Zrodzony z fantastyki

 
Monte_Christo
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 19
Rejestracja: czw lut 05, 2009 2:35 pm

Konwencja charakterystyki postaci BG w Monastyrze

pt lut 27, 2009 11:20 am

Witam,

Chciałbym poruszyć temat / kwestię konwencji charakterystyki postaci BG w monastyrze. Co przez to rozumiem? Otóż w wielu wypowiewdziach na róznych forach spotkalem się z tezą, iż w Monastyrze gra się szlachcicami honorowymi, prawymi (tzw. jedynymi sprawiedliwymi), ludźmi starej daty, którzy wśród ogólnego zepsucia są perełką dawnych wartości etc, etc. Zasadniczo są to ci "dobrzy". Zastanawia mnie jednak, czy taki był pomysł autorów, czy pod takie tylko postacie był tworzony Monastyr.

Czy gra szpiegiem, np. cynazyjskim, nie predystynuje postaci do bycia cynicznym, nastawionym na własne korzyści, nie zawsze działającym zgodnie z prawem, czy nawet kodeksem honorowym. Czy taka postać nie mogła by zdradzić swoich towarzyszy? Myślę, że mogłaby. Czy kordyjski emisariusz, który np. zgodnie ze swoją tajemnicą zdradził kord z jakiś tam powodów, co zostało odkryte, a on popadł w niełaskę, teraz tymi samymi szemranymi kanałami lub nielegalnymi środkami nie mógłby starać się swoją pozycję odzyskać? Myślę, że mógłby. Takich przykładów można by mnożyc, a jednak z jakiś powodów większość z dotychczasowych wypowiedzi na ten temat oscyluje wokół postaci szlachetnych, dumnych i pełnych oddania (komuś lub jakiejś sprawie). Ktoś na forum nawet napisał, że gra w Monastyr to też heroic fantasy, tylko takie heroic ala Judym, czyli beznadziejna walka o jakieś tam "dobro" przez postacie stare, przegrane, nieżyciowe.

Czy musi tak jednak być? Chyba nie. Szlachcice byli rożni. Byli ci szlachetni i byli ci małostkowi i chytrzy. Jednak moje pytanie brzmi - jak myślicie, jaka jest konwencja przedstawiona przez autorów jako przykładowa / podstawowa?

Oczywiście, to pytanie czysto teoretyczne, bo postacie będą takie jakie zrobią je gracze pod czujnym okiem MG, ale nie zmienia to faktu, że dobrze by było wiedzieć jaki był pierwotny zamysł podręcznika.

pozdrawiam
 
slann
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4982
Rejestracja: pt paź 14, 2005 10:35 am

pt lut 27, 2009 11:42 am

Pisałem o tym w innym wątku. Oczywistym jest, że mon oferuje znacznie więcej niż granie „starym szlachcicem z zasadami, który poniósł porażkę, ale się podźwignął, i ma szansę na odzyskanie dobrego imienia” co czasem sugeruje podręcznik. Oczywiście, postaci w monie zawsze „Bardziejsze” niż w innych systemach. Potem napiszę więcej
 
Monte_Christo
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 19
Rejestracja: czw lut 05, 2009 2:35 pm

pt lut 27, 2009 2:03 pm

Mon, jak zresztą prawie każdy system rpg, oferuje pełną paletę barw postaci, zależnie od wyobraźni MG oraz jego graczy, ale bardziej mi chodziło właśnie o stosunek tego do płaszczyzny czysto-podręcznikowej Monastyru. Bo jak sam bardzo słusznie zauważyłeś podręcznik sugeruje w kilku miejscach grę takim, a nie innym szlachcicem. Zastanawiam się, czy taka była koncepcja twórców Mona, czy akurat takie dali przykłady - bardziej przypadkowo niż z rozmysłem chcąc sugerować taki sposób tworzenia postaci. Tak, czy inaczej dzięki za odpowiedź, czekam na jej obszerniejszą wersję i kolejne wypowiedzi.
 
diRavelin
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 27
Rejestracja: pt lut 17, 2006 11:35 pm

pt lut 27, 2009 4:44 pm

Z pewnością nie było zamysłem autorów, żeby narzucać grę jednym z tych "dobrych". Wówczas nie umiesciliby wśród dziesięciu podstawowych Pochodzeń Ragady, Agarii czy Gordu. Nie byłoby też wówczas wielu Tajemnic, a raczej jakieś "śluby". Tak myślę. Z opisów może przebijać taka a nie inna konwecja, bo na jakąś musieli się zdecydować :D

No ale ostatecznie pytanie jest chyba kierowane do Autorów.

pzdr
 
Awatar użytkownika
R@phael
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 289
Rejestracja: czw cze 03, 2004 3:04 pm

sob lut 28, 2009 12:55 am

A dlaczego niby postacie Agarii, Gordu czy Ragady nie mogły by być idealistami? Czy Radić agaryjczyk był złym człowiekiem?
 
Awatar użytkownika
Moraine
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 273
Rejestracja: sob paź 04, 2008 10:15 pm

sob lut 28, 2009 10:11 am

Dla mnie to raczej granie postacią z zasadami. Kimś kto jest wierny sobie az do końca, co może prowadzić do uznania takiej postaci za zdrajcę, wroga etc. Zwykle trzymanie się zasad i kodeksu honorowego najbardziej szkodzi ich posiadaczowi. W końcu świat jest zupełnie inny.
 
Awatar użytkownika
Darken
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 300
Rejestracja: ndz sty 15, 2006 12:00 pm

sob lut 28, 2009 11:14 am

Monastyr to gra, w której gracze siedzą i słuchają wspaniałych opisów (Gambit Złotego Króla Anyone?) Mistrza Gry. To tyle, jeżeli chodzi o oficjalną wykładnie konwencji.

Dla mnie pociągające w Monastyrze jest to, że gdzieś pod spodem tego wszystkiego wyrasta niezwykle prosty koncept gry:
"Gramy postaciami, które zawaliły swoją karierę/honor/misję w przeszłości a teraz mają szansę na odkupienie".
Jest tutaj miejsce na honor i na totalny [Cenzura].
 
Awatar użytkownika
Feniks
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 5008
Rejestracja: ndz lis 07, 2004 10:34 am

sob lut 28, 2009 2:29 pm

Monastyr to gra, w której gracze siedzą i słuchają wspaniałych opisów (Gambit Złotego Króla Anyone?) Mistrza Gry. To tyle, jeżeli chodzi o oficjalną wykładnie konwencji.


Nie przypominam sobie, żeby Trzewik tak kiedykolwiek powiedział więc może jednak odpuść sobie "oficjalną". Nie lubisz Monastyru twoja sprawa, ale to, że nie rozumiesz go za bardzo nie znaczy, że inni mają tak ograniczone pojmowanie tej gry.
 
Awatar użytkownika
Darken
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 300
Rejestracja: ndz sty 15, 2006 12:00 pm

sob lut 28, 2009 3:04 pm

Feniks, proszę nie schodź z tematu. Następnym razem takie uwagi kieruj na PW.
 
Monte_Christo
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 19
Rejestracja: czw lut 05, 2009 2:35 pm

pn mar 02, 2009 10:02 am

Przyznam się szczerze, iż ropocząłem ten wątek nie dlatego, że nie miałem wypracowanego zdania w poruszonej przeze mnie kwestii, ale chciałem usłyszeć także wypowiedzi innych (także spoza mojego grona graczy).

Moim skromnym zdaniem pądręcznik wprost lansuje grę osobą szlachetną i z zasadami, jednak tak jak wspomniała Moraine, to wcale nie rzadko może prowadzić do bycia uznanym za zdrajcę lub być postrzegane negatywnie w jakiś inny sposób.

Na marginesie wspomnę tylko, żę trudno znaleźć graczy, którzy "skonstruowaliby" całą drużynę takich właśnie szlachetnych osób. Zazwyczaj znajdzie się przynajmniej ze dwóch, którzy wolą postacie o mniej rygorystycznym podejściu do życia i honoru, albo o bardzo subiektywnym poczuciu tego co właściwe:).

Jeszcze odnośnie wypowiedzi Darkena - nie zauważyłem żeby Monastyr jakoś w większym stopniu opierał się na barwnych opisach świata niż na przykład Wampir, czy w ogóle jaki kolwiek inny system prowadzony przez dobrego MG. Opisy zawsze są ważnym elementem gry, ale nie mogą przysłonić tego co w rpg najważniejsze - przygpody. Nie uważam żeby konwencja Monastyru w tym względzie odchodziła od tej idei.[/list]
 
slann
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4982
Rejestracja: pt paź 14, 2005 10:35 am

czw mar 05, 2009 12:03 pm

Mon to dobry system, ale zabiło go lansowanie gry Wiadomo Kim. Czynili tak autorzy, jak i część graczy
Monastyr jest w pewnym sensie ofiarą zmieniającej się wizji autorów. Gdy powstawał, nie miałem neta, więc mogę się mylić.
Początkowo miała być to recepta na wstrzymanie wydawania warcha. Zapewne autorzy pierwotnie mieli pomysł na AgarioDorię (północne imperium) KordoCynazję {Południowe imperium) i Gordu (Góry Krańca świata). Początkowo pewnie miało się grać po prostu postaćą szlachetną, w złym świecie. Potem Ktoś dorwał Gemini. Spodobało się i doprowadziło do powstania wizji Karianizmu, Deviria, elementów mechaniki itp. Potem ktoś przeczytał 7th sea, co zaowocowało powstaniem Monastyru. Niestety, nie pozbyto się piętna jesiennej gawędy i nie zatrudniono kogoś, kto by doszlifował go. Bo niestety system, który powstaje 4 lata i którego wizja zmieniała się przez ten czas, nie odniesie sukcesu. A szkoda, bo tylko drobne szlify dzielą go od ideału
 
Awatar użytkownika
Feniks
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 5008
Rejestracja: ndz lis 07, 2004 10:34 am

czw mar 05, 2009 4:32 pm

Slann swoją widzę na temat genezy Monastyru czerpiesz z jakiś rozmów z Portalem czy z gdybylogi. Bo piszesz w taki sposób jakby Trzewik siadł z tobą przy flaszce i wszystko powiedział po pijaku jak było.
 
slann
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4982
Rejestracja: pt paź 14, 2005 10:35 am

czw mar 05, 2009 6:39 pm

Gdybylogia i analiza podręcznika, być może błędna. Mówiłem, że przez parę lat nie miałem styczności z rpg, mniej więcej od upadku mima. Nie mam pojęcia jak powstawał mon, ale zgodzisz się, że rrozciągnięcie produkcji na cztery lata nie jest dobre dla jakiegokolwiek systemu
 
Awatar użytkownika
Feniks
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 5008
Rejestracja: ndz lis 07, 2004 10:34 am

czw mar 05, 2009 8:24 pm

Zgadzam się, że powstawał strasznie długo i na pewno ludziom w wydawnictwie wizje się zmieniały ale czy to dobrze czy źle to już ciężko powiedzieć, z drugiej strony w ciągu 4 lat mieli szanse popatrzyć na grę z szerszej perspektywy niż jakby ją w rok napisali.

Oczywiście widać wyraźne wypływy 7th Sea i WFRP ale nie nazwałbym Monastyru miksem kilku gier, a jedynie produkcją czerpiącą o doświadczenia innych. Nawet Tolkien na kimś bazował.
 
Awatar użytkownika
Moraine
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 273
Rejestracja: sob paź 04, 2008 10:15 pm

czw mar 05, 2009 11:04 pm

Jest spora różnica pomiędzy inspiracją a powieleniem cudzego pomysłu, czy schematu. Dla mnie Monastyr jest oryginalna kreacją, tak samo jak jest nią przykładowo Neuroshima, która też czerpie pełnymi garściami z innych światów.

To jest właśnie postmodernizm. Smaczki, cytaty, kolaże, które choć budowane ze znanych, a czasem nawet klasycznych modułów dają w nową jakość, która jest czymś więcej niz sumą użytych elementów.

Czas pisania gry moim zdaniem nie ma aż tak wielkiego znaczenia, oczywiście przy założeniu, że pomysł jest przemyślany do końca i spójny. Wtedy czas przelewania go na papier jest dośc krótki. Wszystko co trzeba ma sie od dawna w głowie.
Gorzej, jesli ma sie luźne pomysły, i próbuje się z tego poskładać jakąś całość. Z tym mamy moim zdaniem doczynienia w podręczniku. Wiele partii dla mnie było pisane w różnym czsie, i widać ten przeskok.
Ale nie nazwałabym Mona mixem Warhammera i 7th Sea. Twórcom udało się wyjść poza ramy cytatu z tych dwóch światów.

Ale, oczywiście, to tylko moja subiektywna opinia.
 
Monte_Christo
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 19
Rejestracja: czw lut 05, 2009 2:35 pm

pt mar 06, 2009 10:53 am

W pełni zgadzam się z przedmówczynią. Po pierwsze nie da się zrobić czegoś zupełnie innego i nowego, zawsze będzie to pewien mix pomysłów już wykorzystanych, powielenie czegoś co już było przynajmniej w pewny mzakresie, ważne, aby było to zrobione ze szczyptą jakiejś nowatorskiej idei, czy pomysłu. Ważne jest również, aby połączenie dotychczasowych konwencji było oryginalne oraz ładnie i zgrabnie podane do stołu, a najważniejsze żeby dodany do tego został właśnie ten nawet mały nowy element, który sprawi, że to połączenie nabierze zupełnie nowych i niespotykanych cech. Tak, moim zdaniem, jest z Monem. Niby widać wpływ warhammera, może pewne konwencje są zbieżne z tymi z 7th sea, ale to połączenie jest zgrabne i orginalne, a co więcej autorzy dodali kilka nowych smaczków, które sprawiają, iż Mon jest czymś zupełnie nowym. Czymś co wymyka się spod ocen typu - to taki rodzaj warha.

Czas pisania... nie wiem ile powstawał Mon, ale jeżeli faktycznie aż 4 lata, to znaczy, że autorzy mieli aż 4 lata żeby cos spieprzyć, ale też żeby coś dopracować i dopieścić. Osobiście uważam, że mimo nieznacznych zgrzytów w mechanice raczej zrobili to drugie. Jedyna rzecz do której ja mogę się przyczepić w podręczniku, to mało precyzyjne opisy mechaniki, które wzbudzają interpretacyjne wątpliwości. Zdarza się, iż co gracz to opinia jak powinno rozumieć się dany zapis. Jednak nie jest to nic z czym nie można sobie poradzić. Po pierwsze trzeba po prostu przysiąść i wczytać się w opis mechaniki bardzo dokładnie, poczym po przeanalizowaniu całej wykładni językowej należy przejść do wykładni funkcjonalnej i celowościowej (klimat gry oraz co przez dany zapis w mechanice chce się osiągnąć) i spokojnie wyprowadizmy logiczne zasady nie zmieniając wcale koncepcji twórców.

pozdrawiam
 
slann
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4982
Rejestracja: pt paź 14, 2005 10:35 am

pt mar 06, 2009 11:55 am

Nie twierdzę, że mon o plagiat. Autorzy czerpali głównie z Gemini (które IMHO było systemem gorszym, z tego co słyszałem dosyć niedopracowanym) 7 th (które ma lepszą mechanikę, tyle że jest koszmarnym pastiszem). Z warha nie czerpano tak mocno, bardziej z jesiennej gawędy.
Koncepcja autorom się zmieniała. Na tym forum pisano, że Kord miał być odpowiednikiem Imperium, czyli krajem, gdzie toczy się większość przygód, ale teraz jest jednym z głównych dziesięciu państw, chyba przegrywającym walkę o popularność z Cynazją. Front miał być jednym z kluczowych wątków, a stał się tylko jednym z wielu (opieram się na reklamie z ostatniego numeru portalu, jedynego jaki posiadam).
A zgodzicie się ze mną, że reklamowanie mona było jako systemu o graniu „Starym szlachcicem z zasadami, który upadł, i ma z tego powodu mroczną tajemnicę, ale otrzymał szansę na naprawę swych błędów, było z marketingowego punktu widzenia strzałem w stopę?
 
Awatar użytkownika
Feniks
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 5008
Rejestracja: ndz lis 07, 2004 10:34 am

pt mar 06, 2009 12:46 pm

Autorzy czerpali głównie z Gemini (które IMHO było systemem gorszym, z tego co słyszałem dosyć niedopracowanym)


Chwila chwila więc nie czytałeś Gemini skoro tylko słyszałeś, że było niedopracowane. Więc skąd wiesz czy czerpali czy nie. Ja też nie czytałem więc nie mogę potwierdzić czy zaprzeczyć.
Dla mnie najbardziej widać 7th sea i WFRP - walka z odwiecznym złem. gdzieś daleko

„Starym szlachcicem z zasadami, który upadł, i ma z tego powodu mroczną tajemnicę, ale otrzymał szansę na naprawę swych błędów, było z marketingowego punktu widzenia strzałem w stopę?


No to zależy mnie właśnie te założenie gry przyciągnęły najbardziej.
 
Awatar użytkownika
Moraine
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 273
Rejestracja: sob paź 04, 2008 10:15 pm

sob mar 07, 2009 10:40 am

Mnie raczej nie. Granie starą kobietą doprawdy jest mało pociągające ;)
Mnie najbardziej zafascynaowała Kara, sprawy wiary i Ciemności, oraz soczysty konflikt Papież-Kardynał.
 
DeathlyHallow
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 276
Rejestracja: pt sie 24, 2007 8:00 pm

sob mar 07, 2009 1:43 pm

A mnie chyba taki powieściowy rozmach. Coś czego nie Warhammer. Świat, który może być obarczony błędami czy niedoróbkami, ale ma powiew tła dla prawdziwej, wielkiej literatury, mówiąc nieco symbolicznie of kors. 7th Sea to kapitalny system, ale świat to jednak dekoracje trochę. Fajne filmowo, niezdatne do niczego kiedy zaczynamy myśleć kategoriami bardziej literackimi, a ja trochę tak myślę o rpg w mojej pierwotnej fazie fascynacji jakimś systemem. Pokochałem Świat Mroku niegdyś, chociaż nigdy nie słuchałem metalu i nie lubiłem filmów o wampirach, bo też mnie wprawiał w taki nastrój, szczególnie Changeling. Nie ważne czy mam ochotę grać starym czy młodym szlachcicem (czy też może szlachcianką? w przyszłym tygodniu debiutuję jako gracz w roli kobiety, jaram się!) - liczy się, że czuję się jak bohater wspaniałej powieści. Przygodowej - tak, ale jednak pełnej mądrych rozmów, dylematów moralnych i nawet patosu w rozsądnych dawkach. Napiszecie - w każdym systemie się tak da. Racja. Ale w Monastyrze to przychodzi naturalnie. Bez wysiłku. Bez zmian. Kończysz robić postać i masz Atosa, Edmunda Dantesa, Jeana Valjean albo Jacka Soplice.
 
Awatar użytkownika
faenrir
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 75
Rejestracja: czw lip 03, 2008 8:42 pm

wt mar 10, 2009 9:35 pm

W sumie, Monastyr kupiłem niemal w ciemno, właściwie wyłącznie po przeczytaniu opisu w sklepie i 1-2 opinii. Zainteresowała mnie odmienna koncepcja świata - złe elfy, krasnoludy; także właśnie gra "ostatnim sprawiedliwym". Przede wszystkim jednak było to w okresie, kiedy byłem nieco znużony dynamiką DnD, chciałem systemu opartego o odgrywanie, nie walkę. Szkoda tylko, że nie mam aktualnie z kim grać (ani nie mam czasu :razz: ). Jeżeli chodzi o charakterystykę postaci, nie lubie grać postaciami w typie paladynów, są zbyt przewidywalne. Zło również mnie nie pociąga, a to dlatego, że nie ma żadnych dylematów. Preferuję "umiarkowanie szlachetne" osoby - taki wiedźmin z rozsądkiem.
 
Awatar użytkownika
Michap
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 106
Rejestracja: sob lip 22, 2006 9:51 am

wt mar 10, 2009 11:39 pm

Zło nie ma dylematów? No co ty? Zło jest najciekawsze, jeśli chodzi o trudne wybory, karaskanie się w labiryncie za i przeciw, próby tłumaczenia zmordowanemu sumieniu, że tak będzie lepiej, że to jest właśnie mniejsze zło;) Temat rzeka, dobro to nudy na pudy, nawet to "małe" dobro.

No ale to chyba nie do końca na temat:)
 
Awatar użytkownika
Moraine
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 273
Rejestracja: sob paź 04, 2008 10:15 pm

śr mar 11, 2009 8:07 am

Hm, postac krzyzowca na krucjacie, pomimo założeń, ze stoi po właściwej stronie jest równie ciekawa jak granie kimś złym. dobro nie jest nudne. Jest trudne :)
 
Awatar użytkownika
Kondeks
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 65
Rejestracja: czw lip 28, 2005 12:08 pm

czw mar 12, 2009 4:04 pm

Ja natomiast monastyr kupiłem pod wpływem gry z moim dobrym kolegą, która może nie była świetna, ale pokazała że istnieje 'system dla mnie'. Po prostu w tych realiach, w tej postaci czułem się jak ryba w wodzie. Z prowadzeniem jednak nie idzie tak łatwo. Malo osób pragnie grać starymi, a jeszcze mniej chce (i umie) trzymać się konwencji szlachty. Możliwe, że to kwestia wciąż młodego wieku osób, z którymi gram.
Przychylę się do wniosków Fenrira, że najlepiej gra się umiarkowanie dobrą postacią. Po prostu w każdym z nas jest zło i dobro. Niemal każdy marzył kiedyś o tym by być dokonać wielkich, dobrych czynów. Jednak przy zderzeniu z rzeczywistością wiadomo ja bywa. Śmiałkowie mimo trudnych dylematów pragną zachować część dawnych - idealistycznych siebie i to jest piękne. Choćby ta opowieść o bohaterze, który upada i powstaje, który zaczął by zmienić świat na leprze i wciąż w nim się to marzenie tli.
Co do dobra - to właściwie zależy. Jeżeli założymy fanatyzm to nie jest trudne. Jednak zgodzę się z tobą Moraine, że tak nie musi być.
Przypomina mi jedna moja historia postaci. Może nie jest rewelacyjna, ale obrazuje to co mam na myśli. Znajdziecie je pod tym linkiem.
Zgodzę się, że dobro bywa trudne, jednak tylko gdy naprawdę czujesz swoja postać. Gdy wiesz, że tak powinna postąpić, ale skaże ją to na cierpienie. Wtedy jest trudne, naprawdę.

Moim zdaniem w Monastyrze najważniejszy jest klimat. Niezapomniana, melancholijna atmosfera smutku, żalu do świata, dumy, nadziei i odwagi. Wolne tempo przyspieszające późniejsza akcję. Świat, gdzie gesty budują tajemnice, a sekrety zaklęte są w ludzkich sercach. Zarazem kraina, która już nie należy do nas, która nas dawno zepchnęła w cień. Na koniec mechanika, nie zawsze jasna, ale w tym właśnie piękna dająca duża swobodę i walka pozwalająca rozwinąć ciekawy opis walki.
Jednak jest to system dla ludzi, którzy nie boją się wyzwań i zgodzą się dać z siebie wszystko. Ponadto niszowa, opowieść dla wybranych, która nie ma szans na szersze audytorium i mało kto odkryje jej walory.

Tu jednak rzeczywisty charakter bohaterów może odbiegać od opowieści o Trzech Muszkieterach i Van Helsingu. Sam osobiście wcieliłem się w przytłoczonego wspomnieniami dwóch zniszczonych związków hrabiego, starego cynazyjskiego emisariusza. Po nieudanej próbie śmierci w samotnych górach, cudem odnaleziony i ocalony wraca do swojego rodzinnego kraju. Ratunek, jak boska interwencja przywraca cel mojemu bohaterów, który rzuca się w wir zajęć by zagłuszyć wspomnienia i zniszczyć tych, którzy niegdyś doprowadzili do jego klęski. Bedzie walczył z dewiria, będzie wierny starym zasadom, modzie, stylowi, będzie starał się być dobry dla ludzi, ale dla realizacji wyższego celu nie zawaha się zniszczyć każdego na swej drodze. Bo tylko ten cel pozwoli mu żyć, chyba że coś znów wstrząśnie jego duszą. Tak po krótce mogę opowiedzieć o moim po części ‘samonapędzającym-fabułę' bohaterze.
Dla mnie urokiem Mona jest to, że taką postać można zrobić i nikt mi nie wmówi, że ten system jest do robienia 'paladynów'.

Trochę lawiruję między różnymi tematami dyskusji, ledwie liznąwszy zagadnienie, ale sami wiecie najlepiej jak jest. Jedynie chcę się z wami podzielić moimi obserwacjami. Jak widzę tu dyskusja kwitnie, luźna, ciekawa i inteligentna. Mam nadzieję, że jej nikt nie ukróci za tę lekką intertematyczną formę.
 
Monte_Christo
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 19
Rejestracja: czw lut 05, 2009 2:35 pm

czw mar 12, 2009 4:33 pm

Zgadzam się, że idealista, który nie jest pozbawiony skaz i mrocznych plam w swoim życiu, człowiek dobry, ale też ludzko niedoskonały, to najciekawsza i najbogatsza konencja postać, z którą i z której można zrobić bardzo wiele.

Co więcej taką postać można odgrywać dużo "głębiej" niż postać zdeklarowaną sztucznie tylko w jedną stronę.

Jednak mam wrażenie, że autorzy podręczniak wskazali jednak "podręcznikowy" rys postaci nieco odmienny, nieco uboższy. Otóż wskazali człowieka, który był i pozostaje idealista, ale w pewnym etapie życia przeżył straszliwy upadek, soczył się, może nawet wyzbył swoich zasad i celu ,ale teraz kiedy gracz przejmuje nad nim kontrolę znowu powstaje by w glorii i chwale walczyć o wczesniej porzucony cel.

Taka koncepcja zdaje mi się już mniej ciekawą, a jednak taka przebija przez strony podręcznika. Nie mniej jednak, nie sugerując się podręcznikiem staram się zazwyczaj robić postacie bardziej złożone i innych również do tego zachęcam.
 
Awatar użytkownika
Moraine
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 273
Rejestracja: sob paź 04, 2008 10:15 pm

czw mar 12, 2009 7:29 pm

Dla mnie w podręczniku położony jst nacisk na to, że postać dostaje drugą szansę. Jak z niej skorzysta, jakiemi środkami, i w jakim celu to zależy tylko od niej.

Wydziedziczony może otrzymać okazję do zemsty, która go nasyci, ale zniszczy kogoś z jego własnego rodu. Czy jest to dobre rozwiązanie? Dobra postać?

Paladyn/rycerz/krzyzowiec, może mieć szansę na spłacenie dawnego dłuigu wobec "tej dugiej strony", długu, który mu ciąży, a o którym nie moze nikomu opowiedzieć. Czy to szlachetne? Może... w końcu spłaca dług honorowy. Ale wspierając wroga. Dylemat, honor czy wiara?

Przyznaję, ze uwielbiam takie historie.
Zwłaszcza, że dobra postać, szlachetna i z ideałami najłatwiej przekracza tą cienką graniće, za którą cel uświęca wszystkie środki :)

Pozdrawiam :-)
 
Awatar użytkownika
Khil
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 154
Rejestracja: sob gru 06, 2008 3:04 pm

Konwencja charakterystyki postaci BG w Monastyrze

pn kwie 12, 2010 7:40 pm

Mam wrażenie, że coś jest tu niejasne.

W podręczniku podstawowym poleca się książki, utrzymane w klimatach Monastyru. Opowieści płaszcza i szpady, np. słynnych "Trzech muszkieterów" Dumasa. Czy postawa szlachty tam opisanej nie mówi wszystkiego?

Przeżarci masskulturą nie zauważamy, jak kiedyś (choćby właśnie w XVII-wiecznej Francji) wyglądała mentalność szlachty. Kierowanie się zasadami, honorem to rzecz unikalna, niezastąpiona, część wychowania tamtejszych ludzi. Podstawa ich moralności. Nie oznacza to jednak, że jakiś łotr nie mógł postąpić nieuczciwie, że bohaterowie nie postępowali brutalnie. Tak dziś, jak wtedy, moralność była rzeczą względną. Największy łotr i kombinator, człowiek, skazujący innych na śmierć, klecący intrygi przeciw największym w kraju, najbardziej świętobliwym ludkom, mógł być w swoim mniemaniu człowiekiem honoru - bo dotrzymywał obietnic danych prywatnie, znał etykietę i wyrażał szacunek wobec władcy. Być "honorowym" nie znaczyło "być świętobliwym paladynem".

Polecam lekturę Dumasa. Ten klimat to według mnie flejm Monastyru właśnie.
 
Awatar użytkownika
Ramirez Kel Ruth
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 526
Rejestracja: ndz sty 23, 2005 4:18 pm

Konwencja charakterystyki postaci BG w Monastyrze

wt kwie 13, 2010 9:53 pm

Feniks pisze:
Nawet Tolkien na kimś bazował


Oj, tak i to nie raz, nie dwa. Bazował i bazował, można rzec :D

Swoją drogą, pytanie od kogoś, kto w Monastyr nie grał. Czy herezją jest granie w Monastyrze postacią, która jest zadowolona z życia i nie jest w żaden sposób umęczona jakimś starym długiem/strasznym wydarzeniem z przeszłości? Chodzi mi o postać, która, ogólnie rzecz ujmując, jest całkowicie zadowolona z życia i nad którą nie ciąży brzemię przeszłości? Możliwe (grywalne) to to?
Ostatnio zmieniony wt kwie 13, 2010 9:54 pm przez Ramirez Kel Ruth, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Albert
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 617
Rejestracja: pt lip 02, 2004 7:33 pm

Konwencja charakterystyki postaci BG w Monastyrze

wt kwie 13, 2010 11:46 pm

Granie postacią zniszczoną, niosącą brzemię, która próbuje zmazać winy/powrócić do życia jest esencją Monastyru, ale nie widzę powodu by grać własnie kimś zadowolonym i szczęśliwym. Można zresztą zagrać młodzikiem, bez całego bagażu, dopiero co wkraczającym w życie. Odwołujac się do "Trzech muszkieterów", D'Artagnan był właśnie pełnym życia, nieokszesanym młokosem, natomiast Atos i reszta byli starsi i co nieco już przeszli.
 
Awatar użytkownika
Teukros
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 475
Rejestracja: pt maja 16, 2003 11:39 am

Konwencja charakterystyki postaci BG w Monastyrze

sob kwie 17, 2010 3:11 pm

Można, i jest to całkiem grywalne. Raz właśnie zdarzyło mi się tak grać, w drużynie w której jedna osoba stworzyła postać młodą (i bez "przejść"), a reszta "zwykłymi" postaciami. Kontrast był całkiem fajny.

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości