pt cze 21, 2013 5:10 pm
- Nie musicie dawać mi żadnych mocy - odparł John - Czyżbyś zapomniał co potrafię?
-Dobra, to co w takim razie proponujesz? - spytał Szponiarz choć dało się wyraźnie słyszeć zniecierpliwienie w jego glosie.
- Sprawdzę was telepatycznie. Jeśli pozwolicie.
Marcus przewrócił oczami. - Nie obchodzi mnie jakie masz zdolności, moich nie skopiujesz. Jeśli jesteś w stanie wyczuć obcych, to nie potrzebujesz naszej zgody. Ich smród jest oczywisty i nie da się go w sobie zamaskować, więc przestań pieprzyć, bo jak wspomniałem czas nam się kończy.
- Skoro nie da się go zamaskować, więc powinieneś wiedzieć, że nie jestem pod ich kontrolą.
- Jak już odpowiedziałem, ja od Ciebie czuję najeźdźców. Lżej niż podczas walki, ale widziałem już takie przypadki.
- W takim razie dziękuję za szczerość - odparł John, jego wzrok jakby na chwile stracił ostrość. Na ułamek sekundy. Potem to wrażenie znikło, a jego spojrzenie odzyskało dawną przejrzystość.
-John, słyszałeś Marcusa i Calwina, choć z nami do bazy i poddaj się badaniom. Nie ma innej opcji. Idziesz z nami teraz albo będziemy musieli cie zgarnąć. Jeśli chcesz się stawiać to weź pod uwagę ze to już by druga walka miedzy tobą a nami. Dziwny zbieg okoliczności no nie? A ponadto przemyśl co jest bardziej prawdopodobne, ze Obcy opętali cie gdy dzialales sam właściwie w ich gniezdzie czy nasza grupę jak byliśmy na Ksiezycu? I w ogóle pamiętasz co się stało od momentu gdy się od nas oddzielileś przy DAT?
- A jakie jest prawdopodobieństwo, że zostaliście opętani podczas walki w ich gnieździe pod Aveneger Tower?
-Jak dla mnie żadne. Zresztą jakie by nie było to i tak się im nie udało. Ja na przykład obcych wyczuwam tylko od ciebie a od nikogo innego z naszej grupy nie. Tak samo jak od nikogo w naszej bazie. Ty zaś sam przyznałeś, że byleś opanowany przez Obcych i teraz niby nie jesteś. Czemu się dziwisz naszej ostrożności i nieufności? Jak to by był jakiś wirus czy co tez byś pewnie musiał przejść jakieś testy. I kwarantanne. Chcemy po prostu zrobić to samo teraz.
John nie wdawał się w dalsze dyskusje, lekko przykucnął i odbił się. Naddźwiękowy ryk mało nie poszarpał bębenków będących kilka metrów od niego herosów. Wytworzona fala uderzeniowa szarpnęła wszystkimi, jednak nie przewróciła nikogo. Dźwięk ucichł prawie natychmiast gdy tylko John opuścił atmosferę, poza Niebieską strefą, panowała próżnia.
Tymczasem Calvin dyskutował z Doomem.
- Nie rozumiesz co mówię, nie potrzebuję chojraka z przerostem mocy tylko kogoś kto używa rozumu. Jeśli dalej nie rozumiesz, zapytaj Starka albo Pyma, wytłumaczą ci o czym mówię. - Doom nad wyraz spokojnie tłumaczył hakerowi, jakby ten był niedorozwiniętym dzieckiem.