Teraz nabije sobie posta z serii "kolejny głupi i nieśmieszny"
Trochę w skróconej wersji . Setting: D&D
Miejsce akcji: Opuszczony dawno pałac w głuchym lesie.
Bohaterowie: Myksir (Czarodziej), Gargom (Druid), Aaron (Skrytobójca)
Sesja toczy się przy zgaszonym świetle, z plakatem Boba Marleya który porusza kolanem .
MG: Stoicie na schodach, uginają się pod waszymi stopami wydając głośny dźwięk skrzypienia. (Gargom) zauważyłeś ciemną postać, którą przebiegła przez salon nie wydając najmniejszego dźwięku.
Wszyscy: wchodzimy na piętro.
MG: Gdy weszliście po schodach weszliście do małego salonu, 3 zakurzone fotele, i stary dywan na podłodze. Zauważacie ślady stóp, jedne ślady po gołe stopy, drugie po butach. Na podłodze w niektórych miejscach widzicie zakrzepłą krew. Ślady prowadzą do jednych z dwóch drzwi. Warstewka kurzu osiadła na śladach podpowiada że minął tydzień, może 2 od zrobienia śladów.
(Podeszli do drzwi)
Aaron: Otwieram je w ten sposób by sie nimi zasłonić i odsłonić Myksira.
Myksir: Kopie w drzwi tak by walnęły Aarona.
Aaron: Wyciągam sejmitar, przesuwam się i tnę go.
Myksir: Poliformuje się w dużego złotego smoka.
(Międzyczasem)
Gargom: Ja wchodzę do pokoju, wyjmuję kamień do procy i rzucam w okno.
MG: znajdujesz się w małym pokoju o rozmiarach takich jak ten (w którym była sesja). Stoją 2 szafy z ciemnego drewna przy dłuższej ścianie, jedno lóżko i biurko.
Gargom: Otwieram szafę.
MG: wypada na ciebie okrutnie poharatany trup. Ma obgryzioną cała lewą połówkę twarzy. Wyprute flaki. Upada ci ramie. Czujesz jego zimno. Zaczyna wydawać ci się że czujesz jego oddech na ramieniu. (Rzut na wytrwałość) Ledwo co powstrzymujesz wymioty z obrzydzenia i strachu.
Gargom: rzucam trupa na ziemię co jest jeszcze w szafie?
MG: W kacie tej starej szafy leży małe dziecko, z pępowiną jeszcze, widzisz ze nie żyje. U lewej łapki ma 7 palców...Jest całe sine i zbryzgane krwią. Nic innego nie ma.
Teraz oględnie ciąg dalszy: Myksir "spalił" Aarona. I potem jeszcze wystraszyłem tak graczy że ten odgrywający Myksira bał się kostki podnieś gdy ta mu wyleciała z ręki i potoczyła się dalej .
Wiem że to nie jest śmieszne .
Pozdrowienia.