Zrodzony z fantastyki

  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
  • 7
 
Awatar użytkownika
earl
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 9047
Rejestracja: śr mar 21, 2007 4:10 pm

Jaki ustrój?

wt gru 22, 2009 12:32 am

Przede wszystkim powinno się wprowadzić zasadę odpowiedzialności osób pochodzących z wyborów powszechnych - czyli prezydenta i parlamentarzystów. Jest już możliwość odwołania wójtów, burmistrzów i prezydentów miast oraz rad miasta (gminy), powiatu i sejmiku wojewódzkiego, czas więc na Sejm, Senat i głowę państwa. Ponadto należałoby wprowadzić częściową odpowiedzialność majątkową urzędników za złamanie prawa i złą działalność, przynoszącą szkody państu i społeczeństwu. Ciekawe, ile osób wówczas by garnęło się do władzy?
 
Kret69

Jaki ustrój?

pn gru 28, 2009 10:21 pm

Ponadto należałoby wprowadzić częściową odpowiedzialność majątkową urzędników za złamanie prawa i złą działalność, przynoszącą szkody państu i społeczeństwu.


Trudno jest udowodnic zla dzialalnosc. Jesli wprowadzilibysmy rozliczenia okresowe, to nagle w okolicy tego rozliczenia ksiegowosc panstwa raptownie by zdrowiala (np. poprzez przesuniecie funduszy z OFE do ZUS albo innej kreacji).

Moze by zaczac od zrodla i wprowadzic odpowiedzialnosc finansowa glosujacych? Albo przynajmniej jawnosc glosowania - pod moim numerem PESEL niech beda, potwierdzone moim podpisem, glosy w kazdych kolejnych wyborach.

Bo jak pokazuje przyklad internetu, anonimowosc i brak konsekwencji nie sluza jakosci.
 
Awatar użytkownika
earl
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 9047
Rejestracja: śr mar 21, 2007 4:10 pm

Jaki ustrój?

wt sty 12, 2010 1:16 pm

Kret69 pisze:
Bo jak pokazuje przyklad internetu, anonimowosc i brak konsekwencji nie sluza jakosci.


Dlatego na forach pełno jest chamstwa i prostactwa.

Kret69 pisze:
Trudno jest udowodnic zla dzialalnosc.


Jak jesteś pracownikiem sklepu i wykażą w Twojej kasie manko, to potrącają Ci z pensji, nawet jeśli nie jest to z Twojej winy. Jak jesteś kierownikiem w firmie i Twój pracownik podczas Twojej zmiany zrobi coś sprzecznego z dobrem firmy czy prawem to Ty również odpowiadasz, jako jego przełożony. Skoro więc zwyczajni ludzie mogą ponosić wymierne konsekwencje, to dlaczego nie wysocy urzędnicy państwowi? Chyba, że zgadzasz się, aby wraz ze wzrostem władzy odwrotnie proporcjonalnie spadała odpowiedzialność obywateli.
 
Awatar użytkownika
yabu
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2538
Rejestracja: pt sty 18, 2008 5:34 pm

Re: Jaki ustrój?

sob mar 27, 2010 8:02 pm

earl pisze:
Skoro więc zwyczajni ludzie mogą ponosić wymierne konsekwencje, to dlaczego nie wysocy urzędnicy państwowi?

W porządku, ale pionowo w hierarchii dziobania. Odpowiada winny, jego szef, szef szefa, itd. Ale już widzę jak ktoś to wprowadza. :shock:
 
Awatar użytkownika
earl
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 9047
Rejestracja: śr mar 21, 2007 4:10 pm

Jaki ustrój?

ndz mar 28, 2010 11:19 pm

O to chodzi, że nikt nie wprowadzi, bo decydent nie będzie ograniczał swojej władzy. I w efekcie jeden z drugim zmarnotrawią państwowe pieniądze lub je zdefraudują i nie poniosą żadnej konsekwencji. A potem otrzymają jeszcze wysokie odprawy na pożegnanie.
 
Awatar użytkownika
earl
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 9047
Rejestracja: śr mar 21, 2007 4:10 pm

Jaki ustrój?

czw lip 08, 2010 2:33 pm

Ostatni okres, jakim było pełnienie obowiązków prezydenta przez Bronisława Komorowskiego nasunął mi propozycję pewnej modyfikacji w kompetencjach naczelnych organów państwa. Mianowicie - uważam za błąd, aby marszałek Sejmu pełnił jednocześnie obowiązki głowy państwa. Jest to pogwałcenie monteskiuszowskiej zasady trójpodziału władzy, mówiącej o rozdzielności trzech funkcji władczych - legislatywy, egzekutywy i judykatywy. Konstytucja i ustawy okołokonstytucyjne powinny zostać tak zmienione, aby marszałek Sejmu (lub w jego zastępstwie marszałek Senatu) obejmował obowiązki prezydenta w momencie m.in. jego śmierci, choroby, ustąpienia czy skazania wyrokiem Trybunału Stanu. I do tego momentu wszystko jest jak było. Ale - po objęciu obowiązków głowy państwa marszałek powinien zawiesić swój mandat poselski/senatorski i tym samym zrezygnować z piastowanej funkcji. Na ten czas Sejm/Senat powinien wybrać nowego przewodniczącego. W momencie kiedy pełnienie obowiązków zostałoby zakończone osoba ta odwiesiłaby swój mandat parlamentarzysty i zostałaby ponownie wybrana na stanowisko marszałka albo (jak w bieżącym przypadku) zostałaby prezydentem.
 
Awatar użytkownika
Rodriguez
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1252
Rejestracja: wt lip 14, 2009 8:23 pm

Re: Jaki ustrój?

czw lip 08, 2010 8:25 pm

Ale - po objęciu obowiązków głowy państwa marszałek powinien zawiesić swój mandat poselski/senatorski i tym samym zrezygnować z piastowanej funkcji. Na ten czas Sejm/Senat powinien wybrać nowego przewodniczącego. W momencie kiedy pełnienie obowiązków zostałoby zakończone osoba ta odwiesiłaby swój mandat parlamentarzysty i zostałaby ponownie wybrana na stanowisko marszałka albo (jak w bieżącym przypadku) zostałaby prezydentem.


To trochę jakby wybrać nowego prezydenta po śmierci starego, ale okrężną drogą (bo wprost nie wypada, przynajmniej w okresie żałoby). W tym jednym przypadku (śmierci poprzednika) system ten średnio się sprawdza. W ogólnym ujęciu wprowadza też nieco niepotrzebnego burdelu, choć z drugiej strony byłaby to chyba najprostsza metoda na "odciążenie" tymczasowej głowy państwa (marszałka).
Ostatnio zmieniony czw lip 08, 2010 8:26 pm przez Rodriguez, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Lenartos
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1805
Rejestracja: czw lis 06, 2003 6:25 pm

Re: Jaki ustrój?

czw lip 08, 2010 9:51 pm

Usanie już od dawna utrzymują na tę okoliczność wiceprezydenta i mają dzięki temu 100% ciągłość prezydentury oraz kontinuum czasoprzestrzennego. Może u nas też się sprawdzi, w końcu tyle się ostatnio mówi o poszerzaniu koryt.
 
Awatar użytkownika
Boruta
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 117
Rejestracja: śr sty 05, 2005 6:04 am

Re: Jaki ustrój?

pt lip 09, 2010 1:11 pm

earl pisze:
Jest to pogwałcenie monteskiuszowskiej zasady trójpodziału władzy, mówiącej o rozdzielności trzech funkcji władczych - legislatywy, egzekutywy i judykatywy.

Która to jest fikcją służąca mydleniu oczu. Władza jest jedna.
Szydencer pisze:
Usanie już od dawna utrzymują na tę okoliczność wiceprezydenta i mają dzięki temu 100% ciągłość prezydentury oraz kontinuum czasoprzestrzennego. Może u nas też się sprawdzi, w końcu tyle się ostatnio mówi o poszerzaniu koryt.

Wiecej koryt zawsze się świniom sprawdza.
 
Awatar użytkownika
earl
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 9047
Rejestracja: śr mar 21, 2007 4:10 pm

Jaki ustrój?

pt lip 09, 2010 3:45 pm

Sakhuul pisze:
To trochę jakby wybrać nowego prezydenta po śmierci starego, ale okrężną drogą (bo wprost nie wypada, przynajmniej w okresie żałoby). W tym jednym przypadku (śmierci poprzednika) system ten średnio się sprawdza. W ogólnym ujęciu wprowadza też nieco niepotrzebnego burdelu, choć z drugiej strony byłaby to chyba najprostsza metoda na "odciążenie" tymczasowej głowy państwa (marszałka).


Może i wprowadza, ale nie może być tak, że ta sama osoba jako marszałek Sejmu przekazuje projekt ustawy samej sobie do podpisania. To jest po prostu absurd. Prezydent i marszałek Sejmu powinni być 2 różnymi osobami, bo obowiązkiem głowy państwa jest kontrolowac pracę ustawodawczą parlamentu a jak ma to robić, skoro jednocześnie jest szefem legislatywy?

Boruta pisze:
Która to jest fikcją służąca mydleniu oczu. Władza jest jedna.


Monteskiusz wiedział o tym równie dobrze. Dlatego napisał o trójpodziale WŁADZY a nie stworzeniu 3 WŁADZ. I ja tak samo napisałem. Natomiast wielu błędnie mówi o władzach ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej zamiast o organach lub funkcjach ustawodawczych, wykonawczych i sądowniczych władzy.
 
Awatar użytkownika
earl
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 9047
Rejestracja: śr mar 21, 2007 4:10 pm

Jaki ustrój?

sob lip 31, 2010 1:19 pm

Inną poprawkę ustrojową, która przychodzi mi na myśl, jest usunięcie ograniczenia w sprawowaniu urzędu Prezydenta RP do 2 kadencji. Jest to sprzeczne z demokracją. Jeśli obywatele uważają, że dana osoba jest dobra i sprawdza się na tym stanowisku, to dlaczego odbierać zarówno jej możliwość ubiegania się o kolejną reelekcję jak i wyborcom możliwość wyboru który ich satysfakcjonuje? Taka refleksja po raz pierwszy nasunęła mi się w 2005 roku. Nigdy nie byłem zwolennikiem prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego, ale uważam, że skoro ludzie chcieli go na prezydenta, to znaczy, że jednak uważali go za odpowiednią osobę na tym urzędzie. Zaś skoro tak było, to, zgodnie z logiką i zasadą sprawiedliwości, powinien mieć możliwość 5 lat temu startowania po raz 3 w wyborach prezydenckich. A wówczas nie wiadomo, czy walka wyborcza zakończyłaby się starciem Donalda Tuska z Lechem Kaczyńskim. Niestety, antydemokratyczny przepis konstytucji z 1997 roku, uniemożliwił Kwaśniewskiemu ubieganie się po raz kolejny o urząd. To ludzie bowiem powinni decydować, kogo chcą wybrać - jakby im się znudził, pokazaliby to w głosowaniu, wybierając kogoś innego. Podobna sytuacja może być w 2020 roku. Jeśli Bronisław Komorowski, którego zwolennikiem również nie jestem, sprawowałby swój urząd przez 2 kadencje, to także nie miałby możliwości po raz trzeci wystartować w wyborach. A przecież fakt, że ktoś dwa razy zostaje wybrany, świadczy, że ludzie chcą go widzieć na tym stanowisku. Dajmy im więc możliwość wyboru i niech oni sami zadecydują, kto jest dla nich najlepszy.
 
Awatar użytkownika
Jean de Lille
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1156
Rejestracja: śr paź 21, 2009 2:21 pm

Jaki ustrój?

sob lip 31, 2010 1:26 pm

earl pisze:
Jeśli obywatele uważają, że dana osoba jest dobra i sprawdza się na tym stanowisku, to dlaczego odbierać zarówno jej możliwość ubiegania się o kolejną reelekcję jak i wyborcom możliwość wyboru który ich satysfakcjonuje?
Trzy słowa - Franklin Delano Roosevelt :) .
 
Awatar użytkownika
earl
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 9047
Rejestracja: śr mar 21, 2007 4:10 pm

Jaki ustrój?

sob lip 31, 2010 1:51 pm

Ale po nim już był Harry Truman i za jego czasu wprowadzono poprawkę, dopuszczającą jedynie jedną możliwość reelekcji. A i do czasów FDR żaden z prezydentów nie ubiegał się po raz drugi o reelekcję. Myślę też, że gdyby nie II wojna światowa, to Roosevelt również nie miałby szans ani możliwości na startowanie w wyborach 1940 roku.
 
Awatar użytkownika
Jean de Lille
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1156
Rejestracja: śr paź 21, 2009 2:21 pm

Jaki ustrój?

sob lip 31, 2010 2:35 pm

Poprawkę wproawdzono własnie po rooseveltowskim precedensie.
Nie wiem jak z szansami, ale możliwości miałby jak najbardziej - poprzednicy Roosevelta postępowali zgodnie z tzw. konwenansem konstytucyjnym Waszyngtona, który był w końcu tylko tradycją. Ale wielokrotna prezydencja FDR pokazała, z jakimi zagrożeniami wiąże się brak limitu kadencji - niezależnie od okoliczności międzynarodowych stan zdrowia Roosevelta powinien wykluczyć go z udziału w wyborach '44. Ale wyborcy go chcieli... I dostali. Ale to, że elektorat chce kogoś widzieć na stanowisku, bo już 2 (lub 3) razy się sprawdził nie znaczy, że za 3 lub 4 będzie równie skuteczny.

No i jest to oczywiście zabezpieczenie przed długotrwałym skupieniem władzy w rękach jednej osoby - u nas to akurat względnie niewielki problem, ale w systemach prezydenckich...

A tak a propos pierwotnego tematu -
Uszaty pisze:
Idąc za Arystotelesem powiem, że taki, który się naturalnie wykształcił w danym spoleczeństwie. A przekładając to na dzisiaj, taki, który najlepiej się sprawuje w danym państwie :)
Święte słowa. Demokracja jest fajna, ale na jej sukces w Chinach za bardzo bym nie liczył (no, chyba że się Chińczycy schrystianizują - z Koreą w końcu się udało - i porzucą Konfucjusza na rzecz filozofów greckich).
 
Awatar użytkownika
earl
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 9047
Rejestracja: śr mar 21, 2007 4:10 pm

Jaki ustrój?

sob lip 31, 2010 4:40 pm

Tylko, że w idąc tym sposobem myślenia należałoby w systemach parlamentarno-gabinetowych również wprowadzić taką zasadę. Innymi słowy - partia zwycięska, która dwa razy pod rząd zdobyłaby władzę w kraju i tworzyłaby Radę Ministrów, przy kolejnych wyborach powinna mieć automatycznie zakaz udziału. Właśnie aby nie skupiać nadmiernej władzy w jednym ręku i jej nie monopolizować.
 
Awatar użytkownika
Jean de Lille
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1156
Rejestracja: śr paź 21, 2009 2:21 pm

Jaki ustrój?

sob lip 31, 2010 7:36 pm

Stosowanie tych samych prawidłowości w stosunku do jednostek i grup mija się z celem ze względu na odmienny ich charakter oraz sposób funkcjonowania. Partia nie skupia władzy w jednym ręku, ponieważ składa się z wielu rąk.

Po pierwsze partia ma charakter ciągły jako reprezentacja polityczna części społeczeństwa, nie można więc uniemożliwić danej partii aktywności politycznej, ponieważ oznaczałoby to całkowite wykluczenie jej elektoratu z wpływu na państwo. Każdego kandydata można natomiast zastąpić innym - i dostarczanie wyborcom reprezentantów także jest jedną z podstawowych funkcji stronnictw politycznych. Co więcej, jest to zjawisko pozytywne - zbyt długie utrzymywanie tych samych osób na tych samych stanowiskach prowadzi do kostnienia systemu (patrz wpływ średniej wieku KC KPZR na kondycję państwa radzieckiego). Gdyby zaś wyłączać całe partie, to by się dopiero zrobiło niedemokratycznie.

Po drugie partia może pełnić w strukturze władzy rolę opozycyjną i przez to wykonywać funkcję kontroli władzy, a ponieważ w "zdrowej" demokracji praktycznie nie zdarzają się sytuacje, by jedna partia choćby dwa razy pod rząd zdobyła więcej niż 75-80% mandatów (wyłączając może systemy dwu-oraz dwu-i-pół partyjne, no i włoską chadecję :) - ale nawet włoska chadecja nie zbudowała u siebie systemu monopartyjnego), ryzyko powstania monopolu jest znacznie mniejsze - wskutek trwałych podziałów społecznych i ideowych (laiccy liberałowie zwykle raczej nie zagłosują en masse na skrajną prawicę). Zazwyczaj po wyborach krystalizuje się więc opozycja dostatecznie silna, by uniemożliwić rządzącemu stronnictwu zagarnięcie pełnej władzy.

Po trzecie: partie mają strukturę znacznie bardziej dynamiczną niż jednostki :) , wskutek choćby wymiany kadr - która dodatkowo zapobiega zużyciu się partii i jej popadnięciu w polityczny anachronizm. Partie starzeją się znacznie wolniej niż ludzie. Ponadto nie są tworami idealnie jednomyślnymi (nawet jeśli mówimy o PiS :) ), ulegają podziałom wewnętrznym, które często uniemożliwiają zdobycie/utrzymanie monopolu władzy.
 
Awatar użytkownika
earl
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 9047
Rejestracja: śr mar 21, 2007 4:10 pm

Jaki ustrój?

ndz sie 01, 2010 3:43 pm

1) Gdybyś spojrzał na środowisko polityczne różnych krajów, to zauważyłbyś, że przywódcy nie zmieniają się przez lata a nawet dekady i są coraz to wystawiani przez swoje partie do objęcia najwyższych urzędów. Nie ma więc mowy o jakiejś wielkiej rotacji kadr na wysokich stanowiskach, bo pretendują do nich z reguły ci sami ludzie. Przykładem mogą być Adenauer, Kohl czy Schroeder (Niemcy), Churchill, Tchatcher i Blair (Wielka Brytania), Erlander, Palme, Karlsson i Persson (Szwecja) czy też Fanfani, Andreotti oraz Berlusconi (Włochy). Dopiero jak sami zrezygnują lub są za starzy na sprawowanie urzędu, zostają zastąpieni kimś innym.

2) Myślę, że systemy dwu-i-półprartyjne" są również zdrowymi demokracjami a może nawet zdrowszymi niż demokracje z systemami wielopartyjnymi. Przykład Wielkiej Brytanii czy Niemiec jest znaczący. Poza tym monopol władzy w systemie wielopartyjnym ustanowili szwedzcy socjaldemokraci, sprawując nieprzerwanie rządy w latach 1932-1976 a potem w latach 1994-2006. Podobna sytuacja miała miejsce we Francji, gdzie demokraci-republikanie rządzili w latach 1958-1976. I jakoś nie odbijało się to szczególnie negatywnie ani na gospodarce ani na polityce tych krajów. Natomiast zmiany i rotacje partyjne, które istnieją w wielu krajach o systemach mieszanych, gdzie władza zmienia się co kadencję albo i wcześniej (np. Polska, Włochy itd) prowadzą jedynie do nowego zagospodarowywania politycznych zdobyczy.

W moich dywagacjach chodzi przede wszystkim, aby nie ograniczać ludziom mądrym, zdolnym i zaradnym, a przede wszystkim ludziom, cieszącym się zaufaniem społecznym, dostępu do władzy. Żyjemy podobno w demokracji - niech więc społeczeństwo demokratycznie samo zadecyduje, jaką chce mieć władzę.
 
Awatar użytkownika
Jean de Lille
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1156
Rejestracja: śr paź 21, 2009 2:21 pm

Jaki ustrój?

ndz sie 01, 2010 7:54 pm

Schroeder akurat sprawował dwie kadencje, więc lepszym przykładem byłby Brandt, Blair - 2,5, Churchill - też dwie, z przerwą a ponadto jedna kadencja w gabinecie wojennym. W RFN i Wielkiej Brytanii długie rządy pierwszych ministrów są w dużej mierze efektem systemu partyjnego i wyborczego oraz tradycji politycznej, a co najważniejsze - wpływ obywateli na obsadę tych stanowisk nie jest bezpośredni, w odróżnieniu od urzędu Prezydenta RP. Berlusconi także miał sześcioletnią przerwę (a kadencje przerywane to już inny przypadek i zdarzają się ograniczenia właśnie takiego typu), a ponadto jego sukces nie opiera się wyłącznie na skuteczności jego rządów - a i Andreotti nie trzymał się twardo zasad demokracji.

Jean de Lille pisze:
a ponieważ w "zdrowej" demokracji praktycznie nie zdarzają się sytuacje, by jedna partia choćby dwa razy pod rząd zdobyła więcej niż 75-80% mandatów (wyłączając może systemy dwu-oraz dwu-i-pół partyjne, no i włoską chadecję
earl pisze:
Myślę, że systemy dwu-i-półprartyjne" są również zdrowymi demokracjami a może nawet zdrowszymi niż demokracje z systemami wielopartyjnymi.
Zacznijmy od tego, ze nie wyłączyłem tych systemów ze zbioru zdrowych demokracji, tylko ze zbioru demokracji o większym rozdrobnieniu partyjnym... Jak wspomniałem, monopol na władzę partii nie jest groźny tak długo, jak długo istnieje zorganizowana, legalna opozycja zdobywająca poparcie w wyborach, która w razie potrzeby służy za bat na rządzących. Powtarzam - to nie jest sytuacja analogiczna do obsady stanowisk personalnych.
earl pisze:
aby nie ograniczać ludziom mądrym, zdolnym i zaradnym, a przede wszystkim ludziom, cieszącym się zaufaniem społecznym, dostępu do władzy
No tym drugim należy ograniczać przede wszystkim :) , bo nie każdy oszołom lub figurant, który zaskarbi sobie poparcie społeczeństwa nada się do sprawowania władzy. Premierzy i ministrowie nie są de facto wybierani bezpośrednio przez obywateli (owszem, zwykle zostają nimi liderzy i frontmeni partii, ale nie jest to wymóg ani nienaruszalna reguła) - i dzięki Bogu.
earl pisze:
Żyjemy podobno w demokracji - niech więc społeczeństwo demokratycznie samo zadecyduje, jaką chce mieć władzę.
Ograniczenie liczby kadencji towarzyszy demokracji nie od dziś, ale o ile dobrze pamiętam od jej początków. A zresztą pełna demokracja jest przecież pierwszym krokiem do anarchii :) .

Ja się mogę nawet zgodzić z postulatem zniesienia ograniczeń, ale nie histeryzujmy tak z tą niedemokratycznością. No i jeszcze jedna sprawa - taki na przykład Putin. Dla niego upragnione usunięcie limitu kadencji było przepustką do umacniania samodzierżawia, a nie budowy doskonalszej demokracji :? .
 
Awatar użytkownika
earl
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 9047
Rejestracja: śr mar 21, 2007 4:10 pm

Jaki ustrój?

pt sie 06, 2010 10:37 am

Jean de Lille pisze:
nie każdy oszołom lub figurant, który zaskarbi sobie poparcie społeczeństwa nada się do sprawowania władzy. Premierzy i ministrowie nie są de facto wybierani bezpośrednio przez obywateli (owszem, zwykle zostają nimi liderzy i frontmeni partii, ale nie jest to wymóg ani nienaruszalna reguła) - i dzięki Bogu.


Jak popatrzeć na polską scenę polityczną to wolałbym jednak kogoś, kogo wybiera społeczeństwo niż kolesiów, wystawianych na stanowiska na zasadzie BMW (bierny, mierny ale wierny).

Jean de Lille pisze:
No i jeszcze jedna sprawa - taki na przykład Putin. Dla niego upragnione usunięcie limitu kadencji było przepustką do umacniania samodzierżawia, a nie budowy doskonalszej demokracji


Ależ nikt nie twierdzi i nie twierdził, że Putin miał i ma zamiar demokratyzować Rosję. Rosji nie da się zdemokratyzować bo demokracja jest wytworem cywilizacji zachodniej, a Rosja do niej nie przynależy. Dla Putina (podobnie jak i dla Łukaszenki) pewne instytucje demokratyczne (jak wybory czy referendum) są tylko narzędziem do umacniania władzy politycznej i wzmacniania legitymizacji społecznej, a nie budową demokracji.
 
Awatar użytkownika
Ginden
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 831
Rejestracja: pt gru 19, 2008 1:15 pm

Jaki ustrój?

pt sie 06, 2010 11:19 am

Osobiście uważam, że najlepszym systemem jest system mieszany. A o co chodzi?
Mamy prezydenta, wybieranego przez naród, a także mamy i parlament, wybierany częściowo demokratycznie, częściowo ze względu na inne czynniki.
Cześć parlamentu stanowiliby reprezentanci prezydenta, wojska, ludzi bogatych. Tak po 20% każda grupa. 40% parlamentu stanowiliby ludzie wybrani demokratycznie.
Czemu tak? 40% wystarcza, by zablokować wszelkie próby przemiany państwa w dyktaturę, a także wystarczające, by tworzyć poważną siłę polityczną.
A demokracja jest głupia - ponad 60% wyborców w każdych polskich wyborach głosuje na partię o znacząco innej linii politycznej (wyjątek - powszechnie znienawidzona, antypolska PO).

Wszystkie dyktatury mają jedną wadę - nawet jeśli dyktator jest bardzo dobry, jeśli umie zarządzać sprawnie krajem, to w końcu umrze. A wtedy władzę przejmie ten, kto szedł do celu po trupach.

A tak przy okazji, post z tego tematu:
Post z roku 2008, wrzesień pisze:
Z tego, co dziś czytałem, Niemcy też spodziewają się nadwyżki w przeciągu kilku lat.

:D
earl pisze:
Jak popatrzeć na polską scenę polityczną to wolałbym jednak kogoś, kogo wybiera społeczeństwo niż kolesiów, wystawianych na stanowiska na zasadzie BMW (bierny, mierny ale wierny).

Tego, kto obieca więcej?
 
Awatar użytkownika
Jean de Lille
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1156
Rejestracja: śr paź 21, 2009 2:21 pm

Jaki ustrój?

pt sie 06, 2010 11:31 am

earl pisze:
Jak popatrzeć na polską scenę polityczną to wolałbym jednak kogoś, kogo wybiera społeczeństwo niż kolesiów, wystawianych na stanowiska na zasadzie BMW (bierny, mierny ale wierny).
W teorii nikt społeczeństwu nie broni zgłosić własnego kandydata, tyle że bez zdyscyplinowanego zaplecza jakie stanowi partia jest to mało realistyczna wizja - tylko że to jest już kwestia wpływu społeczeństwa na skład list wyborczych i politykę personalną partii i zlikwidowanie limitu kadencji nic tu nie zmieni.

Osobiście uważam, że najlepszym systemem jest system mieszany. A o co chodzi?
System mieszany to akurat nie najszczęśliwsze określenie, bo taki system istnieje np. we Francji i polega na czymś zupełnie innym.
Cześć parlamentu stanowiliby reprezentanci prezydenta, wojska, ludzi bogatych. Tak po 20% każda grupa. 40% parlamentu stanowiliby ludzie wybrani demokratycznie.
Trochę jak sanacja - de facto jest to niepełna oligarchia. A wojsko u steru władzy cywilnej to nie jest raczej długoterminowo zbyt dobry pomysł.
Ginden pisze:
Czemu tak? 40% wystarcza, by zablokować wszelkie próby przemiany państwa w dyktaturę, a także wystarczające, by tworzyć poważną siłę polityczną.
Nie wystarczy - jeśli dopuszczasz do władzy wojskowych, to w wielu krajach nie wystarczy nawet 100%. 60% oligarchia jest w stanie drogą zwykłych ustaw (głosowanych zwykłą większością) powoli ograniczać pole manewru tych 40 procent 'wolnych' - ustroju sama nie zmieni, ale może łatwo utrudniać życie. A jeśli w wyborach naród demokratycznie wybierze tych, co się potem skumają z oligarchami? wystarczy że w taki sposób odleci 15% i już jest nieciekawie - a kupić można przecież każdego.
 
Awatar użytkownika
earl
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 9047
Rejestracja: śr mar 21, 2007 4:10 pm

Jaki ustrój?

pt sie 06, 2010 12:24 pm

System mieszany polega na tym, że władza składa się z 3 czynników:
a) czynnika monokratycznego - głowa państwa, nieodpowiedzialna politycznie za swoje czyny, będąc arbitrem w sporach pomiędzy wielkimi grupami społecznymi i mająca ku temu różne instrumenty (m.in. kontrolę nad rządem - prawo jego powoływania i odwoływania, kontrolę nad parlamentem - prawo weta i prawo rozwiązania go/skrócenia kadencji w określonych przypadkach, np. przy niemożności stworzenia stabilnego rządu), sprawująca swoją władzę dzięki legitymacji społecznej (wybory powszechne) lub dziedziczeniu,

b) czynnika arystokratycznego - tzw. wyższej izby parlamentu, złożonej z przedstawicieli elit społecznych (naukowców, duchownych różnych wyznań, organizacji przedsiębiorców i pracowników, reprezentantów organizacji społecznych, kulturowych itd) oraz z przedstawicieli samorządu terytorialnego/władz terytorialnych, wybranych w wyborach pośrednich, ta izba miałaby czuwać nad przestrzeganiem przez prawodawców interesu państwa i społeczeństwa i hamować radykalizm izby niższej, miałaby takie instrumenty jak: możliwość wszczynania procesu legislacyjnego, kontrola działalności rządu (z możliwością jego zdymisjonowania) i izby niższej (prawo odrzucania lub modufikacji szkodliwych projektów ustaw) a także prawo konstytucyjnej kontroli głowy państwa i rządu

c) czynnika demokratycznego - tzw. izby niższej, pochodzącej z wyborów powszechnych, reprezentującej czynnik społeczny, mającej identyczne prawa co izba wyższa w kwestii kontroli głowy państwa i rządu oraz procesu legislacyjnego, obie izby, aby uchwalić prawo, musiałyby iść ze sobą na kompromis, poniewaź inaczej żadna ustawa nie zostałaby uchwalona ze względu na ich równorzędność względem siebie

Taki system istniał w Wielkiej Brytanii (król, Izba Lordów, Izba Gmin), Rzeszy Niemieckiej (król, Rada Rzeszy, Zgromadzenie Rzeszy) czy, w jakimś sensie, w Rzeczypospolitej (król, Senat, Izba Poselska) a także w innych państwach. W zasadzie taki podział miałby swój sens, ale nie sądzę, by było to możliwe do zrealizowania.

Ginden pisze:
A demokracja jest głupia


Mądra nie jest, to fakt. Ile razy wypowiadałem się na temat ograniczenia praw wyborczych do parlamentu do osób posiadających wykształcenie, doświadczenie w pracy zawodowej wraz z pozytywnymi osiągnięciami, znajomość języka obcego i inne niezbędne kwalifikacje (w tym niekaralność za przestępstwa ścigane z oskarżenia publicznego), to zawsze otrzymywałem opinię konserwatysty i bynajmniej nie był to komplement. Ale jeśli nauczyciel, zarabiający 1500 zł na rękę, musi mieć odpowiednie kwalifikacje do sprawowania swojego zawodu, to poseł, który stanowi prawo dla całego kraju, musi mieć również odpowiednie predyspozycje. Nie może być tak, że to prawo stanowią nieucy lub szczeniaki, dla których praca w parlamencie jest pierwszym płatnym zawodem (vide: Tober i Wiechecki).
 
Awatar użytkownika
Brave.
Nowy użytkownik
Nowy użytkownik
Posty: 3
Rejestracja: pn sie 09, 2010 5:26 pm

Jaki ustrój?

pn sie 09, 2010 5:47 pm

Każdy ustrój ma swoje wady, jak i zalety. Demokracja jest podobno najlepszym systemem stworzonym przez człowieka i już lepszego nie będzie. Jednak ma swoje wady.
Zanim szanowni panowie w Sejmie stworzą ustawę, czy jakiś projekt, zanim go przegłosują, zanim on wejdzie w życie to minie trochę czasu. W demokracji państwo rozwija się wolniej.

Zamiast podejmować jakieś działania "ku dobru kraju", politycy wolą bawić się w znaną wszystkim wojnę polsko-polską. Obecny rząd, już zatwierdził choćby budowę portu w Świnoujściu, trochę tych dróg zbudował i zremontował, ale to stanowczo za mało. Wszystkie wolne pieniądze jakie są w budżecie powinny iść na inwestycję, każdy grosz.
 
Awatar użytkownika
yabu
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2538
Rejestracja: pt sty 18, 2008 5:34 pm

Re: Jaki ustrój?

pn sie 09, 2010 10:28 pm

Nie ma idealnego ustroju.

Teoretycznie to może...
Ale cokolwiek człowiek zmajstruje, człowiek także to spieprzy.
Więc cokolwiek nie będzie pilnowane; zdegeneruje się raczej szybciej niż później. Jeżeli ustrój ma być stabilny, musi się zmieniać. Ojej! :shock: W ten sposób nie będzie stabilny. :? Ale zagryzka! :hahaha:
 
Awatar użytkownika
earl
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 9047
Rejestracja: śr mar 21, 2007 4:10 pm

Jaki ustrój?

wt sie 10, 2010 8:26 am

yabu pisze:
Ojej! W ten sposób nie będzie stabilny. Ale zagryzka!


Żadna zagryzka. W naukach społecznych stworzono taki termin jako homeostaza. Oznacza on dążenie systemu politycznego/społecznego/gospodarczego do zachowania równowagi i stabilizacji za pomocą różnych dostępnych środków. Innymi słowy - system może się zmieniać a nawet powinien, by zachować równowagę w środowisku wewnętrznym i zewnętrznym, pod warunkiem jednak, że te zmiany nie są gwałtowne i są akceptowane przez większość społeczeństwa.
 
Awatar użytkownika
Jean de Lille
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1156
Rejestracja: śr paź 21, 2009 2:21 pm

Jaki ustrój?

wt sie 10, 2010 10:41 am

earl pisze:
system może się zmieniać a nawet powinien, by zachować równowagę w środowisku wewnętrznym i zewnętrznym, pod warunkiem jednak, że te zmiany nie są gwałtowne i są akceptowane przez większość społeczeństwa.
Przypominam też, że to samo określenie występuje jako termin medyczny oznaczający bodaj zdolność organizmu do zachowania dynamicznej równowagi wewnątrzustrojowej. Jakby się zastanowić, to zjawisko dotyczy świata jako takiego, więc występowanie zmian w ustroju państwa bynajmniej nie przeczy jego stabilności.
 
Awatar użytkownika
earl
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 9047
Rejestracja: śr mar 21, 2007 4:10 pm

Jaki ustrój?

wt sie 10, 2010 2:05 pm

Jean de Lille pisze:
występowanie zmian w ustroju państwa bynajmniej nie przeczy jego stabilności.


Nie tylko nie przeczy, ale jest obowiązkowe, jeśli chcemy tę równowagę zachować. Inaczej system ulegnie skostnieniu i dopiero wówczas utraci stabilność ze względu na brak adaptacji do zmieniających się warunków.
 
Awatar użytkownika
earl
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 9047
Rejestracja: śr mar 21, 2007 4:10 pm

Jaki ustrój?

pt sie 19, 2011 8:49 pm

Przyszła mi do głowy ostatnio taka myśl, aby zakazać łączenia w jednym ręku stanowisk ministra/wiceministra oraz posła. Istnienie takiej możliwości, że ministrowie są jednocześnie członkami Sejmu powoduje chorą sytuację. Otóż, w momencie kiedy rozpatrywany jest projekt ustawy rządowej lub wotum zaufania/nieufności dla rządu lub ministra to członkowie gabinetu, którzy są posłami mają prawo głosować i robią to. Są tym samym sędziami we własnej sprawie. Wszak zadaniem parlamentu jest kontrolować poczynania rządu a jak Sejm ma spełnić w miarę obiektywnie te zadanie, skoro część (albo i wszyscy) ocenianych może głosować w swojej sprawie? To tak jakby bokser był jednoczesnie jednym z sędziów punktowych i podejmował decyzję, kto wygrał w toczonej przez niego walce.
 
Awatar użytkownika
Klebern
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4195
Rejestracja: czw gru 01, 2005 5:53 am

Jaki ustrój?

pt sie 19, 2011 8:58 pm

earl, i tak się to sprowadza do tego, czy ekipa rządząca ma większość parlamentarną. Jak ma, to żadne wotum nieufności nie jest im straszne.
 
Awatar użytkownika
earl
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 9047
Rejestracja: śr mar 21, 2007 4:10 pm

Jaki ustrój?

pt sie 19, 2011 9:18 pm

Owszem, ale mimo wszystko chodzi o formalne zasady. Zresztą nie zawsze jest tak, że posłowie koalicji głosują za swoim rządem - przykład posłów PSL z ostatnich miesięcy II kadencji Sejmu pokazuje, że zniechęceni do Rady Ministrów mogą glosować przeciw. W tej jak i poprzedniej kadencji tez takie rzeczy się zdarzały. Poseł, który jest ministrem, zawsze będzie głosował za rządem, poseł, który nim nie jest, niekoniecznie, nawet należąc do partii rządzącej.
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
  • 7

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości