wt lut 07, 2006 1:33 pm
Poezja? Inspiracja, byæ mo¿e. Dla mnie jednak jest, przede wszystkim, bezczelnym gotowcem, wielkim zbiorem przepowiedni i bajañ, które mo¿na zaserwowaæ niczego nie podejrzewaj±cym, na dodatek, niestety, czêsto nieoczytanym graczom. Moje pere³ki to, prócz wymienionej w pierwszym po¶cie, genialnej "Dziewczyny" tak¿e:<br /><br />Le¶miana wspomnanego "Prolog"- jego fragment wykorzystany by³ we "wstêpie" do "Maladie" Sapkowskiego w "¦wiecie Króla Artura".<br /><br />Dwa zwierciad³a, czuj±ce swych g³êbin powietrzno¶æ,<br />Jedno przeciw drugiemu ustawiam z po¶piechem,<br />I widzê szereg odbiæ, zasuniêtych w wieczno¶æ,<br />Ka¿de jest zakrzep³ym bli¿szego echem.<br /><br />Dwie ¶wiece p³on± przy mnie, mru¿±c z³ote oczy,<br />Zapatrzone w lustrzanych otch³añ wirydarzy:<br />Tam aleja ¶wiec li¶æmi z³otymi siê jarzy<br />I rzeka nurt stê¿a³y obojêtnie toczy.<br /><br />Widzê tunel lustrzany, wy¿³obiony, zda siê,<br />W podziemiach moich marzeñ, gro¼ny i zaklêty,<br />Samotny, stop± ludzk± nigdy nie dotkniêty,<br />Nie znaj±cy pór roku, zamar³y w bezczasie.<br /><br />Widzê ba¶ñ zwierciadlan±, kêdy zamiast s³oñca,<br />Nad zw³okami praistnieñ orszak gromnic czuwa,<br />Ba¶ñ, co siê sama z siebie bez koñca wysnuwa<br />Po to, aby siê nigdy nie dosnuæ do koñca...<br /><br />Gdy umrê, bracia moi, ponie¶cie m± trumnê<br />Przez tunel pogr±¿ony w zgróz tajemnych krasie,<br />W jego oddal dziewicz± i g³êbie bezszumne,<br />Nie znaj±ce pór roku, zamar³e w bezczasie.<br /><br />Gdy umrê, siostry moje, zaga¶cie blask s³oñca,<br />Id¼cie za mn± w ba¶ñ ow±, gdzie chór gromnic czuwa,<br />W ba¶ñ, co siê sama z siebie bez koñca wysnuwa<br />Po to, aby siê nigdy nie dosnuc do koñca!...<br /><br />Oryginalna interpunkcja, gdyby kto¶ mnie pyta³- trochê dziwaczna.<br /><br />Ponadto fragmenty z "Boskiej Komedii" Dantego, wykorzystywane w ilo¶ciach hurtowych na moich sesjach. Z poezj± sprawa jest k³opotliwa- niby wiadomo, czym jest, a niczym nie jest. Tyle razy wt³ukiwano ludziom do g³ów w gimnazjum i podstawówce, ¿e "Pan Tadeusz" nie jest liryk±, ¿e liryk± nie jest "Odyseja" ani "Boska Komedia" w³a¶nie. T³umaczono to tym, ¿e w wymienionych utworach wystêpuje "¶wiat przedstawiony". Chwilê pó¼niej wypowied¼, aby by³a niezrozumia³a i zgodna z prawd±, nauczyciele dodawali: "Wprawdzie w niektórych wierszach tak¿e wystêpuje ¶wiat przedstawiany, ale nie nale¿± one do epiki, gdy¿ nale¿± do liryki. No!"<br /><br /> Ja jednak, jako kompletna ignorantka, pozwolê sobie zamie¶ciæ fragment epiki w temacie po¶wiêconym liryce- najs³ynniejsza chyba "Pie¶ñ III" Dantego Alighieri:<br /><br />Przeze mnie droga w miasto utrapienia;<br />Przeze mnie droga w wiekuiste mêki;<br />Przeze mnie droga w naród zatracenia;<br />Jam dzie³o wielkiej, sprawiedliwej rêki.<br />Wznios³a miê z gruntu potêga wszechw³odna,<br />M±dro¶æ najwy¿sza, mi³o¶æ pierworodna:<br />Kto wchodzi do mnie, ¿egna siê z nadziej±.<br />Te s³owa ryte na bramie czerniej±,<br />Ich tre¶æ, o! Mistrzu, jest dla mnie tajemn±!<br /><br /> On g³osem zwyk³ym ¶wiadomej osobie:<br /> "Tu - rzecze - z marnych wyzuj siê przestrachów,<br />Wszystko, co pod³e, niechaj zamrze w tobie;<br />Spu¶ciæ siê mamy do wieczno¶ci gmachów<br />I napotkamy t³umy niezliczone,<br />Wiekuistego ¶wiat³a pozbawione".<br /><br />Rzek³, przyjacielsk± rêkê mi podaje,<br />Dobrotliwymi zachêca u¶miechy;<br />Uczu³em w sercu wzruszenie pociechy<br />I wszed³em ¶mia³o w tajemnicze kraje.<br />Stamt±d wzdychania, ¿ale i okrzyki<br />Szumi± ¶ród nocy bez gwiazd i ksiê¿yca:<br />S³ucham, i ³zami nabieg³a ¼renica.<br />Okropny ha³as, tysi±czne jêzyki,<br />Wybuchy gniewu, szlochania bole¶ci,<br />I wycie mê¿ów, i lament niewie¶ci!<br />Zgie³k przera¼liwy tak rozlicznych wrzasków<br />To wre na przemian, to siê spo³em zetrze,<br />Jako tumany afrykañskich piasków, <br />Kiedy siê zerw± i zm±c± powietrze.<br /><br /> Mog³abym wymieniaæ jeszcze duuu¿o piêknej poezji; "Niebo" Wis³awy Szymborskiej, s³ynne pie¶ni Horacego, bez którego nikt nie umia³by wmawiaæ sobie, ze znajomo¶æ powiedzenia "carpe diem" czyni go erudyt±, mo¿e nawet Ignacy Krasicki ze swoj± obsesj± na punkcie przemijania. Odda³abym najpiêkniejsze wiersze, które powierzyli mi nieznani poeci, ale nie chce mi siê ich przepisywaæ, taka to ze mnie wredna krowa. <br /> Istniej± jednak dzie³a (A wiele z publikowanych w tym temacie do takich w³a¶nie nale¿y), które chwytaj± za serce, dostarczaj± niesamowitych wra¿eñ estetycznych, unosz± do nieba... A potem nie da siê z tego zrobiæ niczego prócz samolocika albo tymczasowego posi³ku kosza na ¶mieci. Przynajmniej w moim przpadku. To s± wiersze, których nie da sie rozebraæ na czynniki pierwsze, wyci±æ kilka fajnych tek¶cików i wt³oczyæ do sesji- dostarczaj± inspiracji, nie ¶ci±gi. Ja osobi¶cie nigdy nie umia³am z nich "korzystaæ", mo¿e dlatego, ¿e nie zosta³y napisane "do wykorzystania", a mo¿e jestem zimn± ryb± i moja wra¿liwo¶æ poetycka ich nie ud¼wignie. Oto najpiêkniejszy z nich: "Rozmowa z kamieniem" Wis³awy Szymborskiej. <br /><br />Pukam do drzwi kamienia.<br /> - To ja, wpu¶æ mnie.<br />Chcê wej¶æ do twojego wnêtrza,<br />Rozejrzeæ siê doko³a,<br />Nabraæ ciebie jak tchu.<br /><br /> - Odejd¼- mówi kamieñ.- <br />Jestem szczelnie zamkniêty.<br />Nawet rozbite na czê¶ci<br />Bêdziemy szczelnie zamkniête.<br />Nawet starte na piasek<br />Nie wpu¶cimy nikogo.<br /><br />Pukam do drzwi kamienia.<br /> - To ja, wpu¶æ mnie<br />przychodzê z ciekawo¶ci czystej.<br />¯ycie jest dla niej jedyna okazj±.<br />Zamierzam przej¶æ siê po twoim placu,<br />A potem jeszcze zwiedziæ li¶æ i kroplê wody.<br />Niewiele czasu na to wszystko mam.<br />Moja ¶miertelno¶æ powinna ciê wzruszyæ.<br /><br /> - Jestem z kamienia - mówi kamieñ-<br />i z konieczno¶ci musze zachowaæ powagê.<br />Odejd¼ st±d.<br />Nie mam miêsni ¶miechu.<br /><br />Pukam do drzwi kamienia.<br /> - To ja, wpu¶æ mnie.<br />S³ysza³am, ¿e s± w tobie wielkie puste sale,<br />Nie ogl±dane, piêkne nadaremnie,<br />G³uche, bez echa czyichkolwiek kroków.<br />Przyznaj, ¿e sam niedu¿o o tym wiesz.<br /><br /> - Wielkie i puste sale- mówi kamieñ-<br />ale w nich miejsca nie ma.<br />Piêkne, byæ mo¿e, ale poza gustem<br />Twoich ubogich zmys³ów.<br />Mo¿esz mnie poznaæ, nie zaznasz mnie nigdy.<br />Ca³± powierzchni± zwracam siê ku tobie,<br />A ca³ym wnêtrzem le¿ê odwrócony.<br /><br />Pukam do drzwi kamienia.<br /> - To ja, wpu¶æ mnie.<br />Nie szukam w tobie przytu³ku na wieczno¶æ.<br />Nie jestem nieszczê¶liwa.<br />Nie jestem bezdomna.<br />Mój ¶wiat jest wart powrotu.<br />Wejdê i wyjdê z pustymi rêkami.<br />A na dowód, ¿e by³am prawdziwie obecna,<br />Nie przedstawiê niczego prócz s³ów,<br />Którym nikt nie da wiary.<br /><br /> - Nie wejdziesz- mówi kamieñ.-<br />Brak ci zmys³u udzia³u.<br />¯aden zmys³ nie zast±pi ci zmys³u udzia³u.<br />Nawet wzrok wyostrzony a¿ do wszechwidzenia<br />Nie przyda ci siê na nic bez zmys³u udzia³u.<br />Nie wejdziesz, masz zaledwie zamys³ tego zmys³u,<br />Ledwie jego zawi±zek, wyobra¼nie.<br /><br />Pukam do drzwi kamienia.<br /> - To ja, wpu¶æ mnie.<br />Nie mogê czekaæ dwóch tysiêcy wieków<br />Na wej¶cie pod twój dach.<br /><br /> - Je¿eli mi nie wierzysz- mówi kamieñ-<br />zwróæ siê do li¶cia powie to, co ja.<br />Do kropli wody, powie to, co li¶æ.<br />Na koniec spytaj w³osa z w³asnej g³owy.<br />¦miech mnie rozpiera, ¶miech, olbrzymi ¶miech,<br />Którym ¶miaæ siê nie umiem.<br /><br />Pukam do drzwi kamienia.<br /> - To ja, wpu¶æ mnie.<br /><br /> - Nie mam drzwi- mówi kamieñ.<br />