kaduceusz napisał:
Masz jakieś przygody na myśli czy tylko tak sobie spekulujesz?
Po prostu się zastanawiam, bo nowych scenariuszy w zasadzie nie znam, a w starszych jest:
1. Kiepska motywacja dla postaci. No bo niby dlaczego bohaterowie "Szarej Eminencji" mają badać przyczynę dla której graf wprowadza nowe podatki?
2. Różny stopień wpływania i manipulacji graczami. Od pozostawiających dużo swobody scenariuszy TSR w stylu Ravenloftu, po scenariusze gdzie wszystko idzie jak po sznurku np. "Imperium w Płomieniach".
Ciekaw jestem, czy są scenariusze z dobrze przygotowanymi postaciami (bo gotowiec bez postaci IMO nie zadziała), który opiera się na ich problemach i konfliktach jakie tworzą.
Arioch napisał:
Tzn. o ile Dhaerow rzeczywiście ma tutaj to samo podejście co ja, chodziło mu raczej o to, że nie mają nic do roboty w sensie "bez względu na to, co robią na sesji nic nie zmienią i nic od siebie nie dołożą"
Dokładnie. Gracze nie mają wpływu na sesję. Ich wybory nie są wyborami, a konsekwencje ponoszą wtedy gdy jest to MG na rękę. Nie mogą próbować osiągnąć celów swoich postaci, bo sesja nie jest o ich celach i związanych z nimi problemach tylko o historii MG.
Arioch napisał:
Patrzysz przez pryzmat swoich własnych preferencji.
Ależ skądże. Po prostu przedwczoraj grałem w 7th Sea (ostatnio sporo gram
) u MG, który zwykle stosował bardzo silny railroading. Byłem przygotowany na najgorsze, a okazało się, że tym razem gracze mieli dużo więcej swobody działania i nie byli zmuszani do grania jak im MG każe. Ponieważ jest to dość początkujący MG (prowadzi od pół roku) zacząłem się zastanawiać, czy to nie jest naturalna tendencja. Oczywiście może ten MG dopiero zaczyna znajdować swój styl.
Arioch napisał
Nie wierzę by w RPG istniało coś takiego jak ewolucja, a na pewno nie w liniowym sensie.
Ja również. Tzn. uważam żę zwykle grający się rozwijają, ale polega to IMO na tym, że znajdują powoli swój styl i odkrywają co jest dla nich w erpegach najfajniejsze.
Arioch napisał:
Wydaje mi się, że zaczynasz popadać w niebezpieczny stan, o krok od elytaryzacji. Zakładasz, że preferowany przez Ciebie styl gry jest najlepszy (bo dla Ciebie jest), i że wszyscy powinni do niego dążyć.
Ech, tak to już jest że łatwiej powiedzieć "to jest głupie" niż "to nie mój styl". Dlatego dyskusje na forach często przeradzają się we flejmy. Oczywiście nie uważam, że mój sposób grania jest najlepszy i jedynie słuszny. Jakby tak było to nie zakładałbym takiego tematu w którym pytam na czym polega przyjemność z gry w której decyzje postaci nie mają znaczenia. Trochę niefortunnie wstawiłem do swojej wypowiedzi "ewoluowanie". Mam nadzieję, że nikt się nie poczuł urażony.
kaduceusz:
I nie oszukuj już, że jesteś symulacjonistą
Arioch:
O Boże, a on tak wcześniej twierdził?
Dhaerow, spytam z ciekawości, bo bardzo mnie to interesuje. Czy ten "problem z interaktywnością" chwycił Cię nagle po tej sesji L5R o której piszesz, czy miałeś to już od jakiegoś czasu, czy też - jeśli spojrzysz z perspektywy czasu - zawsze tak z Tobą było, tylko nie uświadamiałeś sobie kiedyś sprawy?
O matko, ale się narobiło
Dobra, oto mój erpegowy życiorys
Problem z interaktywnością miałem od jakiegoś czasu. W zasadzie nigdy nie miałem zbyt wielu okazji do uczestnictwa w sesji w roli gracza. A jak miałem to nie bawiłem się najlepiej. Udane sesje to te które dotyczyły bezpośrednio postaci w drużynie i gdzie mieliśmy dużą swobodę.
W końcu zrezygnowałem z grania gdy na jednej sesji doszło do konfliktu między mną a MG, który najpierw sprzeciwiał się podjęciu przez moją postać pewnej decyzji (ustami enpeców), a gdy ją podjąłem zlał to i przy pomocy mało subtelnych środków sprowadził mnie z powrotem na tor scenariusza.
Ogólnie raczej jestem MG niż graczem. Zaczynałem od adeków i jeśli dobrze pamiętam prowadziłem dając graczom jakieś zadanie, które to sobie próbowali osiągnąć. Potem w okresie mim-owym i później portalowym podejmowałem bezowocne próby stworzenia super fabuły i dopracowanego scenariusza. Strasznie dużo czasu pochłaniały mi wtedy przygotowania do sesji, z których i tak nie byłem do końca zadowolony bo chciałem żeby gracze się bardziej angażowali.
Wymyśliłem sobie nawet specjalny formularz do tworzenia postaci, żeby miały one swoje cele, motywacje i problemy, które będą rozwiązywać na sesjach.
Tyle, że musiałem zrezygnować z mimowego modelu scenariusza żeby to zadziałało. Teraz sesje przygotowuje w miarę szybko i w przeciwieństwie do okresu "mimowego" jestem z nich w pełni zadowolony.
Arioch napisał:
Iluzjonizm jest dysfunkcyjny z tej właśnie przyczyny, że jest fałszywy - to najzwyklejsze w świecie oszukiwanie graczy, narzucanie im swojej historii bez uwzględnienia tego w umowie społecznej. To za wspomnianym przeze mnie artykułem.
Iluzjonizm nie musi być dysfunkcyjny, jeśli gracze się na niego godzą. Choć z drugiej strony, jeśli o nim wiedzą to czy dalej to będzie iluzjonizm?
[edit: Po przeczytaniu artykułu do którego linka podałeś wychodzi na to że wtedy to będzie partycypatjonizm.]
Arioch:
A BW na ile się orientuję jest silnie symulacjonistyczną hybrydą, nie typowo narratywistycznym systemem.
Seji:
Moje zrodla (Dhaerow, wystap
) twierdza inaczej.
W porównaniu z Inspectres, w które grałem ostatnio system jest narratywistycznie lajtowy. Ale wciąż IMHO jest narratywistyczny. Gra jest o postaciach i ich wyborach. Zainteresowanym służę cytatami z podręcznika
Z drugiej strony symulacjonista nie będzie się czuł w nim strasznie źle, bo można poeksplorować postać.
Arioch napisał:
Nie no. A dałbym głowę, że na forum Wolf Fanga czy gdzieś wypowiadał się kiedyś, że jest nałogowym narratywistą
A może o dramatyźmie mówił? Whatever, Dhaerow, wyjaśnij nam to sam, zanim plotki o Twoich priorytetach trafią do Super-Expresu
Nie potrafię określić swojej GNS-owej przynależności. Jak wpadłem na teorię GNS, to najpierw pomyliłem ją z GDS a potem jak już doczytałem do końca to pomyślałem sobie, że chyba bliżej mi do narratywisty. Niestety sesje nie wyszły bo gracze byli bierni i chcieli uczestniczyć w opowieści MG, a jak dostali kontrolę nad sesją to nie wiedzieli co z nią robić. Pomyślałem więc sobie, że jestem wypalonym symulacjonistą i na parę miesięcy zaprzestałem grania w RPG.
Teraz mam nową ekipę i podejście. Lubię angażować graczy, tworząc konflikty wokół ich postaci. Pilnuję, by miały one swoje cele. Daje im możliwość ich osiągnięcia i problemy z tym związane. A następnie reaguje na to co robią. Fajnie by było jakby gracze sami ładowali się w kłopoty próbując osiągnąć cele postaci, ale póki co to muszę im w tym trochę pomagać
Ciekaw jestem jak się skończy sesja, co zrobią gracze. Lubię też filmowe sceny i sytuacje. Trudno mi powiedzieć, któremu ze stylów to odpowiada.
kaduceusz napisał:
Następna sesja cała składa sie z wyścigu i jest jednym wielkim zbiorem przeszkód - co raz dzieją się wczesniej zaplanowane wydarzenia na które gracze moga tylko reagować i nie ma tu za bardzo mowy o wyborze.
Bleee... nuda straszna. Jakby można jeszcze było poprzekupywać lub pozastraszać przeciwników to jeszcze by coś z tego było. Jakaś otoczka poza wyściegiem. A tak to mamy tylko.
G: Zwalniam
MG: test powożenia
G: zdzielam gościa po prawej batem
MG: test walki batem
Chociaż ciekawe może być odpowiednie zaplanowanie taktyki w zależności od umiejętności postaci, ale to chyba bardziej dla gamistów.
kaduceusz napisał:
Symulacjonista jak się patrzy
No to było właśnie po tym, jak dałem graczom kontrolę nad sesją i nic z tego nie wyszło