Zrodzony z fantastyki

 
PPPP
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4823
Rejestracja: śr gru 01, 2004 7:17 pm

Re: [M&M] Inwazja - Rozdział 4

pn lis 19, 2012 9:34 am

Tony Pym

Nie było sensu dłużej zwlekać.
- Wziąłeś wszystko, co będzie potrzebne do akcji w piekle, Solo? Adam, lecisz z nami? - Pym dopytał młodego sojusznika - Polecimy tym - Tony nacisnął jeden z przycisków na ścianie hangaru. Podłoga w lewej części sali rozwarła się, a przez powstały otwór na małej windzie towarowej wyjechał pojazd najbardziej przypominający prom kosmiczny. Wszystkie ściany pojazdu, wykonane z matowego, ciemnego metalu przypominającego do złudzenia grafit, pokryte były tajemniczymi inskrypcjami jak żywo przeniesionymi z rozmaitych manuskryptów demonologicznych.
- Sądzę, że po raz pierwszy mamy go możliwość przetestować w praktyce - Tony podrapał się po głowie - Mefisto, umowę możemy uznać za zawartą. Otwórz nam portal za 5 minut i przyślij przewodnika. Mam gdzieś podpisać?
 
Awatar użytkownika
Pipboy79
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2881
Rejestracja: śr sty 26, 2011 10:15 am

Re: [M&M] Inwazja - Rozdział 4

pn lis 19, 2012 4:37 pm

Solo - krótkościęty brunet o kocich ruchach



Komandos był "trochę" zdegustowany zachowaniem Gniewa chociaż jak się zastanowić ciut dłużej to nie powinien. Poznał już ich smoczego maga na tyle by nie być zaskoczony czymś takim. Choć więc ten fragment o lubieżnikach dla drugiej maguśki go nawet po cichu rozbawił to ogólnie uznał, że mag lepiej by zrobił jakby się nie odzywał podczas negocjacji Rogatego i Tonego. Sam szponiasty Nowofalowiec był czujny i spięty całą sytuacją i z niecierpliwością czekał kiedy Mefis pójdzie sobie w cholerę.

Nie był pewny co sądzić o "Misji w Piekle". A na to właśnie się szykowało. Jednak Tony zdawał się wiedzieć co robi i to komandosowi dodawało otuchy. Wychodziło, że ich szefu ma cos na każdą okazję, i na wizytę w Piekle połączone z egzorcyzmowaniem Strange'a też. Jednak jego pytanie co do stanu ekwipunku co do tej misji trochę go zbiło z tropu.

-No cóż Szefie... Właściwie to pobieraliśmy sprzęt do rozróby na Plutonie... Ale chyba w Piekle też się sprawdzi... - w głosie jednak pobrzmiewała mu niepwność. W końcu o miejsce ich akcji raczej rzadko przewijało się w instrukcjach i szkoleniach organizacji w jakich służył. Właściwie nie był pewny jak tam takie mniej i bardziej niezwykłe sprzęciorki będą działać. Popatrzył więc pytająco z jednej strony na "technicznych" czyli Tonego, Calwina, Alex i Nano a z drugiej na "magicznych" czyli Gniewa, Orleans i Mefisto. Sam się zastanawiał od paru chwil czy powinni wziąć "coś ekstra".

-I chwila, Szefie... Lecimy tam by odbić Strange'a tak? Czyli potrzebny nam on żywy. Ale jak jest podpakowany przez obcych to chyba będzie tak samo silniejszy jak z Darków no nie? I mamy jakiś sposób by to obejść i go w miarę bezpiecznie przywlec tutaj z powrotem? - jak wielokrotnie dawał znać wcześniej słabo wyznawał się na tej całej magii. Mieli lecieć do Piekla po jednego z najpotężniejszych magów na tej planecie który jeszcze pewnie był doabgrejdowany przez moce Obcych. Co więcej mieli go przytargać żywego i w jednym kawałku więc taki "standardowy atak Solo" który kończył się zawyczaj ubytkiem jakiejś kończyny czy dekapitacją u ofiary raczej odpadał. No a potem jeszcze trzeba by go jakoś unieruchomić i wypędzić wpływy Obcych ponownie go w miarę nienaruszając.

Podsumowując to wszystko mruknął cicho ale tak, że siedzący w pobliżu i tak go słyszeli - To ja się chyba zajmę rozpoznaniem i izolacją pola walki... - w ogłuszaniu i unieruchamianiu ofiar był całkiem niezły ale to nie była zabawa w jaką lubił bawić się najbardziej. Zastanawiał się właśnie z jakimi siłami i przecwinikami pryjdzie im się zmierzyć i uświadomił sobie, że właściwie podobnie jak przed chwilą z BH nic nie wiedzą. Podniósł więc wzrok na Księcia Piekieł i spytał się go - A właściwie to gdzie i z czym będziemy walczyć? Co to za twierdza jaką wybudował doktor? Jakich i ilu ma żołnierzy? Czy on sam... no... bardzo się zmienił po przejęciu przez Obcych? - książe nie książe, piekielnik nie piekielnik, skoro komandos miał iść na akcję zamierzał wydobyć każdą informację jaką się da. W końcu sam diabeł przylazł by mu pomogli i nawet obieał jakiegoś rogatego ogoniastego szpiegusa na wsparcie to chyba mógl sypnąć normalnymi danymi taktycznymi no nie?
 
Awatar użytkownika
Arvelus
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 815
Rejestracja: sob maja 12, 2012 7:50 pm

[M&M] Inwazja - Rozdział 4

pn lis 19, 2012 11:14 pm

Komandor Kain Delgado

~ Ego. Daj mi tu Brzytwi Język oraz Żelaznego Kruka. Przydadzą się.
~ Chwileczkę. Jak wygląda sytuacja?
~ Nie zadawaj głupich pytań i sczytaj mi to z głowy.
~ Robi się.

W jednym blasku platynowej błyskawicy pojawiła się dwójka wojowników Czarciego Tronu.



Jedna to była kobieta. Wyraźnie demonica o wyniosłej pozie, jak szlachcianka. Zmierzyła spojrzeniem wszystkich obecnych zatrzymując się na Mefiście i pochyliła przed nim głowę. Drugi był zakuty w potężny pancerz, a w ręku ściskał wielki dwuręczny młot


- Baczność! - rozkazał Kain, a nowoprzybyli wykonali polecenie, a młotarz zdjął hełm.
Był już podstarzały. Pod pięćdziesiątkę podchodził siwawa broda łącząca się z wąsami była w pewnym nieładzie, ale raziło to. Uwagę przyciągały jego ciemne oczy, lekko przymrużone, jak by widziały stanowczo zbyt wiele.
- Salut! - kolejne polecenie i wskazał ruchem głowy Pyma. Stuknęli obcasami, choć dźwięk wydany przez sukkuba utonął w huku wywołanym przez Kruka i zasalutowali uderzeniem w pierś. Kto potrafił wyczuwać emocje mógł dostrzec, ze rozmoznali w Pymie kogoś ważnego, znacznie ważniejszego niż ktokolwiek z reszty obecnych. Przynajmniej w ich opinii.
- Spocznij. Panowie i panie. Przedstawiam wam Neerim khor Hullst, współpracującą z nami na mocy Paktu Lucerańskiego, oraz Cherubina Eheliona, jednego z moich najbardziej zaufanych ludzi. Pójdą z nami jeśli nie macie nic przeciwko.
Ostatnio zmieniony pn lis 19, 2012 11:18 pm przez Arvelus, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Brilchan
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4532
Rejestracja: śr cze 20, 2007 8:49 pm

[M&M] Inwazja - Rozdział 4

czw lis 22, 2012 2:54 am

Lady Orleans

Nauczona doświadczeniem poprzednich utarczek z Nowofalowcami stwierdziła, że najlepiej uczyni, jeżeli będzie milczeć. Bardzo ją korciło żeby się odezwać, ale wiedziała, że stąpa po bardzo cienkim lodzie i że kolejna sprzeczka albo obraźliwa w ich mniemaniu uwaga może przechylić przysłowiową czarę goryczy i sprawić, że wykopią ją z księżyca

Ograniczyła się tylko do odwzajemnienia uśmiechu Kalwina i skinięcie stronę Marcusa. Zupełnie zignorowała Cyborginie i naukowca, który chciał w przyszłości zostać technicznym Golemem

Bardzo cieszyła się na tą akcje, więc zszokował ją kategoryczny sprzeciw Kenta. Mężczyzna przypominał ją Wielkiego Szamana z amazońskiej dżungli, który nauczył ją władać pogodą i zwierzętami w zamian za pomoc, którą okazała Jego Ludowi

Nie znała dobrze członków NW, ale psycholog roztaczał wokół siebie aurę istoty oświeconej. Domyślała się, że ma swoje powody tak zdecydowanego veta, ale nie podobało się jej to w najmniejszym stopniu ~Jak niby mam zdobyć moją ofiarę i zwierzęta do nasycenia duchem bojowym?~ Pomyślała sfrustrowana
Jednak zanim zdołała wyrazić swój sprzeciw stało się coś, co zupełnie ją zszokowało odbierając na dłuższą chwilę możliwość mówienia

W środku pokoju pojawił się jeden z książąt piekieł unieśmiertelniony przez niemieckiego dramatopisarza a New Wave rozmawiało z nim jak z jakimś diabelnym wujkiem!
Mało tego mieli już z nim jakieś umowy i na jej oczach Tony podpisywał nowy cyrograf! Jakby tego było mało Komandor Kain przywołał kolejną piekielnice do paktów!
Już miała zrobić wielką aferę i zażądać natychmiastowego transportu na ziemię. Wzięła jednak kilka głębokich wdechów i przemyślała całą sytuacje od nowa
Bez tych bluźnierców czekała ją tylko hańba i śmierć, praca z nimi była z pewnością próbą od jej boga! Tak Baron z pewnością chcę, aby wykazała się dojrzałością i swoim przykładem nawróciła te potwory z ich plugawych ścieżek!
Po za tym miała ze sobą błogosławieństwo przodków, dopóki pozostanie wierna swoim ideałom nie musi się obawiać podróży do piekła. W końcu święci a nawet sam syn Jehowy zstępowali okazyjnie na przeklęte ziemie, Będzie wielką czarnoskórą wojowniczkom dobra, która niczym mitologiczna postać zstąpi w czeluści piekielne i wyjdzie z tej próby zwycięsko!

- Tony a czy nie moglibyśmy odłożyć tej podróży na parę godzin? – Odezwała się spokojnym miłym głosem

– Widzisz gdybyś ponownie rozważył moją wcześniejszą prośbę z pewnością doszedłbyś do wniosku, że pomoc, którą mogę dla nas sprowadzić okazałaby się niezwykle przydatna w naszej nowej misji – Orleans wiedziała, że w obecności istot pokroju Mefista należało szczególnie uważać na słowa, aby żadne z nich nie mogło zostać odczytane, jako prośba.
Miała, więc nadzieje, że „geniusz” zrozumie, że sugeruje ucięcie ręki wrogiemu łucznikowi i poproszenie Samediego o sprowadzenie do nich Brata VooDoo, który z pewnością mógłby pomóc im przy egzorcyzmach i zabezpieczyć przed złem podczas ich podróży do piekieł

-, Co do obezwładnienia naszego „Dziwacznego ” odszczepieńca moc dana mi przez Barona ma również mniej zabójczą wersje, więc z chęcią zajmę się głównym natarciem – powiedziała kierując tą informacje przede wszystkim do Sola gdyż on wydawał się być głównym taktykiem grupy

Gniew i jego docinki zostały tymczasowo zignorowane. Miała ważniejsze sprawy na głowie
Ostatnio zmieniony czw lis 22, 2012 3:53 am przez Brilchan, łącznie zmieniany 4 razy.
Powód:
 
Heretyk
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 5036
Rejestracja: pn mar 28, 2005 12:23 pm

[M&M] Inwazja - Rozdział 4

czw lis 22, 2012 10:57 am

Mefisto spojrzał na Tonego, machnął szponiastą dłonią i na przeciw Tonego zawisł pergamin, tyż obok archaiczne pióro, niestety nigdzie nie było widać atramentu.
- Ach - uświadomił sobie Tony i chwyciwszy pióro wbił sobie w palec. Zapiekło. Szybko przebiegł wzrokiem cyrograf, tak wszytko było na miejscu, zerknął jeszcze na drugą stronę czy nie ma dopisków. Nie było. Dostawał dokładnie to czego chciał w zamian za wiadomą cenę.
- W dwóch kopiach proszę - dodał diabeł.
Tony westchnął i złożył dwa podpisy, pióro skrzypiało na starożytnym pergaminie. Tony wolał nie wiedzieć czy został zrobiony z ludzkiej skóry czy też tylko takie wrażenie miał sprawiać.
- Stało się - zaśmiał się Mefosto, zgarnął jeden egzemplarz, drugi sam się zwinął i zawisł przed Tonym.

Mefisto przyjrzał się demonicy. Obszedł ją dookoła dokładnie oglądając.
- Nie chcesz złotko wrócić do starej pracy? Znalazł bym dla ciebie miejsce. Pomyśl o tym, a teraz ruszajmy.
Rozłożył szeroko ramiona i za jego plecami rozgorzały płomienie spalając rzeczywistość niczym papier. Krąg płomieni zatrzymał się w końcu, w środku zamiast ścian baz księżycowej widać było szarwono-brunatny krajobraz.
Po drugiej stronie czekała na nich spora grupa demonów różnej maści.
- Chodź tu Seleno - demonica podeszła kocim krokiem, zalotnie kiwając ogonem zakończonym strzałką. Ubrana była w parę złotych łańcuszków mających sygnalizować miejsca gdzie powinno znajdować się ubranie.
- To wasza przewodniczka. Powodzenia, ja muszę coś załatwić.
Obok otworzył się płomienny portal i Mefisto z pozostałymi demonami przeszedł nim.
- To który tu dowodzi? - zapytała Selena mrucząc niczym kotka. Nawet Alex przeszły od tego ciarki po plecach. Tego nie było w internecie ani w mokrych fantazjach Calvina znalezionych na jego laptopie. Tyle danych do przyswojenia Do tego wyczuła w powietrzu mnóstwo feromonów. Nikt inny tego nie zauważył... świadomie. Analiza termograficzna kompanów pozwoliła jednak stwierdzić, że podoba im się przewodniczka.
Lady Orlean czuła się dziwnie, była we wrogiej dziedzinie, zawsze słyszała gdzieś z tyłu głowy szept barona, lecz teraz milczał. Miała nadzieję, że gdy będzie potrzeba usłyszy swą kapłankę.
 
Awatar użytkownika
Brilchan
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4532
Rejestracja: śr cze 20, 2007 8:49 pm

[M&M] Inwazja - Rozdział 4

czw lis 22, 2012 12:04 pm

Lady Orleans

Czuję się lepsza od was wszystkich!

Tony dał posmakować Lady jej własnych metod i po prostu ją zignorował. Nie przejęła się tym za bardzo gdyż była zbyt zajęta poczuciem obrzydzenia na widok idioty uważającego się za geniusza, który tak łatwo oddaje swą nieśmiertelną duszę

Stało się, zostali przeniesieni do piekła, Orleans poczuła jak miękną jej nogi, odarto ją ze wsparcia duchowego jej wielkiego Pana ~NIE! To nie prawda nie wolno mi słabnąć duchem~ - pomyślał zdecydowanie. Samedi nadal z nią był tyle, że po prostu ona była za mało zdecydowana, niedługo usłyszy jego głos musi jedynie wytrwać w swej wierzę!

Niedane jej było zebrać swej odwagi gdyż, jako przewodniczkę dostali istotę, która obrażała wszelkie jej kryteria, jeżeli chodzi o poszanowanie kobiet i ich seksualności. Było to jak wcieranie soli w otwartą i ropiejącą ranę, a najgorsze było to, że ta diablica za pomocą jakieś swych przeklętych sztuczek sprawiła, że na jej widok murzynka zaczął odczuwać podniecenie! Kapłanka poczuła jak coś w niej pęka musiała się wyżyć lub zaraz doświadczy załamania nerwowego.
Nie mogła sobie pozwolić na takie traktowanie, sięgnęła do gigantycznych pokładów złości, którą zawsze skrywała tusz pod powierzchnią swych myśli i pozwoliła im wybuchnąć z siłą wulkanu
Wyszła przed szereg i zbliżyła się do Sukuba, w jej ruchach widać było agresje i zdecydowanie

- Nominalnie to ten tutaj, masz nas zaprowadzić do jakieś fortecy z ciał – powiedziała wskazując od niechcenia na Pyma, – Ale za nim się gdziekolwiek ruszę powiem ci, że bardzo mi ciebie żal, jesteś głupia zgadzając się na bycie uosobieniem fantazji jakieś słabych zboczonych facetów i kobiet! To prawda, że seksualność jest czymś pięknym, ale ty jesteś przykładem najgorszego uosobienia uprzedmiotowienia kobiety, jaki kiedykolwiek widziałam! Nawet ALEX jest bardziej kobieca i ludzka od ciebie! –

- Jak śmiesz splugawić coś takie pięknego jak unia dwóch ciał i dusz, uprzedmiotawiać i bezcześcić to, co powinno być ukoronowaniem związku dwojga kochających się osób!!!
- Orleans aż dyszała ze wściekłości

- Rozumiem, że to nie twoja wina, jesteś istotą astralną ukształtowaną z chorych pragnień i fantazji śmiertelników zbyt słabych na ciele i umyślę, lecz nie jest jeszcze za późno! Zrozum, że potęga i władza, którą rzekomo posiadasz nad śmiertelnymi jest tylko marnością i pyłem na wietrz w porównaniu z pięknem i potęgą prawdziwej pełnej miłości! I prawdziwiej prokreacji, która tworzy nowe życie zamiast mazać się jedynie w samozadowoleniu i grzechu! Odebrano ci nawet cud macierzyństwa!


- Nie jest jeszcze dla ciebie za późno siostro! Wznieś się ponad swoją naturę i po zakończeniu tego zadania wróć z nami a znajdę sposób, aby ofiarować ci nieśmiertelną duszę abyś poznała prawdę i piękno prawdziwego uczucia. Nie oddam ci oczywiście własnej, ale z pewnością znajdę metodę, aby ci pomóc nie idąc na łatwiznę przez podpisanie jakiegoś czarciego papierka


- Zostań feministką prawdziwą kobietą a doświadczysz szczęścia, jakiego nie zaznasz od Mefisto ani żadnej z innych istot diabelskich!


Kiedy już skończyła swą tyradę poczuła się o wiele lepiej, choć nadal nie czuła wsparcia Barona była przekonania, że jej Pan byłby zadowolony z tego, że mimo ciężkiej sytuacji chcę uratować tą grzesznicę.

Odwróciła się na pięcie w kierunku reszty drużyny i rzekła:


– Chciałam zwrócić uwagę, że nie czepiałam się nikogo z „waszych”. A jeżeli przyszło wam do głowy zostawić mnie na tym piekielnym pustkowiu to pragnę przypomnieć, że posiadam moc pochłaniania energii witalnej. Mogę osłabić nasz cel i sprawić, aby był nieprzytomny nie zabijając go przy tym
– Jakby nigdy nic wróciła do bycia rzeczową

- Znaczy się mogę w normalnych warunkach, tutaj obecność Barona jest słabsza, ale nadal jestem pewna, że ma moc mnie nie zawiedzie
– rzekła zdecydowanie

- Pamiętając jednak, z kim się potykamy pragnę poprosić was o pomoc, zauważyłam, że zarówno Komandor jak i Tony potrafią łączyć magię z technologią i choć takie złączenie wydaje mi się bluźniercze to zgodziłabym się poświęcić, jeżeli będziecie chcieli i mieli możliwość jakoś wzmocnić moje dary na czas tego starcia
– Widać było, że ta prośba kosztuję ją bardzo wiele

-, Jeżeli jednak uznacie, że macie przygotowaną lepszą metodę na ujęcie Doktora z przyjemnością stanę w drugiej Linii i zajmę się leczeniem rannych oraz rzucaniem błogosławieństw wspomagających

Zakończyła czekając na reakcje reszty jak na szpilkach
Ostatnio zmieniony czw lis 22, 2012 1:56 pm przez Brilchan, łącznie zmieniany 4 razy.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Arvelus
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 815
Rejestracja: sob maja 12, 2012 7:50 pm

[M&M] Inwazja - Rozdział 4

czw lis 22, 2012 6:16 pm

Komandor Kain Delgado & Paladyn Cherubn Ehelion & Specjalista Neerim khor Hullst

Cherubin jedynie założył hełm i nie komentował więcej. Miał robotę do wykonania i zamierzał pójść za komandorem w ogień.

Sukkubica bardzo szybko wyszła z pozycji na 'baczność'. Może i została wcielona do jednostki, w zasadzie, wojskowej i musiała być posłuszna przełożonym to nigdy nie wykazywała w tej płaszczyźnie jakiejkolwiek inicjatywy i spełniała tylko niezbędne minimum dyscypliny. Swej natury nie mogła oszukać, jednak gniew pozwalał ją na chwile wyciszyć, gdy komandorek wyskakiwał ze swymi żądaniami.
Na propozycję Mefista uśmiechnęła się tajemniczo, rozchylając lekko usta. Chciała coś odpowiedzieć, ale nie dano jej możliwości.
Gdy władca piekła zniknął w jej oczach zagościł jakiś dawny smutek.
Potem znów znaleźli się w piekle.
Wciągnęła głęboko powietrze znów czując atmosferę zniszczonego domu. A potem czarnulka zaczęła tyradę budząc jedynie rozbawienie w Neerim. Podeszła do swojej koleżanki po fachu kołysząc zgrabnie biodrami.
Na ten widok komandor uśmiechnął się zlekka.
Za pośrednictwem Ego opisał Neerim jak wygląda zachowanie Lady jego oczami.
Obie demonice stały już ramię w ramię gdy Lady Orleans kończyła swój wywód.
- Widzisz siostro, mamy tu doskonały przykład feministki klasycznej. Nieszczęśliwa kobieta próbująca na siłę wmówić szczęśliwym kobietom, że są nieszczęśliwe. Piękna idea równości, z czasem wypaczona w taką o to karykaturę walki o wyższe ideały. Zwykle dochodzi jeszcze element gnojenia wszystkich mężczyzn, jednak przy tym okazie nie zostało to jeszcze zaobserwowane. Zdaje się, że tu jest aktywny drugi biegun, czyli gnojenie wszystkich kobiet które lubią się podobać mężczyzną. - wyłożyła tonem profesora na uczelni, po czym przyjęła nieoficjalny, kuszący ton. - Mam lepszy pomysł. Ty dołącz do nas. Odrobinę by się nad tobą popracowało i została byś pięknym sukkubem niosącym rozkosz i pocieszenie ludziom którzy tego najbardziej potrzebują. Wieczne życie i piękno, które z czasem tylko by się udoskonalało. Zauważ też, że nie mamy tu uniformu i każda z nas ubiera się jak chce, bo zauważyłam, że ubiór koleżanki chyba cię nieco przeraża. Nasi władcy nie są zazdrośni. Nie kazali by ci zaprzestać oddawania czczi Baronowi i miała byś dla niego dosyć czasu, a jak byś się spisywała, w co nie wątpię, to i twoja moc by na tym nie ucierpiała. Zostań ucieleśnieniem kobiecości, a doświadczysz żywota daleko wykraczającego ponad zwykłe śmiertelne, a poza tym dowiesz się jak na prawdę jest z tymi duszami. Na prawdę warto. - kiwnęła głową -Wierz mi, mam informacje z pierwszej ręki.
 
Awatar użytkownika
Brilchan
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4532
Rejestracja: śr cze 20, 2007 8:49 pm

[M&M] Inwazja - Rozdział 4

czw lis 22, 2012 7:01 pm

Lady Orleans

O dziwo Orleans nie wybuchła świętym oburzeniem. Spokojnie i z uwagą wysłuchała argumentów dwóch demonic. Przez chwile nawet poważnie rozważała ich ofertę

Jak to by było pozbyć się tej złości? Nie znać smutku, który nigdy tak naprawdę nie mija? Jej życie było prawdziwe puste: Zemsta, która nie przynosi ukojenia i walka, która nigdy nie ma końca... Samedi był też bogiem cielesności, ale ona zawsze miała problem z tym aspektem bóstwa i nigdy nie mogła doświadczyć z nim całkowitego zjednoczenia. Gdyby przyjęła propozycje kobiet mogłaby stać się prawie idealnym awatarem. Kusicielki naprawdę zasłużył sobie na ten przydomek. Mogłaby nawet zrezygnować z prawdziwej miłości, aby nigdy już nie czuć takiego bólu jak po stracie Jerycha i innych bliskich, już miała otworzyć usta, aby wyrazić zgodę.... Jednak w ostatniej chwili pochyliła głowę uchylając cylinder w geście szacunku pokręciła przecząco głową

- Pokonałyście mnie w dyskusji moje drogie - stwierdziła lekko rozbawiona - Od lat nie prowadziłam tak stymulującej konwersacji - potrzebowała chwili, aby zebrać myśli połączone aury Skkubów i oddziaływanie tego miejsca wyraźnie jej to utrudniały - Propozycja jest rzeczywiście ciekawa, ale ja w przeciwieństwie do wielu śmiertelników nie tęsknie za cielesną wiecznością. Chcę umrzeć ze starości ponownie jednocząc mój lud lub zginąć w boju, ale nade wszystko nie chcę porzucać życia wiecznego wśród przodków i utraconych bliskich - wyjaśniła nie będąc do końca pewną czy rozmówczynie zdołają zrozumieć, o co jej chodzi

- Po za tym zawsze lepiej odgrywałam aspekt śmierci jestem kobietą, więc i kochanką jednak nade wszystko jestem wojowniczką światła i nic, co może mi zaoferować piekło nie może równać się rozkoszy wyssaniu życia z niegodziwców, którzy staną na mojej drodze - Kiedy tylko to powiedziała uświadomiła sobie absurd całej sytuacji i wybuchła perlistym śmiechem - Właśnie zrozumiałam, że różnimy się w zasadzie tylko narzędziami pracy, jednak mimo wszystko muszę odmówić moje życie naznaczone jest wysiłkiem i cierpieniem nie, dlatego że naśladuje jakiegoś nazarejczyka i się nim upajam, ale po prostu, dlatego że właśnie te niedoskonałości czynią nas ludźmi i nie sądzę, że polubiłabym istotę, którą proponujecie mnie uczynić

- Podsumowując dziękuję za komplement i miłą dyskusje, ale chyba będziemy musiały zaakceptować różnice w naszych poglądach, mimo wszystko byłaby to za duża ingerencje w moje jestestwo. Wolę mieć większą kontrolę nad zmianami, jakie we mnie zachodzą

Powiedziawszy ostatnie zdanie założyła z powrotem cylinder a jej mina na powrót stała się bardziej poważna, choć w oczach można było dojrzeć nowy błysk, którego nie było tam od bardzo dawna - Dowódco proszę wybaczyć tą osobistą wycieczkę - zwróciła się do Tonyego postanawiając w przypływie dobrego humoru połechtać jego dumę - Wracam do szeregu i oczekuję na przydzielenie mi roli w planie nadchodzącego ataku - zameldowała, po czym stanęła obok innych ChainDogs
Ostatnio zmieniony pt lis 23, 2012 12:18 pm przez Brilchan, łącznie zmieniany 6 razy.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Arvelus
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 815
Rejestracja: sob maja 12, 2012 7:50 pm

[M&M] Inwazja - Rozdział 4

czw lis 22, 2012 11:42 pm

Neerim khor Hullst & Kain Delgado

Dygnęła z niesamowitym wdziękiem w odpowiedzi na stwierdzenie "Od lat nie prowadziłam tak stymulującej konwersacji " i uśmiechnęła się.
- Cała przyjemność po mojej stronie.
I dała dokończyć.
- Rozumiem. Oferty tego typu nie ulegają przedawnieniu, więc pamiętaj, że nie spaliłaś tego mostu tą odmową.
Ostatnio zmieniony pt lis 23, 2012 4:00 pm przez Arvelus, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Pipboy79
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2881
Rejestracja: śr sty 26, 2011 10:15 am

Re: [M&M] Inwazja - Rozdział 4

pt lis 23, 2012 2:52 pm

Solo - krótkościęty brunet o kocich ruchach



Komandos z zainteresowaniem przygladał się personalnemu wsparciu zapewnionemu przez kosmicznego komandora. Oboje budzili w nim ciekawość. Mężczyzna w pancerzu i z młotem od razu wzbudzał jego zaufanie bo i postawa i sprzęt znamionowały starego weterana. Dobrze było mieć kogoś takiego po swojej stronie. Kobieta zaś była najwyraźniej jakąś - tam krewną ich rogatego gościa i wzbudzała równie wielkie zainteresowanie brązowowłosego ale na całkiem innym polu. Mężczyźnie posłał niemy salut a kobiecie podobny choć dużo bardziej frywolny. Gdy już ich odpowiednio zlustrował spytał siedzącego obok przybysza z innego świata. - No dobra, ale czego się można po nich spodziewać? - tak naprawdę jednak na razie na przysłowiowe "5 minut przed misją" interesowało go jaki potencjał sobą reprezentują. Zastanawiał się też jak można liczyć na lojalność demonetki w misji w Piekle. Miał nadzieję po cichu, że oficer jakoś naświetli ten aspekt.

Powrócił też do obserwacji głównych graczy czyli Tonego i Mefista. Niechętnie i z kwaśną miną obserwował jak ich szef podpisuję cyrograf z diabłem. Scena wyglądała podobnie jak ta którą swego czasu obserwował w londyńskiej posiadłości Strange tylko obecnie zamiast maga był naukowiec. Dumał nad tym przez co jeszcze będą musieli przejść nim ta wojna się skończy.

- Na akcji może być różnie. Nie wiemy komu z nas uda się dotrzeć pierwszemu w pobliże Doktora na tyle by wykonać atak. Ale jeśli komuś się to uda niech próbuje zrobić co się da by go obezwładnić i dołączyć znimdo reszty lub czekac na wsparcie. - odpowiedział na pytanie Orleans. Sam nie był pewny jak to się potoczy. Zwłaszcza, że Strange chyba nie będzie taki jakim go pamietali a i moc chyba teraz by miał potężniejszą. Wiedział jednak, ze trzeba go wyłączyć z akcji tak szybko jak się da i musi to zrobić każdy z nich jak tylko będzie miał okazję. Nad tym nie widział sesnu co dłużej się zstanawiać.

Nie miał czasu tłumaczyć różnych wariantów "a jeżeli...". A i tak pewnie wyjdzie, że będa musieli improwizowac na bierząco. Ponadto nagle jak powiedział główny szefu Piekła, "stało się". I już byli w Piekle. Szybkość i łatwość transportu zaskoczyła go. Zerknął czy udało się im zabrać pojazd jaki przygotował dla nich Tony. Wolał mieć jakąć możliwość ewakuacji bez demonicznej łachy. I tych ich podejrzanych dla niego paktów. Przy okazji zlustrował stan grupy sprawdzając czy kogoś nie zabrakło. Całe te rozpoznanie "zrzutowiska" ich desantu zabrało mu jedno, może dwa uderzenia serca. Nastepnie już dał susa lądując pomiędzy ową całą Seleną a grupą jej kumpli. Po części chciał ją odciąć od reszty oddziału "tak w razie czego..." jak i sprawdzić jak mu się kica w tym całym Piekle i co uda mu się zlokalizować swoimi zmysłami. O jakiś dziwnych anomaliach wolał się dowiedzieć teraz niż w czasie akcji. Teraz to może Tony, Alex albo ten Nano by coś jeszcze wymyślili by jakoś to załatać ale na akcji to by pewnie było ciężkawo. Stał więc w swojej ulubionej, przygiętej pozie "pół sekundy przed skokiem" i głównie mierzył wzrokiem oddzialik mefistowych podwładnych. Tą ich mefistową wtykę, się znaczy turystyczną przewodniczkę miał za plecami. Wierzył, że gdyby próbowała mu wywinąć jakiś brzydki numer to by zdążył zareagować a i była jak na widelcu dla reszt grupy. Ogarniał więc swoimi zmysłami pole desantu, dzieląc je na sektory i przeszukując systematycznie. Czuł je całe. Chłonął odgłosy z całej okolicy próbując zlokalizować co jest co, i czy nie ma tu czegoś kto by im próbował próbował "zniknąć". Badał rozkład ciepła zarówno tych demonicznych sługusów jaki całej oklicy. Lustrował dalsze i bliższe zakamarki terenu. W myslach pojawiała mu się przestrzenna mapa 3d z tego specyficznego skanu okolicy. Przygotowywał się do złożenia meldunku Tonemu. Zanim go jednak zdążył wykonać prócz całego mrowia innych doszedł do niego specyficzny zapach. JEJ zapach...

Czuł, że od razu stają mu włoski dęba na karku, ramionach i nie tylko włoski... Do tego coś jakby drapało go od wewnątrz potylicznej części czaszki a w żoładku czuł jakieś dziwne ssanie... Nie mógł się powstrzymać by jednak nie odwrócić się i nie przyjrzeć się dokładniej ich przewodniczce. Do tej pory był skupiony bardziej na ogólnym przepatrywaniu terenu i potraktował ją jedynie jako potencjalnego przecwinika albo element otoczenia. Mówiący, ruszający się ale niespecjalnie wart uwagi w porównaniu do zadania głónego jakie sam sobie wyznaczył czyli rozpoznania terenu. No ale wraz zapachem musiał przyznać, że nie nie mają jakiegoś kopyciarza z widłami tylko całkiem przyjemną niunię... I to cholernie sssexyyy... Normalnie komandosa ciężko było odciagnąć od jego obowiązków na akcji ale był w końcu facetem i gdy miał do czynienia z "ucieleśnieniem męskich fantazji" czy jak to tam w romowie było po prostu nie dał rady choc na chwilę sobie nie odpuścić. A własnie... Rozmowa... Ta cała Selena gadała z ich maguską i nie poswięcała mu specjalnie uwagi jak na razie więc miał potrzebną chwilę by dojśc do siebie.

-Chwila Orleans... Jak to "nominalnie"? Tony jest szefem i tyle! - mruknął do niej wracając do początku jej dyskusji z demonetką a nawet dwoma. Musiał zacząć od czegoś znajomego i ustalenie struktury dowodzenia nowym członkom grupy i chwilowym sojusznikom z piekła rodem świetnie się do tego nadawało. Ponado nie lubił takich niedomówień bo w jego mniemaniu podważały autorytet lidera. - A co do Alex to ja do jej kobiecości i humanizacji nie zgłaszam żadnych zastrzeżeń... - dodał niejako mimochodem odrywając w końcu wzrok od subkuba i przenosząc na ich androidkę przy okazji puszczając jej oczko i uśmiech. To do reszty przełamało chwilę zauroczenia subkubem i pozwoliło mu się skupić z powrotem na misji.

-A więc Selena tak? Cześć, jestem Solo. A ten pan o tam... - tu wskazał wyraźnie na Tonego - ...to nasz szef. Jestesmy to po doktora Strange. Mamy go zabrać. Co możesz nam powiedzieć o nim, tej jego fortecy i zasobami jakimi on dysponuje? - w ostatniej chwili w pytaniu o siły Strange'a nie wspomniał o "ludziach" bo pod tym adresem to nie było takie oczywiste.
 
Awatar użytkownika
Brilchan
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4532
Rejestracja: śr cze 20, 2007 8:49 pm

[M&M] Inwazja - Rozdział 4

pt lis 23, 2012 3:50 pm

Lady Orleans

- Co? A tak, tak masz racje - odpowiedziała półprzytomnie komandosowi, nie chciała wdawać się z nim w niepotrzebne sprzeczki, choć zirytowało ją, że wojak swoją uwagą zepsuł dobre wrażenie, jakie starała się zrobić "raportem". Dla niej nadal głównym przywódcą był Adam, ale nie chciało jej się znów tego wałkować

Solo mógł zauważyć, że z murzynką nie jest za dobrze, sprawiała wrażenie otępiałej jakby była pod wpływem jakieś substancji odurzających. Czułe zmysły mutanta nie wyczuwały jednak żadnych tego typu środków w jej pocie. Nie wróżyło to zbyt dobrze jej skuteczności w nadchodzącej walce cała nadzieja w tym, że uderzenie adrenalinowe, jakie zawsze towarzyszy zagrożeniu życia przywróci ją do normalności

Tymczasem Lady czuła wielki strach przed tym, czego o mało nie zrobiła. Naprawdę bardzo, ale to bardzo chciałaby, aby ten most został spalony a przynajmniej osłabiona w tej chwili logiczna część jej mózgu wyrażała takie pragnienia
 
slann
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4982
Rejestracja: pt paź 14, 2005 10:35 am

Re: [M&M] Inwazja - Rozdział 4

pt lis 23, 2012 4:09 pm

Przeniesienie nie zaskoczyło Gniewa , w przeciwieństwie do Tars. Ex paladyn wpatrywała się zszokowana w krajobrazem. Jeszcze większy szok wywołało pojawienie się Sukkubki. Taris wybałuszła jedyne oko a dolna szczęka jej opadła. Gniew szepnął do Solo
- Królewna kłóci się z prawdziwym klapkiem... ale ładnym - Zamknął Taris usta, zabrał jej pęk granatów i oddał go Solo, A potem zasłonił wywołujący mieszane uczucia widok i podszedł do diablic.
- Choć patrzenie na szlachetne panie raduje me serce, to jednak czas ewentualnego naszego trójosobowego Rande vou mósimy nieco przełożyć. Musimy odnaleźć pewnego nikczemnego zdrajcę... czy jego siedziba jest oblężona przez tutejsze siły porządkowe .
Tymczasem Taris szepnęła do Solo
-- Czemu Tony zabrał nas do tego okropnego miejsca. Te demonice są.... - nie mogła znaleźć słowa.
 
Awatar użytkownika
Arvelus
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 815
Rejestracja: sob maja 12, 2012 7:50 pm

[M&M] Inwazja - Rozdział 4

pt lis 23, 2012 4:17 pm

Załoga Czarciego Tronu

- No dobra, ale czego się można po nich spodziewać?

Komandor wzniósł dłoń w geście karzącym mówić bezpośrednim zainteresowanym.

Szerokoszczęki mężczyzna odezwał się pierwszy.
- Paladyn Serafin Ehelion. Należę do szturmowców. - mówiąc to wskazał na swój jumppack w pełni zintegrowany z pancerzem. Standardowa taktyka obejmuje szarżę w sam środek szeregów wroga w celu wywołania w nich chaosu, by stali się prostszym celem dla oddziałów strzeleckich. Podać szczegóły?
- Nie. Znają już twą rolę. Neerim?
Sukkubica przewróciła oczami, ale się wyprostowała na "półbaczność"
- Specjalistka Neerim khor Hullst. Moją rolą jest wsparcie defensywne oddziału oraz wczesne wykrywanie zagrożeń. - mówiła szybko, z wojskową dyscypliną, dopiero po chwili przeszła na swój zwykły, uwodzicielski ton - Ponadto często na moje zbolałe - zaakcentowała to kładąc dłonie na kark i okręcając głowę jak by chciała się rozruszać zbolały staw, co pięknie zaprezentowała jej łabędzia szyję i kształtne piersi, których ruch przyciągnął spojrzenie - spada obowiązek dbania o morale zespołu podczas dłuższych misji.
Kain pozostał zupełnie neutralny na tą wypowiedź. Z początku irytowało go takie afiszowanie się własną rozwiązłością, ale z czasem zaakceptował to. Pakt Lucereński zawierał paragraf pozwalający diabłom na pewien nieprofesjonalizm jeśli tyczył się "rasowej" części ich natury.
 
Awatar użytkownika
Brilchan
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4532
Rejestracja: śr cze 20, 2007 8:49 pm

[M&M] Inwazja - Rozdział 4

sob lis 24, 2012 10:34 am

Lady Orleans

Murzynka sama nie mogła uwierzyć, jakim torem biegną jej myśli ~To wszystko wina tej przeklętej piekielnej krainy !~ - powtarzała samej sobie. Ale czy naprawdę tak było? Nie czuła się tak zrelaksowana od czasów collegu jeszcze za życia jej babki. Wydawało jej się, że było to całe eony temu a już wtedy nosiła w sobie złość i pragnienie zemsty, które dojrzało w pełni przez kolejne tragedie, śmierć zdawała się kroczyć jej śladem ramie w ramie z pechem, więc postanowiła uczynić, choć jedno swym sprzymierzeńcem

Niestety zdawało się, że fatum uwzięło się na nią w dwójnasób a śmierć, choć pozornie udobruchana nie zaprzestała swych makabrycznych pląsów wokół jej osoby

Kobieta zadała pytanie, Skkubicy z Czarciego Tronu - Do kogo miałabym się zgłosić gdybym jednak zmieniła zdanie ? - spytał głos, który jej samej zdawał się obcy jakby była kukiełką na sznurkach losu

- Przypuszczam, że należy się zgłosić do "Tego, który zła chcąc dobro czyni" i spisać odpowiedni cyrograf? - Zawsze lubiła "Fausta”, teraz zaczynała przypuszczać, że sztukę zamówił sam Mefisto, aby wydać się przyjaźniejszym w oczach śmiertelników

Sama nie mogła uwierzyć, że wciąż drąży ten temat. Pozostało jej przynajmniej na tyle zdrowego rozsądku, że powzięła postanowienie odłożenia ostatecznej decyzji dopóki nie powróci na ziemię i nie odbędzie narady z Baronem. Musi mieć pewność, że na jej wybór nie miała wpływu otumaniająca moc tej sfery

Mimowolnie zaczęła rozważać warunki, jakie musiała by postawić, aby zgodzić się na zawarcie takiej umowy. Najgorzej martwiło ją, że taka zmiana z pewnością oznaczałaby rezygnacje z budowy jej wymarzonego państwa ~A może nie koniecznie? Nieśmiertelna władczyni realnej utopii ?~ - była jednocześnie zafascynowana i przerażona tym, że choćby śmie choćby rozważać tak bluźniercze idee

~To wszystko winna tych przeklętych heretyków, nie spędziłam z nimi nawet pełnego dnia a już zarazili mnie swoją zgnilizną moralną ~ - pomyślała ze złością

Ostatnio zmieniony sob lis 24, 2012 2:38 pm przez Brilchan, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Arvelus
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 815
Rejestracja: sob maja 12, 2012 7:50 pm

[M&M] Inwazja - Rozdział 4

sob lis 24, 2012 2:35 pm

Neerim khor Hullst

Sukkubica złożyła dłonie i wymruczała coś. Przez pół sekundy wyglądało jak by się modliła, ale wrażenie szybko ustąpiło gdy spomiędzy nich wydobyły się pojedyncze języczki ognia. Zagięła palce i rozjechała dłonie. Jedna w górę, druga w dół i stworzyło to płonącą, jak by magmową tubę. Szybko zgasła zostawiając sam pergamin, zawiązany lnianym sznurkiem.
- Wszystko zostało tu spisane. Przeczytaj dokładnie. Raz, drugi i trzeci. Gdy będziesz pewna przywołaj mnie i złóż podpis własną krwią. To jest standardowy cyrograf. Warunki można negocjować. Coś za coś. Wszystko czego potrzebujesz jest w środku. - wyciągnęła rękę wręczając Lady pergamin
 
Awatar użytkownika
Brilchan
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4532
Rejestracja: śr cze 20, 2007 8:49 pm

[M&M] Inwazja - Rozdział 4

sob lis 24, 2012 3:04 pm

Lady Orleans

Nie spodziewała się że Neerim jest aż tak dobrą handlarą. Wzięła od niej pergamin i schowała do torby nawet na niego nie spoglądając

- Renegocjacje z pewnością będą konieczne ale teraz nie czas na to i miejsce. Moi towarzysze pewnie i tak są już zmęczeni całą tą sytuacją. Po za tym aura tego planu za bardzo mąci mi w głowie, muszę wszystko przemyśleć na spokojnie i naradzić się z Baronem

Kiedy już skończyła pogaduchy z demonicą spojrzała się wyczekująco w stronę "dowódcy" czekając co ma do powiedzenia w sprawie jej roli w ataku i ewentualnego wspomagania techno- magicznego
 
PPPP
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4823
Rejestracja: śr gru 01, 2004 7:17 pm

Re: [M&M] Inwazja - Rozdział 4

pn lis 26, 2012 8:45 pm

Tony Pym

Naukowiec ani słowem nie skomentował babskich plotek, zresztą, nie miał na to czasu:
- Według odczytów urządzeń twierdza Strange'a to tylko pozornie zwykła budowla. Najprawdopodobniej to wielowymiarowy kompleks Najeźdźców, coś w rodzaju placu budowy bazy podobnej do tej, którą mamy na Plutonie. W tej chwili najprawdopodobniej otwarta jest tylko jedna z bram dla Najeźdźców. Niestety, według moich analiz są tam też najsilniejsi Najeźdźcy. Marcus, proponuję abyśmy podzielili się na dwie grupy. Pierwsza, złożona ze zmniejszonego mnie i Solo, pójdzie przodem. Z tyłu reszta, pod osłoną maskującą Alex. Czy ten plan gwarantuje nam bezpieczne podejście do twierdzy?
 
Awatar użytkownika
Brilchan
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4532
Rejestracja: śr cze 20, 2007 8:49 pm

[M&M] Inwazja - Rozdział 4

pn lis 26, 2012 9:19 pm

Lady Orleans

Kobieta westchnęła. ~I to by było na tyle, jeżeli chodzi o "Tony jest Szefem"~ - była dla NW bardzo grzeczna, choć sprowadzili ją do piekła. Dwa razy zapytała się, jaka rola ma jej przypaść, wcześniej informując o swoich możliwościach i ewentualnych problemach

- Czy oni zawsze są tak beznadziejnymi strategami czy tylko mają zły dzień ? - Spytała Adama po czym dodała

- Może, chociaż ty mnie nie zignorujesz i powiesz gdzie mam się ustawić? Chociaż w sumie nieważne, skoro "wielcy technicy" zignorowali moje poświęcenie znaczy się, że zajmę się wspomaganiem - jęknęła wyraźnie rozkojarzona. Pomyślała, że najwyższy czas sprawdzić na samej sobie czy jej moc działa w tej przeklętej Krainie

- Czy macie tu jakąś faunę, nad którą mógłbym przejąć kontrolę? - spytała się Skkubicy z Czarciego Tronu

Ponieważ nie mogła ruszyć nikogo z towarzyszy postanowiła spróbować pochłonąć nieco własnej energii życiowej a potem uleczyć ewentualne efekty. Po raz pierwszy próbowała czegoś takiego i nie była do końca pewna, czego się spodziewać. Spróbowała też sięgnąć do Sfery duchowej, aby wyczuć czy jest wstanie przekuć ból przeklętych dusz na własną siłę zemsty

Niezależnie od efektów powiadomił Adama o stanie swojej mocy, po czym dodała - Szefie rozumiem, że jesteś zmęczony i nie zawracałabym ci tym dupy gdybym nie sądziła, że może mi to znacznie pomóc w walce, ale czy mógłbyś przemienić mój strój tak abym nosiła ubranie Barona? Powinno mi to ułatwić z nim kontakt a w tym miejscu potrzebujemy każdej odrobiny pomocy i nadziei


Ostatnio zmieniony pn lis 26, 2012 11:17 pm przez Brilchan, łącznie zmieniany 3 razy.
Powód:
 
Heretyk
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 5036
Rejestracja: pn mar 28, 2005 12:23 pm

[M&M] Inwazja - Rozdział 4

wt lis 27, 2012 1:12 am

Adam spojrzał na LAdy Orlean i kiwnął głową.
- Na tyla na ile pamietamz filmów to jakoś tak wygląda? - Kombinezona ChainDogs zafalował i zmienił się w pogrzebowy garnitur.

Tymczasem Selena szturchneła palcem Neerim.
- Te laska, zwijaj się ze swoim świstkiem. Na moim podówrku moge handlować tylko ja. - a do Orelan rzekła - Złotko wywal tego śmiecia. On nie ma żadne mocy wiążącej, tylko my mamy możliwości spełnić twoje życzenie. Za nią nie stoi żadna piekielna siła, sprzedała się śmiertelnikom.


- Czy ten plan gwarantuje nam bezpieczne podejście do twierdzy? - zapytał Tony.
- Nie
- odparł Marcus - nie widze bezpiecznego sposobu. Za każdym razem któryś z Najeźdźców kogoś wykrywa. Tu nie sa ograniczeni fizycznymi możliwościami ciała. Nie możemy ich lekceważyć.
- Tak - potwierdziła Selana - Uważajcie na takie wory wnętrzności, zmieniają sie i dostosowują do wroga, wyrżnęli kilkanaście demonów ze straży osobistej Mefisto. Pozostali, wygłądający z grubsza jak wy sa słabsi, choć bardzo dobrze kontrolują energię, potrafia też przejrzeć iluzje.
 
Awatar użytkownika
Morel
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4566
Rejestracja: śr mar 03, 2010 10:59 am

[M&M] Inwazja - Rozdział 4

wt lis 27, 2012 9:50 am

Calwin Klajn

Pojawienie się dwóch demonic było nieco ponad nerdowskie fantazje Calwina. Nie, żeby chłopak nie miał styczności z kobietami, no ale powiedzcie - jeżeli spełniają się Wasze marzenia erotyczne i to w podwójnej ilości, to może być nieco za wiele.

Jednak - w chwili, kiedy tylko Lady zaczęła pierdolić farmazony, a demoniczne panienki zaczęły plotkować, to informatykowi momentalnie przeszło....

Rozejrzał się po całej ekipie - za dużo, było ich po prostu za dużo. Klajn pokręcił tylko głową.
Potem w końcu zaczęło się jakieś rozsądne planowanie.
- W takim razie wydaje mi się, że najlepiej posłużyć się starą metodą - zróbmy zadymę, nie kryjmy się. Niech Mefisto pożyczy trochę mięsa armatniego - nie wierze, że nie ma - dobrze wycelowany atak powinien odwrócić ich uwagę i pozwolić nam dostać się do środka.
Problemem jest to, że jeśli oni potrafią przejrzeć iluzję, to będziemy się musieli cholernie pilnować jak już dostaniemy się do twierdzy.
 
Awatar użytkownika
Pipboy79
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2881
Rejestracja: śr sty 26, 2011 10:15 am

Re: [M&M] Inwazja - Rozdział 4

wt lis 27, 2012 9:36 pm

Solo - krótkościęty brunet o kocich ruchach



Solo wyjątkowo zgadzał się z Gniewem co do jego zdania na temaw tygladu obu subkubów. No ale w końcu były to subkuby własnie więc chyba własnie tak powinny one wyglądać... Przejął też od niego pęk granatów i skitrał do swojej skrytki by Tarsis nie korciło ich odbijanie od niego. Zastanawiał się chwilę co odpowiedzieć samej blondwłosej palladynce. W końcu dość lagodnym głosem postanowił powiedzieć jej prawdę bo rozmawiając z wojowniczką nigdy nie był do końca pewny co do niej dociera z tego co sie dookoła niej dzieje. - Tarsis, pamietasz doktora Strange'a, tego co żeśmy razem ochraniali u niego w domu w bibliotece? On jest kluczową postacia w tej wojnie i musimy go odbić. Obecnie jest tutaj i dlatego Tony nas tu zabrał. Jak go odbijemy wracamy do domu. A ci rogaci tubylcy... No cóż... To taki miejscowy folklor... Nie damy rady ich omijać czy ignorować... - popatrzył nad nią sprawdzając jak odebrała jego wypowiedź. Coś mu świtało, że palladyni i demony chyba niebardzo są skorzy do współpracy chociaż wysłannikom z Tronu jakoś się to udawało.


Gdy usłyszał plan Tonego i potem odpowiedź Marcusa skrzywił się i naburmuszył. - Nie da się podejśc po cichu? - dało się słyszeć i zawód i wyzwanie. Miał mieszane uczucia. Z jednej strony wierzył w swoje umiejętności bo je znał. Z drugiej jednak Marcus też dał poznać się poznać, że podobnie zna się na swoich. Szponiarz był w roztere bo właściwie zanegowanie wypowiedzi Telepaty oznaczało podważenie jego kompetencji. No ale pozostawienie tego milczeniem oznaczało niejako przyznanie mu racji co się kłóciło z naturą wojowniczego rangera. W końcu chwilowo wybrnął z dylematu przypominając sobie, że niekoniecznie jego musieliby wykryć albo nie pierwszego przynajmniej. To chwilowo ukoiło jego sumienie choć odpuścić nie miał zamiaru. ~ A taaa... pewnie... wykryją mnie... już to widzę... może jak wyrwę krtań temu czy tamtemu to może... ~ przez chwilę oddał się bezgłośnemu marudzeniu bo cała sytuacja prowokowała go do udowodnienia wrogom, sojusznikom, przyjaciołom i przede wszystkim sobie samemu, że jest najlepszym skradaczem na tym podwórku.

W końcu jednakl otrząsnął się i sięgnął po kolejnego fajka. Zaproponował gestem jednego Calwinowi. Chwila potrzebna na tą drobną czynność pozwoliła mu sensowniej i trzeźwiej spojrzeć na całuy ten plan ataku i jego wyszkoleniu okiełznac własną gorącą naturę. ~ Noooo doooobrraaa, w sumie nie wiadomo jakich wykrywaczy tu mają...................... Ale i tak spróbuję! ~ potem przeszedł do innych detali planu.

Uwaga Seleny o rzezi mefistowych gwardzistów trochę go zaniepokoiła. Nie spotkał ich ale zakładał, że taki cwaniak jak piekielny księciuniu jakimiś szmaciarzami by się nie otaczał. Zastanawiał sie jak zneutralizować tą przeszkodę. - Co do tych worów flaków... Mówisz, że się modyfikują na bierząco i dlatego są tacy groźni tak? Hm.... Własciwie.... To my wcale nie musimy się z nimi tłuc. Oni nie sa naszym celem i nie po nich tu jesteśmy - spojrzał na sexowną rogatą pannę tak beznamiętnie jak mu się udało. Jak dla niego Piekło samo w sobie nic go nie obchodziło i rogacze póki bedą zajęci sprzątaniem swojego podwórka mniej się będą udzilelać gdzie indziej. - Gdyby jednak doszło do spotkania z nimi myslę, że jak się da trzeba takiego flakowca odizolować od innych podobnych i zaatakować kombinacją możliwie maksymalnie odmiennych mocy. Na mój chłopski rozum jak sa choć trochę podobni do nas to powinien móc jakoś zablokowac jeden czy dwa rodzaje ataków ale nie ileś tam odmiennych. No bo myslę, że koło Strange'a by sie choć jeden z nich kręcił. Ale jak dla mnie walczyć z nimi nie musimy i jak sie da to powinnismy ich omijać albo jakoś trzymać na dystans. - tak mu podpowiadało jego wojskowe doświadczenie. W końcu by przełamać linię obrony nie trzeba było rozwalać wszystkich punktów oporu a jedynie te które blokują drogę do celo no nie? - No chyba, że działają na kompletnie odmiennych zasadach no to wtedy po prostu trzeba będzie kombinowac na bierząco. - dodał wręcz flegmatycznie wzruszając ramionami. Pierwszy raz mieli się zmierzyć z obcymi tego rodzaju i w takich warunkach więc w sumie nie wiedział czego się spodziewać.

Potem zajął się tą częścią planu o której mówił Szef. - No a co do już wejścia i szukania Strange'a... No szefie, jak to jest takie wielowymiarowe i w ogóle to chyba małe nie jest co? Jak mamy marne szanse na skrytą akcję a więc i prawie od początku szturm no to nie będziemy mieć za dużo czasu by go znaleźć. Zwłaszcza jak na bierząco będą wiedzieć gdzie jestesmy. Ja co prawda moge go odnaleźć ale dopiero jak się natknę na jego zapach albo inny podobny ślad. No ale jak nie to jakoś myslę trochę ciężko byłoby przeszukiwać pod ostrzałem pokój popokoju... - popatrzył wyczekująco na młodszego Pyma. Liczył, że tamten ma jakiś gambit na taka okazję. On sam nigdy nie zapominał zapachów więc jak Strange gdzieś tam jest no to był pewny, że go odnajdzie. No ale nie był pewny czy odnajdzie go wystarczająco szybko. No chyba, zeby mieli farta ale z tym mogło być różnie i żołnierz wolał na nim nie polegać.

Główkował jeszcze chwilę nad tym wszystkim co tu usłyszał. - No to... Skoro skryte podejście odpada... - tu się skrzywił z niesmakiem - no to myslę, że Calwin ma rację. Niech tutejsze siły porządkowe przypuszczą kolejny szturm tak jak poprzednio. Grupa Marcusa i Alex mogłaby się zdesantować i tak głeboko jakby się dało. Albo tuż przy bramie czy murze by spróbować zrobic wyłom dla atakujących. Myślę, że to mogłoby byc odebrane jako ową główną niespodziankę Mefista. W tym czasie Tony i ja spróbowalibysmy się mimo wszystko przemknąć tak daleko jak się da i odnaleźć naszego zbiega. Jak oni wykrywają iluzję i tylko iluzje no to spoko, ja ich nie używam więc chyba miałbym szansę się przemknąć. A w razie jakby nas wykryto i zostalibysmy związani walką myślę, że wówczas Marcus mógłby dobić do nas resztę grupy. Co o tym myślicie? - popatrzył na starszych i młodszych członków Nowofalowców, grupę Adama i tą rogatą łączniczkę z piekła rodem. Mieli trochę mało info o celu ich ataku. No to co powiedział opierało się na założeniu, że Obcy choć trochę kombinuja na takich samych zasadach jak ludzie. Nie był też pewny czy teleport Marcusa działa tak samo jak na Ziemii i czy w samej twierdzy zadziała. Tak samo jak te wykrywanie iluzji, liczył, że tamci umieją je wykrywac no ale że standardowe skradanie takie jakie on preferował, dziala jak dawniej. A ponadto bez wzgledu na wszystko jakby sie we dwóch natkneli na Strange'a i pewnie jego ochronę no to i tak trzeba będzie sprowadzić resztę grupy. A do tego znów był potrzebny Marcus. Czekał co powiedzą, zwłaszcza ich sztab czyli Tony, Marcus i Calwin.
 
Awatar użytkownika
Brilchan
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4532
Rejestracja: śr cze 20, 2007 8:49 pm

[M&M] Inwazja - Rozdział 4

wt lis 27, 2012 10:24 pm

Lady Orleans

Kobieta z zachwytem przyjrzała się nowemu strojowi, po czym ucałowała Adama w policzek - Dziękuję Szefie od razu czuję się lepiej

Następnie uśmiechnęła się do Seleny - To w takim razie ty też daj mi wizytówkę, a tamtą sobie zachowam na pamiątkę może sprzedam na Ebayu ? - trochę nie pasowało wam to stwierdzenie do kobity, która odkąd ją znacie na każdym kroku jak to nienawidzi technologii,można było stwierdzić, że bawi ją to ile uwagi poświęcają jej skkubice. Wreszcie zaczęli układać jakieś plan - A nie lepiej po prostu wlecieć tym fikuśnym samolotem w środek fortecy Obcych? To powinno zwrócić ich uwagę i wywabić Stranga - zaproponowała - Albo jeszcze głębiej się ukryje - wzruszyła ramionami

- Moi przeciwnicy nigdy nie byli tak skomplikowani po prostu narobiło się rabanu oni wychodzili żeby sprawdzić, co się dzieje i wtedy się ich mordowało. Statek pewnie będzie nam potrzebny do ucieczki, ale to już wy decydujcie w każdym razie zdaje mi się, że czas już najwyższy ruszyć tyłki i zobaczyć, co też nasz Doktorek - Potworek takiego wyczynia, że wystraszył samego księcia piekieł - rzekła odrobinę zniecierpliwiona

Widząc jak inni palą wyciągnęła ze swej torby suszone liście tytoniu, po czym zaczęła je zawzięcie rzuć, co jakieś czas spluwając w bok, aby pozbyć się gorzkiego posmaku
Ostatnio zmieniony wt lis 27, 2012 10:25 pm przez Brilchan, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
slann
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4982
Rejestracja: pt paź 14, 2005 10:35 am

Re: [M&M] Inwazja - Rozdział 4

śr lis 28, 2012 3:45 pm

Gniee umiósł łuskowatą brew. Podszedł do sukubic i Kapłanki
- Me serce raduje taka komitywa między naszymi paniami, nie mówiąc już o pobudzaniu wyobraźni, choć nie jestem pewien czy nasza pani Garnitur ma podobne skojarzenia co reszta z nas... - Uchlił się oczekując ataku Taris, ale uwagę Paladyn odciągnął Solo, - ale nie jestem pewien, zy wasze walory nieco nas nie rozpraszają. - podał demonicą swe ramiona - A potrafi ktoś opętać szczury lub gołębie? przyda nam się zwiadl... A i myślcie na temat tej twierdzy jak o budynkoAlex.

Tymczasem Taris uśmiechnęła się ponuro.
- [i] Byłam już w piekle... W Zamku Ncturn... twierdzy stokroć większej n8ż Londyn... Gniew oddał większość mocy, byśmy mogli tu trafić... Nigdy nie sprzymierzaj się z demonami.... zawsze
 
Awatar użytkownika
Morel
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4566
Rejestracja: śr mar 03, 2010 10:59 am

[M&M] Inwazja - Rozdział 4

śr lis 28, 2012 3:52 pm

Calwin Klajn

Informatyk spojrzał na Gniewa jak na debila - czyli jak zawsze.
- Może opętamy pudelki - taki zwiad jest najlepsiejszy. - powiedział z kwaśną miną, po czym odwrócił się w stronę Tony'ego, Marcusa i Solo.
- To jaki plan?
 
Awatar użytkownika
Brilchan
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4532
Rejestracja: śr cze 20, 2007 8:49 pm

[M&M] Inwazja - Rozdział 4

śr lis 28, 2012 4:01 pm

Lady Orleans

Lady jedynie przewróciła oczami słysząc Gniewa - Mężczyźni i ich libido - jęknęła, po czym przeszła do rzeczy odpowiadając na poważniejsze z jego pytań - Tak pewien szaman z Amazonii nauczył mnie "dosiadać" zwierzęta. Nie umiem, co prawda widzieć ich oczami, ale sprawiam, że nawet najmarniejsza mucha staje się zdatna do walki z przeciwnikiem - wyjaśniła

- Umiem też przejmować w ten sposób kontrolę nad ludźmi, ale muszą być zwykłymi śmiertelnikami i do tego chętnymi na taki dar - bardzo nie lubiła stosować tej mocy na ludziach po pewnym wypadku podczas jednego z ataków, jakie organizowała w dżungli

- Ale skoro Obcy potrafią wykryć naszych to nie ma, co liczyć na to, że moje zwierzęta okażą się skuteczniejsze

Zgadzała się z Calwinem, lecz mimo wszystko czuła potrzebę żeby dodać - Po moim opętaniu taki pudelek byłby wstanie wyrwać człowiekowi krtań jednym skokiem. Jednak przyznaje, że przy poziomie przeciwników, z którymi walczymy mogłyby być jedynie dystrakcją. Tak jak ten głąb, który uratował Ironclada przed toporem Aresa-

- Nadal uważam, że powinniśmy im zrobić WTC - stwierdziła
Ostatnio zmieniony śr lis 28, 2012 4:04 pm przez Brilchan, łącznie zmieniany 2 razy.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Morel
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4566
Rejestracja: śr mar 03, 2010 10:59 am

[M&M] Inwazja - Rozdział 4

śr lis 28, 2012 4:22 pm

Calwin Klajn

Calwin spojrzał na Lady jak na skończoną idiotkę.
- Ty na poważnie? Nie jestem specjalistą, ale skąd do kurwy nędzy weźmiecie pudelki i gołębie w Piekle? - Klajn pokręcił głową - Ja pierdole, to się nawet nie klasyfikuje na facepalma, bo jest znacznie głupsze.

Postanowił totalnie zignorować Lady i jej wywody. Wyglądało na to, że nie będzie z niej większego pożytku tam, gdzie się udawali. Z niego w sumie też nie - wszak w jaki sposób miałby korzystać ze swoich technologicznych umiejętności....Choć nie zmieniało to faktu, że kilka sztuczek zostało mu w zanadrzu.
 
Awatar użytkownika
Brilchan
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4532
Rejestracja: śr cze 20, 2007 8:49 pm

[M&M] Inwazja - Rozdział 4

śr lis 28, 2012 5:21 pm

Lady Orleans

Kobieta odwzajemniła spojrzenie Calwina. Patrząc się na niego jakby rzekł właśnie największą głupotę świata

- Nie zachowuj się jak dureń, sam zacząłeś gadać o pudelkach, ja tylko mówię, że jestem wstanie przekształcić każde żywe stworzenie w istotę bojową na tyle skuteczną żeby odwrócić od nas uwagę w walce - tłumaczyła to informatykowi bardzo powoli, spokojnym głosem jakby był upośledzony

- Skoro już doszliśmy do wniosku, że nie damy rady się do nich podkraść to może zróbmy jakąś dywersje? ChainDogs poszliby na pierwszy ogień narobili rabanu ściągając na siebie największe siły Obcych. Powinniśmy przetrzymać, wy w tym czasie zajmiecie się Strangem a po wszystkim Marcus nas stamtąd ewakuuje i odlecimy statkiem, na który nas przetransportuje - zaproponowała
Ostatnio zmieniony śr lis 28, 2012 5:23 pm przez Brilchan, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Arvelus
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 815
Rejestracja: sob maja 12, 2012 7:50 pm

[M&M] Inwazja - Rozdział 4

śr lis 28, 2012 7:23 pm

Trio z Czarciego Tronu

Sukkubica uśmiechnęła się jedynie rozbawiona na zagrywkę swej koleżanki. Cóż... niby biznes jest biznes. Poinowacenie nie może na niego wpływać. Odeszła od niej, kręcąc biodrami mijając Lady.
- Zgodnie ze sporadycznymi paktami międzywymiarowymi zwykło się przyjmować, że obiekty w danych sferach są równoważne. - Stwierdził Kain - Co oznacza, że w myśl tych paktów piekło jest domem tak samo waszym jak Neerim. Zaznaczam też, że pakt Lucereński objął całe piekła. Włącznie z Lordem Mefistofelesem, choć oczywiście na innych zasadach niż ma to miejsca w przypadku khor Hullst.
- Dziękuję, komandorze, ale nie potrzeba mi adwokata - odparowała gdy tylko mogła mówić nie przerywając mu. Coś takiego zostało już dawno wyplenione z wśród załogi Czarciego Tronu. - Zaznaczę tylko, że stoją za mną siły piekielne, choć niewątpliwie mniejsze niż za Seleną, to wystarczające do takich paktów.
Kain zmierzył ją groźnym spojrzeniem
- No co? - zapytała marszcząc nosek - Przecież nie zdradziłam żadnych tajnych danych...
Delgado nie odpowiedział i po chwili spojrzał na dowódcę. Nie miał podstaw by wyciągać jakiekolwiek konsekwencje, więc porzucił temat. Choć balansowała na krawędzi. Co bystrzejsi pewnie się domyślili, że na Czarcim Tronie muszą być mieszkańcy niższych sfer o mocy pozwalającej na konwersję śmiertelnika w pomniejsze demony.

- Do grupy uderzeniowej najlepiej będzie wcielić nas, dowódco. - zwrócił się komandor do Pymma - Powinniśmy być w stanie przyciągnąć ich uwagę.
 
Awatar użytkownika
Feniks
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 5008
Rejestracja: ndz lis 07, 2004 10:34 am

Re: [M&M] Inwazja - Rozdział 4

śr lis 28, 2012 7:45 pm



Tiv'in "Nano" It'kl przyglądał się całej sytuacji, na początku miał tylko podejrzani, teraz widząc tych ludzi w akcji zyskał niemalże pewność. Musiał się gdzieś naradzić rodzinie królewskiej i dlatego go tutaj zesłali. Ze wszytskich zebranych najbardziej rozsądny wydawał się sztuczny twór w postaci ALEX. Lady wydawała się oszalałą kobietą z problemami niezdolną do walki i wymagającą leczenia w zamkniętym zakładzie. Gniew miał rację bytu ale jego sługi wydawały się równie zakręcone jak Lady. Do tego grupa pomimo, rzekomego szefostwa ze strony Tony'go kłóciła się niemal na każdym kroku. Na koniec był jeszcze Solo człowiek, który cierpiał na jakąś poważną odmianę ADHD, która nie pozwalała mu na wypowiedzenie mniejszej ilości niż 10 zdań jednorazowo.

Chcąc nie chcąc Nano musiał z nimi współpracować, więc po pojawieniu się mefisto przeszedł wraz z resztą grupy do innego wymiaru.

- Sugeruję przestać się sprzeczać i wymyślić, co zrobimy. Skoro wiemy już na pewno, że iluzje nie pomogą, to mamy dwie możliwości frontalny atak i dywersję. Na razie Strange nie wie o naszym udziale, więc dywersja może być dobrym pomysłem. Jeżeli Mefisto może zorganizować jakiś atak nasza grupa miałaby szanse dostać się do środka. Jeżeli jednak nie możemy liczyć na wsparcie demonów, to pozostaje nam staromodnie po prostu się przebić. Myślę, że każdy z was jest doświadczony w boju i nie musimy sobie na wzajem mówić, co mamy robić. Ja sam nadam się najlepiej do grupy uderzeniowej, mogę skupić na sobie sporą uwagę przeciwnika i wytrzymać bardzo dużo.
 
PPPP
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4823
Rejestracja: śr gru 01, 2004 7:17 pm

Re: [M&M] Inwazja - Rozdział 4

śr lis 28, 2012 7:58 pm

Tony Pym

- Świetny pomysł - powiedział zminiaturyzowany Pym wskakując na Solo - Kain, Nano, uderzajcie, skupicie na nich swoją uwagę, walcie w główną bramę wymiarową. Adam, ty ze swoimi ludźmi zakradnij się od innej strony.

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości