sob wrz 29, 2012 12:12 am
Wtorek, 16 czerwca, godzina 8 rano.
Następnego dnia z samego rana spotkaliście się na komisariacie gdzie zajęliście jeden z niewielkich gabinetów, wyposażony w duży stoł i cztery krzesła, z bliskim dostępem do archiwów.
Było to cicho i nikt nie przeszkadzał w pracy – zupełnie tak jak w pożadnej bibliotece.
Zabraliście się więc do roboty.
Nie mieliście najmniejszego problemu ze zdobyciem informacji na temat Łasicy – okazał się osobą całkiem dobrze udokumentowaną w policyjnych kartotekach.
Glerg Hoops, bo tak brzmi jego prawdziwe imię i nazwisko od kilku lat prowadzi swoją działalność w biedniejszych dzielnicach miasta. Chociaż zarzuca mu się wiele rzeczy, najbardziej znany jest z udzielania pożyczek. Oczywiście, specyfika jego biznesu polega na niezadawaniu pytań i na kosmicznym wręcz oprocentowaniu. Mówiąc krótko, finansuje przestępców oraz żeruje na najbiedniejszych. Kryminalnej „sławy” dodaje mu okrucieńswto z jakim traktuje dłużników spóźniających się ze spłatą.
Hoops od lat cieszy się niezasłużoną wolnością wyłącznie dzięki kompletnemu brakowi dowodów przeciwko niemu. Udzielanie pożyczek, nawet będących jawnym wyłudzeniem i wykorzysywaniem ludzi, nie jest niezgodne z prawem. Nie ma też żadnych solidnych dowodów łączących go z przykrymi incydentami jakie spotykają ludzi winnych mu pieniądze.
W informacjach na jego temat nie pada jednak nazwisko Perksa, Longboota czy kogokolwiek zamieszanego w waszą sprawę. W ogóle jest tam raczej niewiele nazwisk.
Niestety, o wielkoludzie nie było żadnych informacji. Przejżenie kartotek nie pozwoliło na odnalezienie nikogo kto przypominałby spotkanego przez was wczoraj człowieka.
Po drodze zdobyliście też kilka lokalnych gazet, co było mądrym zwyczajem większości detektywów. Prasa często robiła za was połowę dochodzenia.
Wszystkie nadzieje na to iż sprawa przebiegnie cicho i wieści o niej nie rozniosą się zbyt daleko, rano spotkały się z brutalną rzeczywistością. Morderstwo Edgara Longboota było tematem na pierwszą stronę gazet i w większości z nich właśnie tam się znalazło. Chociaż oczywiście redakcje nie miały wielu materiałów źródłowych, nie przeszkadzało im to w wysnuwaniu własnych wniosków. Niektóre z nich, jak to zwykle bywa, miały w sobie więcej sensu niż inne.
Trzy scenariusze powtarzały się najczęściej. Samobójstwo, szalony lokaj i zazdrosny konkurent : to sugerowała wam prasa. Kilak osób snuło nawet przypuszczenia iż za śmiercią znanego odkrywcy stoją prymitywni tubylcy niezadowoleni z tego iż nagle stali się cześcią imperium.