Natchniony postem Dark Sage'a (z którym regularnie grywam) postanowiłem dodać opis paru tego i owego.Sesja w D&D, pierwsza od dłuższego czasu - tworzymy drużynę. Wyszła dość zróżnicowana etnicznie (krasnolud, gnom, półork, a nawet półsmok, o ile dobrze pamiętam i nie myli mi się z inną akcją) i do gruntu ZŁA. Połączyła nas wspólna nienawiść do elfów. W oczywisty sposób drużyna zyskała wdzięczną nazwę JEBELF. Okrzyku bojowego można się domyślić.
======================================
Wciąż D&D, jednak inny MG, inna kampania, inna drużyna. Jeden z krasnoludów był postacią dość, hmm, charakterystyczną... Pominę tu jego brak higieny, zamiłowanie do różnych rzeczy uchodzących ogólnie za nielicujące z godnością krasnoluda i dość nietypowe preferencje seksualne, ale wspomnieć należy specyficzne podejście do goblinów (i tylko goblinów). Otóż miał w zwyczaju z pokonanych wrogów tejże rasy tworzyć sobie... "puppety" - i takim to założonym na rękę puppetem dyskutować z drużyną (czasem ją zabawiając, czasem obrażając).
Któregoś zaś razu, gdy tak sobie nasza dzielna drużyna szła na poszukiwanie przygody, a nasz bohater kłapał goblinią paszczeką, natknęli się na mały obóz goblinów właśnie. Już, już szykowali się do boju, gdy z namioty wychynął dowodzący małymi gnojkami hobgoblin. Widząc go, krasnolud wskazał na niego palcem i z zachwytem pomieszanym z szaleństwem w oczach wykrzyknął: "TEN JEST MÓJ!". Mina hobgoblina (w wykonaniu MG) - priceless.
======================================
Warhammer. Drużyna bohaterów podróżuje statkiem. Utrudzona trudami ostatnich wydarzeń położyła się w kajutach na spoczynek. W tym czasie krypa została oczywiście zaatakowana a drużyna ruszyła do obrony. Cała z wyjątkiem... oczywiście krasnoluda (podobnego
nieco do tego opisanego wyżej). Nie wyszedł mu rzut (a nawet kilka pod rzad) i dalej smacznie spał. W końcu jednak się obudził i słysząc odgłosy bitwy, chwycił za topór i wybiegł na pokład tak, jak spał i jak go Matka Ziemia wypluła - całkiem nago. Walka toczyła się już na statku agresorów, a nawet się już powoli kończyła i brakło dla niego specjalnej roboty. Wdrapał się więc na burtę i wygrażając, miotając przekleństwami zaczął wymachiwać... czym popadnie, siejąc postrach, przerażenie i obrzydzenie w szeregach wroga.
Tak narodziła się legenda Nagiego Krasnoluda ("The Naked Dwarf") - najbardziej przerażającej istoty siedmiu mórz.
======================================
Neuroshima. Nasz "Palec Boży" znany był nie tylko z tego, że deklaruje "Trafiam go w głowę", ale również z tego, że nigdy nie został ranny w walce. W końcu jednak przyszła kryska na Matyska i w walce z ludźmi lokalnej, nazwijmy to: mafii, oberwał w ramię od innego snajpera. Nie przeszkodziło mu to pozbawić głowy jeszcze kilku przeciwników, ale po skończonej walce podszedł do drużynowej medyczki i ze łzami w oczach wskazał na swoją ranę: "Chloe, ałka...".
======================================
Neuro. Prowadzę postać będącą specem (maniakiem) od materiałów wybuchowych. Przeszukujemy jakiś supermarket, w pewnym momencie z jednego ze sklepów wyszedł nam na spotkanie wielki niedźwiedź. No to ja niewiele myśląc (nie wiem,co mi do łba strzeliło), deklaruję:
Brovar: "Rzucam mu pod nogi granat!"
MG: "... No dobra, rzucaj [kośćmi]."
Piękny rzut, granat wylądował zwierzakowi praktycznie pod nogami.
MG: "To był zaczepny, prawda?"
Brovar: "Odłamkowy..."
MG: *FACEPALM* [otwarcie podręcznika na odpowiedniej stronie, kilka rzutów kośćmi, szybkie notatki] "No dobra, Ty dostajesz ciężką ranę i dwie lekkie, Ty trzy lekkie, Ty..." [i tak przez całą drużynę] "...niedźwiedź [rzut oka na kartkę] dalej stoi."
======================================
Neuro. Rzecz się dzieje w Appalachach. Część drużyny poszła się rozejrzeć po mieście, w którym wylądowali, tudzież pogadać z odpowiednimi osobami, reszta się nudzi. "Reszta", czyli drużynowy kierowca - Rosjanin (Siergiej) zachowujący się w sposób nie zawsze poczytalny. Koniec końców zaszła potrzeba dostania się do siedziby miejscowych bossów i "pogadania" sobie z jednym z nich. Jak na razie zlokalizowali ich krawca, doszli więc do wniosku, że trzeba najpierw dopaść jego, a on doprowadzi ich dalej.
Siergiej: "Ja wiem! Wejdźmy do krawca, zabijmy go i załóżmy jego twarz, nikt się nie zorientuje, że to nie on!"
Chloe: "Ta?! To idź i zabij tak Szczura, zobaczymy czy nikt cię nie pozna!"
No więc Siergiej niewiele myśląc (jak zwykle zresztą) poszedł do najbliższego zaułka, u którego wejścia leżał Szczur, którego wziął, zabił i zdjął sobie jego twarz (a przynajmniej jej część), po czym poszedł pochwalić się drużynie swoją nową zdobyczą. Wspominałem już, że było to w Appalachach, a pojazd, drużyna i zaułek znajdowały się ok. 10 metrów od posterunku policji?
======================================
Neuro. Żaba, nasz drużynowy czerw i postać niegrzesząca inteligencją (Intelekt bodajże 9) trochę nadmiernie wziął sobie do serca słowa pewnego kaznodziei o leczniczej mocy modlitwy i krzyża. Zwłaszcza krzyża. Zabrał więc takowy (wielki i żelazny) z kościoła i od tej pory każdy ranny modlił się o szybkie ozdrowienie i o to, aby Żaba nie znalazł się w jego pobliżu, bo lecznicze pier...dyknięcie ciężki krzyżem może spowodować uszkodzenia ciała poważniejsze niż rana, która wymagała wyleczenia...
======================================
Warhammer. Wieeeki temu. Towarzyszka (postać: strażnik) chciała wyciągnąć od woźnicy pewne informacje, jednak szło jej to dość opornie. Stwierdziła więc: "To ja go trzepnę w łeb toporem, żeby go trochę nastraszyć." Rzuca. Krytyk...
======================================
======================================
//edit [14.08.2012]
Ponieważ nikt się po mnie nie dopisał, to się wyedytuję, po co 2 posty pod rząd siekać System:autorski MG
Postaci dramatu:MG: MG
G1: gracz o niewielkim w tym przypadku znaczeniu strategicznym
G2: gracz, który generalnie nigdy nie wie, gdzie znajduje się drużyna i co się właściwie dzieje, ale zawsze staje na wysokości zadania
Akcja właściwa:MG opisuje G2 aktualną sytuację.
G1 z oburzeniem: No ale nie podpowiadajże mu, psujesz fun!
MG: Przecież ja mu nie podpowiadam, mówię mu tylko, co wynika z wywiadu i raportów, on [postać G2] te informacje i tak zna.
G1: Ale zapomniał...
G2: No co ty dajesz, ja nie zapominam. Ja tego po prostu nie wiem.