Zrodzony z fantastyki

 
Awatar użytkownika
Brilchan
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4532
Rejestracja: śr cze 20, 2007 8:49 pm

[M&M] Inwazja - Rozdział 4

czw gru 20, 2012 6:59 am

Lady Orleans

Kobieta z zadowoleniem obserwowała efekty mocy Barona. Jej towarzysze sprawnie zakończyli życie obezwładnionych demonów, przez co nie musiała wchłaniać za dużo ich energii
- Dobra robota, teraz przydałoby się zbudować jakieś szańce, powinnam dać radę wyleczyć Warpa tuż przed kolejną falą - rzekła z szerokim uśmiechem na twarzy - Ironclad bądź tak miły i weź dla mnie kawałek tego gościa co rozsmarowałeś. Ręka, głowa albo nawet kawałek kości starczą po powrocie do domu muszę odprawić rytuały dziękczynne - poprosiła

Szybkim krokiem podeszła do najmocniej rannego towarzysza - Baronie walczymy na ziemi przeklętej pozwól mi zasklepić ranny tego dzielnego bojownika, aby równowaga powróciła do tej przeklętej krainy - pomodliła się i poczuła jak moc zaczyna przez nią płynąć z denerwującą powolnością

Ostatnio zmieniony pt gru 21, 2012 11:45 pm przez Brilchan, łącznie zmieniany 3 razy.
Powód:
 
slann
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4982
Rejestracja: pt paź 14, 2005 10:35 am

Re: [M&M] Inwazja - Rozdział 4

czw gru 20, 2012 3:35 pm

Gniew ryknął głośno, a w jego oczach rozgorzał szał. Przywołał dziwny pomień nieznanej barwy, a następnie spróbował się wyrwać z uścisku. Tymczasem Taris rozpoczęła ostrzał.


 
Awatar użytkownika
Morel
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4566
Rejestracja: śr mar 03, 2010 10:59 am

[M&M] Inwazja - Rozdział 4

czw gru 20, 2012 3:48 pm

Calwin Klajn

- Do roboty chłopaki.
Calwin nie czekał na zaproszenie, widząc że przeciwnicy są zaskoczeni. Po prostu skorzystał ze swojej elektrycznej postaci, generując kilkadziesiąt piorunów kulistych, które posłał w kierunku całej przeciwnej grupy.

 
Awatar użytkownika
Suldarr'essalar
Arcypsion
Arcypsion
Posty: 13173
Rejestracja: sob maja 28, 2005 9:27 pm

[M&M] Inwazja - Rozdział 4

czw gru 20, 2012 6:30 pm

Marcus Kent

W zasadzie nie było wiadomo, czy Marcus prowadzi towarzyszy, czy też towarzysze prowadzą jego, jako że z każdym krokiem ciało stawało się jakby słabsze, a krok coraz bardziej chybotliwy. Mimo, że wydawało się, że idą w linii prostej, Marcus miał w głowie istny chaos. Wielowymiarowość Piekła miała niewiele wspólnego z wielowymiarowością ich Wszechświata, jednak jakimś cudem, Kentowi udawało się omijać pułapki zdradzieckiej fortecy.
Gdy doszli na miejsce, Marcus padł na czworaka, pozwalając, żeby reszta zajęła się niczego niespodziewającymi się przeciwnikami.

Mężczyzna wciągnął nosem krew i wypluł ją łapiąc oddech. Wciąż kręciło mu się w głowie, jednak solidne oparcie jakie zdawała się dawać podłoga pomagało. Przynajmniej chwilowo.


 
Awatar użytkownika
Feniks
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 5008
Rejestracja: ndz lis 07, 2004 10:34 am

Re: [M&M] Inwazja - Rozdział 4

pt gru 21, 2012 4:49 pm



- Musimy się wycofać, więcej już tutaj nie zrobimy. Miejmy nadzieję, że to wystarczyło, martwi nikomu nie pomożemy. - zawołał do towarzyszy.

Postarał się zetrzeć ze swojego ciała resztki wora, który rozdarł i zaraz potem wycofał się spory kawałek od miejsca starcia, licząc na to, że towarzysza pójdą jego śladem.
 
Awatar użytkownika
Brilchan
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4532
Rejestracja: śr cze 20, 2007 8:49 pm

[M&M] Inwazja - Rozdział 4

pt gru 21, 2012 6:24 pm

Lady Orleans

Lady leczyła rany Warpa. Moc płynęła przez nią niczym powolna kroplówka - Adam czy dałbyś radę stworzyć dwa identyczne kamienne portyki tutaj i na tym wzgórzu skąd ruszaliśmy? A ty dałbyś radę nas z czegoś takiego przeteleportować ? - spytała obu towarzyszy

- Nie gniewaj się, ale strzelec z ciebie kiepski a przydałaby nam się droga odwrotu nieodsłaniająca naszych pleców na atak przeciwnika. Uważam, że na odwrót jeszcze za wcześnie. W tej sytuacji każda sekunda jest cenna, nie mam wątpliwości, że damy radę jeszcze trochę poszarpać się z demonami a jak tylko skończę leczenie wezmę się za błogosławieństwo wspomagające. Chcę pokazać tym pseudo - terrorystom z NW, że jesteśmy od nich lepsi pod każdym względem. - jej twarz wykrzywił wredny uśmiech - Ale to nie znaczy, że nie należy myśleć perspektywicznie - dopowiedziała


Ostatnio zmieniony czw gru 27, 2012 8:57 pm przez Brilchan, łącznie zmieniany 2 razy.
Powód:
 
PPPP
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4823
Rejestracja: śr gru 01, 2004 7:17 pm

Re: [M&M] Inwazja - Rozdział 4

śr sty 02, 2013 10:10 pm

Tony Pym

Naukowiec za pośrednictwem Marcusa nadał komunikat do Nano, Kaina i Adama:
~ Mamy Strange, to nasza lokalizacja - Pym podał koordynaty przestrzenne, które otrzymał od niezawodnej Alex - Nano, dokąd spierdalasz? - według odczytów androida, szpieg Shi'ar brał już nogi za pas - Nie zostawia się towarzyszy na polu bitwy. Potrzebujemy was wszystkich tutaj, w tej chwili.

Następnie Tony zamachnął się pięścią w stronę jednej ze strzyg. Z pewnością by nawet jej nie dosięgnąć, gdyby nie to, że w trakcie zadawania ciosu zwiększył kilkanaście razy swój rozmiar. Pięść wielkości autobusu rąbnęła w grupę Najeźdźców, a Pym miał nadzieję, że tym razem zdoła zauważalnie zaszkodzić przeciwnikom.

 
Awatar użytkownika
Pipboy79
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2881
Rejestracja: śr sty 26, 2011 10:15 am

Re: [M&M] Inwazja - Rozdział 4

śr sty 02, 2013 11:25 pm

[u]Solo[/u] - krótkościęty brunet o kocich ruchach



Komandos wewnętrznie był zdenerwowany. Nie bał się walki ani przeciwników ale bał się, że mogą nie wykonać zadania. Czuł, że tracą czas. Z gadki Tonego i Alex wywnioskował, że oni też doszli do podobnych wniosków. Maskowanie i przebijanie się szło im opornie. Z komunikatów innych grup wywnioskował, że inne ich grupy mają podobnie. ~ Ale tamci wcale nie mieli się przebijać tylko odwrócić uwagę. To my mieliśmy się prześlizgnąć. Kurwa! To ja do cholery miałem się prześlizgnąć! ~ z racji tego, że nie udało mu się wykonać swojej działki zadania czuł się paskudnie. Był zdeterminowany jakoś się za to zrewanżować jednak w chwili obecnej wychodziło, że po prostu muszą się po chamsku przebić do środka. Widząc na powódź pomagierów magusia krótkościęty brunet czuł jak prawie dosłownie szanse na sukces toną.

Wówczas o swoich talentach dał znać Marcus. Solo bez wahania wykonał polecenia ich Telepaty łapiąc go i pozwalając się przetransportować. Wysiłek dla Telepaty musiał być jednak ogromny bo ledwo stał na nogach. - Masz, weź to, tak na wszelki wypadek. - rzekł do Marcusa wyjmując ze swojego "magicznego" zegarka pistolet i granat. Wiedział, że ma się to znikomo donormalnych możliwosci kumpla a i nie był pewny jak zadziała na przeciwników z jakimi mieli do czynienia. Tak naprawdę to po prostu znał dźwięk i zapach przekazanej broni i wiedział, że nikt z ich piątki anio przecwiników nie używa podobnej więc jeśli Marcus ich użyje to znaczy, że potrzebuje wsparcia.

W końcu nastapił kontakt z przeciwnikiem. Pierwsza walka była prościacka. Mieli przewagę zaskoczenia a nawet liczebną. Trójka przeciwników została przez Nowofalowców po prostu wypatroszona, pocięta i spalona zanim zdążyli stawić poważniejszy opór. Komandos zaliczył co prawda powierzchowne tyrafienie ale dla jego organizmu było to niczym draśnięcie i ładnie goiło się na bierząco w rytm jego cichych, płynnych kroków.

Druga walka zapowiadała się i faktycznie była cięższa. Zwłaszcza, że wedle Marcusa miał się w końcu włączyć w nią Strange. Tuż przed atakiem komandos zgrabnie w kilku susach wspiął się na ścianę budynku, muru, skały czy czegokolwiek czym ten fragment tego piekielnego cholerstwa akurat był. Widział z góry już jak reszta jego oddziału szykuje się do ataku. Z góry ładnie widział cały oddziałek wroga. Wziął namiar na konkretnego przeciwnika. Napiął mięśnie i skoczył...

Z góry na demoniczny oddział spadł ponad stukilugramowy żywy pocisk. W trakcie lotu szponiarz wysunął swoje dziesięć narzędzi mordu na maksymalną długość i wylądował na przeciwniku. Prawie. Z niezadowoleniem zauważył czy to swoim piekielnym szczęściem czy jakimś innym zmysłem rogacz w ostatniej chwili się poruszył nagle i przez to nie zaliczył pełnej mocy solowego ataku. Komandos niestety był już w locie na pełnej prędkości i nie miał sięod czego odbic by skorygować cios. Mimo tego jednak cios okazał się potężny. Szponiasty Nowofalowiec z satysfakcją czuł jak szpony przedzierają się przez łeb, szyję, klatę i bebechy stwora. Odbijając się w pełnym pędzie od ziemi widział jak jego łapy pociagają za sobą krwistą posokę przmieszaną z cięższymi grudami i kawałkami czegoś cięższego. Wszystko to wyladowało w rozbryzgniętym łuku na ścianie piekielnego zaułku w jakim walczyli. Solo już tego jednak nie widział bo odbił się od niej i już swym specyficnym ni to skokiem ni to lotem był w drodze by dokończyć dzieła zniszczenia.

W trakcie owego lotu zauważył dwie rzeczy. Po pierwsze jego atak nie był tak zabójczy jak mu się wydawało albo przeciwnik był po porstu bardziej odporny niż go pierwotnie ocenił bo mimo że chwiał się na nogach to jednak wciąż stał. Po drugie to Tony zdążył się właczyć do walki i zajął się druga strzygą. W takiej sytuacji pozostawałomu wykończyć swój pierwotny cel zanim dojdzie do siebie albo zwieje.

Komandos swoim zwyczajem zakończył swój lot wpadając w pełnym pędzie na chwiejącego się przeciwnika i wyhamowując na nim pęd szponami. Piekielny sługus padł a szpony jeszcze chwilę szorowały przecinając kolejne warstwy mięśni, kości, bebechów i posadzki. - A to na wypadek gdybyś ściemniał! - warknął ze złośliwą satysfakcją w twarz pokonanego wroga wbijając szpony obu dłoni w szyję istoty roboczo przez nich nazywanego strzygą i dekapitując go ostatecznie. Podniósł się i ocenił jak wyglada pole walki gotów do nastepnego ataku. Liczył, że Tony poradzi sobie ze swoim przeciwnikiem więc zostawały teraz te humanoidy i te flakowate meduzy.
 
Awatar użytkownika
Brilchan
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4532
Rejestracja: śr cze 20, 2007 8:49 pm

[M&M] Inwazja - Rozdział 4

czw sty 03, 2013 2:37 am

Lady Orleans

- HA! Wygląda na to, że chłopcy Nowofalowcy i ich pająkowata pseudo - baba jednak pokazali klasę! - rzekła zadowolona - Dobra wy Psiaki mojego kochane zbieramy dupy w troki i ruszamy im z odsieczą! - rzuciła rozbawiona

- Prowadź Szefie pokażmy im, że Psy łańcuchowe potrafią mocno ugryźć! - dodała nieco poważniejszym tonem czekając na rozkazy Adama. Nie za bardzo wyznawała się na tych koordynatach miała nadzieje, że ich młody dowódca wykombinuje jak ich doprowadzić na miejsce
Ostatnio zmieniony czw sty 03, 2013 2:38 am przez Brilchan, łącznie zmieniany 2 razy.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Arvelus
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 815
Rejestracja: sob maja 12, 2012 7:50 pm

[M&M] Inwazja - Rozdział 4

pt sty 04, 2013 11:54 am

Trio z Czarciego Tronu

Kain nie obserwował Nano i nie miał zamiaru się wycofywać póki nie dostaną takiego rozkazu, bądź nie zostało by potwierdzone zerwanie łączności. Drugie się nie wydarzyło ale pierwsze tak.
- Rozkaz. - stwierdził krótko
- Charubin! Przegrupowanie! - wydał polecenie i zaraz zniknął, a Rukiel odpalił silniki i też odleciał, kierując się na wyznaczone pozycje.
 
Heretyk
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 5036
Rejestracja: pn mar 28, 2005 12:23 pm

[M&M] Inwazja - Rozdział 4

pn sty 07, 2013 10:51 am

Nano wycofywał się, jednak wrogowie czując łatwą zdobycz podążyli za nim. Szczęśliwie udało mu się zdrapać częściowo resztki wora, jednak szczęście na tym się skończyło. Zmasowany ogień połączony ze zniszczonym pancerzem dał się solidnie we znaki. Krew się lała prawie że strumieniami.

Koordynaty podane przez Alex... były nieprzydatne. Paladyn lecąc znowu nadział się na niewidoczne ściany, tym razem pechowo trafił najwyraźniej w jakiś róg. Potężnie uderzenie aż wgięło mu naramiennik, ledwo zdołał utrzymać równowagę i bezpiecznie wylądować. Niestety był daleko od reszty, a na dokładkę właśnie szarżowała na niego strzyga.

Kain i diablica także zdziwili się, teoretycznie Kain znalazł się tam gdzie zmierzał, ale tylko teoretycznie. Byli chwilowo sami, po drugiej stronie twierdzy, na oko z półtora kilometra, od pierwszych widocznych murów.



Adam chwilę pomyślał.
- To może zadziałać - ziemia wybrzuszyła się tworząc futrynę i typowo biurowe drzwi - Chwile potem w oddali wyrosły kolejne drzwi. - Cholera, dalej nie dam rady, po pieprzone te wymiary.
Warp popatrzył na drzwi i chwilę potem ich wnętrze rozbłysło.
- Dobra, mamy bliżej do domu - oznajmił.



Zmasowany atak na zaskoczonych wrogów przyniósł rezultaty, pioruny kuliste zdrowo poparzyły humanoidów, Solo rozszarpał jedną ze strzyg, a olbrzymia pięść Tonego zmiażdżyła drugą i powaliła dwóch humanoidów.
Alex z miejsca zmasakrowała kolejnego humanoida, krwawe resztki rozbryzgnęły się wokoło.
Zaskoczenie wrogów nie trwało długo, pierwszy opowiedział ogniem humanoid, niestety niecelnie.
Wory były skuteczniejsze. Pierwszy wypuścił chmarę macek, które oplotły atakujących, tylko Tony dał radę porwać je na strzępy, Solo ledwo co wywinął się karkołomnym skokiem. Pozostali utknęli. Drugi wór obryzgał wszystkich fosforyzującycm śluzem. Nikt nie dał rady się wywinąć, piecząca substancja przylgnęła do skóry jak napalm.



Kilka strzałów Tarsis najwyraźniej zdekoncentrowało wroga, bo Gniew zaparłszy się łapami zdołał wyszarpnąć głowę z jego paszczy. Był wolny! Z rykiem otworzył paszczę i zalał stwora ogniem. Płomienie okryły wroga, ten nie wyglądał jakby go to obeszło. Płonąć skoczył na smoka, chcąc mu wleźć na grzbiet, tym razem Gniew zachował ostrożność i ciosem ogona odepchnął nachalnego stwora.

 
Awatar użytkownika
Suldarr'essalar
Arcypsion
Arcypsion
Posty: 13173
Rejestracja: sob maja 28, 2005 9:27 pm

[M&M] Inwazja - Rozdział 4

pn sty 07, 2013 3:06 pm

Marcus "Immortus" Kent

Nawet w tym dziwnym wymiarze, Marcus miał mnóstwo czasu by odetchnąć. Krew przestała sączyć się z nosa, jednak mężczyzna nie nie zdążył unieść głowy, gdy przeciwnicy ponowili atak. Kent został unieruchomiony, ale nie przeszkadzało mu to. Do wykonania swojego celu nie potrzebował się ruszać. Chwila koncentracji i wokół przeciwników powietrze zawirowało robiąc się klejące. Jeden z "worków" zdążył uskoczyć w bok, ale Marcusa to nie przejmowało. Ważne, że ten, w którego celował - humanoidalny stworek - zastygł w bezruchu. Poozstały worek ruszał się niemrawo starając się wydostać ze strefy spowolnienia.

Marcus wciąż w pozycji na czworaka spróbował rozerwać więzy i wstać.
 
Awatar użytkownika
Brilchan
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4532
Rejestracja: śr cze 20, 2007 8:49 pm

[M&M] Inwazja - Rozdział 4

pn sty 07, 2013 3:46 pm

Lady Orleans

Kobieta skinęła głową - To, co teraz robimy Szefie? Zostajemy i walczymy z tamtymi śmieciami? Trochę bez sensu skoro tamci zaraz dorwą doktorka dziwadło. Z drugiej strony nie bardzo mamy jak się do nich dopchać, więc może lepiej wykonać taktyczny odwrót do tego fikuśnego samolotu Pyma? Ja bym na twoim miejscu powiadomiła go przez to wasze mentalne łączę, że albo znajdę metodę żeby nas tam przenieść albo niech sobie radzą sami - w tym konkretnym momencie wyjątkowo cieszyła się, że nie ona tu dowodzi. Piekło, inne wymiary, niewidzialne ściany, to wszystko było dla niej zbyt skomplikowane, więc skupiła się na tym, co do niej należało -

- Czuję, że moc narasta zaraz powinnam zaleczyć twoje rany a potem mogę się brać za błogosławienie. Chyba, że macie lepszy pomysł ? - zadawszy swoje pytania zaczęła cicho wyśpiewywać modlitwy w obcym języku skupiając się na leczniczej mocy Barona


 
Awatar użytkownika
Suldarr'essalar
Arcypsion
Arcypsion
Posty: 13173
Rejestracja: sob maja 28, 2005 9:27 pm

[M&M] Inwazja - Rozdział 4

pn sty 07, 2013 4:04 pm

Marcus "Immortus" Kent

~ Jeśli masz zamiar skalać swój honor ucieczką, rób to na tyle powoli, żeby pociągnąć za sobą przeciwników ~ Lady Orleans usłyszała w głowie mentalny komunikat Marcusa. Niby jak zwykle suchy i pozbawiony emocji, ale jednak kryła się w nim odrobiny kpiny i, trudno było wyłuskać. Może wyższości? Może złości, albo zawiedzenia? Trudno było dokładnie stwierdzić.

Głos mutanta był słyszalny również dla Adama i reszty "psów", a także Tony'ego.
 
Awatar użytkownika
Brilchan
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4532
Rejestracja: śr cze 20, 2007 8:49 pm

[M&M] Inwazja - Rozdział 4

pn sty 07, 2013 4:31 pm

Lady Orleans

~Nie mędrkuj tak szamanie! Pogadamy jak przetrwasz miesiąc w Amazońskiej puszczy bez tych waszych technologicznych urządzeń~ - Marcusa zalała fala mentalnej furii pochodzącej od kobiety ~Jeżeli jesteś, choć w połowie takim mędrcem, na jakiego się kreujesz to się popisz i powiedz mi jak mamy się dostać do środka a z przyjemnością skopię tyłek temu waszemu ukochanemu Doktorkowi ! ~ - w myślach kapłanki nie było ani krztyny subtelności każdy mógł poczuć, że jej słowa ociekają ironią i frustracją

- Poszłam za wami do piekła gdzie moc Barona ledwo sięga, poprzysięgłam odłożyć zemstę i wasze bezpieczeństwo, choć na to nie zasługujecie, ratuję człowieka, który w swojej pysze znów zaprzedał dusze demonom i po raz kolejny upadł jak na głupiego białasa przystało, za co powinien już dawno zostać zabity! Odciągamy od was piekielne zastępy, więc NIE WAŻ SIĘ NIGDY WIĘCEJ OSKARŻAĆ MNIE O TCHÓRZOSTWO IDIOTO! zamiast tego zajmijcie się lepszym planowaniem, bo te wasze koordynaty się do niczego nie nadają - mentalny wybuch złości był niemal tak bolesny jak kwas wypuszczany przez wory
Ostatnio zmieniony pn sty 07, 2013 5:07 pm przez Brilchan, łącznie zmieniany 2 razy.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Suldarr'essalar
Arcypsion
Arcypsion
Posty: 13173
Rejestracja: sob maja 28, 2005 9:27 pm

[M&M] Inwazja - Rozdział 4

pn sty 07, 2013 5:24 pm

Marcus "Immortus" Kent

Normalny człowiek słysząc początek tyrady Lady Orleans po prostu by się rozłączył. Niestety Marcus widząc przyszłość, słyszał tę przemowę niezliczoną ilość razy. Nawet gdyby przerwał kontakt, usłyszałby ją w innej wersji rzeczywistości. W innych wersjach, zostawiał towarzyszy, by osobiście pojawić się przed kobietą i szybkim ruchem skręcić jej kark, zmiażdzyć telekinetycznie jej materialną powłokę do wielkości atomu, wteleportować w jezioro gorącej lawy dogadawszy się wcześniej z Mefistotelesem o blokadzie duszy w Piekle. Marcus miał wiele wizji zagłady murzynki i może to powodowało, że był w stanie zachować stoicki spokój w obliczu słów kobiety?

W każdym razie, Immortus nie odpowiedział i Lady została ze swoimi słowami odbijającymi się echem w jej głowie bez odpowiedzi. Bez informacji, czy gdziekolwiek dotarły. Marcus pozostał niewzruszony.
 
slann
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4982
Rejestracja: pt paź 14, 2005 10:35 am

Re: [M&M] Inwazja - Rozdział 4

pn sty 07, 2013 8:07 pm

Gniew sapnął wściekły. Nie wiedział, jak zranić stwora. Pozostała tylko jedna moźliwość, ale spróbuje zaryzykować. Rzucił się ze szponami na potwora. Taris kontnuowała ostrzał

.
 
PPPP
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4823
Rejestracja: śr gru 01, 2004 7:17 pm

Re: [M&M] Inwazja - Rozdział 4

pn sty 07, 2013 8:52 pm

Tony Pym

Gigant odsunął się krok od centrum walki, aby lepiej ocenić sytuację. Niestety, z jego perspektywy pole bitwy było tak miniaturowe, że musiał zmniejszyć swój wzrost o kilkadziesiąt kilometrów.

~ Alex, co z tobą? - nadał zatroskany Pym, po czym uderzył w dół złączonymi pięściami. Celował prosto w zatrzymanego przez Marcusa humanoida.

 
Awatar użytkownika
Pipboy79
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2881
Rejestracja: śr sty 26, 2011 10:15 am

Re: [M&M] Inwazja - Rozdział 4

wt sty 08, 2013 7:13 pm

Solo - krótkościęty brunet o kocich ruchach



Szponiarz właśnie skończył wykańczać swojego przeciwnika gdy podskoczył gdy przez ziemie dotarła fala uderzeniowa od ataku ich szefa. Odzyskał równowagę i miał właśnie zaatakować dalszy z worów. Do walki zdatne były już tylko one i jakiś insektopodobny dwunóg. Żołnierz uznał, że zostawi ich reszcie.

Zanim zdążył wykonać jednak swój atak z jednego z worów wystrzeliło nagle całe stado wici. Szponiarz nie czekał aż się rozwinął do ataku tylko od razu dał susa i wczepił się w jedną ze ścian budynku. Macki podąyły jednak zanim kierowane wolą stwora a może i mające jakiś własny rozum. Skoczek odbił więc ponownie na ulicę i znów na kolejnąpionową powierzchnię. Za każdym razem zyskiwał trochę przewagi aż w końcu udałomu się zgubić mackową pogoń. Jednak Nowofalowcy wydawali się całkowicie tym atakiem zaskoczeni. Widział jak macki oplotły całą drużynę. Na szczęście w tej włąsnie chwili Tony zdołał rozerwać swoje okowy i był wolny. ~ Dobra, to jest nas dwóch do zwarcia. ~ przeanalizował prędko sytuację. O ile się orientował macki nie wyrządziły reszcie poważnych szkód jak na razie.

Wówczas do walki włączył się drugi amebowaty stwór. Tym razem nawet niesamowity refleks nie był w stanie pomóc byłemu SHIELDowcowi. Zdążył zauważyć tylko błyskawicznie rozszeżającą się sferę czegoś świecącego którego epicentrum był drugi stwór po czym już poczuł na sobie coś lepkiego co od razu zaczęło go parzyć i wżerać się w pancerz, ubranie i ciało. Szponiarz krzyknął z zaskoczenia i bólu. Opanował się gdy zaskoczenie minęło a jego wrodzone stymulanty zabrały się za wytłumianie bólu.

- Dość tego palanty! Widzę, że trzeba dać wam jakieś zajęcie bo się was głupoty imają! - warknął rozłoszczony tym atakiem komandos. Oderwał się od ściany i pomknął w dół ku "mackowatej" amebie. Wbił się w nią szponami rozszarpując jej ciało. Czuł jak na dłoniach zbiera fragmenty demonicznego sługusa odcinając je od macierzystej jednostki. Mimo jednak, że stwór dość kiepsko radził sobie z odpieraniem ataków Nowofalowca to ten czuł, że jednak niebardzo mu zaszkodził.

Starał się trafić w jakiś witalny punkt. Jednak mimo swego rozległego doświadczenia na temat anatomii wypruwania flaków różnym istotom nie potrafił tu zidentyfikować nic takiego. Albo gdy mu się wydawało, że znalazł coś ważnego i to coś trafił to jakoś nic specjalnego się nie działo albo ciało stwora zmieniało się zbyt szybko by to coś sięgnąć. - No zdechnij wreszcie! - dał wyraz na głos swojej frustracji.

Bierna zmienna odporność stwora naprawdę go wkurzała. Chciał skupić na sobie jego uwagę by jego kumple mogli się uwolnić i wrócić do akcji. A tu jak na złość nie mógł stwierdzić nawet czy choć drasnął stwora. Postanowił zmienić taktyke skoro ta nie skutkowała. Wyglądało, że przynajmiej może sięgnąć wierzchnich warstw stwora. Miał więc zamiar po kolei przecinać macki blokujące jego towarzyszy.
 
Awatar użytkownika
Ehran
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1854
Rejestracja: pt paź 17, 2008 8:33 pm

[M&M] Inwazja - Rozdział 4

śr sty 09, 2013 12:32 pm

A.L.E.X. - Artificial learning Engineered Xenomorph.

worowaci przeciwnicy stanowili spory problem, żadnemu z licznych programów Alex nie udało się ich ocenić ani z analizować. Ich silne, jak i słabe strony pozostawały poza możliwościami postrzegania jej czujników
Liczne wicie, jak i dziwna lepka substancja bardzo zaszkodziły mechanicznemu tworowi, w jaki Alex się przeobraziła.
~ Sprawność bojowa umniejszona. - Alex zdała raport Toniemu. ~ Ale... ale mam się dobrze. ~ oznajmiła po chwili, w bardziej ludzki sposób.
Mimo iż nie mogła się poruszyć, jej zasięg pozostawał spory. Mechaniczne wciągniki zazgrzytały, a ramiona wydłużyły się, miecze świsnęły a piły tarczowe z chlupotem zanurzyły się w miękkiej tkance workowatych stworzeń. Jednak to był jedynie początek. W rany natychmiast wtargnęły miliardy mikroskopijnych robotów, z których to Alex się tak naprawdę w całości składała. Malutkie urządzenia zabrały się natychmiast za rozkładanie komórek wrogiego organizmu, atakując je od środka.
 
Awatar użytkownika
Arvelus
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 815
Rejestracja: sob maja 12, 2012 7:50 pm

[M&M] Inwazja - Rozdział 4

ndz sty 13, 2013 9:20 pm

Cherubin Ehelion

Zmrużył oczy, choć nie dało się tego dostrzec w hełmie. Szybko ocenił przeciwnika i wzniósł młot w górę, poprawiając chwyt. Przyjąć pierwsze uderzenie na klatę. Ten pancerz wytrzymywał już znacznie gorzej wyglądających przeciwników. Potem uderzyć tak by więcej nie wstała.



Kain Delgado & Neerim Khor'hulst

- Stan?
- Stabilny. - odpowiedziała krótko diablica na standardowe pytanie o to jak się trzyma. Wiedziała, że cokolwiek dłuższego, w tej sytuacji, komandor uznał by za marnowanie czasu.
Sprawdził jeszcze raz współrzędne.
- Twórco Pym! - nadał do drużyny - Wyrzuciło nas zdala od wierzy. Podejmuję drugą próbę dostania się do was.
I znów zniknął.
 
Heretyk
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 5036
Rejestracja: pn mar 28, 2005 12:23 pm

Re: [M&M] Inwazja - Rozdział 4

śr sty 16, 2013 10:13 am

Potężne pięści Tonego wprasowały w grunt unieruchomionego humanoida. Solo jak wściekły szarpał worek, ten jednak zdawał się nie przejmować ubytkiem tkanki. Ba, nawet wprost przeciwnie, w miejscach gdzie został cięty jego tkanka wybrzuszała się z rany formując się w kolejne wici. Które co prawda były odcinane, ale ich resztki w dziwny sposób przywierały do ciała Solo. Na razie nie dotykały jeszcze gołej skóry, ale czuł ze zaczynają pełznąc w kierunku głowy, a konkretnie karku.
Alex ze zdziwieniem zauważyła, że wciąż nie daje rady się poruszać. Szybka analiza danych ujawniła, pewne podobieństwo do mocy Marcusa. Zauważyła tez rzecz bardziej niepokojącą, wszystkie nanity wnikające w rany wora, po kilku sekundach przestają odpowiadać na instrukcje. Co więcej zjawisko zdaje się rozszerzać poza obręb ciała wora.
Próba uwolnienia Marcusa nie udała się, choć wyczuł on źródło z którego pochodzi trzymająca go siła i jeśli dostatecznie by się skupił to mógłby skontrować jej działanie.

Nagle stało się to czego oczekiwali.
- Tony, młodzieńcze. Od naszego ostatniego spotkanie trochę urosłeś - powiedział Strange wyłaniając się zza jednej z niewidzianych ścian.- Opór jest bezpodstawny, nawet wasz potężny przyjaciel się oprał się naszej mocy.
O ile do tej pory smród psychiczny Najeźdźców “spowszedniał” Marcusowi to teraz jego siła mało nie powaliła Marcusa na ziemię.



Paladyn
Trzeba było mieć nerwy ze stali by czekać na atak strzygi, paladyn czekał. Nie trwało to długo, strzyga była niesamowicie szybka, ostatnie metry prawie że przefrunęła. Chlasnęła w nieruchomego przeciwnika oboma łapami. Pancerz na piersi wytrzymał, ale łączenie pod pachą rozpruło się jak szmata, szpony cięły głęboko.


Kain i diablica
Ponowni zniknęli lecz i tym razem nie trafili na miejsce. Jakieś 300m od nich zauważyli ich przewodniczkę Selenię jak czeka na wynik szturmu.


Gniew i Tarsis
Szpony smoka w końcu zaczęły rysować chitynowy pancerz wroga, walka na kły i pazury jak na razie najlepiej wyszła Gniewowi. Nie pozwolił też wrogowi znowu go unierchomić. Ostrzał Tarsis nie zrobił na nim wrażenia. Niestety przeciwnik najwyraźniej zaczął ponownie się przeobrażać.


ChainDogs
- Wycofujemy się przez portal - zarządził Adam - spróbujemy dotrzeć do Tonego i reszty z innej strony.
- Marcus! Możesz nam otworzyć przejście do was?
- zapytał w myślach. - Jesteśmy teoretycznie na stabilnym teranie.
Wycofali się na tyle szybko, że zmierzające do nich wrogie siły nie zdążyły nawiązać walki. Warp zamknął wrota, które Adam zaraz wprasował w grunt.
 
Awatar użytkownika
Brilchan
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4532
Rejestracja: śr cze 20, 2007 8:49 pm

[M&M] Inwazja - Rozdział 4

śr sty 16, 2013 2:05 pm

Lady Orleans

Lady pokiwała głową - Dobrze mówisz Szefie! Nie możemy pozwolić sobą pomiatać! Co oni sądzą, że zrobią nas mięso armatnie albo popychadła ? NIEDOCZEKANIE! - Orleans czuła się świetnie, była wściekła a to znajome uczucie było dla niej jak stary koc, który dawał poczucie bezpieczeństwo albo dobre perfumy dodające pewności siebie. Mała sprzeczka z Marcusem dodała jej animuszu i zdziałała cuda dla morale

- No bratku jesteś zdrów jak ryba - rzekła poklepując uzdrowionego Warpa po ramieniu, po czym z podziękowaniem przyjęła ostry kawałek kości demona podany jej przez Ironclada - W sam raz na ołtarz dla Barona, więc w główkujcie jak dostać się do doktorka a ja poproszę o jeszcze jedno błogosławieństwo - zawinęła kość w jakąś szmatę wyjętą z torby, po czym schowała ją obok cyrografu od diablicy z Tronu. Następnie zaczęła śpiewać starą afrykańską pieśń bojową w jakimś na wpół zapomnianym narzeczu


Ostatnio zmieniony śr sty 16, 2013 3:45 pm przez Brilchan, łącznie zmieniany 3 razy.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Suldarr'essalar
Arcypsion
Arcypsion
Posty: 13173
Rejestracja: sob maja 28, 2005 9:27 pm

[M&M] Inwazja - Rozdział 4

czw sty 17, 2013 1:09 pm

Marcus "Immortus" Kent

~ Nie w tej chwili ~ usłyszał Adam w swojej głowie.

Marcus analizował możliwe scenariusze, jednocześnie uśmiechając się do Strange'a z wynikającego nieporozumienia
~ A kto powiedział, że próbowałem się oprzeć Stephenie? ~ pomyślał, ale nie powiedział tego na głos. To mogłoby zepsuć cały misterny plan, jaki układał się w jego głowie.

~ Musicie zaatakować te wory parami, używając kompletnie odmiennych technik ~ odezwał się Marcus do swoich towarzyszy. ~Tak jak ogień, a potem lód. Pierwszy atak będzie nieskuteczny, ale drugi, wyprowadzony natychmiast po pierwszym powinien zadziałać. ~


Problemem ataków unieruchamiających jest to, że działają w chwili obecnej. Kent w swojej czterowymiarowej formie był odporny na tego typu zagrywki, jednak nadal nie poruszał sie. Z jego nosa ponownie pociekła krew, a on padł na łokcie, zgięty w pół, niby przytłocozny niewidzialnym atakiem.

~ Tony ~ odezwał się słabo, jakby z oddali i z wyraźnym wysiłkiem ~ Jak Str...nge... będziecie mieć tylk... chwilę ~ wystękał, gdy kolejna salwa krwi opuściła ciało przez nos i uszy.

Szybkie spojrzenie na Doktora gdy tylko się pojawił pozwoliło ocenić szanse ataków. Podobnie jak w przypadku worów, Immortus dostrzegł ich adaptacyjne zdolności, tak i tu widział zdolności defensywne Stephena. Było małoprawdopodobne, żeby dał się złapać w pole zatrzymania czasu. Tu trzeba było więcej finezji. Marcus wiedział, że w tej chwili doktor z łatwością uniknąłby jego ataku, więc należało zrobić zasadzkę gdzie indziej. Kent skupił się na wielowymiarowości tego świata wychwytując strumień czasu, następnie zatrzymał go w pewnym miejscu. Plusem tego rozwiązania były jego implikacje w teraźniejszości.
Kent zatrzymał czas w przeszłości i w przyszłości, naginając na Strange'a z "dwóch stron", samemu padając na ziemię. Immortus ponawiał ataki w różnych odstępach czasowych próbując zamknąć wszelkie drogi ucieczki, jakie mógłby mieć czarodziej. Miał tylko nadzieję, że zdąży zanim Strange zorientuje się w czym rzecz.
Ostatnio zmieniony czw sty 17, 2013 1:11 pm przez Suldarr'essalar, łącznie zmieniany 2 razy.
Powód:
 
slann
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4982
Rejestracja: pt paź 14, 2005 10:35 am

Re: [M&M] Inwazja - Rozdział 4

pt sty 18, 2013 3:05 pm

"Super, ale zgubiłem zamrażarkę" pomyślał gnie. Wraz z Tatis zaczęli się wycofywać ku pozostałym.
 
Awatar użytkownika
Pipboy79
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2881
Rejestracja: śr sty 26, 2011 10:15 am

Re: [M&M] Inwazja - Rozdział 4

ndz sty 20, 2013 10:32 pm

Solo - krótkościęty brunet o kocich ruchach



Komados był sfrustrowany wynikiem swojej walki. Co prawda było o tyle dobrze, że jak dotąd jego własna wartość bojowa własciwie nie ucierpiała no ale przeciwnika najwyraźniej też nie. Był to całkiem inny typ przeciwnika niż pancerz Ironclada albo regenka Dakena. Te gelaretowate cholerstwo po prostu nic sobie nie robiło z kolejno odkraiwanych czy odrywanych fragmentów swojego półpłynnego cielska. Były SHIELDowiec mógł tylko bezsilnie obserwować jak kolejne jego ciosy sięgają celu iii... nic się właściwie nie dzieje...

Dotarł do niego przekaz mentalny ich Telepaty. To co mówił miało sens a przynajmniej dawało nadzieję na jakiś przełom w walce. Bo jak się zorientował innym chyba szło podobnie jak jemu samemu. No i w sumie sam planował taki manewr ale póki inni byli uwikłani w inne walki nie było po temu okazji. Sprawnie więc wywinął się z próbujących go unieruchomić macek i innych meduzowatych odnóży i odrostów galarety. Zyskując potrzebne miejsce skoczył na przeciwnika z którym mocowała się ich pajęcza Alex. - Alex! Ja go związę walką i potnę a ty spal gadzinę! - miał nadzieję, że ich urocza i niebezpieczna pani android ma coś takiego w swoim arsenale. No i że ewentualny jej atak termiczny i jego szponiarski będzie wystarczajaco odmiennym zestawem by ruszyć stwora. ~ No chyba do kurwy nędzy nie są odporni na wszystko! ~ myślał z rozpaczliwą nadzieją desperacko raz, po raz tnąc, siękąc i odcinając kolejne fragmenty poczwary.

Zakładał też, że Tony i Calwin zajmą się podobnie drugim stworem. Wówczas Strange pozostawałby dla Marcusa. Chyba, że dołaczą do nich inne grupy. ~- Szefie, jak co to ja się mogę zająć Strange. -~ nadał na mentalnym łączu do szefa. Dzięki treningowi i praktyce co raz łatwiej przychodziło mu korzystanie z tego środka łączności. W końcu przybyli tu po tego czarownika a nie użerać się z jego hołotą. Gdyby zamierzał dać dyla komandos bez względu na obecną walkę zamierzał mu to uniemożliwić. Na razie jak obliczał mógł sięgnąć magika wkażdym momencie w którym uznałby a stosowne lub Tony wydałby mu taki rozkaz.
 
PPPP
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4823
Rejestracja: śr gru 01, 2004 7:17 pm

Re: [M&M] Inwazja - Rozdział 4

pn sty 21, 2013 11:30 am

Tony Pym

~ Marcus? - Tony szybko przejrzał wyniki z czujników temporalnych Alex. Marcus coś robił Strange'owi, ale co, tego Pym nie był w stanie dociec. Cokolwiek jednak by to nie było, jeśli kosztowało telepatę taki wysiłek, to z pewnością mogło przynajmniej tymczasowo unieszkodliwić czarodzieja.

~ Solo, osłaniaj Marcusa. Bierzemy się za Strange'a, ostatecznie - kilkudziesięciometrowy naukowiec skoczył na maga, w locie kurcząc się do rozmiaru pchły. Tony odbił się od małżowiny usznej Strange'a i niczym zawodowy skoczek wpadł do przewodu słuchowego doktora. Tunel wydawał się niemożliwie długi dla miniaturowego Pyma, ale w końcu dobiegł do błony bębenkowej. Biznesmen wyszukał jedną z wielu drobniutkich perforacji w części wiotkiej, po czym wyzwolił cząstki Pyma. Musiał teraz się zmniejszyć daleko bardziej niż zwykle, do wymiarów, które były już niebezpieczne dla jego zdrowia.

Jeszcze mniejszy niż poprzednio, wielkości zaledwie kilkudziesięciu mikrometrów, niewiele większy od komórek ciała Strange'a, Pym prześliznął się przez błonę bębenkową i znalazł w jamie bębenkowej. Dopiero tutaj wrócił do poprzednich, milimetrowych wymiarów. Teraz Tony sięgnął do pasa i w naskórku umocował nadajnik fal egzorcyzmujących, powiększając go parokrotnie.

Ostrożnie umiejscawiając się między bębenkowymi naczyniami krwionośnymi, tak aby nie stykać z młoteczkiem, Pym nadał do Alex:
~ Podaję ci częstotliwość urządzenia, które generuje fale egzorcyzmujące, pomóż mu w dopasowaniu częstotliwości - następnie Tony włączył nadajnik ocierając pot z czoła. Oby kalkulacje Dooma okazały się być właściwe.

 
Awatar użytkownika
Brilchan
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4532
Rejestracja: śr cze 20, 2007 8:49 pm

[M&M] Inwazja - Rozdział 4

pn sty 21, 2013 2:54 pm

Lady Orleans


Kobieta zrobiła krótką przerwę w modlitwie żeby wyrazić swoją opinie na temat obecnej sytuacji
- Szefie skoro nie chcą nas w walce ze Strangem to powinniśmy wracać na ten pagórek gdzie zostawiliśmy tą sukę Selene - zaproponowała - Nie żeby uciekać ! - dodała zdecydowanym tonem na wpadek gdyby Marcus jeszcze podsłuchiwał - Ale po to żeby przygotować drogę odwrotu dla reszty. Pewnie będą nieźle potratowani przez profesorka i jego przydupasów a wątpię żeby Obcy tak łatwo go wypuścili ze swoich łap, więc najlepiej byłoby jakbyśmy przygotowali natychmiastowy odwrót tak jak to zrobiliśmy przed chwilą w naszej walce

- Decyzja oczywiście należy tylko do ciebie ja tu jestem od wspomagania i leczenia - dodała żeby Adam nie pomyślał sobie, że próbuje podkopać jego pozycje przywódcy grupy, po czym wróciła do swych modłów

Ostatnio zmieniony pn sty 21, 2013 3:56 pm przez Brilchan, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Ehran
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1854
Rejestracja: pt paź 17, 2008 8:33 pm

[M&M] Inwazja - Rozdział 4

śr sty 23, 2013 8:14 am

A.L.E.X. - Artificial learning Engineered Xenomorph.

Widząc, iż coś złego dzieje się z jej nanitami po ataku na worowatego stwora, Alex szybko wprowadziła protokół bezpieczeństwa gama c w życie. Mechaniczne odnóża zagłębione w ciele stwora rozsypały się w proch a potem nawet ten proch zaniknął. Alex unicestwiła część nanitów izolując się, jak miała nadzieję, od szkodliwego efektu. Natychmiast potem wprowadziła zmianę protokołu komunikacji pomiędzy poszczególnymi nanitami, tak by uniemożliwić dalsze zanieczyszczenie ze strony obcych.
Kikuty odnóży przemieniły się w miotacze plasmy. Dobre pół tuzina strumieni gorącej niczym słońce substancji uderzyło w przeciwnika Z chirurgiczną precyzją, Tak by ominąć ciało Solo. Alex nie pragnęła jego krzywdy.

Równocześnie, dwie wewnętrzne jednostki obliczeniowe połączyły się z urządzeniem Toniego, i przystąpiły do przeprowadzania niezbędnych obliczeń.
 
Awatar użytkownika
Pipboy79
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2881
Rejestracja: śr sty 26, 2011 10:15 am

Re: [M&M] Inwazja - Rozdział 4

czw sty 24, 2013 1:43 pm

Solo - krótkościęty brunet o kocich ruchach



~ Nooo... Mała nieźle dała czadu... ~ przemkło przez myśl szponiastego Nowofalowca gdy moment wcześniej koło niego podobnie przemkły strumienie plazmy. Po trafieniu w cel rozległo się świetlne i dźwiękowe widowisko. Na dziwnym konstrukcie Strange'a rozjarzyły się oslepiające plamy które prędko zlały się w jedną większą promienujące światłem i żarem powierzchnię. Towarzyszył temu huk wypalanego z otoczenia tlenu. Komandos wiedziony instynktem odruchowo zasłonił twarz ramieniem przed najpotężniejszą pierwszą falą uderzeniową oraz oslepiającym światłem i iście piekielnym żarem jaki odczuwał nawet przez swój pancerz.

Następnie nad instynktem górę wzięło wyszkolenie i mutant ponownie zaatakował przeciwnika. Wreszcie mógł go sięgnąć z kimś na spółę więc mogli sprawdzić czy ich prowizoryczna teoria ma sens. - No sprawdźmy kotku co masz w środku! - wyszczerzył się w swoim charakterystycznym uśmiechu i ciął kolejne fragmenty stwora. Miał nadzieję, że albo w końcu cholerstwo się upiecze na ruszcie urządzonym przez Alex albo w końcu jego szpony wytną mu coś niezbędnego do dalszego funkcjonowania.

O ile się orientował walka szła im całkiem nieźle. Najgorzej wyglądał Marcus ale reszta raczej zachowała większość swojego potencjału bojowego. Było to o tyle dobre, że wojakom Strange nie udało się nikogo poważniej zranić jak na razie. Jednak w sród ich grupki wszyscy już byli związani walką i nie mieli żadnych rezerw jakby pojawił się ktoś nowy. A biorąc pod uwagę szponiarz miał wrażenie, że ich lokalna przewaga liczebna długo nie potrwa. ~- Szefie, Strange i tak już wie gdzie i po co jesteśmy. Może ściagniemy tu resztę naszych? -~ nadał mentalny komunikat do Tonego, zastanawiając się czy ten transport jest możliwy. Transport tutaj prawie wykończył Marcusa a nie był pewny czy ktoś w pozostałych grupach ma podobne mu zdolności lub może dotrzeć tu w inny sposób. ~ Byłoby troche w chuj chujowo jakbyśmy zostali odcięci na tym przyczółku... ~ nawet jakby pojmanie Strange się udało wciąż musieli się stąd jakoś wydostać.

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości