White Driver ze spokojem jechał szeroką ulicą. Trzypasmowa jezdnia była całkiem przejezdna mimo wzmożonego ruchu pojazdów uprzywilejowanych w kierunku mostu Brooklińskiego. Po groźnym początku robota wydawała się być kaszką z mleczkiem dla kogoś takiego jak Jeff. Mimo to zadowolony kierowca pruł przed siebie ile wlezie
Titani i Cooler
Oczekiwanie na wyjeżdżający z magazynów samochód w końcu przyniosło skutek. Niestety, najwyraźniej był to jakiś zwyczajny robol. Bo kto inny jeździłby rozklekotanym dodgem. Gdy zajechali mu drogę i Titani wyskoczyła wołając pomocy ten wysiadł i ruszył w jej kierunku. Potargany, w znoszonych jeansach nie przestawiał się specjalnie urodziwie, do tego jego zęby pewnie dawno nie widziały dentysty.
Ketsuki
Wong miał wskazać gdy przyjdzie niewygodna osoba. Akurat Ketsuki zdążył poczynić przygotowania gdy ponownie zobaczył granatowy samochód. Czas ponownie jakby zwolnił. Dźwięki uciekły w tło, pozostał jedynie szum krwi w uszach. Tym razem samochód odbił w kierunku krawężnika i zatrzymał się, jego silnik cicho mruczał, a po sekundzie umilkł. Jak przez mgłę słyszał sygnał telefonu. Powoli jakby pokonując opór powietrza sięgnął po telefon. Podniósł go do ucha wciąż patrząc na samochód. Drzwi właśnie się uchyliły.
- Już jest ten - z komórki doszedł go głos zgrzytającego zębami Wonga - właśnie wysiada.
Na chodniku stanęła smukła stopa w pantoflu na wysokim obcasie. Dołączyła do niej druga. Zza drzwi wynurzyła się czarnowłosa mulatka, ubrana w dopasowany kostium, jakiego nie powstydziła by się korporacyjna bizneswomen. Ruchem głowy odrzuciła opadający na oczy kosmyk włosów i zdjąwszy przyciemnione okulary spojrzała w kierunku restauracji. Zamknęła drzwi lekkim ruchem, piknął autoalarm i uzbrojona w aktówkę z czarnej skóry kobieta pewnym krokiem ruszyła w stronę jak zawsze zasyfionej “Trattori Wongoniego”. Ketsuki dostrzegł jeszcze ruch firanki w oknie baru - to sam Wong z przestrachem śledził nadejście “typa”.
Cyberman
Potężna robotaksówka stanęła w miejscu, a jej wielkie koła zaczęły coraz szybciej się rozkręcać, tak aby w końcu osiągnąć olbrzymią prędkość. Genialny robot miał tylko jedną wadę - startował przeraźliwie wolno.
- Panie Cyberman, lokalizacja celu: Franklin D. Roosevelt East River Drive, zbliża się do przejazdu pod Williamsburg Bridge - zakomunikowała EDI.
Oldschool
W poszukiwaniu przebieralni pielęgniarzy przestępca pałętał się po różnych piętrach szpitala już dłuższą chwilę, gdy nagle usłyszał za sobą ostry głos:
- Tak się panu nudzi w łóżku? - pechowo wpadł na tykowatego lekarza, z którym jeszcze chwilę temu rozmawiał w swoim pokoju. Oldschool nie rozpoznał go odpowiednio wcześnie, prawdopodobnie dlatego, że lekarz stał między jeszcze wyższymi osiłkami o niesympatycznych mordach - Niech pan się położy - ściągnięte brwi lekarza świadczyły o niezadowoleniu z faktu, że Harry widzi go w takim towarzystwie.
Vertigo
- Wiadomości w gazetach? Cóż, gliny chcą nas nastraszyć - Ronin machnął ręką lekceważąco - Wątpię, aby Doktorek, Cyberman albo Duch zdecydowali się sypnąć, reszta raczej nie miała na to okazji. Wrobienie Shockera to dobry pomysł, z tego co słyszałem ostatnio dużo gra na własny rachunek. Problem polega na tym, że kradzież włóczni to nieco zbyt finezyjna robota jak na niego - Green Ronin sięgnął po puszkę coli i jednym haustem wypił całą zawartość - Dowody rzeczowe to może być zbyt mało, potrzebni by byli również jacyś świadkowie, którzy by go tam widzieli. Gdzie można spotkać Shockera, nie wiem. Słyszałem, że ostatnio robił coś z Hammerheadem, może ten będzie coś więcej wiedział. Można go spotkać w jego biurze. Prowadzi teraz jakąś agencję ochroniarską, czy coś takiego. Podam ci adres. Broń i kamizelkę bez problemu ci załatwię, zostaw mi tylko dwa tysiące dolców. Niestety, jestem teraz kiepsko z funduszami.
Kwota wymieniona przez Ronina nie była zbyt wysoka. Vertigo wiedział, że trudno załatwić broń, której przeszłość byłaby tajemnicą dla glin - a właśnie taki egzemplarz najbardziej interesował gangstera.
Samolot króla Wakandy, JFK Airport
- Mamy go, Wasza Wysokość - sapnął informatyk klękając przed królem. Jego Majestat kiwnął dłonią, aby technik wstał. Osobiście T’Challa nie znosił tych formalności, ale Kikujo był tradycjonalistą - Ten człowiek, który wyłączył zabezpieczenia chroniące włócznię... Znowu zaczął działać. Niebawem będziemy mieli dokładną lokalizację, czy mam wysłać...?
- Dość - król Wakandy sięgnął po ciemną maskę przypominającą jak żywo pysk czarnej pantery - Przesyłaj mi na bieżąco koordynaty.