śr sie 05, 2009 10:23 pm
Izzran Halzryss i Zasheir Laelithar
Zza rogu wyszedł elf o miedzianoczerwonej skórze pokrytej gdzieniegdzie łuskami i płonących włosach, ukłonił się Izzranowi i przemówił
-Proszę o wybaczenie panie, ale pańska obecność tutaj nie jest zbyt pożądana. Co prawda podobało nam się jak załatwił pan tego nadętego Tyriusza, ale dla przeciętnego klienta, zginięcie i wrócenie do życia niemal po chwili, jest dziwnym ekhm... przeżyciem. Poza tym te wszystkie wygłupy zakłócają rytm karczmy. Ludzie chcą tu wypocząć a przez kłopoty jakie pan wywołał nie jest to możliwe.- starał się by zachować ton szacunku, po tym jaką potęgę u niego widział, chociaż nie za bardzo lubił drowy.
-Cóż chłopcze, chyba masz trochę racji, ale ja bardzo lubię to miejsce i spędzam w nim dużo czasu. Mam jednak przed sobą całą wieczność, więc mogę tej karczmie podarować swoją obecność przez pewien czas.- odpowiedział lekko zaskoczony jego bezpośredniością choć nie okazał tego po sobie.
-Podobasz mi się młody, masz jaja i jesteś dobrze wychowany, to rzadkie połączenie. Zapewne odezwę się do ciebie w przyszłości jeśli znajdę dla ciebie jakieś zadanie. W końcu nie mogę robić wszystkiego sam.- dorzucił zanim elf zdążył się odezwać -Do zobaczenia,... Zasheirze Laelithar
-Jeśli mamy w przyszłości współpracować to proszę nie grzebać mi w głowie, nie przedstawiałem się. - odrzekł nieco niezadowolony. Jego bariery chroniły go przed wchodzeniem do głowy i wykrywaniem nawet z użyciem życzeń, a ten drow zrobił to bez wysiłku.
-Nie musiałem tam wchodzić. Jesteś dość znany na planach, twoja broń też, choć tylko z plotek dodał telepatycznie, wskazując na podwójny sejmitar na jego plecach. Tak, Karmazynowy Wicher był bardzo znany, ale nikt poza posiadaczem nigdy nie wiedział jak działa.
-Żegnam, nie wiem kiedy tu wrócę, więc póki co zamknij mi rachunek Eustachy- rzucił na głos. Puścił oko Zasheirowi i zniknął.
-Cóż, twój imiennik okazał się znacznie bardziej uprzejmy niż myślałeś- zwrócił się telepatycznie do swojej broni, a raczej zamkniętego w niej bytu nieznanego pochodzenia.
-Owszem, ten raz się pomyliłem, pamiętaj, że ten młodzik to mimo wszystko narwaniec.- odrzekł Izzran, dawniej członek jakiejś wymarłej rasy.
-Dla ciebie to młodzik, ale pamiętaj że jest starszy ode mnie o jakieś 11 800 lat. Mimo wszystko... To że ty masz ich 30 000 nie powinno dawać ci prawa do nazywania go tak, bo nie jesteś istotą żywą.- odparł, czasem trudno im było się dogadać.
-Echhh, czepiasz się. Ten twój Corellon raczej nie lubi takich drobiazgowych istot, są zbyt uporządkowane, więc lepiej wrzuć na luz, bo go urazisz.- zripostował złośliwie i miał rację. Jako jeden z czempionów Corellona Larethiana, Zasheir powinien trzymać się możliwie blisko jego chaotycznej natury o czym czasami zapominał, szczególnie gdy chciał przegadać Izzrana, nawet w rozmowie z Halzryssem był jakiś taki nienormalnie spokojny.
-Echh... muszę się wyluzować, ale spory z tobą mi nie pomogą, na szczęście ta karczma oferuje wiele rozrywek- zakończył ich telepatyczną konwersację i uśmiechnął się.
-Czas z którejś z nich skorzystać, albo z kilku naraz- pomyślał głośno.
-Rozrywki mają bardzo wysokiej klasy, chociaż na bardzo niskim poziomie- rzucił dość głośno i roześmiał się z własnego żartu. Po chwili zniknął i zaczął otaczać się rozrywkami różnych ras na poziomie -69. Tego dnia jeszcze nie trzeba przekreślać.
Edit w gwoli wyjaśnienia
Ta postać jest stworzona do gry, ale broń wymyślił mój MG więc bez uprzedzeń proszę.