Ciekawe ilu spośród rządzących i dyktujących nam warunki bytu jest gejami i lesbijkami. Ilu spośród ich dzieci i rodziny.
Nigdy rządzący nie znajdują się w takiej samej sytuacji, jak rządzeni - a na pewno nie w takiej, jak wszyscy rządzeni. Równie dobrze, mógłbyś np pytać jakim prawem politycy, którzy zarabiają więcej, niż ogół społeczeństwa i nie wykonują pracy fizycznej (a znaczna część z nich nigdy jej nie wykonywała) decyduje o losie robotników. I tak dalej.
Earl no to właśnie mają prawo, ok. Ale ja go nie muszę uznawać i nie koniecznie uznaję, bo mają papierek, bez jaj. Papierki nas określają czy to jacy jesteśmy i jak staramy się ułatwić bądź utrudnić życie w społeczeństwie? ; )
Niestety, w dupokratycznym państwie prawa jak najbardziej określa.
A czy naprawdę (serio pytam) nie da się spróbować (i tak do skutku do cholery, bo życie nie jest słodkie ani łatwe) żyć w symbiozie, w zgodzie i pomagać "swoim" zamiast ich oceniać, zdeptywać, narzucać społeczeństwu, żeby ich inaczej traktowali i rozdzielać na: ćpunów (marihuana np.), mutantów (geje, lesbijki) i innych?
Z mojego punktu widzenia, najgorsze co można zrobić gejowi, to go zaakceptować. To jakby mówić chorobliwie grubej osobie "
[cenzura] dietę, jak masz ochotę to żryj, najważniejsze to być sobą".
Cholera rzuć tym kamieniem, mam nadzieję, że dostaniesz nim w twarz.
I to jest prawidłowe podejście. Szkoda, że napisałeś to ironicznie.
Nic. Karane jest łamanie prawa a nie mówienie o tym.
Zależy w jaki sposób mówisz - jeśli można to podciągnąć pod nawoływanie do przestępstwa, to jest karane. Ale ten problem w ogóle tu nie zachodzi, bo prowadzenie współżycia homoseksualnego nie jest karane. Tutaj w ogóle nie ma możliwości złamania prawa. Jak już pisałem, dyskusja na temat "związków partnerskich" w ogóle nie obraca się wokół tego, czy coś karać, czy nie, tylko czy wprowadzić do systemu prawa pewnego rodzaju umowę.
Znaczy kto? Nie ma tyle lup. Nie ma kto patrolować niebezpiecznych dzielnic a co dopiero trzymać pod lupą Umbrę, bo napisał na forum że nie szanuje prawa.
Zdziwiłbyś się. Przecież w Polsce już mieliśmy przypadki, kiedy ścigano ludzi za wypowiedzi w necie. Poza tym istnieją komórki, które zajmują się badaniem nastrojów społecznych poprzez czytanie treści na forach i portalach społecznościowych - choć nie sądzę, żeby zaglądali akurat na poltera.
wysłannik