'Oficjalna' wykładnia jest taka, że gry komputerowe poświęcają znaczną część realizmu (rozumianego jako zgodność z 'rzeczywistością' świata SW stworzonego w filmach) na rzecz grywalności, uproszczenia czy uatrakcyjnienia rozgrywki itd. W związku z tym - i jest to oficjalna wypowiedź LFL - za 'prawdziwe' (liczę, że jesteśmy już poza etapem złośliwostek i cudzysłów zostanie właściwie zrozumiany) należy uznać treści ze źródeł A, B, D i F. Podobnie jak w przypadku Vadera (nie)rzucającego błyskawicami. To ludzie 'od Lucasa' stosują tu pojęcie 'rzeczywistości świata SW' (czy też: oficjalnej wersji świata przedstawionego) i przeciwstawiają ją interpretacjom z gier komputerowych.
Rozumiem zatem, że proponujesz, abyśmy za ostateczne źródło wszelkich oficjalnych informacji uznali pismo Star Wars Insider? No cóż. Ja go za takowe nie uznaję. [to nie złośliwość. Takie jest moje zdanie]
Dlaczego niby gry, które "poświęcają znaczną część realizmu (rozumianego jako zgodność z 'rzeczywistością' świata SW stworzonego w filmach) na rzecz grywalności, uproszczenia czy uatrakcyjnienia rozgrywki" miałyby być mniej ważne niż także nastawione na atrakcyjność i komercyjną stronę przedsięwzięcia, w dodatku (bez obrazy, znowu wyrażam tylko swoje zdanie) o fabule niejednokrotnie głupszej niż fabuła takiego powiedzmy sobie KOTORa II?
Co do 'rzeczywistości'. Jeżeli nie zgadzamy się co do źródeł, to nie możemy mówić o jakiejkolwiek 'rzeczywistości' Jedi. A nie zgadzamy się. To tak, jakbym ja napisał: Mam rację, a Ty nie.
Co do Twoich wypowiedzi... No dobra. Spróbuję pokazać Ci mój tok myślenia, gdy je czytałem:
Czy moge prosić o przytoczenie oficjalnego źródła stosującego nazwę 'lanca świetlna'? Gdyż lanca z natury wygląda nieco inaczej. Chyba, że to takie dziwne tłumaczenie starego, dobrego 'lightstaffa'?
Hm. Mógłbym to określić tak:
Dygresja mająca na celu zakwestionować poprawaność stosowanych przeze mnie nieoficjalnych tłumaczeń, o których wiadomo, iż nie posiadają oficjalnego, polskiego odpowiednika.
Ale ja mam umysł prosty, dlatego, wybacz, pomyślałem sobie: Facet się czepia. Po prostu spotkałem już trochę za dużo wyznawców Jedynie Słusznej Drogi, a to Świata Mroku, a to D&D, czy czegokolwiek innego. A trzeba przynać, że w świecie tak wielkim jak Star Wars bez dużej dozy pobłażliwości wobec spojrzenia innych ludzi nie da się nie wyjść na Fanatyka.
"nawrócony Revan używał ZŁOTEGO miecza, a Wygnaniec SREBRNEGO.
Źródła?"
[przyominam, że dalej pokazuję Ci mój tok myślenia, abyś mógł zrozumieć dlaczego uzanłem, że się 'czepiasz', a Twoja wypowiedź nie prowadzi do niczego konstruktywnego]
Czytam. Od razu myślę: Facet nawet nie przeczytał paru poprzednich wypowiedzi. Po prostu szuka dziury w całym. Czepia się, Fanatyk jeden!
"Dodajmy, że podział ten jest sztuczny i został stworzony tylko na potrzeby gier komputerowych. W 'rzeczywistości' Jedi nie dzielą się na 'klasy', chociaż jedni mają lepszy trening i predyspozycje w nieco innych kwestiach, niż inni."
Zrozum. To nie jest moje zdanie. Po prostu. A chwilę później przeczysz sobie pisząc:
"...Podobnie jak Ty, tylko nie przedstawiając swoich domysłów jako 'faktów'"
A co zrobiłeś w powyższym tekście? Jedynie Słuszna droga = fakty.
Więc pomyślałem: Jedynie Słuszna droga. Na pewno Fanatyk, który się czepia.
Tak to zrozumiałem. Może błędnie, ale właśnie tak.
Co do podziału Jedi na 'klasy': Uważam to za sensowne rozwiązanie. Wyjaśnia logicznie... No dobra. Po prostu wyjaśnia podział kolorów mieczy świetlnych. W dodatku pozwala na większy wybór przy odgrywaniu Jedi, a większy wybór [w moim przekonaniu] zawsze oznacza LEPSZY wybór.
Poaz tym, dlaczego niby nie można tego podziału przełożyć na filmy? Obi-wan jako Guardian przezntuje się całkiem sensownie. Luke zmieniający kolor miecza (i, powiedzmy 'klasę') z epizodu 5. na 6. też nie wydaje mi się jakoś szczególnie złym pomysłem. Co więcej: dodaje to smaczku ludziom, którzy analizują film, w oparciu o Gry Fabularne.