ogniem greckim. Prokonsul zrzuci³ okiem i ujrza³ nadp³ywaj±cy statek. Czy¿by nadchodzi³a pomoc? <br /> <br />************************************************************ <br />Dodatek mechaniczny <br /> <br />*by zmniejszyæ mo¿liwo¶ci flankowania <br /> <br /><!--QuoteBegin-Adi Cherryson+-->
Adi Cherryson pisze:
<!--QuoteEBegin-->[...]Przeciwnicy ustalaj± kolejno¶æ Inicjatywy. Adinius ma wy¿szy wynik. Poniewa¿ nie ma orê¿a wykonuje krok w stronê padaj±cego w³ócznika i chwyta jego broñ.[...]
<br />Dopiero posiadanie atutu Zmys³ walki pozwala wykonaæ okazyjny atak w takiej sytuacji (czyli, gdy wygra³o siê inicjatywê, a przeciwnik nie zd±rzy³ jeszcze zadzia³aæ). <br /> <br />P.S. Ostatnia notka [pocz±tek walki] zosta³a rozbudowana.
 
Adi Cherryson
Wyróżniony
Wyróżniony
Posty: 567
Rejestracja: ndz paź 20, 2002 1:47 am

Klasyczny smok

ndz paź 24, 2004 2:30 am

Rodyjska trirema zbli¿a siê szybko. Ogniste pociski podpali³y ju¿ ¿agle Z³otego Odyñca. Za parê chwil taran okrêtu Damagorasa uderzy w korabia Cylijczyków. Dryfuj±cy w morzu Vertius i Adinius ujrzeli w³a¶nie nadchodz±c± grozê tego spotkania. Zatrzymajmy siê teraz na moment, patrz±c uwa¿nie na pewien staro¿ytny artefakt, znajduj±cy siê na dziobie trójrzêdowca.

W czasach komiksów i kina pe³nego efektów specjalnych ma³o kto znajduje przyjemno¶æ w obcowaniu ze sztuk± minionych pokoleñ. Ale przecie¿: je¶li nie poznamy i nie zrozumiemy historii rozwoju sztuki, nie odkryjemy wielu tajemnic, a nasza opinia o wspó³czesnych artystach nie bêdzie wiele warta.

Klasyczne piêkno, czyli trzy ujêcia z³otego smoka

Pierwszy obraz

Przede wszystkim zwróæmy uwagê na po³±czenie kamiennego spokoju rze¼by i dynamizmu ruchu postaci. Jest to cecha charakterystyczna dla antycznej twórczo¶ci. Autor stara siê znale¼æ pewien statyczny moment, jako punkt odniesienia. Najlepiej oddaje to porównanie do funkcji stop-klatki w odtwarzaczu kaset VHS lub DVD.

Nike w³a¶nie l±duje na dziobie statku. Poznaæ to mo¿na po k±cie, jaki tworz± skrzyd³a i chiton (szata) na nogach. Spojrzyjmy na brzuch, jako punkt odniesienia. Gdyby bogini lecia³a, chiton i skrzyd³a ustawione by³yby równolegle do siebie. Tymczasem ramiona id± do góry, a szata w dó³.

Gdyby¶my mogli obserwowaæ przebieg tego l±dowania na naszym nowoczesnym sprzêcie, puszczaj±c obraz w przód i w ty³, stwierdziliby¶my, ¿e pos±g oddaje idealnie moment krytyczny. Jak zetkniêcie nóg spadochroniarza z ziemi±.

Nike wznosi swe skrzydlate ramiona, poddaj±c siê sile wiatru, aby wyhamowaæ lot. Pier¶ wysuniêta do przodu, reszta cia³a pozosta³a lekko w tyle. W filmie „Titanic” jest scena zapewne inspirowana t± rze¼b±. Kate Winslet staje na dziobie okrêtu i rozpo¶ciera ramiona. Pêd wiatru rze¼bi jej cia³o. Na filmie widzimy twarz aktorki. Stara siê wyraziæ... co¶ czego siê nie da wyraziæ. 8)

Szkoda, ¿e rze¼ba Nike nie posiada ju¿ g³owy. Ciekawe, jakby wygl±da³a? Pochylona do przodu, walcz±ca z wiatrem. Prosta lub te¿ lekko odchylona do ty³u – neutralna. Albo mocno przechylona w ty³, jak jej skrzyd³a – podkre¶la³oby to prêdko¶æ okrêtu, ale te¿ potêgê po³±czenia mocy ¿ywio³u morza i boskiej obecno¶ci.

Zobaczmy proporcje cia³a: obfity biust, szerokie biodra, napiête miê¶nie nóg. Idea³ kobiecego piêkna zmienia³ siê przez wieki. Ale nawet z dzisiejszej pozycji, gdy modna jest szczup³a sylwetka, Nike jako kobieta wzbudzaæ mo¿e po¿±danie.

Na drugim zdjêciu widaæ dziób okrêtu.

Wyobra¼cie sobie teraz, ¿e patrzycie na okrêt i rze¼bê trochê bardziej z do³u i na wprost. Tak jak Vertius i Adinius. Okrêt p³ynie wprost na was. Chocia¿ taran dziobowy jest u³amany, wyczuwamy grozê i blisk± ¶mieræ, gdy trirema nas zmia¿d¿y. Byæ mo¿e jaka¶ fala uratowa³aby nas od zguby, bo dziób siê podnosi. Ale Nike w³a¶nie l±duje i wciska go do do³u - jej prawa noga jest lekko wysuniêta. Czy tak wygl±da³a gilotyna z pozycji skazañca?

Potêga rodyjskiej floty, wspomagana przez boginiê po³o¿y kres marzeniom nieprzyjació³ o ³atwym zwyciêstwie.

Trzecia ods³ona

Nike w promieniach s³oñca. Piêkny z³oty smok!

Za chwilê uda jej siê twardo stan±æ na pok³adzie statku. Walczy jeszcze z wiatrem, ale wkrótce pewnie uderzy skrzyd³ami do przodu. Wtedy rodyjski okrêt, który jest akurat na wznosz±cej fali, nabierze takiej si³y, ¿e ¿aden kad³ub tego nie wytrzyma.

W tym ujêciu pos±g Nike z Samotraki sprzed wieków, choæ martwy i zaklêty w kamieñ, przedstawia najbardziej dramatyczny moment ka¿dej walki. Nieuchwytn± chwilê niepewno¶ci miêdzy sukcesem i pora¿k±. Wyobra¼cie sobie, ¿e zamiast zwyciêskiego machniêcia skrzyd³ami widzicie strza³ê wbit± w jej nieos³oniêt± pier¶. Wtedy bogini wygl±da³aby, jakby przewraca³a siê w ty³. Przechyli siê i upadnie. :cry:

---

Mityczna Nike by³a córk± tytana Pallasa i jego ¿ony Styks. Dla Greków by³a uosobieniem zwyciêstwa. Zarówno wodzowie, jak i zwykli ludzie pragnêli jej przychylno¶ci. Greckie s³owo nike (jak ³aciñskie victoria) oznacza w³a¶nie zwyciêstwo.

Wizerunków bogini zachowa³o siê wiele. Najbardziej znane s± jednak dwie rze¼by.
Nasza, znajduj±ca siê w Luwrze, zosta³a znaleziona na wyspie Samotraka w 1863 roku. Jej autorstwo przypisywane jest Pythokritosowi z Rodos i datowane na 190 rok pne. W Nocy Listopadowej Wyspiañski kre¶li jej wizerunek, lecz nazywa j± b³êdnie Fidiaszow± Nike. Inny pos±g wykona³ Paionios z Mende oko³o 420 roku pne na cze¶æ zwyciêstwa Messeñczyków nad Spart±. Odkryto go podczas wykopalisk w Olimpii w 1875 roku. Obecnie znajduje siê w Archeologikon Musion w tym mie¶cie.

Zauwa¿cie, ¿e na obu rze¼bach nie widzimy ju¿ twarzy bóstwa. Mo¿na ów archeologiczny przypadek odnie¶æ do przys³owia, ¿e Ojców sukcesu, zwyciêstwa zawsze jest wielu. Do klêski nikt siê nie przyzna. Gdy ju¿ groza bitwy minie (i wiadomo kto wygra³), Nike przybiera twarz zwyciêzcy. Wycyzelowana d³utem znanych rze¼biarzy. S³awi jego imiê.

Trzymaj±c w d³oniach k20 przed rozstrzygaj±cym rzutem, jeste¶my jak Nike przed l±dowaniem. Czy rzut siê powiedzie? Zapewne tak, bo pos±gi i historia nie k³ami±.

Chcia³bym tak jeszcze pisaæ wiele, ale trzeba nam wróciæ do chaosu bitwy morskiej.


Adi
 
Coen__
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 531
Rejestracja: sob lut 01, 2003 10:34 pm

sob lis 06, 2004 11:02 pm

Odwracam siê szybko w stronê upad³ego wroga. Murzyn le¿y, a widz±c pod jakim k±tem wykrzywiona jest jego g³owa, wiem ¿e ju¿ nie wstanie. Dopadam wiêc do niego zabieraj±c swoj± wygran±. Swoje trofeum. Skórzano-stalowe rêkawice z masywnymi ostrzami, które siêga³y olbrzymowi zaledwie do przedramienia, mi zakrywaj± je ca³e, za¶ masywny miedziany kolec wychodzi daleko poza ³okieæ. Nie wiem czemu ale ta broñ jest inna ni¿ wiêkszo¶æ. Czujê jakby do mnie przemawia³a, jakby co¶ obiecywa³a, jakby czego¶ ¿±da³a...

Pozostaj±c w przykucniêciu rozgl±dam siê po statku. Ka¿dy z obroñców jest oblegany przez co najmniej kilku piratów. Dobrze wiêc - my¶lê sobie widz±c kilku id±cych w moj± stronê. Wstajê powoli zaciskaj±c d³onie na uchwytach rêkawic, a moja postawa ma wtedy podobny wyraz do tej. Nie czekam na ich atak. Sam rzucam siê na najbli¿szego, uderzeniem lewej d³oni odrzucaj±c jego toporek w bok, a dwa ostrza prawej rêkawicy zag³êbiaj±c w jego wnêtrzno¶ciach. Pirat stêkn±³ g³o¶no kiedy szarpn±³em d³oni± w górê, otwieraj±c go po mostek, po czym odrzuci³em od siebie. Widz±c padaj±cego kamrata pozostali rzucili siê na mnie z wrzaskiem.

To nie mia³o znaczenia. Pancerne rêkawice co i rusz blokowa³y ich uderzenia, za¶ moje ciosy prowadzone z ³atwo¶ci± zwyk³ych, go³ych piê¶ci co i rusz odnajdywa³y drogê do ich cia³, zadaj±c ból i ¶mieræ. Czu³em jak zaczynam siê zatracaæ. O co walczê? Po co? Dla kogo? Jakie to ma znaczenie? Teraz jest tylko bitwa. Po jakim¶ czasie jestem ju¿ ca³y sk±pany we krwi, a pok³ad pod moimi stopami staje siê ¶liski od krwi i wnêtrzno¶ci.

To nie ma znaczenia. Liczy siê tylko to, ¿e nas jest ma³o a wrogów wielu. To jest wa¿ne. To ma znaczenie. Wbijam jednemu z piratów lewe ostrza w brzuch, prawe za¶ w klatkê piersiow±, po czym podniós³szy go, ciskam na jego kompanów, przewracaj±c kilku. Jednak zmusi³o mnie to do pozostania odkrytym przez kilka uderzeñ serca. Krytycznych uderzeñ serca. Jeden z piratów, spalony na br±z niski cz³owieczek o szczurzej twarzy wykorzysta³ to. Dopad³ do mnie. Ostrze jego d³ugiego no¿a wesz³o g³adko w moje cia³o zwalniaj±c jednak na miê¶niach brzucha. Nie czu³em bólu, tylko wzrastaj±c± furiê. Uderzy³em z ca³ej si³y prawym sierpowym w twarz szczurka. Ostrza ze zgrzytem zgruchota³y ko¶ci zag³êbiaj±c siê w mózg jednak ja nie zwolni³em. Prawdê mówi±c, nawet bym nie zd±¿y³. Pancerna os³ona palców i d³oni trafi³a w uszkodzon± czaszkê przebijaj±c siê jak przez szk³o i wychodz±c potylic±. Szczurek by³ martwy nim zda³ sobie z tego sprawê. Szarpniêciem oswobodzi³em rêkê do reszty gruchocz±c czaszkê pirata. Widz±c tak makabryczny mord pozostali piraci wokó³ mnie stanêli niepewni patrz±c po sobie.

Nagle gdzie¶ z boku dostrzeg³em blask i odwróci³em siê, tak jak i inni. Trafiony kul± ognia ¿agiel pirackiego statku buchn±³ czerwonymi jêzykami, ja za¶ dostrzeg³em zbli¿aj±cy siê okrêt wojenny na którego dziobie sta³a skrzydlata, b³êkitna, piêkna kobieta. Victoria! Rozpozna³em j± od razu i poczu³em, ¿e to znak. Ugi±³em nogi do skoku i odrzuciwszy okrwawion± g³owê do ty³u, wyda³em z siebie pe³en furii okrzyk. Czu³em d¼wiêk dochodz±cy a¿ z samego dna serca, czu³em jak mnie przepe³nia i gotuje moj± krew. Nie zwa¿aj±c na nic skoczy³em na pozosta³ych piratów uderzaj±c tak aby zabiæ, nie zwa¿aj±c na sztylet w trzewiach czy wiele drobnych ran które zarobi³em w trakcie tej potyczki.
To nie mia³o znaczenia.
 
Adi Cherryson
Wyróżniony
Wyróżniony
Posty: 567
Rejestracja: ndz paź 20, 2002 1:47 am

Szyfry pochodz± z Rodos?

śr lis 10, 2004 1:22 am

Enigma Staro¿ytnych

(Z notatek Damagorasa mo¿na dowiedzieæ siê o dalszym przebiegu bitwy)

Nike zbli¿a³a siê szybko w kierunku z³±czonych okrêtów. Gdy balista podpali³a greckim ogniem ¿agle pirackiej jednostki, do dzie³a zniszczenia w³±czy³ siê polybolos.(*) Potê¿ne strza³y wypluwa³ z szybko¶ci± karabinu maszynowego. Wkrótce jednak Damagoras nakaza³ przerwaæ ostrza³. Broñ by³a szybkostrzelna, ale niezbyt celna. Mogli zgin±æ ci, których mia³ ocaliæ. Ustawi³ oddzia³ szturmowy hoplitów na dziobie i czeka³, a¿ taran wbije siê w p³on±cego korabia Cylijczyków.

Wszystko posz³o rutynowo. Rodyjski taran utworzy³ wyrwê, tu¿ pod lini± zanurzenia pirackiej triremy. Potê¿ni hoplici runêli na pok³ad wroga, os³aniaj±c siê okr±g³ymi tarczami. Ich w³ócznie szybko przerzedzi³y szeregi obroñców. W tym czasie wio¶larze pracowali ciê¿ko, aby uwolniæ Nike ze zwarcia. Taran wysun±³ siê, a przez otwór zacz±³ nap³ywaæ strumieñ wody. Z³oty Odyniec ton±³.

Hoplici dokoñczyli rze¼, przynosz±c Damagorasowi g³owê kapitana piratów, nabit± na w³óczniê. Zgodnie z rozkazami z Rodos, nale¿a³o ocaliæ Rzymian. Niestety nie prze¿y³o ich zbyt wielu. Jeden, dziki i podobny do barbarzyñcy w zbyt wielkich rêkawicach, drugi – dostojny patrycjusz z gladiusem. Byli ranni i os³abieni.

Nie by³o wiele czasu. P³on±cy Aper Aureus pogr±¿a³ siê w morzu, ci±gn±c za sob± Ventusa. Ogieñ by³ niebezpieczny dla Nike, wiêc rodyjski admira³ nakaza³ odwrót. Przez przypadek zauwa¿ono w wodzie jeszcze dwóch wyczerpanych Rzymian. Wci±gniêto ich na pok³ad i przekazano medykom.

Gdy triera Rodyjczyków znalaz³a siê w bezpiecznej odleg³o¶ci, wio¶larze otrzymali rozkaz wyci±gniêcia wiose³ z wody. Odpoczynek po trudach bitwy. Za³oga na pok³adzie patrzy³a, jak dwa po³±czone statki znikaj± w odmêtach. Niewielu dostrzeg³o, jak na Ventusie, pewna jednorêka postaæ wstaje i trzymaj±c siê masztu z godno¶ci± odprowadza swój okrêt na wieczny spoczynek w objêciach Posejdona. Tak odszed³ Eundros. Gladiator, ¿eglarz i znawca pism Arystotelesa... (**)

Damagoras odwiedzi³ ocala³ych Rzymian. Zapyta³ o ich imiona. Nakaza³ postawiæ ¿agle i skierowaæ okrêt na Rodos. Nastêpnie zszed³ do niewielkiego pomieszczenia na rufie, gdzie m³ody skryba siedzia³ zakopany po¶ród stert pergaminów i woskowych tabliczek. Na drewnianym blacie sta³o metalowe, okr±g³e urz±dzenie.(***) Szyfrant wsta³ szybko i pozdrowi³ admira³a. Ten podyktowa³ mu tekst wiadomo¶ci, któr± oficer spisa³ dok³adnie u¿ywaj±c stalowego rylca i tabliczki wype³nionej woskiem. Gdy Damagoras wyszed³, szybko i sprawnie zacz±³ przestawiaæ dwa pier¶cienie maszyny, jednocze¶nie notuj±c co¶ na pergaminie. Skoñczy³, wytar³ pióro, wysypa³ odrobinê piasku na pergamin, dmuchn±³ dwa razy i zwin±³ go w rulon. Jeszcze raz spojrza³ na tekst sprawdzaj±c, czy nie pope³ni³ b³êdów:

AXJXDNOXP AL OLALP. OWVJPHF PQXQBH EXKAILTV WKFPWZWLKV MOWBW
MFOXQLT. ROXQLTXKB QVIHL ZWQBOV LPLYV: AXOHLKFRP, SBOQFRP, ZLBK, XAFKFRP. TOXZXJ AL MLOQR.


Wyszed³ na pok³ad i przekaza³ go ma³emu ch³opcu. Ten wspi±³ siê zrêcznie na szczyt masztu i poda³ rulon marynarzowi w wiklinowym koszu. Ów za¶ przyczepi³ go do nogi wielkiego albatrosa. Za³omota³y skrzyd³a i ptak wzniós³ siê w powietrze.

Na koniec s³owo wyja¶nienia odno¶nie ¿agli. Podczas bitwy pod Salamin± (480 pne), Temistokles zaskoczy³ Persów chowaj±c maszty i u¿ywaj±c machin miotaj±cych ogniste kule. ¯agle floty Kserksesa stanowi³y doskona³y cel. Greckie okrêty manewrowa³y tylko na wios³ach. Od tego czasu przyjê³a siê taktyka walki bez ¿agli. Kapitan Cylijczyków zapewne o tym wiedzia³. Chyba by³ zbyt pewny siebie albo pokusa rych³ych ³upów spowodowa³a, ¿e nie zastosowa³ siê do owej taktyki. Dlatego zakoñczy³ ¿ywot z g³ow± na w³óczni Rodyjczyków, mistrzów morskich bitew.


Adi

---

(*) Polybolos to tajemnicza katapulta z Rodos. Trudno co¶ wiarygodnego o niej napisaæ. Byæ mo¿e przypomina³a kuszê z magazynkiem, tylko w znacznie wiêkszym rozmiarze.

(**) Resztki Ventusa przetrwa³y do dzisiaj, z wyra¼nie zaokr±glonym szczytem masztu.

(***) Staro¿ytna Enigma zosta³a wykorzystana podczas wojny secesyjnej przez Konfederatów.
 
Darklord
Wyróżniony
Wyróżniony
Posty: 9630
Rejestracja: sob lis 15, 2003 2:03 pm

czw lis 18, 2004 7:30 pm

Wyczerpany bitw± i up³ywem krwi prokonsul odpoczywa³ na pok³adzie Nike. Niewiele pami±ta³ z pierwszego dnia pobytu na rodyjskiej triremie, gdy¿ wbudza³ siê tylko na chwilê, gdy brodaty mê¿czyzna zajmowa³ siê jego ranami - zarówno dziêki potêdze wiedzy medzyczne jak i ³aski Aesculapiusa*. Sk±d wiedzia³, ¿e akurat tego bóstwa? W czasie jednego z przebudzeñ zauwa¿y³ jak medyk odprowia³ mod³y trzymaj±c symbol przedstawiaj±cy wê¿a owijaj±cego siê na lasce. Niestety nie pozna³ jego imienia, gdy¿ po odzyskaniu pe³ni si³, nie by³o go ju¿ w pobli¿u.

Wieczorem zaproszona Darkoniusa i Adiniusa na spotkanie z kapitanem tego statku (nadarzy³a siê wreszcie okazja, by mu podziêkowaæ oraz dowiedzieæ siê co go do tego sk³oni³a). Udali¶my siê za marynarzami do kajuty ich dowódcy. Pomieszczenie wygl±da³o jak kabina ¿o³nierza - wzrok przyci±ga³ stojak na pancerz, po którym by³o widaæ ¿e jest czêsto u¿ywany. Na przeciw nas sta³ mê¿czyzna w sile wieku. Czarne kêdzierze w³osy, bujna broda, sylwetka atlety. Twarz wyra¿a³a osobist± charyzmê, inteligencjê i si³ê charakteru.
-Witam Was na pok³adzie i zapraszam na wino.
Darkonius spojrza³ na Adiniusa i kiwn±³ g³ow±:
-Chêtnie zwil¿ymy swe usta tym wspania³ym trunkiem. Moje imiê to Darkonius, a to mój towarzysz Adinius. Czy mo¿emy wiedzieæ kim dok³adnie jeste¶ panie?
-Jestem Damagaros, dowódca floty polis Rodos. - gdy wypowiedzia³ te s³owa wzrok prokonsula pad³ na malowid³o.
-Bardzo dziêkuje za okazan± nam pomoc, Czy mo¿emy wiedzieæ co sk³oni³o Ciebie do pomocy nam? - doda³ Adinius
-Otrzyma³em rozkazy patrolowania tego akwenu w celu zwalczania piractwa i ochrony statków handlowych.
Prokonsulowi niepewnie wyczu³, ¿e kapitan nie mówi ca³ej prawdy:
-Kto wyda³ te rozkazy?
-W³adze naszego polis.
-Co zamierzasz z nami uczyniæ?
-Rodos jest sprzymierzeñcem Rzymu, wiêc dostarczê Was bezpiecznie do portu. Potem sami zdecydujecie.
Potem rozmowa zesz³a ju¿ na inne tematy: pogoda, sztormy i Meteorologia Arystotelesa. A po oko³o godzinie rozstali siê.

Kilka minut pó¼niej czwórka ocala³ychspotka³a siê razem na pok³adzie statku, pod bladym ¶wiat³em ksiê¿yca. Uczestnicy rozmowy skrócili je pozosta³ym, a Darkonius doda³ cicho na koniec:
-Wydaje mi siê, ¿e Damagaros nie powiedzia³ nam wszystkiego, co¶ ukrywa³<span style='color:cyan'>+</span> - i opisa³ jego wygl±d. Na to skryba odpowiedzia³:
-[i]Widzia³em co¶ podobnego w przytu³ku dla weteranów na Zatybrzu, gdy szuka³em rannego w lasach Galii ¿o³nierza naszego legionu Or³y. Od tej wizyty zaczê³y siê wszystkie k³opoty.

-Najlepiej bêdzie jak zochowamy ostro¿no¶æ... Coenie pilnuj swej nowej broni, nie jest wykluczone, ¿e mo¿na siê ona tu okazaæ potrzebna. Nie powini¶my siê te¿ od teraz rozdzielaæ.

Przez kolejne dwa dni nic ciekawego siê nie dzia³o, wiêc razem zwiedzili prawie ca³y statek - nie mogli siê dostaæ tylko do jednego miejsca - pomieszczenia na dziobie pilnowanego przez greckiego hoplitê...

[...]

Poranek, idy listopada 81 AKR.

Mg³a powoli ustêpujê. S³ychaæ okrzyk marynarza z bocianiego gniazda:
-L±d na widnokrêgu! Widzê ¶wiat³a z Rodos, Admirale!

*Asklepios (grecki Asclepios, rzymski Aesculapius, nasz Eskulap)
____________________________________________________
Czê¶æ mechaniczna:
<span style='color:cyan'>+</span> udany test Wyczucia pobudek kontra Blefowi wystarczaj±cy na wykrycie ukrywania prawdy, ale nie wystarczaj±cy by przebiæ trudno¶æ Blefu
 
Adi Cherryson
Wyróżniony
Wyróżniony
Posty: 567
Rejestracja: ndz paź 20, 2002 1:47 am

Rodos staro¿ytna

ndz lis 28, 2004 1:35 am

Rodos

„To relatywnie du¿a wyspa w po³udniowo-wschodniej czê¶ci Morza Egejskiego, u wybrze¿y Pó³wyspu Anatolijskiego. Osiedlali siê tam Achajowie i Dorowie. Polis rodyjska zosta³a za³o¿ona oko³o 407/406 roku pne. Utworzy³y j± trzy wcze¶niej istniej±ce na wyspie poleis. By³y to: Kamiros, Jalisos oraz Lindos. Czasowo Rodos by³o uzale¿nione od Persów i od Karii pod panowaniem Mauzolosa. Nastêpnie wyspa znalaz³a siê w granicach imperium Aleksandra Macedoñskiego. Po jego ¶mierci, w czasach hellenistycznych ca³kowicie wolna polis rodyjska prze¿ywa³a okres najwiêkszej ¶wietno¶ci i bogactwa. Na pobliskim l±dzie sta³ym miasto posiada³o znaczne terytoria rolnicze oraz podleg³e sobie niewielkie miejscowo¶ci. (...)

Rodos odgrywa³o ogromnie wa¿n± rolê jako wielki port prze³adunkowy. Towary przywo¿ono tam z ca³ego basenu Morza Egejskiego, z ptolemejskiego Egiptu i z Azji Mniejszej. W porcie spotykali siê przybysze z Cypru, Azji, Egiptu oraz Grecji kontynentalnej. Rodyjczycy zapewniali im bezpieczeñstwo i po¶redniczyli miêdzy nimi w handlu. Sami natomiast niewiele podró¿owali. Ich potê¿na flota posiada³a g³ównie okrêty wojenne. Obecnie, jak ¶wiadcz± wykopaliska, wokó³ niemal ca³ego Morza ¦ródziemnego rozrzucone s± niezliczone fragmenty amfor ze stemplami rodyjskimi. W samej tylko zaprzyja¼nionej Aleksandrii znaleziono przesz³o 80.000 uchwytów od nich. Nie oznacza to, ¿e wyspa ta by³a spichlerzem ¶wiata staro¿ytnego, ale raczej, ¿e znajdowa³y siê tam ogromne faktorie handlowe, które mo¿emy do pewnego stopnia porównaæ z obecnymi gie³dami. (...)

W II wieku pne dosz³o do zachwiania politycznej pozycji polis rodyjskiej. Naciski Rzymu zepchnê³y j± do kolejnego klienta. Z czasem zaowocuje to niekontrolowanym rozwojem piractwa, któremu Rodos nie zdo³a siê skutecznie przeciwstawiæ. Og³oszenie przez mocarstwo, ¿e port w Delos uzyskuje prawa portu wolnoc³owego, zmniejszy³o liczbê statków zawijaj±cych do Rodos, co powa¿nie zaszkodzi³o dochodom mieszkañców.”

Opis pochodzi z ksi±¿ki „¦wiat staro¿ytny i jego cuda” M. ¯mudziñski, wyd. Ossolineum 2003.

Ilustracja wielkiego portu Rodos. Gigantyczny pos±g Heliosa, tutaj podobny do Statui Wolno¶ci, pe³ni³ funkcjê latarni morskiej. Widaæ smugê dymu wydobywaj±c± siê z pochodni. Ciekawe jak Rodyjczycy rozwi±zali kwestiê dostarczania na sam szczyt drewna do paleniska, którego potrzeba by³o zapewne bardzo du¿o, aby ogieñ by³ widoczny z daleka. W latarni na wsypie Faros w Aleksandrii dostarcza³y go mu³y pn±ce siê mozolnie po schodach lub podestach. Je¶li przyjmiemy za³o¿enie, ¿e Kolos sta³ na dwóch nogach i pomiêdzy nimi odbywa³ siê ruch statków, mo¿na wyobraziæ sobie, ¿e w ka¿dej z nich znajdowa³y siê schody wiod±ce na wysoko¶æ bioder Heliosa. Tam istnia³aby jaka¶ wielka okr±g³a platforma i winda obs³ugiwana przez niewolników, krêc±cych du¿e ko³o, po³±czone linami z mechanizmem w g³owie Kolosa. Drewno dostarczane przez mu³y po podestach w nogach pos±gu, ³adowane by³oby na windê i wci±gane do góry, na wysoko¶æ piersi Heliosa. Dalszy transport do d³oni trzymaj±cej pochodniê móg³by odbywaæ siê przez krête schody, po których w wiklinowych koszach wspinaliby siê najmocniejsi z niewolników. Palacze obs³uguj±cy kocio³ dbaliby, aby podczas nocy ogieñ by³ jak najwiêkszy, a w trakcie dnia - dym jak najbardziej gêsty. Zatem w czasie ¶wietno¶ci pos±gu musia³y istnieæ statki dowo¿±ce drewno i ga³±zki drzew wydzielaj±ce obficie dym.

Gdy nasi bohaterowie przybywaj± na wyspê, pos±g Heliosa ju¿ oko³o 140 lat spoczywa przy brzegu, przewrócony przez trzêsienie ziemi po zaledwie 66 latach istnienia. Bêdzie tak jeszcze le¿a³ tysi±c lat, nim ¿ydowscy kupcy wydobêd± go po kawa³ku i sprzedadz± br±z, jak wspó³cze¶ni zbieracze z³omu.

Wyobra¼cie sobie, ¿e na tym zdjêciu portu Rodos, widok wiatraków (które i tak pochodz± ze ¶redniowiecza) przes³ania le¿±cy br±zowy pos±g Heliosa. Zapewne czê¶ciowo jest pod wod±. Wystaje trochê g³owy, rêka trzymaj±ca pochodniê i noga. Kolos jest wiêkszy ni¿ ca³y port!

Adinius wybieg³ na pok³ad i nagle stan±³, poruszony ruinami dawnej potêgi...

A.
 
Coen__
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 531
Rejestracja: sob lut 01, 2003 10:34 pm

ndz gru 12, 2004 10:07 am

Opieraj±c siê o burtê na dziobie obserwowa³em spokojnie rosn±ce miasto portowe. Rozkoszowa³em siê ch³odnym wiatrem owiewaj±cym rozgrzane s³oñcem cia³o oraz faktem, ¿e rana nie bola³a ju¿ tak bardzo. Kiedy j± opatrywali... no có¿, nie by³o to przyjemne. Pó¼niej za¶ przysz³o spore os³abienie, bo nó¿ tkwi³ g³êboko, ale wino szybko stawia na nogi, podobnie jak porz±dne jedzenie, a na Nike by³o trochê wybornej wo³owiny.
Koniec koñców by³em ju¿ w nienajgorszej formie, wiêkszo¶æ drobnych ran siê ju¿ zagoi³a, na brzuchu jednak nadal musia³em mieæ opatrunek.

P³ynêli¶my w³a¶nie w stronê wej¶cia do portu kiedy co¶ mnie mocno zdziwi³o. Po obu stronach wej¶cia piêtrzy³y siê dwie kolumny. Nie by³oby w tym nic niezwyk³ego, gdyby nie taki drobny fakt, i¿ by³y to... nogi z br±zu. Pierwsza koñczy³o siê w kolanie, druga w po³owie uda.
- A wiec tyle pozosta³o ze s³ynnego olbrzyma - mrukn±³em, jednak dok³adna obserwacja pozwoli³a mi stwierdziæ, ¿e jednak siê myli³em, gdy¿ z boku da³o siê zauwa¿yæ wystaj±c± z fal br±zow± rêkê. Widaæ Helios nadal czuwa³ nad portem, tylko przycupn±³ sobie w wodzie aby odpocz±æ, po kilkudziesiêciu w koñcu latach stania na wietrze deszczu i sztormie... ka¿dy by chcia³ odpocz±æ.

Szybko jednak moj± uwagê przyku³ sam port, miejsce jak w ka¿dym mie¶cie têtni±ce ¿yciem. Setki osób, miejscowych i przyjezdnych uwija³y siê wy³adowuj±c i w³adowuj±c towary na liczne statki ró¿nych typów stoj±ce przy d³ugich molach. Co ciekawe za³adunek odbywa³ siê równie¿ na trzy ogromne galery wojenne, zapewne mia³y wyruszyæ na dalek± misjê, s±dz±c po tym i¿ ³adowano na nie ¿ywy inwentarz. Poza tym po nabrze¿u krêci³o siê wielu ludzi ró¿nych profesji. Kupcy z ma³ych straganików oferowali swoje towary, podobnie jak sk±po odziane kobiety, marynarze siedz±c w cieniu grali w ró¿ne gry, za¶ posêpni stra¿nicy przechadzali siê w te i z powrotem bezskutecznie staraj±c siê zauwa¿yæ przerzucanie kontrabandy czy dobranych z³odziejaszków podwêdzaj±cych sk±d¶ co¶ co i rusz.

Rodos by³o wiêc zwyk³ym du¿ym portem. T³ocznym, g³o¶nym i ¶mierdz±cym. Typow± ostoj± cywilizacji dzisiejszego ¶wiata. Jedyne co by³o niezwyk³e to te galery. Nie widzia³em jeszcze tak wielkiego okrêtu, przy nich nawet Nike wygl±da³a jak ³ódeczka na wios³a. Zacz±³em siê rozgl±daæ za swoim uczonym przyjacielem zastanawiaj±c siê, czy on bêdzie umia³ mi co¶ o tych kolosach powiedzieæ. Kiedy tak go wypatrywa³em, nasz okrêt przycumowa³ do nadbrze¿a przy niewielkiej wie¿y . Po chwili z budynku w g³êbi wyszed³ nam na spotkanie oddzia³ ¿o³nierzy - hoplitów oraz trzech brodatych mê¿czyzn w czarnych pelerynach z kapturami. W rêkach trzymali jakie¶ dziwne laski.
 
Adi Cherryson
Wyróżniony
Wyróżniony
Posty: 567
Rejestracja: ndz paź 20, 2002 1:47 am

Pocztówka z Rodos

ndz lut 27, 2005 1:09 am

Przed dalsz± podró¿± w ¶wiat staro¿ytnych tajemnic, chcia³bym przedstawiæ pewn± refleksjê w postaci pocztówki z wakacji.

Rodos to wyspa s³oñca – tak przynajmniej mówi± nam w biurach podró¿y - zachêcaj±c do spêdzenia tam urlopu. To echa legendy o potê¿nym pos±gu Heliosa. Je¶li jednak kto¶ by³ na Rodos wie ju¿, ¿e prawdziwe okre¶lenie brzmi – wyspa s³oñca i wiatru. Mo¿e nawet bardziej wiatru, ni¿ s³oñca... :?

Zapewne niewielu ze spragnionych wakacyjnych atrakcji turystów ma czas i ochotê zwiedziæ ca³± wyspê. Jest na Rodos dziwne miejsce. Na mapce znajdziecie wzgórze zwane obecnie Profitis Ilias. Niby nic ciekawego, poro¶niête lasem zbocze, jakie¶ ska³y, byæ mo¿e ruiny:

Wzgórze Smoka

Prawie nikt siê tam nie zatrzymuje na d³u¿ej. Do dyspozycji mamy inne atrakcje. Jednak, gdy bêdziecie uparci i zechcecie wej¶æ na wzgórze, wkrótce natkniecie siê na ogrodzenie z tabliczkami Military Zone, a je¶li je nieopacznie przekroczycie, wkrótce pojawi siê gro¼ny patrol wojskowy. Zapewne ¿aden ¿o³nierz nie bêdzie zna³ angielskiego, a ich gesty sk³oni± do szybkiego zawrócenia.

Na wzgórzu nie widaæ ¿adnych instalacji wojskowych. Dlaczego zatem to miejsce jest tak pilnie strze¿one i jak± kryje tajemnicê?

Adi
 
Darklord
Wyróżniony
Wyróżniony
Posty: 9630
Rejestracja: sob lis 15, 2003 2:03 pm

ndz mar 13, 2005 11:39 pm

Wraz z Adim Cherrysonem chcemy opisaæ na zasady d20 w realiach fantasy rzymskiego gladiatora. Aktualnie prezentujemy Wam wersjê w trakcie rozwoju, gdy¿ chcemy poznaæ Wasze zdanie na temat tej klasy (opis fabularny, czê¶æ mechaniczn±, zbalansowanie [tutaj trzeba siê powa¿nie zastanowiæ nad tym czy co¶ dodaæ/uj±æ - na razie nie robili¶my jeszcze rzadnych testów tej klasy]). Zapraszamy do zapoznania siê i komentowania tutaj.
 
Adi Cherryson
Wyróżniony
Wyróżniony
Posty: 567
Rejestracja: ndz paź 20, 2002 1:47 am

Rodos mechaniczna

śr mar 16, 2005 12:27 am

W koñcu sta³y l±d! Mia³em dosyæ ko³ysania i stawiania nóg w pokraczny, szeroki sposób. Zgrzyta³em zêbami na my¶l o wizycie w ³a¼ni. Muszê szybko opanowaæ ten morski nawyk, inaczej spotkaj± mnie tam niemi³e propozycje. Nie raz widzia³em, jak amatorzy greckiej mi³o¶ci zaczepiali w termach wilków morskich. Zazwyczaj ka¿dy mia³ na nadgarstku tatua¿ z symbolem kotwicy – znak, ¿e woli kobiety, a jego dwuznaczny chód jest wynikiem ko³ysania statku, a nie do¶wiadczenia w ars amandi.

Przed nami sta³ oddzia³ ¿o³nierzy i trzech podejrzanych brodaczy. Hoplici mieli na tarczach symbol kwadrygi Heliosa, co stanowi³o dowód przynale¿no¶ci do armii rodyjskiej. Ich dowódca zmierzy³ nas wzrokiem i odgad³, ¿e szata Prokonsula wyró¿nia jego pozycjê. Przedstawi³ siê jako Memnon, dowódca stra¿y polis. Oczekiwa³ naszego przybycia! Wita serdecznie tak wysokiego przedstawiciela rzymskiego sojusznika oraz jego towarzyszy. Prosi, aby¶my zechcieli udaæ siê wraz z nim na spotkanie z w³adzami polis.

Przet³umaczy³em Coenowi jego s³owa, a Darkonius wyg³osi³ w tym czasie stosown± formu³ê powitaln±. Zebrali¶my siê nastêpnie w ciasne ko³o, aby szeptem podyskutowaæ i zdecydowaæ, co dalej uczyniæ.


Rodos. Uwagi dla Mistrza Gry.

„Plan miasta wzorowano na wcze¶niej ju¿ wypracowanych planach szachownicowych. Wiadomo, ¿e ju¿ wtedy g³ówne ulice miasta mia³y szeroko¶æ 10 metrów, a niektóre osi±ga³y przesz³o 16 metrów. By³y one zorientowane wed³ug stron ¶wiata. Pomiêdzy nimi znajdowa³y siê czworoboki domów mieszkalnych. Miasto otoczone by³o murami obronnymi, które obejmowa³y tak¿e tereny dzia³ek przeznaczonych pod przysz³± zabudowê. Na wyniesieniu, w pó³nocno-zachodniej czê¶ci miasta znajdowa³ siê akropol. Jego stoki poro¶niête by³y bujn± ro¶linno¶ci±. W pobli¿u zbudowano ¶wi±tyniê Apollona Pytiosa oraz zespó³ obiektów sportowych. W dolnej czê¶ci miasta zlokalizowano wiele budowli o charakterze publicznym, jak arsena³, magazyny portowe i ¶wi±tynie. W pobli¿u wielkiego portu znajdowa³a siê agora, zapewne wraz z budynkami zwi±zanymi z handlem i polityk±.” (M.¯mudzinski)

Wyspê trzeba potraktowaæ jako obszar o wyj±tkowych w³a¶ciwo¶ciach. Rodyjczycy, dziêki podbojom Aleksandra Wielkiego, zdominowali handel we wschodniej czê¶ci Morza ¦ródziemnego. Nale¿y przypuszczaæ, ¿e byli wrêcz niewyobra¿alnie bogaci, czego ¶wiadectwem jest postawienie pos±gu Heliosa, jednego z cudów ¶wiata. Bogactwo przyci±ga³o niczym magnes wybitnych artystów i uczonych. Rodos to jakby gigantyczny sponsor mistrzów, geniuszy nauki i kultury, miejsce, do którego wiod± staro¿ytne ¶cie¿ki. Czytaj±c historyczne ¼ród³a, co rusz napotkamy wybitne postacie zwi±zane z Rodos. Nie trzeba dociekaæ, czy byli urodzeni na wyspie, czy te¿ przyci±gn±³ ich tam magnes. Pewien etap ich ¿ycia, znane nam dokonania, mia³y zwi±zek z Wysp± i tak zostali zapamiêtani. Apollonius, Hipparchus, Geminus nosz± przydomek z Rodos. Wspania³y pos±g w Luwrze zwany jest Nike z Samotraki, bo tam zosta³ znaleziony, choæ autorstwo przypisywane jest Pythokritosowi z Rodos.

[Analogicznie: pierwszy Mistrz templariuszy Hugo de Payns, nie by³ jeszcze z Payns w 1119 roku, kiedy zakon zosta³ za³o¿ony. Otrzyma³ tytu³ Payns w 1125 roku. Kronikarze z koñca XII wieku przyjêli natomiast (i tak nam przekazali), i¿ takie by³o jego imiê ju¿ w roku 1119 i dlatego wiêkszo¶æ tropicieli tajemnic templariuszy, zapytanych, kto za³o¿y³ zakon odpowie: Hugo de Payns. Tymczasem prawid³owa odpowied¼ brzmi: jaki¶ Hugo nie wiadomo sk±d. Nie wiemy kim by³ Hugo przed za³o¿eniem zakonu. Hugonem z Payns zosta³ po tym niezwyk³ym wydarzeniu. Musimy wiêc ostro¿nie postêpowaæ odno¶nie przekazów staro¿ytnych, które od czasów templariuszy odleg³e s± o ponad tysi±c lat. Okre¶lenie „X z Rodos” wskazuje tylko na jakie¶ powi±zanie tej postaci z Wysp±.]

Trzeba zatem mechanicznie wyposa¿yæ Rodos w jakie¶ mo¿liwo¶ci które spowoduj±, ¿e bêdzie atrakcj± dla graczy, jak dawniej dla uczonych i artystów, a dzisiaj dla turystów.
Przebywanie w towarzystwie ludzi o genialnych umys³ach, w otoczeniu klasycznego piêkna dzie³ sztuki jest nadzwyczajnym doznaniem. Ka¿dy BG ma wiêc szansê podniesienia warto¶ci Intelektu, Roztropno¶ci i Charyzmy o jeden punkt. Szansa ta powinna byæ zale¿na od ju¿ posiadanej warto¶ci Atrybutu i czasu przebywania na wyspie.
Tabelkê zbudujcie sami.

Damagoras po¿egna BG, gdy¿ musi wyruszyæ w morze z kolejn± misj±. Trzy wielkie rodyjskie piêciorzêdowce, które zauwa¿y³ Coen, maj± eskortowaæ rzymski statek handlowy, który przewoziæ bêdzie bezcenny ³adunek – kopiê mechanizmu, jaki znajdowa³ siê na Nike. Dzisiaj wiemy ju¿, ¿e urz±dzenie nigdy nie dotar³o do Rzymu. Statek zaton±³ u wybrze¿a greckiej wyspy Andikithira. Wrak zosta³ przypadkowo znaleziony w 1900 lub 1901 roku przez greckiego nurka po³awiacza g±bek i koralu Eliasa Stadiatosa. Wydobyte resztki artefaktu stanowi± zagadkê, która fascynuje niektórych badaczy. Wiêkszo¶æ historyków w±tpi w jego autentyczno¶æ, trudno te¿ znale¼æ jakie¶ oficjalne informacje. Mo¿na traktowaæ rzecz na zasadzie sensacji, jak kolejne odkrycie Atlantydy czy grobu Aleksandra Wielkiego, warto jednak poznaæ historiê artefaktu. Ciekawy artyku³ http://ccat.sas.upenn.edu/rrice/usna_pap.html

Adi
 
Adi Cherryson
Wyróżniony
Wyróżniony
Posty: 567
Rejestracja: ndz paź 20, 2002 1:47 am

Jak Adinius nie dokona³ zemsty

pn gru 05, 2005 12:29 am

Przyjacielu, witaj po d³ugiej przerwie. W pierwszym po¶cie tematu umie¶ci³em streszczenie dotychczasowych wydarzeñ. Je¶li zapomnia³e¶ ju¿ co siê sta³o, zajrzyj tam najpierw. 8)

Wracamy do poranka w idy listopada 81 pne AKR. Zostawili¶my naszych bohaterów, gdy naradzali siê na nabrze¿u portu Rodos. Oddajmy g³os Adiniusowi:

Po krótkiej dyskusji postanowili¶my przyj±æ zaproszenie, zreszt± chyba nie sposób by³o odmówiæ. Eskorta zaprowadzi³a nas do stajni, gdzie czeka³y ju¿ trzy rydwany. Ka¿dy z nas w asy¶cie brodacza zaj±³ miejsce obok wo¼nicy. Ruszyli¶my w kolumnie uliczkami miasta. Wkrótce okaza³o siê, ¿e cel podró¿y znajduje siê gdzie¶ dalej. Przez spi¿ow± bramê minêli¶my potê¿ne mury polis. Konie smagane batem przesz³y w galop. Pêdzili¶my tak szybko, ¿e dosta³em zawrotów g³owy. Rydwan podskakiwa³ na nierównym trakcie. Pomy¶la³em, ¿e rzymskie drogi s± najlepsze na ¶wiecie, choæ buduj± je ¶lepcy.

Jako¶ wytrwa³em do koñca podró¿y. Dotarli¶my na szczyt niewielkiego wzgórza. Sta³o tam kilka budynków. Rydwany zatrzyma³y siê przed najwiêkszym z nich. Dwuskrzyd³owe drzwi otwar³y siê cicho. Na zewn±trz wysz³o kilku zbrojnych. Ustawili siê w dwóch kolumnach na schodach wiod±cych do drzwi. Ró¿nili siê od tych, których spotkali¶my w porcie. W zasadzie wygl±dali jak zbieranina najemników. Jeden z nich nosi³ ekwipunek rzymskiego oficera. Przyjrza³em siê twarzy wystaj±cej spod he³mu. Chyba ju¿ j± gdzie¶ widzia³em. Po chwili by³em tego pewien. Tylko gdzie?

Ju¿ mia³em sobie przypomnieæ, gdy w drzwiach pojawi³ siê odziany w chiton mê¿czyzna. Energicznym krokiem podszed³ do krawêdzi schodów i roz³o¿y³ rêce w ge¶cie powitania.
- Ave rzymscy przyjaciele! - rzek³ i u¶miechn±³ siê szeroko – witam Prokonsula i jego towarzyszy na wyspie Heliosa. Widz±c nasze niepewne oblicza przedstawi³ siê:
- Posejdonios z Apamei (*), skromny skryba i nauczyciel retoryki. Mamy du¿o do omówienia, zapraszam wiêc do ¶rodka – zrobi³ ruch rêk± i sk³oni³ g³owê. Weszli¶my niepewnie. Korytarz wiód³ do du¿ej kwadratowej sali. Po¶rodku sta³ solidny, okr±g³y dêbowy stó³ i dwana¶cie siedzeñ. Spojrza³em na przeciwleg³± ¶cianê.

Pokrywa³a j± ogromna mozaika.
http://ce.eng.usf.edu/pharos/wonders/Galle...ossus_color.jpg
Spodziewa³em siê, ¿e jeszcze j± gdzie¶ zobaczê, ale nie tak szybko i nie w takiej ostentacyjnej formie. Gniew za doznane upokorzenia wybuch³ z ca³± moc±. Zwróci³em siê w kierunku naszego gospodarza. Schowa³em praw± rêkê pod togê i mocno zacisn±³em na rêkoje¶ci pugio.
- Powiedz mi Posejdoniosie, przyjacielu ludu rzymskiego, czy to Ty nakaza³e¶ pewnym zbirom w Rzymie, aby mnie porwali i sprzedali do ludus? - By³em zdziwiony nienaturaln± barw± swego g³osu. Tak szydzi³ i oskar¿a³ Sulla, witaj±c proskrybowanego przed czekaj±c± go dekapitacj±. S³owa wylatuj± z ust z sykiem, niczym pocisk z balisty. Odpowied¼ jest tylko potwierdzeniem trafienia. Niewa¿ne jaka: tak, nie. Kto¶ musi umrzeæ.

Zapad³a cisza. Pocisk lecia³.

Przez zmru¿one oczy dostrzeg³em, jak Coen b³yskawicznie siêga po swoj± egzotyczn± broñ i napina musku³y. Darkonius, nieco zdziwiony moim postêpowaniem, rozgl±da³ siê i zapewne kalkulowa³ nasze szanse. Có¿, nie spodziewa³em siê, ¿e mogê reagowaæ tak emocjonalnie. Choæ s³u¿y³em w legionie, walczy³em na arenie – zabijanie nigdy nie le¿a³o w mej naturze. Ten cz³owiek jednak odebra³ mi wszystko co mia³em. Pragn±³em teraz tylko zemsty.

Dostanê siê do twojego gard³a – pomy¶la³em – praktyka w szkole gladiatorów, na któr± mnie skaza³e¶, mi w tym pomo¿e. Potraktuj to jak ironiê losu. Zabijê ciê widowiskowo. Zrobiê krok i uchylê siê przed atakiem tych dwóch, co stoj± z przodu. Wbijê pugio w szyjê. Fontanna krwi wystrzeli z ty³u. Z³apiê ciê za twarz, przechylê i prysnê krwi± w oczy tym dwóm za tob±. Bêd± o¶lepieni przez rundê. Jeszcze bêdziesz ¿y³. Z³amiê ci kark i krew try¶nie teraz przez usta. Wyci±gnê sztylet. Rozetnê pier¶ stra¿nika z lewej i kopnê prawego w jego czu³e miejsce. Wbijê pugio w twoje serce i popchnê cia³o do ty³u. Ju¿ bêdziesz martwy. Jeste¶ atletycznie zbudowany, wiêc stra¿nicy z ty³u powinni siê przewróciæ. Odbiorê piêkny mieczyk stra¿nikowi z lewej. Zapewne zd±¿y go wyci±gn±æ, nim umrze. W sam raz wystarczy, aby rozp³ataæ g³owê temu z prawej. Nie ma he³mu. Dalej pójdzie ju¿ g³adko.

- Tak Adiniusie. Ja jestem sprawc± twoich nieszczê¶æ. Pozwól jednak...

Pocisk trafi³! Niczego nie chcia³em ju¿ s³uchaæ. Gdy wyci±ga³em pugio, aby rozpocz±æ rze¼, kto¶ mocno ¶cisn±³ mi rêkê w nadgarstku. Chwyt by³ tak bolesny i niespodziewany, ¿e sztylet wysun±³ siê z mej d³oni i spad³ na posadzkê. Ca³y misterny plan leg³ w gruzach. Szybko odwróci³em g³owê. To ten rzymski najemnik! Zdrajca. Patrzy³em wprost w jego oczy.

- Przyjacielu, compesce mentem! - powiedzia³ cicho – znam ciê bardziej, ni¿ my¶lisz. Proszê daj szansê Posejdoniosowi, aby wam wszystko wyt³umaczy³.


[center:e286f94a2e]Obrazek[/center:e286f94a2e]

(*) „Posejdonios z Apamei w Syrii (ok. 135 - ok. 50 pne) by³ historykiem i filozofem, który wiêkszo¶æ ¿ycia spêdzi³ na wyspie Rodos, gdzie obj±³ kierownictwo szko³y stoickiej. By³ wszechstronnym uczonym i wspania³ym przedstawicielem nauki hellenistycznej, której czê¶æ przekaza³ kulturze rzymskiej. Jego 52 ksiêgi stanowi³y kontynuacjê historycznego dzie³a Greka Polibiusza (ok. 200 - ok. 118 pne) na temat Rzymu. Historia Posejdoniosa obejmowa³a dzieje Imperium w latach 146 - 81 pne. Do naszych czasów zachowa³y siê jedynie nieliczne fragmenty tego dzie³a, co filologia klasyczna uwa¿a za niepowetowan± stratê. Posejdonios wiele podró¿owa³, odwiedzi³ tak¿e Galiê. Mimo, ¿e by³ Grekiem, fanatycznie wprost podziwia³ wszechw³adne Imperium Rzymskie, widz±c w nim uciele¶nienie nauk stoików o powszechnym braterstwie. Prace Posejdoniosa mia³y za zadanie podtrzymaæ imperialne zapatrywania Rzymian poprzez ukazanie innych spo³eczeñstw w sposób stronniczy i nieprzychylny. S±dzi siê, ¿e z jego dzie³ o Celtach w Galii korzystali historyk Timagenes z Aleksandrii (po³owa pierwszego wieku pne), Gajusz Juliusz Cezar, Diodor Sycylijski oraz Strabon. Tych czterech autorów nazywa siê czasami Szko³± Posejdoniosa, ich dzie³a nale¿± do najwcze¶niejszych zachowanych pism, w których wspomina siê o druidach.” Tak pisze P.B. Ellis w „Druidach”.

Trzeba dodaæ, ¿e wielu znanych Rzymian w schy³kowym okresie republiki by³o choæ raz na wyspie Rodos. Cezar, Pompejusz i nawet Cyceron. Mieli okazjê spotkaæ siê Posejdoniosem. Gdyby¶my znali tre¶æ jego 52 ksi±g, zapewne ³atwiej by³oby uzasadniæ wniosek, ¿e stara³ siê skierowaæ „imperialne zapatrywania Rzymian” jedynie przeciw Celtom i ich druidom. Posejdonios twierdzi³, ¿e wszystkie ludy powinny witaæ legiony z rado¶ci±, poniewa¿ podbój przez Rzymian jest pierwszym krokiem do stworzenia wspólnoty wszystkich ludzi.

Posejdonios musia³ mieæ ¶wiadomo¶æ, ¿e rzymskie legiony s± si³± nie do pokonania w ówczesnym ¶wiecie. Rodzi siê pytanie: czy nalega³, aby Rzym toczy³ wojnê z Celtami, aby Rzym zniszczy³ druidów? Wojna galijska opisana przez Cezara to przecie¿ tak¿e rze¼ i eksterminacja ca³ych plemion. Niektóre z nich chcia³y nawet powitaæ legionistów z rado¶ci±, ale nie mia³y takiej szansy. Zw³aszcza ryzykowna i niczym nieuzasadniona wyprawa Cezara do Brytanii jest trudna do wyja¶nienia. Po có¿ mu to by³o? Stawia³ na szali swoj± przysz³o¶æ. Prawie ca³a Galia leg³a ju¿ pod stopami legionistów, a Cezar buduje okrêty, aby dostaæ siê do Brytanii. Oczywi¶cie mo¿na to t³umaczyæ jego ambicj± i charakterem zdobywcy. Ale mo¿e kto¶ wskaza³ mu ten cel?

(...) wie¶æ o tym, ¿e armia republiki przeprawi³a siê nie tylko przez Ren ale i przez Ocean wzbudzi³a w Rzymie sensacjê. Co prawda kilku niezmordowanych malkontentów pokroju Katona rozpacza³o teraz g³o¶niej ni¿ zwykle, oskar¿aj±c Cezara o zbrodnie wojenne, lecz wiêkszo¶æ obywateli nie przejmowa³a siê ich narzekaniami. Nawet brak ³upów nie os³abi³ powszechnego entuzjazmu. „Wiadomo równie¿, ¿e nie ma na tej wyspie odrobiny srebra – pisa³ Cycero kilka miesiêcy pó¼niej – ani ¿adnej nadziei na zdobycz poza niewolnikami. Lecz my¶lê, i¿ siê nie spodziewasz, aby który z nich by³ wykszta³cony w literaturze lub muzyce” [LIST]. Ton wy¿szo¶ci i rozbawienia nikogo nie oszuka³. Podekscytowany Cycero w 54 roku pne, w drugim sezonie walk na wyspie, ¶ledzi³ wydarzenia z ¿ywym zainteresowaniem. Ca³y Rzym by³ spragniony nowin. Je¶li idzie o wp³yw na spo³eczeñstwo, wyprawy Cezara do Brytanii trafnie porównywano do l±dowania na Ksiê¿ycu. „By³ to przerastaj±cy wyobra¼niê epos, wielkie osi±gniêcie technologiczne i historia jak z powie¶ci przygodowej.” Ma³o kto w±tpi³, ¿e ca³a wyspa bêdzie musia³a siê wkrótce ukorzyæ przed potêg± Rzymu. Tylko Kato okaza³ siê odporny na tê gor±czkê. Potrz±sa³ g³ow± i ostrzega³ przed gniewem bogów. (cytat z T. Holland „Juliusz Cezar kontra Rzym”)

Czy Katon mia³ racjê? Czy wojny galijskie to staro¿ytny holocaust? Czy Posejdonios, hellenistyczna wyrocznia Rzymian, wierz±cy w ideê wspólnoty wszystkich ludzi, móg³ im zasugerowaæ pomys³ eksterminacji druidów i dlaczego?

Fakty s± jednoznaczne. Rzym nigdy nie tolerowa³ druidów i d±¿y³ do ich zniszczenia. Choæ inne kulty i religie podbitych ludów mog³y pozostaæ, druidzi zawsze byli niewygodni. Za panowania cesarza Tyberiusza (14 - 37 ne) zostali pozbawieni funkcji kap³añskich, a Klaudiusz (41 - 54 ne) ca³kowicie zakaza³ im praktyk ze wzglêdu na "nieludzkie" okrucieñstwo obrzêdów.

Co ciekawe, gdy legiony Cezara walczy³y w Brytanii w 54 roku pne, ¿niwa w Galii okaza³y siê wyj±tkowo kiepskie. Grozi³ bunt, który zreszt± pó¼niej wybuch³. Cezar musia³ odwo³aæ ofensywê na Wyspie i odp³yn±æ do Galii. Czy mo¿emy mieæ jakie¶ w±tpliwo¶ci, i¿ to druidowie spowodowali ten nieurodzaj i kierowali powstaniem Wercyngetoryksa. Chcieli odwie¶æ Cezara od planów podboju Brytanii. Gajusz Juliusz by³ przekonany, ¿e na Wyspie szkol± siê druidzi. Pisa³ w bellum Gallicum, i¿ nauka trwa³a a¿ 20 lat. Wiedzê o tym zyska³ od Posejdoniosa.

Posejdonios z Apamei zwany Atlet±, zna³ tak¿e odpowied¼ na jeszcze inne, bardziej istotne pytanie: KTO szkoli³ druidów w Brytanii? Wiedza ta napawa³a go tak± groz±, ¿e nie podzieli³ siê ni± z nikim. No, prawie z nikim innym.

---

Je¶li Adinius zawierzy rzymskiemu najemnikowi, który podstêpnie wytr±ci³ mu sztylet, byæ mo¿e dowiemy siê prawdy.

Adi
 
Awatar użytkownika
Malaggar
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3222
Rejestracja: ndz cze 01, 2003 3:36 pm

czw gru 08, 2005 10:49 pm

Weszliśmy do sali. Ja, strażnicy, prokonsul, Adinius i jeszcze jeden, którego nie spotkałem nigdy wcześniej. Gdy szliśmy widziałem, jak Adinius co chwila zerkał na mnie kątem oka, jak marszczył brwi. Jakby starał się sobie mnie przypomnieć. Nie zdążył... Jego wzrok wbił się w mozaikę, a ręka zaczęła powoli wędrować pod tuniką jak wąż. Jak wąż, który wysunął kły i oczekuje na dogodny moment do ataku. Napiąłem mięsnie gotowy do skoku.
Skryba zmrużył oczy... czyżby kalkulował?

Nagle wyrwał sztylet spod togi. Doskoczyłem do niego. Lewą ręką złapałem go za prawe ramię, a swoją prawicą pochwyciłem jego nadgarstek. Z całej siły wbiłem kciuk w żyły i ścięgna po wewnętrznej stronie przegubu.
Sztylet z brzdękiem upadł na podłogę...
Adinius nagle odwrócił głowę i spojrzał mi w oczy. Nie spuściwszy wzroku powiedziałem:

- Przyjacielu, compesce mentem! - zawiesiłem na chwilę głos, po czym dodałem cicho - znam Cię bardziej niż myślisz.

-Jesteś skrybą IV Legionu, tego, w którym służyłem - zbliżyłem twarz do jego ucha - Pamiętasz centuriona, którego centrurię chwaliłeś za dyscyplinę? To była moja centuria. Jestem Belizariusz Merkatoriusz Malaus.

Spojrzałem pytająco na Atletę. Skinął głową.
Lekko odepchnąłem od siebie dawnego towarzysza broni i powiedziałem:
- Posejdonis wtrącił Cię do ludus w imię Rzymu... Wysłuchajcie go, proszę.

Darkonius lekkim ruchem głowy przytaknął.

Atleta najpierw gestem oddelegował straże, po czym wskazał duży, dębowy stół.
Po chwili rozpoczął swoją opowieść:
- To, co powiem, musi pozostać tajemnicą. Naszej wspaniałej grecko-rzymskiej wspólnocie zagraża śmiertelne niebezpieczeństwo.


---------------------------------------------------------------------------------------------------------

Belizariusz ma prawie 30 lat. Jest to silnie zbudowany mężczyzna średniego wzrostu (168 cm). Jego oblicze jest poważne i władcze. Niemalże godne bicia na monetach. Efektu dopełniają głęboko osadzone oczy o surowym wyrazie.

Do legionu "Orły" wstąpił z pobudek patriotycznych, a także rodzinnej tradycji (jego rodzina wybiła się dzięki służbie w legionach). Dosłużył się stopnia centuriona.
Na początku roku 83 p.n.e. wraca do Kapui, w sprawach rodzinnych.
Gdy do Kapui zbliża się Sulla, Belizariusz decyduje się stanąć po stronie Senatu i zgłasza się na ochotnika do wojsk konsulów Gaiusa Norbanusa i Luciusa Scypiona.
Gdy legiony Senatu decydują, czy przejść na stronę Sulli, Belizariusz agituje przeciwko Sulli. Ponieważ cieszy się dużym posłuchem legionistów, dostaje się pod proskrypcje Sulli i decyduje się na ucieczkę na Rodos, gdzie mieszka jego przyjaciel, który może dać mu schronienie.
Na miejscu okazuje się, że przyjaciel popiera Sullę, ale więzy koleżeństwa nie pozwalają mu wydać centuriona.
Belizariusz nie mogąc otrzymac pomocy od owego przyjaciela decyduje się na służbę w gwardii przybocznej tamniczego i zagadkowego władcy Rodos - Atlety. Z trudem przychodzi mu pogodzenie się z rolą najemnika, jednak wie, że jest to jedyny sposób na przeżycie w tych trudnych dla niego czasach.

Garść mechaniki.

Belizariusz Merkatoriusz Malaus
Aristocrat 1/ fighter 4

---------------------------------------------------------------------------------------------------------

Krótka historia rodziny Korneliuszy, a dokładniej jej odłamu pieczętującego się przydomkiem Scypio (buława, berło):

W umysłach wielu ludzi współczesnych figuruje jeden słynny Korneliusz Scypio. Jest nim Publiusz Korneliusz Scypio Africanus Maior, triumfator spod Zamy. Nie był on jednak jedynym Korneliuszem, który stał się postacią ważną dla Rzymian. Pozwolę sobię przedstawić kilku mniej znanych członków tego rodu. Mniej znanych nie znaczy wcale pośledniejszych.

Publiusz Korneliusz Emilianus Scypio Africanus Numantius - Adoptowany wnuk Afrykańczyka Starszego. Podczas III wojny punickiej najpierw służył jako trybun w IV legionie (Czyżby legion Orły też miał swój wkład w ukształtowanie się tego człowieka? 8) ), następnie został mianowany konsulem i już jako dowódca armii rzymskiej oglądał pożar Kartaginy.
Polibiusz pisze, że Scypio patrząc na pożar miasta wzruszył się i zacytował fragment Iliady Homera:
"Przecież dobrze to wiem, przewiduję w duchu i sercu:
Przyjdzie taki dzień, gdy święte Ilion zginie,
A wraz z nim i Priam, i lud wybornego włócznika Priama"

Czyżby więc młody konsul widział w szalejących płomieniach upadek swojego ukochanego Rzymu?

Gnejusz Korneliusz Scypio "Calvus" (Łysy) - Konsul w roku 222 p.n.e. W roku 218 p.n.e. walczy z Kartagińczykami na półwyspie Iberyjskim. W zmaganiach pomaga mu ojciec Afrykańczyka Starszego, Publiusz Korneliusz Scypio. W roku 211 obaj giną. Publiusz w bitwie naad górnym biegiem rzeki Baetis (dziś Gwadalkwiwir), Gnejusz w pobliżu Carthago Nova.

Publiusz Korneliusz Scypio Nasica Corculum - Konsul w roku 155 p.n.e. Optował za łagodniejszą polityką Rzymu wobec państw znajdujących się w Afryce. Można więc przypuszczać, że był w opozycji względem Korneliusza Emilianusa.

Jest to tylko mała garstka Scypionów, którzy odcisneli wyraźny ślad w dziejach Rzymu. Mam nadzieję, że opowiastka ta skłoni Was do zapoznania się z innymi członkami tego rodu.

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości