@Spooky Fox
Czyli - summa summarum - pracę z ostatnich dwóch lat wyrzucić i zacząć od nowa, czy tak? Skupić się na czymś mniejszym z mniej zakręconą historią?
To chyba nieco zbyt drastyczne posunięcie. Proponuję raczej odłożyć wszystko *na chwilę* do szuflady. Następnie stworzyć coś w podobnym klimacie, ale w znacznie mniejszej skali. Dopracować tę mniejszą skalę, podyskutować o niej z innymi ludźmi, itp. Następnie, w zależności od tego co uznasz za rozsądniejsze: przerobić Twój oryginalny projekt (być może wplatając w niego w całości lub częściowo ten nowy); rozbudować nowy projekt wykorzystując niektóre pomysły ze starego; rozpocząć zupełnie nowy, ale potencjalnie wykorzystując pomysły ze starego; itp. Większość moich własnych autorskich settingów powstawała właśnie w ten sposób, że łączyłem kilka wcześniejszych pomysłów, wykorzystywałem założenia z wcześniejszej twórczości w nowszej, czy w inny sposób posługiwałem się swoją wcześniej wykonaną (a przez to bardziej spójną i dopracowaną) pracą do zbudowania czegoś *lepszego*.
Poza tym rada
zigzaka jest bardzo dobra: zastanów się, co Cię najbardziej interesuje i inspiruje, wyobraź sobie kilka scen z filmu rozgrywającego się w Twoim świecie, a następnie stwórz jakiś jego niewielki fragment działając "do tyłu". Kiedy masz już niewielki fragment, kiedy dopracujesz go i uczynisz spójnym wewnętrznie, zastanów się w jaki sposób mógłby on zaistnieć jako część większej całości. Nie jest to może metoda uniwersalna, ale sprawdza się bardzo dobrze (tak powstała większość moich settingów - w tym również ten, którego użyłem wcześniej jako przykładu), zwłaszcza na początku Twojej przygody z tworzeniem świata.
Ponadto pytanie o systemy, w które do tej pory grywałeś jest jak najbardziej zasadne. Chodzi o to, że światy tworzone na potrzeby książek funkcjonują w nieco inny sposób, siłą rzeczy mogą być bowiem bardziej wyrywkowe i *domyślne* (bo w książce liczy się zwykle opowiadana przez autora historia), natomiast światy RPG cechować muszą się bardziej całościowym / kompletnym charakterem. Jeżeli znasz jedynie "papierowe" FR, to zapewne będziesz miał duży problem ze stworzeniem wiarygodnego świata fantasy. W każdym wypadku zachęcam Cię do zapoznania się z settingami cieszącymi się uznaniem za dopracowane nietuzinkowe światy (L5R, 7th Sea, Fading Suns), a także ew. rozegranie raz na jakiś czas przygody z graczami spoza Twojego kręgu najbliższych znajomych.
@Jean de Lille
Tylko że to jest tak - co jakiś czas na każdym forum związanym z RPG pojawia się kolejny topic o kolejnym autorskim świecie. Zazwyczaj OP takiego topicu zaczyna odeń swą egzystencję na forum i z reguły też na nim ową egzystencję kończy (...) Kwestia awangardy i stosunku do niej jest dla mnie w tym kontekście kompletnie nieadekwatna, bo awangarda musi uważnie obserwować mainstream, by być awangardą.
Cóż, oczywiście się z Tobą zgadzam. Również uważam, że dużo rozsądniej jest *na początku* zapuścić żurawia w *podobne* wątki, zwłaszcza kiedy temat jest *popularny*. Bo pomijając kwestię cierpliwości, po prostu mało komu będzie się chciało pisać kilka razy dokładnie to samo, zaś naprawdę dużo można się w ten sposób dowiedzieć i nauczyć. Zgadzam się także, że awangarda powinna znać mainstream chociażby po to, aby wiedzieć w jaki sposób się od niego odróżniać (chociaż to nie jest już tak "uniwersalne"; niektórzy ludzie mają *talent* do tworzenia w stylu, które później klasyfikowany jest przez innych jako mainstream lub awangarda
).
Natomiast od dłuższego czasu zauważam wśród młodych ludzi takie właśnie podejście: nastawienie na szybkie rozwiązania, cięcie "kosztów", działanie w oderwaniu od ogółu zagadnienia. To nie koniecznie jest złe samo w sobie, zwłaszcza w dobie powszechnego dostępu do Internetu. Kiedy ja byłem młody, aby dowiedzieć się czegoś o rysowaniu map, musiałem zajrzeć do podręcznika z geografii, albo specjalistycznej książki / gazety. Kiedy chciałem dowiedzieć się czegoś o realiach średniowiecza, musiałem kupić odpowiednią książkę i ją *od deski do deski* przeczytać. Dzisiejsi młodzi ludzie, jeżeli potrzebują jakiejś informacji, odpalają IE, MF, GC, czy inną internetową przeglądarkę, i (przy odrobinie umiejętności) w pięć minut uzyskują informację, której zdobycie mi zajęłoby kiedyś kilka tygodni, a może nawet miesięcy. Kiedy potrzebują czyjejś rady, zaglądają na tematyczne forum dyskusyjne albo globalny portal społecznościowy. To jasne, że tak uzyskane informacje są zwykle bardziej pobieżne i wyrywkowe, niemniej sama możliwość dotarcia do nich tak szybko jest czymś - z mojego punktu widzenia - niesamowitym. Tak niesamowitym, że aż "przewracającym w głowie". Skoro zwykle zdobywam informację w kilka minut, to po co mam przekopywać się przez kilkanaście wielodziesięciopostowych wątków, w nadzieji że znajdę na nich coś co mi podpasuje (bo przecież równie dobrze może mi nie podpasować)? Takie zachowanie jest bardzo ekonomiczne, i wbrew pozorom niekoniecznie podpada pod niegrzeczne czy lekceważące. W końcu co jest *wydajniejsze*: poświęcenie kilku(nastu) godzin na przebicie się przez archiwum przez szukającego, czy zajmujące kilka minut wskazanie linków / udzielenie pomocy przez tego, który-już-wie?
Nawet sama netetykieta ewoluowała nieco od czasu, w którym zaczynałem swoją przygodę z Internetem, zaś opisane wyżej podejście do zasobów Globalnej Pajęczyny będzie IMHO coraz częstsze i coraz bardziej dominujące. Nikt tego nie zmieni. Oczywiście możemy limitować swoją pomoc do tych, których uważamy za "grzecznych" (i w mojej opinii
Spooky Fox podpada jednak pod tę kategorię), możemy w ogóle nie odpowiadać na prośby nazbyt niecierpliwych użytkowników. W pewnym stopniu takie podejścia się zrównoważą, bowiem popyt pytań będzie ograniczany przez podaż odpowiedzi, wymuszając pewne alternatywne rozwiązania. Ale IMHO z czasem zagadnienie w ogóle przestanie istnieć, bowiem portale społecznościowe doprowadzą do wytworzenia bardziej "pajęczynowatych", a przez to bardziej bezpośrednich relacji (tzn. operując w szerokim gronie internetowych znajomych, błyskawicznie uzyskam od któregoś z nich informacje do którego z *ich* znajomych zwrócić się o pomoc, zaś od owego znajomego: w którym dokładnie miejscu mam szukać), znacznemu rozwinięciu ulegną także zapewne metody wyszukiwania informacji (zaś znajomość metodologii ich wyszukiwania stanie się podstawową umiejętnością, nauczaną m.in. w szkołach).
...a tymczasem pozostaje nam jedynie "rynkowa" równowaga popytu i podaży.
Po prostu historia jest podstawą. Ona zawiera w sobie kosmogonię, panteon, geografię, ekosystem, powstanie oraz formy inteligentnego życia i wszystkie niezbędne klocki.
No właśnie - mam identyczne stanowisko w tej sprawie. Stworzenie mapy, niewielkiej lokacji, czy też zalążka oderwanej od świata przygody, to zadanie, które zajmuje większości doświadczonych MG kilkanaście minut. Natomiast to, co pozostaje dla każdego MG wartością, to stworzenie spójnego świata, w którym stan obecny - zarówno społeczny, jak i kulturowy, materialny, polityczny, itp. - wynika z opracowanych przez twórcę uwarunkowań historycznych. I nie koniecznie muszą być one jakoś hiper-dokładnie opisane (bo to dla odmiany ogranicza czytelnika, wymuszając na nim uwzględnienie wszystkich elementów układanki), muszą być jednak interesujące, konsekwentne i logiczne. A takich settingów wbrew pozorom zbyt wielu nie ma nawet w mainstreamie. Jako pozytywny przykład do głowy przychodzą mi prace Johna Wicka, które będąc niesamowicie dopracowane, pozostają równocześnie umowne i opierają się na puszczonym do odbiorcy mrugnięciu okiem.
Dopiero mając interesujący i wewnętrznie spójny świat mogę tworzyć przygody, które naprawdę się *w nim* dzieją, i nadawać PC / NPC prawdziwą trójwymiarowość. I dlatego jest to takie ważne zagadnienie.